Macok pisze:xilk pisze:Po drugie, kwestia przedsprzedaży. Po co? Aby graczy zachęcić do kupna gry bonusami. Oczywiście, dobry produkt się zawsze sprzeda, jednak obie strony na przedsprzedaży zyskują. Wydawnictwo ma pewność, że więcej towaru zejdzie im z półek oraz często ograniczają w ten sposób pośrednictwo. Wiadomo, gra potem będzie dostępna normalnie w innych sklepach, ale już bez bonusów. I osobiście nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. A co zyskuje gracz? Oczywiście bonusy. Do tego jest kwestia ceny gry, gdyż często w przedsprzedaży ona też jest niższa, niż potem w normalnej sprzedaży. I na koniec gracz zyskuje pewność, że będzie jednym z pierwszych osób, które będą miały dostęp do tej gry. Jest jeszcze coś, o czym niektórzy zapominają w przypadku przedsprzedaży. Często te akcje są robione w okresie między ukończeniem pracy wydawnictwa nad grą, a samym wydrukiem gry przez drukarnię. Zatem wydawnictwo nie może fizycznie sprzedaż wtedy gry, ale może zorganizować przedsprzedaż, wiedząc jaka jest w umowie data dostawy gry (choć to też czasem zawodzi, ale to inna kwestia).
To nieprawda, a zwlaszcza podkreslony kawalek.
A niby czemu konsument nic nie zyskuje? Skoro w przedsprzedaży grę kupuje taniej i ma bonusy, to niby jest stratny? Wyjaśnij to, czemu konsument nic nie zyskuje?
Macok pisze:Przedsprzedaz to nie zawsze jest cos dobrego dla konsumentow. Dla drugiej strony? Oczywiscie!
To juz zostalo przerobione i walkowane wieeeeelokrotnie w biznesie gier komputerowych.
Jak pisałem w poprzednim poście, zaniechajmy porównywania przedsprzedaży gier planszowych do gier komputerowych i DLC. To dwa różne światy. W przypadku gier komputerowych kupujemy naprawdę kota w worku. W przypadku gier planszowych często mamy możliwość gry w "wersję beta", a czasem wręcz najpierw gramy w wersję anglojęzyczną, a potem kupujemy w przedsprzedaży wydanie polskie.
Kolejarz pisze:Nie da się ukryć, że bonus to przynęta, a nie zysk klienta/gracza.
To jest zarówno przynęta, jak i zysk gracza. No wybacz, ale jeśli bonus jest "słaby", to ludzie po prostu nie kupią gry w przedsprzedaży, tylko poczekają na oficjalną premierę i wtedy kupią grę bez bonusu. Nikt nie mówi, że wszyscy mają się rzucać na przedsprzedaż, ale niektórzy wolą wydać pieniądze wcześniej, ale za to mieć np. niższą cenę gry lub w cenie wliczony dodatek do gry, za który normalnie trzeba byłoby zapłacić dużo więcej, niż w przedsprzedaży.
Kolejarz pisze:Jeśli gra okaże się kiepska, to bonus nie będzie żadnym pocieszeniem.
Jeśli gra jest kiepska, to się jej nie kupuję, ani normalnie, ani za pomocą przedsprzedaży. Mamy inne czasy, teraz grę często można wypożyczyć za dosłownie "grosze" w porównaniu do kupienia gry. Można wtedy rozegrać partię z kumplami lub samemu (jeśli gra ma moduł do 1 gracza) i zdecydować, czy grę kupić, czy nie. Oczywiście, jeśli gra jest zupełnie nowa na rynku, to jej nigdzie nie wypożyczymy, ale wtedy może warto pojechać na jakiś konwent, gdzie w dany tytuł będzie można grać przed premierą
Ja osobiście jak na razie kupuję gry, w które sam grałem wcześniej lub widziałem, jak inni grają i mam pewność, że w moim gronie ta gra będzie grywalna. Dlatego, jeśli czekam na jakąś przedsprzedaż, to tyczy się ona gry, która wyszła jakiś czas temu, a teraz ma wyjść wydanie polskie
(Tak mówię tu o grze Magia i Myszy).
Kolejarz pisze:Znowu jednak trudno stosować analogię do gier komputerowych. Zazwyczaj przedsprzedaż nowej gry planszowej zaczyna się, kiedy są dostępne liczne informacje na temat gry, znane są ilustracje, często pojawiają się pierwsze opinie i recenzje, udostępniona jest instrukcja, wersje przedprodukcyjne pojawiały się na targach i konwentach. "Zagranie przed zakupem" dla większości będzie niemożliwe, ale raczej mało kto wszystkie gry najpierw ma okazję przetestować, nawet jeśli od dawna są dostępne na rynku. Poza tym zarówno grę planszową jak i bonus można odsprzedać.
W przypadku gry komputerowej możesz liczyć co najwyżej na wersję demo, w której co najwyżej sprawdzisz, czy Twój komputer udźwignie wymagania danej gry, choć i to nie zawsze. Gra planszowa jednak bardziej się "reklamuje", bo często wydawnictwa dają możliwość rozegrania partii na konwentach. Zresztą grę planszową łatwiej odprzedać, niż grę komputerową. Tą pierwszą przynosisz na jakieś spotkanie, dajesz pograć i jeśli grupie się spodoba, to możesz im ją sprzedać. Grę komputerową za to nie pokażesz nikomu, do sprzedania są jedynie konta do gier tupu MMO, gdzie nabiłeś wysoki poziom i masz unikatowe przedmioty. Jednak wtedy sprzedajesz nie grę, a postać
Kolejarz pisze:Chociaż mnie bonusy bardziej odstraszają, niż zachęcają i też wolałbym, żeby wydawnictwa nie szły za daleko w tym kierunku.
Bez przesady. W jaki sposób bonusy odstraszają od przedsprzedaży? Boisz się niby, że jak oferują dużo bonusów, to sama gra musi być kiepska? Nie zgodzę się z tym. Dla mnie bonusy to taka forma "nagrodzenia" kupującego, na zasadzie: kupujesz u nas grę wcześniej, to:
1) Dostajesz ją jako jedna z pierwszych osób.
2) Dostajesz ją często niższej cenie, niż inni, którzy zapłacą później (choć oczywiście nie zawsze).
3) Dostajesz bonus, za który musiałbyś potem dopłacić lub w ogóle nie mógłbyś go dostać.
Dlatego mówię, jak ktoś chce czekać na oficjalną premierę gry, to niech czeka. Może nawet czekać, jak gra stanieje. Jednak ja mam takie podejście, że jeśli wiem, że gra wyjdzie i wiem, że w mojej grupie znajomych się przyjmie, to kupuję tytuł w przedsprzedaży. Jeśli zaś mam wątpliwości, czy gra będzie grywalna, to po prostu nawet nie patrzę na jej przedsprzedaż. Mogą mi obiecywać i złote góry, ale niegrywalnej gry nie kupię