Udało mi się w końcu zawitać do Polufki po długiej przerwie, a żeby trochę nadrobić to od razu poprawiłem spotkaniem piątkowym z Nycte, a na koniec sobotnim graniem u Poketa. Długaśnych wywodów nie będzie, tylko taki króciutki i do tego spóźniony, ale za to streszczający 3 dni.
W czwartek zagrałem w: Roll for the galaxy i Hansa Teutonica, a resztę wieczoru przegadałem najpierw przy barze, a potem z mooooocno spóźnionym Poketem. Wyszliśmy ok. północy.
W piątek zagrałem w: Blood Bowl Team Manager i Roll for the galaxy, a potem Nycte stwierdził, że ma jakiś lepszych kolegów i sobie poszedł

.
W sobotę rozegraliśmy z Poketem i Majkiem 4 tytuły, w tym 2 nowe: March of the ants (mini-eclipse z mrówkami) oraz City council (czyli jak się najbardziej nachapać pracując w radzie miasta), a potem poprawiliśmy dobrze znanymi: Roll for the galaxy (pierwszy punktowy remis i liczenie kostek - Majek zebrał ich 19, co jest nie lada argumentem przy remisach

) i Escape (Poket stracił 2 kostki, ale rzutem na taśmę udało się uciec).
mnowaczy pisze:W kolejnej grze Wolf nawet nie próbował opowiadać o klimacie
A myślisz, że gry przygodowe to jak tłumaczę? "
To jest taki przygodowy suchar... a teraz przejdźmy do mechaniki.."
mnowaczy pisze:trzeba by być nieźle zjaranym żeby go odnaleźć.
Bo ja wiem, już taką rozgrywkę przerabiałem z Poketem, jedyna różnica, że było mu trudniej zasady wytłumaczyć, klimat jakiś odczuwał, ale mam wrażenie że zupełnie nie powiązany z grą

.