pridebowl pisze:Graczom, którzy chcieliby poczytac coś więcej niż hejt i pomyje rozżalonych trolli, którzy tęsknią za cyckami bo prawdziwych pewnie nie widzieli to polecam blogi ludzi którzy się świetnie przy tej grze bawią
Oczywiście, ja też znam ludzi którzy się świetnie bawią przy Call of Duty 57. Ba, takich ludzi są wręcz miliony, szczęśliwych, że mogą wy****ć pół miesięcznej pensji na DLCe zmieniające kolor majtek ich avatara oraz dodające po jednej nowej mapie, bo przecież scena moderska jest for pussies.
Znajdę Ci nawet więcej niż blogi ludzi świetnie się bawiących przy grze trwającej krócej niż odcinek Mody na Sukces, za to dającej mnóstwo satysfakcji z kliknięcia myszką w odpowiedniej sekundzie scenki filmowej oraz przyjemności z dorzucenia radzie nadzorczej Acti-Blizzu nowych dolców do odpalania cygar.
----
Sorry za okrutną hiperbolę, ale taniość posta powyżej mnie rozjuszyła.
GW ma święte prawo robić co chce ze swoimi markami; Caritasem nie jest, zarabiać chce. Co prawda ostatnio wychodzi mu to słabiutko, ale ich sprawka. I bardzo być może ruch w stylu Mao Zedonga ("Aby zbudować coś nowego, trzeba zburzyć stare") okaże się genialny. Pozbyli się hermetycznego grona geeków, odstraszających młody narybek swymi zaplamionymi farbkami flanelami oraz możliwością wyrecytowania o 4 nad ranem całej linii Phoenix Kingów, szantażujących GW swoimi portfelami, gdy te zmieniało zasady / lore w niemiłym dlań kierunku. Za to otwierają się teraz na wesołe grono młodzieży, które nad precelkami będzie rozgrywało szybkie partyjki, gdzie Spehs Marines in... Fantasy? będą młócić grzeczne demony, a gracze z radością będą mogli drzeć ryja nad stołem, bo przecież to daje im przerzuty. Takie ich prawo.
Ale takie same prawo do narzekania mają fani starego systemu, którzy mają święte prawo czuć się zdradzeni. RPGowcy mogą żyć swoimi książkami, a nawet tworzyć nowe wersje tamtych wydarzeń - GW i tak dawno temu już się wypięło na RPGowców, są oni nauczeni radzić sobie samemu. Fani, którzy interesowali się głównie lore lub liznęli ten świat od jakich bocznych stron (Blood Bowla, jakiś gier na kompie), też sobie poradzą. Albo zostaną przy swych zabawkach, które zaczną żyć własnym życiem, albo je porzucą - nie zainwestowali w nie aż tyle czasu i mamony, by jakoś szczególnie nad tym płakać. Ale bitewniakowcy, którzy powkładali w armie wielocyfrowe sumy i teraz mają je wyciapać, because fuck you? Którzy weszli w ten świat dla jego zasad, a teraz muszą sobie sformatować mózgi i zastąpić taktyczne rozgrywki napi*******ką, w której wygra ten, kto ma większego wąsa? Skoro GW ma święte prawo robić ze swoimi markami co chce, a ludzie mają święte prawo się z tego cieszyć, dlaczego oni NIE MAJĄ mieć prawa być wściekli na taki obrót spraw?
Zrównywanie ich do "rozżalonych trolli" co to cycka nie widzieli jest tak słabe, że powinno być karalne wydaniem na pastwę rozjuszonych Demonetek... o przepraszam, Slaneesh i sex jest passe (no chyba że sex w wydaniu Miley Cyrus, ten jest okey)... więc wrzuceniem do kociołka Nurgla.
Naprawdę, nauczmy się nazywać rzeczy po imieniu. Mówienie, że GW popisało się nie wiadomo jakim kunsztem pisarskim i uparte trwanie przy twierdzeniu, że Sygmaryci wcaaaale nie są średniowieczną wersją Kosmicznych Marynat urąga inteligencji rozmówcy. Wszakże mówimy o firmie, która za świetną zagrywkę uznała m.in. wprowadzenie Dreadknightów, bo przecież skoro ludzie lubią herosów w Power Armorach, to dajmy im herosów w Power Armorach w Power Armorach!!! [badumtsss!]