Być może masz rację, ale niechlujny język nie nastraja optymistycznie do warstwy merytorycznej. Mnie jest wszystko jedno, czy czytam po angielsku, czy po polsku - zwykle nawet wolę po angielsku, bo przekład ze swojej natury jest narażony na błędy i nieścisłości - natomiast w tym przypadku już po kilku zdaniach wiedziałem, że po polsku czytać nie będę. Nie zmienia to faktu, że nawet taki nieprofesjonalny przekład jest na wagę złota dla kogoś, kto języków nie zna. A wiadomo, że Planszostrefa nie będzie w te przekłady przesadnie inwestować (tłumaczenie, redakcja i korekta kosztują, chociaż w przypadku instrukcji redakcję i korektę można by pewnie połączyć), bo zapewne samo prowadzenie sklepu super zyskowne nie jest.mig pisze:Piękności polszczyzny nie oceniam. Ale, ponieważ sam przymierzalem się do tłumaczenia, porównywałem merytorycznie i na moje oko laika żadnych błędów rzeczowych nie ma. Może nie jest to Sienkiewicz, ale do grania w 100% wystarcza. Ja mogę tylko polecić.
Co do wydruków czarno-białych - idealne nie są. Ich najgorszą wadą jest nieczytelność przykładów w postaci ilustracji, szczególnie jeśli format wydruku jest mniejszy od oryginału.