Renoma autorów gier
- KubaP
- Posty: 5834
- Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 137 times
- Been thanked: 409 times
Re: Renoma autorów gier
Feld, Rosenberg, Marcus i Inka Brand, Mac Gerdts - kupię w ciemno (no, oprócz Rosenberga, bo jak ktoś powie, że podobne do Agricoli albo Le Havre, to nie podejdę).
Bardzo blisko "w ciemno" są też Krammer i Kiesling, Rudiger Dorn, Reiner Knizia.
Z rezerwą i ostrożnością patrzę na gry Chvatila, Cathali, Faiduttiego.
Wiem, że nie kupię na pewno nic autorstwa Friedmana Friese.
Bardzo blisko "w ciemno" są też Krammer i Kiesling, Rudiger Dorn, Reiner Knizia.
Z rezerwą i ostrożnością patrzę na gry Chvatila, Cathali, Faiduttiego.
Wiem, że nie kupię na pewno nic autorstwa Friedmana Friese.
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 930 times
Re: Renoma autorów gier
Kolega ma niesamowite zdolności ekstrapolacyjne. Może przywołam taki cytat z "Głowy na Tranzystorach" Ożogowskiej:rastula pisze:wszyscy tu strasznie niezależni, nieprzekupni i odporni na marketing...
na plakacie filmowym nieważny reżyser
na okładce książki nieważny pisarz
w komiksie wszystko jedno kto jest autorem rysunków
a w grach - oczywiście wszystko jedno kto jest autorem, kto stworzył grafiki i temat też niczyjej uwagi nie przyciąga...
kupujemy grę! nie autora!...
a ci naiwni wydawcy ( kto grę wydaje też w sumie nieważne) umieszczają te nazwiska, płacą te licencje i zatrudniają tych grafików w swej naiwności ... a my już dawno nie dajemy się nabierać...
no dobra, ale teraz to już bez ironii i złośliwości
oczywiście że zwracam uwagę na autora, jest to jedna z pierwszych informacji jaka do mnie dociera
oczywiście że szybciej przyciągnie moją uwagę gra autora, którego gry mnie bawiły
oczywiście że autor buduje pewne oczekiwania co do mechaniki gry, i jest pewną ( nigdy 100%) gwarancją poziomu
autor to nic innego jak "marka" - i wszystkie funkcje marki spełnia doskonale ( w świecie planszówkowym to chyba wciąż marka silniejsza niż np. wydawca)
Działa to oczywiście w obie strony - bo nikomu by się nie chciało wyżywać np na Hengiście gdyby stworzył go nikomu nieznany Janusz Różogórski i ocena takich Asów Przestowrzy czy Hobbita Gry karcian byłaby inna ( wyższa) gdyby nie stał za nim Martin Wallace.
Nie ma się czego wstydzić, że autorzy przyciągają uwagę ...tym bardziej że najczęściej (w tym wciąż młodym rynku) jest to marka oparta na bogatej bibliotece gier - nikt nie zadaje tu sobie trudu żeby wypromować jakieś miernoty ( daruję sobie przykłady "gwiazd" literatury i filmu) - ten etap przed nami...
mierne gry obecnie dopycha się plastikowymi figurkami nie nazwiskami projektantów
„A ty, Marcin, o tych uszach nie myśl więcej niż trzeba, bo wpadniesz w coś takiego… zaraz… coś tak, jak w kompot… Już mam: w kompleks!
– To znaczy?
– To znaczy, że ktoś powie: „deszcz pada”, a ty będziesz myślał, że to o twoich uszach.”
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1310 times
Re: Renoma autorów gier
Kolega zaś ma znaną już na forum umiejetność wzbudzenia negatywnych emocji i bycia pępkiem każdej dyskusji. Szczerze od dyskusji o Scythe nie mam ochoty wdawać się z kolegą w polemiki. Pozdrawiam...
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 930 times
Re: Renoma autorów gier
Wypowiedź ta brzmi dość fałszywie, zważywszy na fakt, że kolega sam tutaj zaczął od imputacji pozostałym uczestnikom nieszczerość sądów czy wypowiedzi. Trudno, żeby to przyjmować z radością. Bo czemu miało to w takim razie służyć?
Wracając do merytoryki. Dlaczego na nazwisko nie zwracam uwagi? (Precyzyjniej - dlaczego nazwisko nie wpływa na decyzję o zakupie?). Na przykład dlatego, że w odróżnieniu od filmu, czy książki, cena gry jest wielokrotnie większa. W przypadku filmu, który jest jednorazowym doświadczeniem społecznym, wydatek kilkunastu złotych na obejrzenie czegoś, co ktoś nam tylko proponuje albo sygnuje nazwiskiem, jest niewielkim ryzykiem. Szczególnie, że w przypadku filmu, trudno się "przekonać" wcześniej, czy obejrzeć go warto. Film jest na tyle krótki, że jakikolwiek ciągły "sample" poniekąd automatycznie "psuje" późniejsze doświadczenie właściwego oglądania (casus T.I.M.E Stories). Próbuje się to wypełniać trailerami, które są na tyle krótkie, by nie zepsuć filmu, i na tyle przebojowe, by w tym czasie zachęcić. Nazwisko autora, dla bardziej obeznanych może być pewną wskazówką, ale ja jestem zdania, że to wydawcy rządzą tym rynkiem, a nie autorzy. Autorzy robią design i potem pokornie pukają do różnych drzwi, szukając kogoś, kto im to ładnie opakuje i sprzeda. Oznacza to, że autor, choć sygnuje grę nazwiskiem, na potrzeby różnych wydawców, będzie zmuszony dokonywać odpowiednich cięć i porawek, by przystawały do ich portfolio.
Nie zwracam na nazwisko uwagi także dlatego, że żadne nazwisko nie gwarantuje łancucha dobrych gier. W przypadku autora książki z kolei, to on jest odpowiedzialny w 90% za content. To jest jego pisanie, jego styl, coś do czego możemy chcieć wracać. Gry nie są "pisaniem". Gry są ruchomym produktem, który składa się z wielu elementów i tylko na niektóre sygnujący nazwiskiem ostatecznie ma wpływ - z tego też powodu na pudełkach zdarza się umieszczać także i nazwisko grafika. Ba, co więcej, czasem zdarza się, że to właśnie nazwisko grafika może napędzać bardziej sprzedaż gry (np. nie mam pojęcia kto jest autorem Steam Park czy And then we held hands, ale wiem, że do obydwu gier ilustracje przygotowywała Marie Cardouat). Szczęśliwie, tę część ocenić jest łatwo i szybko, bo grafiki widać (przeważnie) od razu.
Nie zwracam uwagi na nazwisko, bo nie chcę kolejnej takiej samej gry. Ktoś tu wcześniej zauważył, że euro-gracze częściej orientują się wg swoich ulubieńców i kupują kolejne ich produkty. Ja nie czuję potrzeby posiadania gry bardzo podobnej do poprzedniej, a nazwiska autorów często (choć nie zawsze) mogą sugerować, że gra będzie dość podobna (dobrym wg mnie przykładem jest Forbidden Island i Pandemic - gry o skrajnie różnych settingach ale o niemal identycznej mechanice, doskonalonej przez tego samego autora - Matt Leacock). Zresztą, trochę w poprzek, wierzę, że prawdziwie dobry i zdolny designer będzie chciał robić różne gry, a nie tłuc to samo. Przykładem tu dla mnie jest Jerry Hawthorne, który najpierw zrobił dungeon crawlera (Mice and Mystics), a potem nagle bitewniaka (Tail Feathers). Wydaje mi się, że Ignacy Trzewiczek też jest lub chce być takim właśnie designerem i nie zamykać się w szufladce workerplacementów.
Osobną grupą są osoby, które gry planszowe kupują okazjonalnie lub rzadko i polegają raczej na rekomendacji znajomych czy sprzedawców, niż na nazwisku.
Przywoływany tu często Chvatil, to największa niewiadoma chyba pośród designerów. Wydawało się, że robi tematyczne wesołe gry, z wieloma zawiłymi zasadami. Ale robi też gry bardziej abstrakcyjne (TK), a także imprezówki (Pictomania, nieszczęsne Codenames). Jak w takiej sytuacji nazwisko designera miałoby sugerować jakiś określony typ czy styl gry?
Designerzy FFG to raczej maszyna schowana za parawanem, często pracują w parach, w grupach, nie mają możliwości udzielania się na forach (FFG policy), rzadko udzielają wywiadów, w dłuższych cyklach gier wymieniają się laurem głównego designera (w LCGach kolejne osoby przejmują ster, w LOTR obecnie to już chyba 3 zmiana). Są dobrzy w tym co robią, ale ich nazwisko nie ląduje na pudełkach - ważniejszy jest tytuł i logo FFG. Czy to na pewno dobrze - można dyskutować. Jak widać po sprzedaży gier FFG - z punktu widzenia marketingu, nie wydaje się to być problemem. A dla większości designerów praca w FFG to chyba docelowy punkt w karierze. A nawet jeśli nie, to posiadanie FFG w portfolio z całą pewnością ma nie mniejsze znaczenie niż nazwisko, a może nawet większe.
Dlatego przede wszystkim patrzę na grę - jaka jest, czym jest i co ciekawego wnosi. To oczywiste, że znane nazwisko ściąga uwagę, ale nie musi to być regułą. A już z całą pewnością, nazwisko (dla mnie) nie ciągnie sprzedaży. Nigdy nie kupiłem gry w "ciemno", dlatego, że to "kolejna gra danego autora" - a jest to zachowanie nader powszechne np. na targach. Podsumowując: gry planszowe są zbyt eklektyczne, by o ich finalnej jakości mógł decydować jeden człowiek i jedno nazwisko na pudełku. Jeśli w ogóle, zdecydowanie skłaniałbym się raczej ku teorii, że to wydawca (a zatem grupa osób pracująca nad wieloma rzeczami i koordynująca dalszą grupę osób) stanowi markę, nie nazwisko designera. Ale nawet pomimo to, chciałbym wierzyć, że to produkt ma znaczenie decydujące, a nie brand, który go pcha. W każdym razie, ja się do tej filozofii stosuję![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Mam więc nadzieję, że stanowisko "gra, nie nazwisko" zyskało pewne podstawy![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Wracając do merytoryki. Dlaczego na nazwisko nie zwracam uwagi? (Precyzyjniej - dlaczego nazwisko nie wpływa na decyzję o zakupie?). Na przykład dlatego, że w odróżnieniu od filmu, czy książki, cena gry jest wielokrotnie większa. W przypadku filmu, który jest jednorazowym doświadczeniem społecznym, wydatek kilkunastu złotych na obejrzenie czegoś, co ktoś nam tylko proponuje albo sygnuje nazwiskiem, jest niewielkim ryzykiem. Szczególnie, że w przypadku filmu, trudno się "przekonać" wcześniej, czy obejrzeć go warto. Film jest na tyle krótki, że jakikolwiek ciągły "sample" poniekąd automatycznie "psuje" późniejsze doświadczenie właściwego oglądania (casus T.I.M.E Stories). Próbuje się to wypełniać trailerami, które są na tyle krótkie, by nie zepsuć filmu, i na tyle przebojowe, by w tym czasie zachęcić. Nazwisko autora, dla bardziej obeznanych może być pewną wskazówką, ale ja jestem zdania, że to wydawcy rządzą tym rynkiem, a nie autorzy. Autorzy robią design i potem pokornie pukają do różnych drzwi, szukając kogoś, kto im to ładnie opakuje i sprzeda. Oznacza to, że autor, choć sygnuje grę nazwiskiem, na potrzeby różnych wydawców, będzie zmuszony dokonywać odpowiednich cięć i porawek, by przystawały do ich portfolio.
Nie zwracam na nazwisko uwagi także dlatego, że żadne nazwisko nie gwarantuje łancucha dobrych gier. W przypadku autora książki z kolei, to on jest odpowiedzialny w 90% za content. To jest jego pisanie, jego styl, coś do czego możemy chcieć wracać. Gry nie są "pisaniem". Gry są ruchomym produktem, który składa się z wielu elementów i tylko na niektóre sygnujący nazwiskiem ostatecznie ma wpływ - z tego też powodu na pudełkach zdarza się umieszczać także i nazwisko grafika. Ba, co więcej, czasem zdarza się, że to właśnie nazwisko grafika może napędzać bardziej sprzedaż gry (np. nie mam pojęcia kto jest autorem Steam Park czy And then we held hands, ale wiem, że do obydwu gier ilustracje przygotowywała Marie Cardouat). Szczęśliwie, tę część ocenić jest łatwo i szybko, bo grafiki widać (przeważnie) od razu.
Nie zwracam uwagi na nazwisko, bo nie chcę kolejnej takiej samej gry. Ktoś tu wcześniej zauważył, że euro-gracze częściej orientują się wg swoich ulubieńców i kupują kolejne ich produkty. Ja nie czuję potrzeby posiadania gry bardzo podobnej do poprzedniej, a nazwiska autorów często (choć nie zawsze) mogą sugerować, że gra będzie dość podobna (dobrym wg mnie przykładem jest Forbidden Island i Pandemic - gry o skrajnie różnych settingach ale o niemal identycznej mechanice, doskonalonej przez tego samego autora - Matt Leacock). Zresztą, trochę w poprzek, wierzę, że prawdziwie dobry i zdolny designer będzie chciał robić różne gry, a nie tłuc to samo. Przykładem tu dla mnie jest Jerry Hawthorne, który najpierw zrobił dungeon crawlera (Mice and Mystics), a potem nagle bitewniaka (Tail Feathers). Wydaje mi się, że Ignacy Trzewiczek też jest lub chce być takim właśnie designerem i nie zamykać się w szufladce workerplacementów.
Osobną grupą są osoby, które gry planszowe kupują okazjonalnie lub rzadko i polegają raczej na rekomendacji znajomych czy sprzedawców, niż na nazwisku.
Przywoływany tu często Chvatil, to największa niewiadoma chyba pośród designerów. Wydawało się, że robi tematyczne wesołe gry, z wieloma zawiłymi zasadami. Ale robi też gry bardziej abstrakcyjne (TK), a także imprezówki (Pictomania, nieszczęsne Codenames). Jak w takiej sytuacji nazwisko designera miałoby sugerować jakiś określony typ czy styl gry?
Designerzy FFG to raczej maszyna schowana za parawanem, często pracują w parach, w grupach, nie mają możliwości udzielania się na forach (FFG policy), rzadko udzielają wywiadów, w dłuższych cyklach gier wymieniają się laurem głównego designera (w LCGach kolejne osoby przejmują ster, w LOTR obecnie to już chyba 3 zmiana). Są dobrzy w tym co robią, ale ich nazwisko nie ląduje na pudełkach - ważniejszy jest tytuł i logo FFG. Czy to na pewno dobrze - można dyskutować. Jak widać po sprzedaży gier FFG - z punktu widzenia marketingu, nie wydaje się to być problemem. A dla większości designerów praca w FFG to chyba docelowy punkt w karierze. A nawet jeśli nie, to posiadanie FFG w portfolio z całą pewnością ma nie mniejsze znaczenie niż nazwisko, a może nawet większe.
Dlatego przede wszystkim patrzę na grę - jaka jest, czym jest i co ciekawego wnosi. To oczywiste, że znane nazwisko ściąga uwagę, ale nie musi to być regułą. A już z całą pewnością, nazwisko (dla mnie) nie ciągnie sprzedaży. Nigdy nie kupiłem gry w "ciemno", dlatego, że to "kolejna gra danego autora" - a jest to zachowanie nader powszechne np. na targach. Podsumowując: gry planszowe są zbyt eklektyczne, by o ich finalnej jakości mógł decydować jeden człowiek i jedno nazwisko na pudełku. Jeśli w ogóle, zdecydowanie skłaniałbym się raczej ku teorii, że to wydawca (a zatem grupa osób pracująca nad wieloma rzeczami i koordynująca dalszą grupę osób) stanowi markę, nie nazwisko designera. Ale nawet pomimo to, chciałbym wierzyć, że to produkt ma znaczenie decydujące, a nie brand, który go pcha. W każdym razie, ja się do tej filozofii stosuję
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Mam więc nadzieję, że stanowisko "gra, nie nazwisko" zyskało pewne podstawy
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
- krecilapka
- Posty: 972
- Rejestracja: 26 mar 2013, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 40 times
- Been thanked: 188 times
Re: Renoma autorów gier
Kupując grę w mniejszym stopniu kieruję się sentymentem i żyłką zbieracza, a bardziej oceną rzeczywistości: czy będę miał z kim w to grać
. Jak już zostało też to wspomniane, pudełka z planszówkami nie należą do najtańszych więc to także nie jest dla mnie bez znaczenia.
Nie mam wyrytych na pamięć twórców gier. Ale uważam, że owszem za pewnymi nazwami i markami stoi jakaś tam renoma. Nazwisko nie spowoduje, że z automatu grę kupię np. Wallace'a którego cenię. Chociażby w związku z aspektami o których wspomniałem na wstępie
. Ale na pewno zainteresuję się takim nowym tytułem. Nie ma opcji żebym kupił grę oceniając ją "po okładce". Zbiera dobre recenzje, przeczytam o niej to i owo, może przejrzę instrukcję i wtedy jestem przekonany do zakupu. Tak w ciemno to nie ma mowy. Ale też nie przeoczę tytułu sygnowanego znanym nazwiskiem. Więc ergo już na wstępie takie gry mają większą szansę trafić w moje gusta.
Gracze wiedzą mniej więcej czego się spodziewać po produktach czy to FFG, Felda, GMT Games, Rosenberga, czy też Cool Mini or Not. Są to marki same w sobie. Kupując gry od takich producentów wiem, że nie dostanę lipnego, rozpadającego się pudełka, szmatławych kart czy figurek z plasteliny.
Ale nawet doceniając profesjonalizm produktów nadal dość ostrożnie podchodzę do zakupów. Opinie recenzentów i graczy mają dla mnie naprawdę niebagatelne znaczenie.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Nie mam wyrytych na pamięć twórców gier. Ale uważam, że owszem za pewnymi nazwami i markami stoi jakaś tam renoma. Nazwisko nie spowoduje, że z automatu grę kupię np. Wallace'a którego cenię. Chociażby w związku z aspektami o których wspomniałem na wstępie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Gracze wiedzą mniej więcej czego się spodziewać po produktach czy to FFG, Felda, GMT Games, Rosenberga, czy też Cool Mini or Not. Są to marki same w sobie. Kupując gry od takich producentów wiem, że nie dostanę lipnego, rozpadającego się pudełka, szmatławych kart czy figurek z plasteliny.
Ale nawet doceniając profesjonalizm produktów nadal dość ostrożnie podchodzę do zakupów. Opinie recenzentów i graczy mają dla mnie naprawdę niebagatelne znaczenie.
- zakwas
- Posty: 1777
- Rejestracja: 19 mar 2014, 00:45
- Lokalizacja: Zgierz
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 12 times
Re: Renoma autorów gier
Z Chvatilem jest tak, że na pewno dostaniemy coś nowego jak weźmiemy jego grę. Ja lubię jego tytuły ze względu na nieszablonowe rozwiązania - na żadnej grze jeszcze się nie zawiodłem praktycznie. Dungeon Petz mi nie podeszło ze względu na temat i nieczytelną dla mnie planszę (może kwestia tego kto tłumaczył mi zasady, nie wiem), ale wszystkie inne tytuły oceniam bardzo wysoko.rattkin pisze:Przywoływany tu często Chvatil, to największa niewiadoma chyba pośród designerów. Wydawało się, że robi tematyczne wesołe gry, z wieloma zawiłymi zasadami. Ale robi też gry bardziej abstrakcyjne (TK), a także imprezówki (Pictomania, nieszczęsne Codenames). Jak w takiej sytuacji nazwisko designera miałoby sugerować jakiś określony typ czy styl gry?
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Zawsze chętnie sprawdzam takie nazwiska jak Knizia, Wallace, Cathala. Z rezerwą podchodzę do Felda i Rosenberga, bo zazwyczaj nie trafiają w moje gusta.
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1310 times
Re: Renoma autorów gier
tomb pisze:Przesadzasz. Większość przecież pisze, że nazwisko przyciąga uwagę, ale to do zakupu nie wystarczy. Inaczej Hengist miałbym już na półce. A gdyby Hengist stworzył "nikomu nieznany Janusz Różogórski" to nie byłoby krytyki, bo mało kto o grze by usłyszał.rastula pisze:wszyscy tu strasznie niezależni, nieprzekupni i odporni na marketing...
Ja uważam, że Oracz stworzył dwie niepowtarzalne tytuły, czyli średnią ma bardzo wysoką, a i tak jego nowej gry nie kupię w ciemno.
pewnie trochę przesadzam
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Renoma autorów gier
Nie widzę w tym żadnej przesady.rastula pisze: pewnie trochę przesadzam, ale moim zdaniem nazwisko autora na pudełku ma większej wartości marketingowej, niż niektórzy tu zachowawczo przyznają...
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
- mikeyoski
- Posty: 1524
- Rejestracja: 08 lut 2015, 00:32
- Has thanked: 278 times
- Been thanked: 172 times
- Kontakt:
Re: Renoma autorów gier
KubaP pisze:Feld (...) - kupię w ciemno
Nawet La Isla?
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Tapnięte z mojego T800
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Renoma autorów gier
No kupił przecież. Rozczarował się, bywa.mikeyoski pisze:KubaP pisze:Feld (...) - kupię w ciemno
Nawet La Isla?![]()
A ja nadal świetnie bawię się przy tej grze.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
- Tomzaq
- Posty: 1731
- Rejestracja: 09 maja 2014, 18:27
- Lokalizacja: Silesia Superior
- Has thanked: 114 times
- Been thanked: 87 times
Re: Renoma autorów gier
Ja równieżromeck pisze:No kupił przecież. Rozczarował się, bywa.mikeyoski pisze:KubaP pisze:Feld (...) - kupię w ciemno
Nawet La Isla?![]()
A ja nadal świetnie bawię się przy tej grze.
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Who is John Galt?
Posiadam
Posiadam
- donmakaron
- Posty: 3523
- Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
- Has thanked: 198 times
- Been thanked: 646 times
Re: Renoma autorów gier
Widzę, że niewiele osób ma autorów, których gry kupuje w ciemno. A są tacy, co mają autorów, których nie kupią choćby nie wiem co? U mnie jest to wspominany tu często Knizia. Nie znoszę zapachu kleju do kangurów i żadnej z jego gier posiadać nigdy nie będę.
- BartP
- Administrator
- Posty: 4721
- Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 384 times
- Been thanked: 886 times
Re: Renoma autorów gier
Nie ma autora, którego gry bym nie kupił; raczej. Chyba że na znak protestu, bo ten człowiek jest zbrodniarzem czy coś ;].
U mnie raczej chodzi o temat, nie kupię gry w klimatach Gwiezdnych Wojen, Star Treka i innych IP, które uznaję za słabe. Ale miałbym zagwozdkę, gdyby np. Feld wydał jakieś solidne euro w świecie Gwiezdnych Wojen, no nie wiem, cobym zrobił. Łudziłbym się o negatywne recenzje chyba.
U mnie raczej chodzi o temat, nie kupię gry w klimatach Gwiezdnych Wojen, Star Treka i innych IP, które uznaję za słabe. Ale miałbym zagwozdkę, gdyby np. Feld wydał jakieś solidne euro w świecie Gwiezdnych Wojen, no nie wiem, cobym zrobił. Łudziłbym się o negatywne recenzje chyba.
Sprzedam nic
Re: Renoma autorów gier
Może ze względu na temat czegoś bym nie kupił z zasady (np. chcąc być świętszym od papieża nie brałbym Five Tribes z kartami niewolników), ale dla nazwiska autora odmówić sobie dobrej gry? A z jakiej racji? A komu to potrzebne?
Raz - wymieszał nazwiska twórców i nazwy wydawców, i słusznie, bo równie silną rekomendacją jest konkretna osoba, co firma. Ale dalej nie gwarantuje u mnie automatycznego zakupu.
A dwa - że na decyzję zakupu składa się cały zbiór czynników, łącznie z opiniami na forum i średnimi ocenami na BGG, a także tematem. I tak Felda chętnie sprawdzę nawet przy braku hurraoptymistycznych recenzji, a Konieczka to musi jednak się zdrowo postarać, nawet jeśli parę jego gier znam i lubię.
Kolega poruszył dwa ciekawe aspekty.krecilapka pisze:Gracze wiedzą mniej więcej czego się spodziewać po produktach czy to FFG, Felda, GMT Games, Rosenberga, czy też Cool Mini or Not. Są to marki same w sobie. Kupując gry od takich producentów wiem, że nie dostanę lipnego, rozpadającego się pudełka, szmatławych kart czy figurek z plasteliny.
Ale nawet doceniając profesjonalizm produktów nadal dość ostrożnie podchodzę do zakupów. Opinie recenzentów i graczy mają dla mnie naprawdę niebagatelne znaczenie.
Raz - wymieszał nazwiska twórców i nazwy wydawców, i słusznie, bo równie silną rekomendacją jest konkretna osoba, co firma. Ale dalej nie gwarantuje u mnie automatycznego zakupu.
A dwa - że na decyzję zakupu składa się cały zbiór czynników, łącznie z opiniami na forum i średnimi ocenami na BGG, a także tematem. I tak Felda chętnie sprawdzę nawet przy braku hurraoptymistycznych recenzji, a Konieczka to musi jednak się zdrowo postarać, nawet jeśli parę jego gier znam i lubię.
"Jak kto ma swój rozum, ten głupi nie jest [...] Głupie są te, co cudzy rozum mają."
- donmakaron
- Posty: 3523
- Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
- Has thanked: 198 times
- Been thanked: 646 times
Re: Renoma autorów gier
Po prostu nie wierzę, że niektórzy goście są zdolni zrobić "dobrą grę".tomb pisze:Może ze względu na temat (...), ale dla nazwiska autora odmówić sobie dobrej gry? A z jakiej racji? A komu to potrzebne?
Re: Renoma autorów gier
Bardzo ciekawy wątek/dyskusja.
Dla mnie nazwisko autora to nie jest coś co automatycznie wyzwala decyzję o zakupie gry ale jest to ważne kryterium zakupowe. Przez dwa lata wsiąkania w gry poznałem kilku projektantów i ich style, stąd jak ukazuje się jakaś ich nowa gra zawsze poświęcam jej trochę uwagi. I to jest właśnie rola nazwiska projektanta w kształtowaniu tego co mam i w co gram.
A teraz po nazwiskach:
1) Vaccarino lubię i szanuję głównie za Dominiona, jedyna gra którą rozszerzam w mojej kolekcji systematycznie; własność szczególna projektanta: robiąc nową grę zwykle myśli o rozszerzeniach, kusi mnie Kingdom Builder ale przeraża wizja już trzech dużych dodatków, śmieszy dyskusja o jednej karcie - to przecież istota tej gry, tj. tak taktycznie rozbudowywać królestwo aby ogarniać przypadek a nie dawać się mu dominować; zniesmacza dobór tematu do mechaniki
2) Feld mam najwięcej jego gier bo lubię optymalizację i staranność/elegancję w jego grach no i polityka dodatków jest tu przyjazna dla portfela gracza
3) Rosenberg cenię za Agricolę, której najwolniej się uczę ale z żywieniem w Le Havre przegiął, tematyczny nonsens jak w KB Vaccarino
4) Wallace za Steam i Brassa, kilka wtop: w tym z AoI i Ships
5) Trzewiczek, tj. mój negatywny wybór, po tym co zrobił z rozszerzeniami do O:NI na nic jego autorstwa prędko nie spojrzę
6) Woźniak może nie powinienem tu go umieszczać ale o ile Trzewiczkowi dam jeszcze szansę (czasami coś mu wychodzi) to Pana Woźniaka lubię jedynie posłuchać w roli recenzenta: nic mnie tak nie bawi jak jego angielski; od projektowania gier radziłbym odpocząć, bezterminowo...
7) Chvatil: ciekawe w jego przypadku jest to, że żadnej z jego gier nie kupuję ze świadomością, że jest jej autorem: zawsze przyciąga mnie świetne dopasowanie mechaniki do tematu (por. Space Alert, Pupile Podziemi, Cywilizacja)
Chudyk: tu pozostanę prawdopodobnie tylko przy GtR
9) Luciani/Tascini: cały czas na radarze po Tzolkinie
10) Lacerda: intryguje mnie cały czas, ale nie odważyłem się jeszcze w nic tego autora zagrać; nastawiam się na Vinhos w nowym wydaniu
Dla mnie nazwisko autora to nie jest coś co automatycznie wyzwala decyzję o zakupie gry ale jest to ważne kryterium zakupowe. Przez dwa lata wsiąkania w gry poznałem kilku projektantów i ich style, stąd jak ukazuje się jakaś ich nowa gra zawsze poświęcam jej trochę uwagi. I to jest właśnie rola nazwiska projektanta w kształtowaniu tego co mam i w co gram.
A teraz po nazwiskach:
1) Vaccarino lubię i szanuję głównie za Dominiona, jedyna gra którą rozszerzam w mojej kolekcji systematycznie; własność szczególna projektanta: robiąc nową grę zwykle myśli o rozszerzeniach, kusi mnie Kingdom Builder ale przeraża wizja już trzech dużych dodatków, śmieszy dyskusja o jednej karcie - to przecież istota tej gry, tj. tak taktycznie rozbudowywać królestwo aby ogarniać przypadek a nie dawać się mu dominować; zniesmacza dobór tematu do mechaniki
2) Feld mam najwięcej jego gier bo lubię optymalizację i staranność/elegancję w jego grach no i polityka dodatków jest tu przyjazna dla portfela gracza
3) Rosenberg cenię za Agricolę, której najwolniej się uczę ale z żywieniem w Le Havre przegiął, tematyczny nonsens jak w KB Vaccarino
4) Wallace za Steam i Brassa, kilka wtop: w tym z AoI i Ships
5) Trzewiczek, tj. mój negatywny wybór, po tym co zrobił z rozszerzeniami do O:NI na nic jego autorstwa prędko nie spojrzę
6) Woźniak może nie powinienem tu go umieszczać ale o ile Trzewiczkowi dam jeszcze szansę (czasami coś mu wychodzi) to Pana Woźniaka lubię jedynie posłuchać w roli recenzenta: nic mnie tak nie bawi jak jego angielski; od projektowania gier radziłbym odpocząć, bezterminowo...
7) Chvatil: ciekawe w jego przypadku jest to, że żadnej z jego gier nie kupuję ze świadomością, że jest jej autorem: zawsze przyciąga mnie świetne dopasowanie mechaniki do tematu (por. Space Alert, Pupile Podziemi, Cywilizacja)
![Cool 8)](./images/smilies/icon_cool.gif)
9) Luciani/Tascini: cały czas na radarze po Tzolkinie
10) Lacerda: intryguje mnie cały czas, ale nie odważyłem się jeszcze w nic tego autora zagrać; nastawiam się na Vinhos w nowym wydaniu
Ostatnio zmieniony 09 sty 2016, 19:25 przez norkbes, łącznie zmieniany 2 razy.
- mikeyoski
- Posty: 1524
- Rejestracja: 08 lut 2015, 00:32
- Has thanked: 278 times
- Been thanked: 172 times
- Kontakt:
Re: Renoma autorów gier
Król i zabójcy są całkiem całkiem. Mini cywilizacja też, ale reszta...
Tapnięte z mojego T800
Tapnięte z mojego T800
- Pan_K
- Posty: 2506
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 19:16
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 189 times
- Been thanked: 168 times
Re: Renoma autorów gier
Z automatu nie kupuję de facto nic, ale na pewno zastanowię się nad zakupem: Lacerdy, Felda, Chvatila. Może Trzewiczka, choć o ile jego Robinson, to jedna z moich ulubionych gier, o tyle Osadnicy NI kompletnie mi nie podeszli. Jest jeszcze kilka nazwisk budzących we mnie przychylne skojarzenia, ale - jak mówię - w ciemno nie kupuję nic.
„Rzekł głupi w swoim sercu: nie ma Boga.”
Ryba bez roweru, to tylko ryba...
Ryba bez roweru, to tylko ryba...
- Kapelatejesy
- Posty: 88
- Rejestracja: 21 wrz 2014, 17:04
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Renoma autorów gier
Od zawsze w balansie klimat vs. mechanika stoję po stronie klimatu i na dobrą sprawę to on zawsze sprawia w pierwszej kolejności, że zaczynam interesować się grą. Całego fluffu na kartach, czy immersji w czasie gry nie ocenie zanim nie zagram, więc często grafika i wygląd gry są dla mnie głównym impulsem do wzięcia gry na tapetę. Stąd pośród autorów na których poczynania zwracam uwagę jest Kovalic - jedyny w tym gronie rysownik (może byłoby ich więcej, gdyby nie korporacyjny charakter FFG). Dla przykładu na to, że Christian Petersen jest autorem Mag Blasta dowiedziałem się niedawno, ale ilustracje rozpoznawałem od kiedy pierwszy raz w niego grałem.
Na pewno patrzę ciekawym okiem na nowe projekty Oracza, Trzewika, wspomnianego wyżej Petersena, Konieczki i Langa, ale zazwyczaj nazwisko jest dla mnie pobocznym elementem i wybór gry podporządkowuję klimatowi. Gdyby Petersen pracował nad grą o australijskich surferach, to pewnie nawet bym nie sprawdzał, o co w niej mechanicznie chodzi.
Na przykładzie Blood Rage:
1. "Ale sztooos, Wikingowie, lodowe olbrzymy i te śliczne figurki<3"
2. "O! Eric Lang, to może być niezłe"
3. Opinie na forum, filmy z rozgrywki, recenzje
Czasem ten model zawodzi, czego sztandarowym przykładem jest Wiedźmin, którego ani klimat, ani figurki, ani nazwisko Trzewika nie uratowało.
A na co nigdy nie wydam pieniędzy? Na Felda, bo dobre klimatyczne euro nie jest złe, a jego klimatyczne nie są. Nooo i na grę z nazwiskiem Jurgena Wrede na okładce, bo jedna gra z "Carcassonne" w tytule mi wystarczy, a nawet gdyby przypadkiem to słowo znikło z pudełka, to ja temu panu nie wierzę.
Na pewno patrzę ciekawym okiem na nowe projekty Oracza, Trzewika, wspomnianego wyżej Petersena, Konieczki i Langa, ale zazwyczaj nazwisko jest dla mnie pobocznym elementem i wybór gry podporządkowuję klimatowi. Gdyby Petersen pracował nad grą o australijskich surferach, to pewnie nawet bym nie sprawdzał, o co w niej mechanicznie chodzi.
Na przykładzie Blood Rage:
1. "Ale sztooos, Wikingowie, lodowe olbrzymy i te śliczne figurki<3"
2. "O! Eric Lang, to może być niezłe"
3. Opinie na forum, filmy z rozgrywki, recenzje
Czasem ten model zawodzi, czego sztandarowym przykładem jest Wiedźmin, którego ani klimat, ani figurki, ani nazwisko Trzewika nie uratowało.
A na co nigdy nie wydam pieniędzy? Na Felda, bo dobre klimatyczne euro nie jest złe, a jego klimatyczne nie są. Nooo i na grę z nazwiskiem Jurgena Wrede na okładce, bo jedna gra z "Carcassonne" w tytule mi wystarczy, a nawet gdyby przypadkiem to słowo znikło z pudełka, to ja temu panu nie wierzę.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Renoma autorów gier
Ja z kolei powiem tak...
Splotter Spellen i biorę cokolwiek wydadzą. Tworzą świetnie mechanicznie i niepowtarzalne gry. FCM nie kupiłem jeszcze bo ma kolega ale coraz bardziej mnie kusi żeby posiadać wersję u siebie. Ogólnie - zaufanie w 100%
Lacerda - kupuję już w ciemno. Vinhos, Gallerist, KanBan (czeka na półce CO2)... same dobre gry. Zaufanie w 99%
Uwe - prawie za każdym razem tworzy coś o żywieniu. Prawie za każdym razem się wściekam że mógłby coś już w temacie zmienić. Prawie za każdym razem kupię i stwierdzam że to bardzo dbe i już wyczerpał temat żywienia...
Feld - bardzo lubię ale staram się sprawdzić przed zakupem. Choć pewnie i tak kupię...![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Splotter Spellen i biorę cokolwiek wydadzą. Tworzą świetnie mechanicznie i niepowtarzalne gry. FCM nie kupiłem jeszcze bo ma kolega ale coraz bardziej mnie kusi żeby posiadać wersję u siebie. Ogólnie - zaufanie w 100%
Lacerda - kupuję już w ciemno. Vinhos, Gallerist, KanBan (czeka na półce CO2)... same dobre gry. Zaufanie w 99%
Uwe - prawie za każdym razem tworzy coś o żywieniu. Prawie za każdym razem się wściekam że mógłby coś już w temacie zmienić. Prawie za każdym razem kupię i stwierdzam że to bardzo dbe i już wyczerpał temat żywienia...
Feld - bardzo lubię ale staram się sprawdzić przed zakupem. Choć pewnie i tak kupię...
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Renoma autorów gier
ja nie ufam do końca ani jednym ani drugim.tomb pisze:opiniami na forum i średnimi ocenami na BGG
Opinom na forum od kiedy zauwazylem osoby z bardzo mała iloscia postow aktywujace sie tylko w przypadku krytyki gier od XYZ i agresywnie atakujace wszelkie proby krytyki gier tego wydawnictwa. Osoba z jednym postem piszaca jaka to gra jest swietna, gdy 5 osob przed nia stwierdzilo, ze sie zawiodlo jakos mnie nie przekonuje (zwlaszcza, ze sam gralem i w 100% popieram krytyke).
Srednia na BGG jeszcze łatwiej zafałszowac, nie tylko przez rozne konta, ale tez dzialania fanbojow jak to bylo z Pandemia Legacy, nie wspominajac o fanach euro (rzadziej ameri) dajacym ocene jeden, bo kupili gre z kostkami i okazalo sie,że jest w niej element losowy.
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Renoma autorów gier
Poważnie to takie częste przypadki, czy po prostu interesuję się innymi grami?Rocy7 pisze: Opinom na forum od kiedy zauwazylem osoby z bardzo mała iloscia postow aktywujace sie tylko w przypadku krytyki gier od XYZ i agresywnie atakujace wszelkie proby krytyki gier tego wydawnictwa. Osoba z jednym postem piszaca jaka to gra jest swietna, gdy 5 osob przed nia stwierdzilo, ze sie zawiodlo jakos mnie nie przekonuje (zwlaszcza, ze sam gralem i w 100% popieram krytyke).
A co do rankingu BGG - stanowi dla mnie jakąś informację, ale traktuję go z dużą ostrożnością. Za dużo gier choćby z pierwszej setki mnie zawiodło.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.