PRZESTAŃCIE PISAĆ, BO CHCĘ POSTA WRZUCIĆ I NIE MOGĘ, BO CIĄGLE POJAWIAJĄ SIĘ NOWE
Ayaram pisze:I próbuje rozkminić w czym losowość w kościach jest fajniejsza od losowości w kartach. Dobieramy kartę i mamy do wyboru 1 kartę z np. 6. Zawsze oczywiście brakuje tej kluczowej w danej momencie i narzekamy pod nosem, ale to daje jakieś poczucie kontroli w przeciwieństwie do kostkowego "na kogo wypadnie na tego bęc". Z waszych opisów to wyłania mi się taki obraz szachów, gdzie przy każdym biciu rzucamy kostką, by sprawdzić, czy się udało. I to niezbyt zachęca.
Ból losowości w karciankach często odczuwa się, gdy sytuację może uratować jedna karta, która jak na złość nie chce dojść. Kości w MW potrafią być upierdliwe (w Academy bardziej, bo tam potwory są słabsze i mają mniej kostek), ale taki ich urok. Są jednak czary zwiększające ich liczbę, ale nie ma co ukrywać - miłośnikom zerowej losowości gra może przez to nie podejść.
Dwa. Regrywalność. W normalnej karciance zawsze mamy inny zestaw kart i analizujemy inne możliwości. Tutaj zapewne często pojawiać się będzie schemat: "zagranie karty A + B zadziałało w ostatniej grze idealnie na kartę C. Czemu ma to w tej partii nie zadziałać?" Nie daj Boże, pojawią się jakieś "najbardziej optymalne zagrania na początek" itd.
W Arenie owszem, najbardziej optymalne na początek są lokacje dodające manę
. W takich grach regrywalność wg mnie zależy od samych graczy - czy starają się adaptować do strategii przyjmowanej przez przeciwnika, zmieniać talię, sposób gry (iść w uroki zamiast stworów itd.). Jeśli tak, to o regrywalność nie ma się co obawiać.
Trzy. Downtime. Już przy 5 kartach na ręce, często można mieć problem z wyborem najlepszej opcji. Mając kilka razy tyle kart to pewnie można i godzinę przy jednej turze siedzieć i dumać.
Nie jest źle. Znając już swoją księgę ma się na ogół pojecie co zagrać, by przeszkodzić przeciwnikowi lub realizować dalej swój plan. W innych karciankach często decyzje trzeba podejmować na bieżąco, ogarniając dopiero dobrane karty i ich najlepsze kombinacje. Tutaj, mając do dyspozycji całą księgę, jest to trochę łatwiejsze. Sam na ogół potrafię pozamulać przy planszy, ale akurat w MW nie mam problemów z podejmowaniem decyzji.
Cztery. Próg wejścia. W normalnej karciance da się koledze dużo silniejszą talię, powie w skrócie o co w niej chodzi, kolega dobierze 5 kart, przeczyta i jakoś się będzie dobrze bawił. No a tutaj jakby ktoś mi powiedział: "no przeczytaj kilkadziesiąt kart przed startem gry i zapamiętaj, bo każdej możesz użyć zawsze" to bym momentalnie takiego kogoś walnął tą księgą zaklęć
Jest wyższy niż w wielu innych karciankach. Nie ma też co zmuszać kogoś do czytania wszystkich kart przed grą (naturalnie sugeruję zabawę startowymi taliami na początek), dużo daje się ogarnać "w praniu". Jasne, doświadczony i znający swoją księgę gracz prawie zawsze pokona nowicjusza, który nie zna połowy czarów, ale taki urok tej gry. Academy ma niższy próg wejścia niż Arena, ale wciąż nie jest to gra, którą da się w pełni ogarnąć w kilka minut. Pokazując ją jednak nowym graczom przekonałem się, że nie jest tak źle, o ile dobrze wyjaśni się im słowa kluczowe.
Podsumowując. Oczywiście to wszystko to moje teoretyczne gdybania, grać nie grałem, ale te obawy skutecznie odciągają mnie od pomysłu kupno w ciemno gry. Zbyt duża szansa, że po pierwszej grze trafi do kosza. Może kiedyś będzie okazja zagrania, gdzie moje wszystkie obawy zostaną obalone, ale jak na razie raczej nie.
To bierz Arenę, ta na pewno się spodoba
.
tomb pisze:Załóżmy, że ja i przeciwnik złożyliśmy sobie nowe talie. Jak wygląda regrywalność, jeśli nie będziemy ich modyfikować (powiedzmy, że te talie są w miarę zrównoważone)?
W Arenie nie będzie z tym problemu, bo i talie są większe, a plansza dodaje multum możliwości i wyborów. W Academy więcej będzie zależało od Waszego stylu gry, czy będziecie powtarzać dobrze działające sztuczki, czy też próbować nowych rzeczy. Jeśli to pierwsze, to regrywalność będzie zależeć od kostek i reakcji przeciwnika na dane zagrania. W grze turniejowej będziesz spotykał przeróżne talie, więc tutaj nie powinna być problemem. W domowym zaciszu, z jednym przeciwnikiem bez problemu rozegrasz w takim układzie co najmniej kilka partii, może nawet kilkanaście.