![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Ja ze swojej strony dodam , że probowałem 'skończyć z grami' . Jakoś z rok, półtora temu - sprzedałem swoje dungeoneery , neuroshime,eufrata i coś tam jeszcze - ale coś po jakimś czasie kupiłem(zemsta malthorina zdaje się) i wsiąkłem na nowo.
W celu uniezależnienia od nałogufolko pisze:A ja przekornie... po co
Po to żeby upewnić się w przekonaniu, że absolutnie nie warto.folko pisze:A ja przekornie... po co
Hola, hola Arkhamie szanowny. Ujmijmy Twój problem innymi słowyARKHAM12 pisze:AD : folko i inni
Wlasnie po to o czym pisze SzymonJot. Ja mam podobny problem. Gram rzadko (choc moze i szymonjot nie gra rzadko), a kupuje nowe gry. Bez przerwy coś kusi , ponadto czytam jakies instrukcje (po co!?) , sprawdzam forum. Jakas promocja w jakims sklepie , cos tanio na allegro . Juz wpadlem w taka matnię , że nawet nie rozpakuje nowej gry ,a chodzi mi juz po glowie czy nie przydaloby sie cos nowego ;D Chyba nie bylo miesiaca od roku zebym nie kupil jakiejs durnej gierki . Gry sa Drogie , a w wiekszosci pozycji tez mialbym przelicznik ,ze 'zaplacilem' 30-60 zloty za partie.
I z tym chce skończyć.
Ale fakt, to już przegięcieJuz wpadlem w taka matnię , że nawet nie rozpakuje nowej gry ,a chodzi mi juz po glowie czy nie przydaloby sie cos nowego
Słyniesz, słynieszLim-Dul pisze:O - ja słynę z moich niezagranych tytułów.
Lubię grać w to samo, zwłaszcza wtedy, gdy to są rewelacyjne gry w rodzaju Power Grida czy Puerto Rico, w które naprawdę mógłbym grać często, bo je bardzo lubię. Tak się złożyło, że najpierw poznałem te tytuły, a nie jakieś mniej udane dzieła, które porzuciłbym bez sentymentów. Tym bardziej nie dziwię się graczom niedzielnym, którzy bardzo lubią jedną grę, i tylko w nią chcą grywać. Weźmy niedzielnych brydżystów czy szachistów - rzekłbym, że fanatyka tych gier trudno przekonać do grania w coś innego, zwykle dlatego, że są tak przekonani o wyższości swej ulubionej gry nad każdą inną, że szkoda im czasu na cokolwiek innego.Lim-Dul pisze: Paradoks polega na tym, że ludzie LUBIĄ grać w to samo (ja niekoniecznie) i często, gdy przynoszę coś całkowicie nowego i/lub nieznanego (o czym nie było głośno na forum), to nie jestem w stanie znaleźć graczy...
Zapominasz o duzej grupie graczy, ktorzy zawsze beda woleli grac w cos nowego - taki statsiarski ped ku nowosciom. A zeby te grupy zachecic do gry musisz ja jakos zareklamowacLim-Dul pisze: Paradoks polega na tym, że ludzie LUBIĄ grać w to samo (ja niekoniecznie) i często, gdy przynoszę coś całkowicie nowego i/lub nieznanego (o czym nie było głośno na forum), to nie jestem w stanie znaleźć graczy...
Co innego zapisywanie sie na gry, a co innego badanie zainteresowania... Dlatego nie przynosze ostatnio Starcrafta, bo nikt sie specjalnie do tego nie pali...Lim-Dul pisze:No, chyba właśnie zacznę deklarować w co chcę zagrać, tylko pamiętam jeszcze dyskusje z wątku o Smolnej, w której większość przeciwstawiała się zapisom na cokolwiek poza najcięższymi tytułami i jakoś utknęło mi to w pamięci. ^^
Wiem, wiem - pisząc, że "utknęło mi to w pamięci" miałem na myśli, że w moim mózgu stworzyło się jakieś takie dziwne połączenie między zapisami, a jakimikolwiek deklaracjami i dlatego praktycznie niczego już nie deklaruję, chyba że ktoś inni poprosi mnie o przyniesienie gry. :-DCo innego zapisywanie sie na gry, a co innego badanie zainteresowania...
Bawiłem się chwilę Doom Trooperem. ale to właśnie mnie od niego skutecznie odstręczyło. był jeden koleś w mojej klasie, który wydał na talię krocie mnie niedostępne i zabawa straciła sens - zawsze wygrywał, mimo że pozostałych 3-4 graczy grało przeciw niemu. Od tej pory patrzę na karcianki kolekcjonerskie jak na gry dla zamożnych - im więcej wydasz na karty, tym lepszą masz talię i częściej wygrywasz. Jak dla mnie - porażka.Vilk pisze:niezłe sumki na boosterki do karcianek
Niestety Ci twórcy i wydawcy tez chcą z czegoś żyćBloodyBaron pisze:Od tej pory patrzę na karcianki kolekcjonerskie jak na gry dla zamożnych - im więcej wydasz na karty, tym lepszą masz talię i częściej wygrywasz. .
Otoz to. Zaczalem to mieć. "Krótkotrwała radość posiadania czegoś nowego" Złote SłowaVilk pisze:Najgorsze, co może spotkać gracza, to przewalanie stosów pudeł dla krótkotrwałej radości posiadania czegoś nowego
Zwykle w przypadku przedmiotów występuje takie zjawisko, że w momencie, w którym zdobywamy szczególnie pożądany przedmiot na własność zaczyna się proces tracenia go. W tym sensie, że wprost proporcjonalnie do długości czasu posiadania zmniejsza się poziom zainteresowania nim. Ale planszówki - zwłaszcza jeśli kupujemy nowe odpowiednio szybkoARKHAM12 pisze:"Krótkotrwała radość posiadania czegoś nowego"
Pytanie tylko, czy jest to naturalna kolej rzeczy, czy raczej w tym przypadku zadecydowały cechy osobniczemst pisze: Pocieszę Was też, że jeszcze sporo kolejnych stadiów choroby przed WamiJa przez ostatnie kilka miesięcy kupowałem średnio 1 grę dziennie (!) i w przeciwieństwie do mojej teściowej nie martwię się, że nie starczy mi życia żeby je wszystkie wypróbować
No ale teraz nie tylko moja żona ale nawet Trzewik nazywają mnie świrem.