Dobra, więc wczoraj rozegraliśmy dwie partie w AvP z uwzględnieniem Alien Expansion.
Location:
Nostromo.
Objectives:
The S.O.S.,
They Mostly Come At Night,
Nobody Can Stop It.
Human Avatars:
Synthetic,
Medic.
Barracks:
Ellen Ripley,
Warrant Officer Ripley,
Lieutenant Ripley,
Sister Ripley,
Ripley No.8,
Brother Morse.
Predator Avatars:
Elder Hunter,
Primeval Hunter.
Armory:
Woodland - Strength,
Woodland - Survival,
Woodland - Intel,
Urban - Tech,
Urban - Survival,
Urban - Strength.
Queen Mother Role:
Bite.
Queen Mother Enemy:
Defensive.
W pierwszej partii bardzo szybko został odkryty zdrajca (Synthetic), który naprzemian atakował się z Medykiem. Medyk zginął jako pierwszy, zabity przez zdrajcę. Potem jeden z Predatorów zabił Syntetyka (nawet ja, grając Królową, raz go "ugryzłem" (Bite), bo po śmierci Medyka miał największe szanse wygranej). Następny padł Primeval Hunter (został zainfekowany, i wyszedł z niego Chestburster), z którego wyszedł Xenomorph Taskmaster. Ostatni Predator nie miał szans przeciwko Queen Mother i Alien Player, szybko go załatwiliśmy, obaj wygrywając grę. Human/Predator Players udało się przejść do trzeciego Objective, nie udało im się zabić Beast (z 6 kartami Event), ani nawet odkryć Queen Mother Enemy.
Location:
Hadley's Hope.
Objectives:
The Lost Colony,
The Beast Is Out There,
A Perfect Organism.
Human Avatars:
Mercenary,
Medic.
Barracks:
Ellen Ripley,
Warrant Officer Ripley,
Lieutenant Ripley,
Sister Ripley,
Ripley No.8,
Brother Morse.
Predator Avatars:
Elder Hunter,
Primeval Hunter.
Armory:
Woodland - Strength,
Woodland - Survival,
Woodland - Intel Urban - Tech,
Urban - Survival,
Urban - Intel.
Queen Mother Role:
Rush.
Queen Mother Enemy:
Defensive.
W drugiej partii Human/Predator Players poszło dużo lepiej. Żaden z Human Player nie był zdrajcą. Praktycznie pierwszy i drugi Objective udało im się dość sprawnie i szybko przejść. Nawet wszyscy dożyli do odkrycia Queen Mother Enemy (Defensive). Może gdyby trafili inną kartę Queen Mother Enemy, udałoby im się mnie pokonać. Jednak przy tej karcie, musieli mieć czysty Kompleks i Combat Zone żeby móc mnie zaatakować. A cały Kompleks był zapełniony i w Combat Zone czychało na nich kilku Alienów. Pierwszy zginął Medyk (zabiłem go własnymi "szczękami" - Bite), drugi Primeval Predator, Mercenary padł trzeci, i na końcu Elder Hunter, wszyskich poza Medykiem zabili Obcy z Combat Zone (5 Alienów, w tym Perfect Organism plus Ash).
W pierwszej partii graliśmy z Soldiers, co jednak było błędem, bo jeszcze bardziej zmniejszało szanse Human/Predator Players i przedłużało odkrycie Queen Mother Enemy. W drugiej partii zauważyłem że Human Players współpracowali z Predatorami, w dodatku gdy okazało się że nie ma zdrajcy, to jeszcze bardziej skupili się na współpracy. Dzięki temu tak daleko zaszli, i gdyby nie feralna karta Queen Mother Enemy, mieliby jakieś tam szanse na zabicie mnie.
Drugim błędem w pierwszej rozgrywce, był dobór Objectives: dwa pierwsze dawały Strikie, co w przypadku możliwości ataku przez Królową za pomocą kart Bite, bardzo szybko zmniejszało żywotność graczy. Dlatego w drugiej partii, starałem się dobrać im tak Objectives, żeby dostawali jak najmniej bolesne "kary", z Eventów.
Ogólnie wszystkim się podobało, były emocje, fakt mi się trochę dłużyło zanim przyszła moja kolej, ale nie było źle, bo również śledziłem postępy moich wrogów. Ich ekscytacja i radość, gdy odkrywali ostatnią kartę (Queen Mother Enemy) i niedowierzanie, gdy odkryli jak mogą ją załatwić - warte gry
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
. Mimo dwóch porażek, podobało im się na tyle że stwierdzili że chętnie zagrają jeszcze w takim trybie.