W zasadzie woogóle nie zdarza mi się używać pod adresem gier słowa "zepsuta".
Jeżeli już to jest to żartobliwy ton , coś a'la "gupia losowa gra" pod adresem chociażby mojego ukochanego genialnego Brassa.
Jednakże mam jakiś szósty zmysł
pozwalający mi wyczuwać , że z jakąś grą jest coś nie halo ...
Niestety , Hansa Teutonica jest właśnie grą z którą coś jest nie halo
Dodatkowym smaczkiem jest to , że nie wyczułem tego od razu.
Gra przypadła mi do gustu od pierwszej rozgrywki , urzekła mechaniką , urzekła wizualnie , była szybka , bez przestojów , no po prostu cud miód , malina
Z perspektywy czasu wiem dlaczego tak było , graliśmy sobie radośnie , ten rozwijał worki , tamten klucze , dopiero z czasem wyszło , że akcje są najważniejsze.
Od momentu , kiedy to do wszystkich dotarło rozgrywki stały się katuszą
Gra , która wcześniej kończyła się po trzech kwadransach , teraz na dobre rozpoczynała się dopiero po godzinie , kiedy ktoś w końcu odpuścił i puścił innego gracza na większą ilość akcji ...
Od tego momentu przyspieszało , tyle , że do gościa z większą ilością akcji nie było już startu i w zasadzie było pozamiatane ...
Ja wiem , to jest problem przy wyrównanych graczach , z nowicjuszami jest inna zabawa
Oczywiście można podpowiedzieć przy pierwszej rozgrywce , ale czy o to chodzi ?
HT podobnie jak Brass , podobnie jak Agri czy Le Havre jest grą z której przyjemność czerpię grając z ludźmi na swoim poziomie , wolę przegrać po zaciętej partii , niż zlać jakichś nieświadomych leszczy
I tu jest właśnie pies pogrzebany ...
Dlatego sprzedałem , dlatego już w to nie gram.
Aha i na koniec: Ryu to mój kolega