Dzięki za miłe słowa. Dają pozytywnego kopa.
Co do takich moich rozterek początkującego - nie do końca sobię radzę z rozjaśnieniami, przejścia tonalne pomiedzy poszczególnymi kolorami są nazbyt widoczne, zwłaszcza w robionych ostatnio przez mnie oficerach imperialnych w jednolitych mundurach. No nie wychodzi mi to. Nawet zdjęć nie będę wklejał, bo wstyd, że takie stosunkowo proste figurki, tak nie wypaliły. Przy okazji pytanie - czy po pokrytej matowym varnishem figurce można jeszcze malować, czy raczej tylko kąpiel w płynie hamulcowym i start od zera?
Zastanawiam się, czy nie lepszym wyjściem w takim przypadku nie byłoby zastosowanie czegoś, co wykorzystałem na pelerynie Vadera - chodzi o ten poblask miecza świetlnego, którego pomysł zaczerpnąłem z tutoriali Sorastro. Użyłem do tego czegoś, co kupiłem pod wpływem impulsu, a co nazywa się Glaze Medium (Vallejo). Duże rozcieńczenie tym czerwonego (w proporcjach 4:1) dało fantastycznie płynne przejścia, nawet przy tak niedoświadczonym oku i ręce, jak moja. Taka mieszanka dłużej schnie, co w tym przypadku jest plusem, bo można do woli cyzelować ilość farby w danym miejscu, a ewentualny błąd daje się szybko i bez śladu skorygować. Medium to jest przy tym lepsze od wody, bo farba utrzymuje swoją gęstość i nie rozlewa się po zakamarkach jak wash i nie spływa w dół.
Do samego miecza natomiast podszedłem "autorsko", wykorzystując do tego farbki fluorescencyjne od vallejo i nakładając pojedynczą linię innego wynalazku, który nazywa się Metallic Medium (też Vallejo), aby zasymulować świecący na biało rdzeń miecza.
Obydwa pomysły dały radę. Fluorescencyjna farbka fajnie wzmacnia wrażenie, że miecz świeci, z dwoma zastrzeżeniami - trzeba jej dać naprawdę grubą warstwę, a położenie czegokolwiek innego na nią, nawet lakieru (choćby i błyszczącego), znacząco gasi efekt fluorescencji.
Metallic Medium całkiem dobrze symuluje efekt białego rdzenia miecza i, co ciekawe, w moim odczuciu nie do końca odpowiada swojej nazwie. Nałożony efekt jest jakby bardziej... nie wiem... perłowy, a nie metaliczny.
Co do szturmowców - przyznaję - malowanie dwunastu monochromatycznych figurek to był ból. Dlatego trochę czasu minie zanim wezmę się za e-weby i ciężkich szturmowców. Poza tym malując ich czarnym washem, mocniej go rozcieńczyłem, niż pokazują to w tutorialach. Jakoś wolę aby wyglądali trochę bardziej czysto, na sposób filmowy, niż jakby dostali ostry wpierdul gdzieś na bagnach Dagobah
No i truizm, który już znalazł potwierdzenie we wcześniejszych postach w tym wątku - na zdjęciach figurki wychodzą gorzej. Są powiększone, a co za tym idzie wszelkie efekty drżenia rąk i zwykłej niewprawności, normalnie zupełnie niewidoczne, objawiają się w całej krasie.
A zupełnie na koniec - bardzo fajne są te pędzle Kozłowskiego kolinsky, które polecaliście. Kupiłem 2,1,0 oraz 000. Jedno tylko mam zastrzeżenie. Sklep pędzle.com zapakował je żenująco. Co z tego, że włosie w plastikowych osłonkach, jak pędzle wrzucone luźno w wielką kopertę i osłonki pospadały w transporcie. Lipa.