Strona 6 z 11

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 14:34
autor: Banan2
mistrz_yon pisze:Nowoczesnymi grami pasjonuję się od kilku lat. ....
Nie ma sensu na siłę do nich przekonywać, co jest IMHO standardowym błędem osób, które je odkrywają i starają się nimi podzielić z jak największą liczbą osób.
Witam !
Nic dodać, nic ująć :) Też przećwiczyłem zamawianie gier z odbiorem w pracy. Działa w 100 procentach. Natomiast nie spotkałem się jeszcze z zakazem dawania dzieciom planszówek :shock: Dziwne to jak dla mnie.
Pozdrawiam

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 17:19
autor: Lucf
Mam w rodzinie osoby, które zabroniły mi dawać swoim dzieciom planszówek (dałem kilka razy na mikołaja/urodziny), bo "mają się uczyć". BTW, sami kupili im Monopol z jakąś kartą czy chipem i grają w to...
To jakiś dziwny brak konsekwencji - Monipol jest ok a planszówki nie?
Jakie było uzasadnienie ? Przecież to że mają się dzieci uczyć to również może w tym przeszkadzać Monopol :)

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 18:07
autor: aryann
mistrz_yon pisze: Nie ma sensu na siłę do nich przekonywać, co jest IMHO standardowym błędem osób, które je odkrywają i starają się nimi podzielić z jak największą liczbą osób.
Niekoniecznie chodzi o najwieksza liczbe osob. Glownie chodzi tu o naszych bliskich i znajomych i ich olewanie boli najbardziej. Dobieram takie giry, w ktore z NIMI da sie zagrac a niekoniecznie te w ktore chciqlem najbardziej zagrac. Kupilem Filary Ziemi zamiast Blue Moon City bo ojciec uwielbia ta serie ksiazek. I co? Zagral 2 razy z czego za drugim razem skonczyl w polowie tlumaczac sie zmeczeniem. W inne dni oczywiscie tez nie chial zagrac, wyjasniajac ze musi odpoczac (tv albo ksiazka, jak na ironie ktoras z kolei czesc filarow). Kupilem Carcassonne zeby wciagnac narzeczona w planszowki. Zagralismy z 5 razy z mojej inicjatywy, ciagle oszukujac zeby ladne obrazki wychodzily, bo inaczej nie chcialo jej sie grac.Sama od tamtej pory nie zaproponowala ani jednej gry, wiec i ja juz sie poddalem. Jedyny sukces w dziedzinie planszowek to narazie Horror w Arkham z przyjaciolmi ale widze ze powoli sie zaczyna nudzic i pewnie jutro kupie cos nowego. Eh. Na sile niestety nie da sie przekonac.
Wychodze z zalozenia ze planszowki sa dla znajomych a nie znajomi dla planszowek i dlatego tez nie mam ochoty robic sobie na sile znajomych chodzac na konwenty, na spotkania w swietlicach itp. Hobby sie skonczy gdy ostatni znajomi powiedza ze wola isc do kina, na basen, na piwo niz meczyc sie 3h na horror w arkham.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 20:17
autor: Arkadiusz
aryann pisze: Kupilem Filary Ziemi zamiast Blue Moon City bo ojciec uwielbia ta serie ksiazek. I co? Zagral 2 razy z czego za drugim razem skonczyl w polowie tlumaczac sie zmeczeniem.
(...)
Hobby sie skonczy gdy ostatni znajomi powiedza ze wola isc do kina, na basen, na piwo niz meczyc sie 3h na horror w arkham.
Wystąpię w nietypowej dla siebie roli adwokata planszówek, zazwyczaj to ja marudzę. ;)

To, że Twój tata lubi książki z jakiejś tam serii, wcale nie musi oznaczać, że polubi grę o tej samej tematyce. Ale rozumiem Twoją frustrację - w takiej sytuacji nie wiadomo czy Twój tata nie lubi tej konkretnej gry, wszystkich planszówek czy może faktycznie był zmęczony i musiałbyś trafić w odpowiedni moment. W każdym razie sądzę, że nie powinieneś się poddawać w tym temacie - próbujesz spędzać z tatą wspólny czas a to bardzo szczytny cel. ;)

A co do drugiej części - zauważ, że po tym jak odkryłeś planszówki nadal możesz iść ze znajomymi do kina, na basen czy na piwo. Nie musiałeś z nich rezygnować więc dlaczego miałoby być odwrotnie. Czy jeśli pójdziesz do kina na kiepski film i generalnie uznasz ten wypad za stratę czasu i pieniędzy, to czy po seansie zarzekasz się, że już nigdy w życiu nie pójdziesz do kina? Raczej nie. Więc nie gorączkuj się tak, uzbrój się w cierpliwość a z czasem powinno być lepiej. Planszówka nie zając, może poleżeć na półce ale zapewniam, ze przyjdzie taki moment, że chętnie do niej wrócisz.

Tylko na litość boską, kup inne gry! Jak znajomi nie będą chcieli siedzieć przy trzygodzinnej grze to kup taką, która trwa krócej i którą można szybciej rozłożyć, spróbuj też inne gatunki. Twoja narzeczona nie jest pod wrażeniem Carcassonne? Jakoś mnie to nie dziwi - moja żona również nie była zachwycona a wraz z nią tłumy innych osób, nawet mój 5-letni syn stwierdził, że ta gra to nudy. Spróbuj inne tytuły - Dominion, Stone Age, Wikingów itp. Tutaj niestety czeka Cię eksperymentowanie i kolejne wydatki..

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 21:16
autor: aryann
Dziekuje za rade.:) Moze rzeczywiscie katowanie ich kazdorazowo arkhamem jest zbyt ciezkie. Prawdopodobnie jutro kupie Neuroshima Hex - krotki czas rozgrywki, zazwyczaj gramy w 3 lub 4 osoby. Marze o rozgrywce w Gre o Tron (opinie wskazuja ze to gra dla 5 osob, ewentualnie, ale o wiele gorzej dla 4) albo Chaos in the Old World (angielski moze stanowic przeszkode, ktos wie czy w instrukcji karty sa przetlumaczone?).
Z dziewczyna ciezko ale moze jeszcze sprobuje. Zarowno spedzanie czasu z nia jak i z rodzicami mialo byc dzieki grom planszowym urozmaicone. O ile z ta pierwsza jest kupa rzeczy do robienia, o tyle siedzenie z rodzicami przed telewizorem ogladajac majke czy inny tvn-owski serial nie znajduje sie w kregu zainteresowan. Spotkanie rodzinne ogranicza sie do wspolnego gapienia w ekran. Jedyne co pozostaje to praca w ogrodzie, ktora naprawde polubilem. Pokladalem w planszowkach sporo nadziei i rzeczywiscie czuje sie troche rozczarowany ale moze jeszcze sprobuje w cos z nimi zagrac.

Duzy offtopic i wylewanie zali ale zanim wcisnalem ctrl+a+backspace pomyslalem ze jednak podobnie to moze wygladac u innych forumowiczow. Gry planoszwe nie tylko jako zamilowanie i pierwsze hobby ale rowniez jako ucieczka od tradycyjnych spotkan przy piwie lub herbacie ze znajomymi/najblizszymi. Kino czy basen daja minimalna interakcje, za to ciagle gadanie przy trunkach tez moze sie 'przepic' a gry planszowe moglyby dac (nie watpie ze w niejednym domu daly) nowa swiezosc.
Jak gadam od rzeczy prosze usunac caly ten post.l

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 21:52
autor: mistrz_yon
aryann pisze:Moze rzeczywiscie katowanie ich kazdorazowo arkhamem jest zbyt ciezkie.
Hehehe... katowanie Arkhamem... ;) Wiem że ta gra odniosła sukces, wiem że wielu osobom się podoba, ale dlaczego tak jest - nie mam pojęcia. Próbowałem jej kilka razy, byłem na nią nakręcony, ale po 2-3 próbach zaniechaliśmy i trafiła na wymianę. To jest specyficzny tytuł, który nie każdemu przypasi, a już traktowanie go jako gate'a to IMHO mission impossible.
aryann pisze:Marze o rozgrywce w Gre o Tron (opinie wskazuja ze to gra dla 5 osob, ewentualnie, ale o wiele gorzej dla 4) albo Chaos in the Old World. (...) Z dziewczyna ciezko ale moze jeszcze sprobuje. (...) Pokladalem w planszowkach sporo nadziei i rzeczywiscie czuje sie troche rozczarowany ale moze jeszcze sprobuje w cos z nimi zagrac.
Zapomnij. Widzę że popełniasz błąd osoby która zaczyna (wiem, bo miałem tak samo), tzn. kupuje kobyły, które wydają się świetne, grywalne i na temat. Potem okazuje się, że instrukcji jest 30 stron, setupu 40 minut, oraz potrzeba 3 metrów stołu. A na końcu okazuje się, że nie ma z kim grać. Znam to, w ten sposób nabyłem AH, Descenta, Warrior Kinghts czy Conquest of the Empire. Sabo i aryann! Nie idźcie tą drogą. To najprostsza metoda do zniechęcenia do grania innych.
Jak ktoś nie chce grać, nie sądzę że go przekonasz. Gry to zabawa, a zabawa nie może być na siłę. Jest taka książka Huizingi która się nazywa "Homo ludens". Poczytaj, naprawdę warto. Znajdziesz zaskakująco wiele odniesień do Twoich problemów. Absolutna klasyka, niestety jak to klasyka - słabo znana i czytana.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 22:16
autor: aryann
W takim razie zapoznam sie z tym tytulem.
Moj problem moze tez polegac na tym, ze nie jestem w temacie gier nowy. W temacie gier planszowych? owszem jestem (nie liczac dziesiatek godzin nad warhammer invasion). ale gry na pc i konsole to chleb powszedni a miesiac bez 2-3 ukonczonych tytulow to miesiac stracony. Stad rosnace wymaganie wobec mechaniki. Gry proste nie robia wrazenia. Tak jak nie gram w Mario na PC tak nie mam ochoty grac w gry planszowe ktorych droge do zwyciestwa poznaje sie po rozegraniu 2-3 partii. Ciezko znalezc zloty srodek miedzy moimi wymaganiami a brakiem doswiadczenia przyjaciol. To tez moze byc problem wielu geekow gier planszowych. Ich nie jara juz partia nad Carcassonne. Chca 4-5h rozgrywek pochlaniajacych cale ich skupienie i inteligencje na rozpatrzenie wszystkich mozliwych wariantow w danej turze. Zawsze smialem sie ze stalym partnerem do gry w invasion ze czas sugerowany na partie na pudelku to bodajze 30-45min. zdarzaly sie i partie i dwu godzinne i trzy godzinne i to one byly najbardziej satysfakcjonujace bez wzgledu na wynik.
Czy Neuroshima Hex bedzie dobra by dalej wtajemniczac mniej obytych z grami planszowymi? Widze w tym tytule potencjal na szybkie i dajace frajde granie dla nowicjuszy jak i na opracowywanie zlozonych strategii dla zaawansowanych graczy.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 22:25
autor: draco
Dzisiaj byłem na szkoleniu w pracy. Na początek każdy miał powiedzieć o sobie kilka zdań i jedna dziewczyna powiedziała, że nie lubi gier planszowych. :shock: Rzadko spotykane zachowanie, więc korci mnie, aby się spytać, jaka/ie gra/y wywołała/y u niej taką reakcję. Przyznać się, czyja to sprawka. :wink:

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 23:04
autor: mistrz_yon
draco pisze:Dzisiaj byłem na szkoleniu w pracy. Na początek każdy miał powiedzieć o sobie kilka zdań i jedna dziewczyna powiedziała, że nie lubi gier planszowych. :shock: Rzadko spotykane zachowanie, więc korci mnie, aby się spytać, jaka/ie gra/y wywołała/y u niej taką reakcję. Przyznać się, czyja to sprawka. :wink:
heh, moze skojarzyla Cie z Graala? :P
przyznaj sie co jej sprzedales? pewnie jakies czeskie produkcje... ;)

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 05 maja 2011, 23:52
autor: Muttah
Też z początku popełniałem błąd proponując "zielonym" ludziom duże, ambitne gry - po prostu oceniałem przez swój pryzmat i sądziłem że skoro mnie to pociąga, to może innych też. Kupiłem jedną, drugą dużą grę i chciałem przekonać do nich znajomych "niegrających". Jak można się spodziewać, była to kompletna porażka - nie zliczę nawet ile razy zwijałem gry w połowie, bądź woziłem kompletnie na darmo (fajne wstrzymanie koni przy nowym hobby, prawda? Normalnie frustrujące :roll: ). Tak więc najpierw była maks lipa, ale po jakimś czasie dotarło do mnie iż problem nie leżał wcale w grach, tylko w ludziach. Niestety, obecnie ogromna ilość osób jest po prostu zbyt leniwa (bądź zwyczajnie tępa), żeby ogarnąć tytuły Ameri dużego kalibru - niebagatelne znaczenie ma też potrzeba przynajmniej podstawowej znajomości j. angielskiego. Niestety, często sam już fakt, że trzeba 15 minut słuchać zasad ze zrozumieniem stanowi dla niektórych wyzwanie nie do przejścia. A potem co jeszcze, czytanie kart po angielsku i podejmowanie decyzji? 3-4 godziny grania? Cóż, to zdecydowanie zbyt wiele. Spotkałem się nawet kiedyś z durnym pytaniem "to serio, ludzie grają w te rzeczy? A po co?" :lol:

No ale nie zraziłem się, tylko zacząłem kupować prostsze, imprezowe gry typu Jenga i Jungle speed, natomiast kolumbryn nie sprzedawałem - te kurzyły się na półce, czekając na lepsze czasy. A te w końcu nadeszły, jak tylko znalazłem odpowiednich ludzi, a mianowicie znajomych konsolowych graczy. I co? I oczywiście efekt był zgoła odwrotny niż przy ludziach "niegrających" - mimo że moja konsolowa ekipa grała głównie w Tekkena, Soul Calibur i inne mordoklepki, to po rozłożeniu Warrior Knights czy Starcrafta nie mieli najmniejszych problemów z zasadami, szybko łapali i prawie każdy był wymagającym przeciwnikiem - bardzo szybko okazało się więc, ze taki growy "background" naprawdę pomaga! Podobnie miałem ostatnio z kumplem pecetowcem, który kiedyś trochę grał w RPG'i - tu też zacząłem od razu z grubej rury, a kiedy raz potem na większej imprezie wyciągnąłem jakieś euro, to tym razem usłyszałem "po co marnować czas na takie g... skoro moglibyśmy grać w Warriora?". Tak więc jeśli szukasz kogoś do gry w duże amerykany, to sugerowałbym ludzi otrzaskanych w tematyce, a nie "normalsów". Tym można zaproponować pędzące żółwiki, fasolki, albo inne tego typu bzdury - nadadzą się dla nich w sam raz, tylko po co samemu tak się męczyć :mrgreen:

Tak więc moim zdaniem trzeba zdecydowanie dostosowywać gry do gustów oraz mentalnych możliwości współgraczy - nigdy do swoich, bo i tak nic z tego nie będzie. Z niekumatymi zawsze można grać w popierdółki, a gry dużego kalibru zarezerwować dla kogoś kto to je doceni i przede wszystkim zada sobie w ogóle trud zrozumienia o co chodzi. Jest też oczywiście metoda edukacyjna, mianowicie zacząć od rzeczy prostych i przyjemnych, a potem stopniowo wprowadzać te bardziej ambitne (niestety, nie z każdym to się sprawdza, gdyż niektórzy nie są w stanie przekroczyć pewnego pułapu).

Natomiast rewelacyjnym przykładem edukacji planszówkowej jest moja narzeczona: zaczynaliśmy od badziewi typu carcasonne i zaginione miasta, chociaż tu akurat nie z powodu cienkiego trybienia (kobieta skończyła prawo), ale raczej barier tematycznych. Po prostu klimaty fantasy / sci-fi, czy też wojenne kompletnie do niej nie przemawiały. No ale nigdzie mi się nie spieszyło, tak więc drążyłem temat powoli. Następnym etapem były nieco bardziej rozbudowane karcianki typu Blue Moon czy Minotaur Lords, potem zaczęły się przygodówki (m.in. Arkham Horror, który - jako fance horroru - bardzo przypadł jej do gustu), aż w końcu nastąpił moment przełomowy, a mianowicie memoir 44. Ta gra przełamała "tematyczną" barierę i od tego momentu rzadko zdarza się, żeby moja luba odmówiła gry w jakąś grę ze względu na temat - tak więc mimo że tematyka wojenna nigdy jej specjalnie nie wciągała (a wręcz była względem jej na "nie") to jakiś czas później roznosiła mnie w Tide of Iron aż miło, a dzisiaj sama co rusz proponuje chociażby Horus Heresy (tytuł, zgodzicie się chyba, wyjątkowo mało kobiecy). Co prawda cały proces trwał dobrych kilka lat (jakieś 5-6 :shock:) , ale dzięki wytrwałości wyszkoliłem sobie przez ten czas rewelacyjnego współgracza, z którym obecnie mogę grać praktycznie we wszystko (Starcraft? Proszę bardzo. Horus? Jasne, chcę być zdrajcą. Mansions of Madness? Oh, yes!).

I teraz, o ironio, to właśnie Jenga i Jungle Speed się kurzą gdzieś w szafie, Filary Ziemii i inne euro-badziewia sprzedałem, a regularnie gram w to w co od samego początku chciałem grać 8) Tak więc uważam że jeśli ktoś ma smaka na coś z przytupem, ale napotyka na mur, to zwyczajnie trzeba zmienić, lub wyszkolić sobie graczy. Oczywiście wymaga to czasu i wysiłku, no ale jeśli nie ma zaparcia do pracy u podstaw, to przecież zawsze jeszcze są żółwiki i fasolki - the choice is yours 8)

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 00:31
autor: Witold Janik
Motywacja jest bardzo ważnym czynnikiem zachęcającym do wykonywania różnych czynności, do grania też.
Legun pisze:dopiero przy Roju nastąpiła nagła zmiana i potrzeba grania przy każdej możliwej okazji.
Czyżby dlatego, że żuk może wejść na królową? :twisted:

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 08:40
autor: Arkadiusz
Muttah pisze: euro-badziewia sprzedałem, a regularnie gram w to w co od samego początku chciałem grać
U mnie zaczęło się podobnie ale skończyło inaczej. Również za wszelką cenę chciałem przenieść swoją fascynację (wyniesioną z grania na PC) do cięższych, klimatycznych, wojennych gier na grunt planszówkowy. Budowanie, handel, optymalizacja, brak bezpośredniej interakcji - te hasła kojarzyły mi się z totalną nudą. Wydawało mi się, że gry z gatunku Ameritrash to będzie właśnie to czego oczekuję. Myliłem się. Po pierwsze mechanika tych gier, ilość przytłaczających zasad, elementów, czas rozgrywki okazały się w moim przypadku zupełnie niestrawne. A po drugie - przypomniałem sobie dlaczego sięgnąłem po planszówki, przecież chciałem pograć z rodzinką i spędzić miło czas. Uznałem, że w ciężkie gry wojenne i inne skomplikowane tytuły mogę grać na komputerze (co znacznie bardziej mi odpowiada dlatego, że różnego rodzaju obliczeniami zajmuje się maszyna a ja mogę koncentrować się na głębokiej rozgrywce, poza tym mogę zapisać stan gry w dowolnym momencie i oczywiście nie potrzebuje towarzystwa do rozgrywek - czyli mogę grać kiedy chcę i ile chcę) a w grach planszowych będę szukał czegoś zupełnie innego- czegoś lekkiego, trafiającego do szerokiego grona odbiorców (czyli również do ludzi z mojego otoczenia), z bezstresową rozgrywką. W planszówkach wymagam tylko jednego podobieństwa z grami komputerowymi - ekscytującego klimatu i mechanizmów powiązanych z tematem - z małymi wyjątkami nie przepadam za abstrakcyjną, z drugiej strony drażni mnie doklejanie na siłę tematów do gier, ten zabieg wręcz mnie zniechęca.
Dzięki takiemu podejściu gry planszowe i komputerowe dostarczają mi zupełnie odmiennych doznań, wspaniale się uzupełniają ze sobą.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 08:47
autor: garg
draco pisze:Dzisiaj byłem na szkoleniu w pracy. Na początek każdy miał powiedzieć o sobie kilka zdań i jedna dziewczyna powiedziała, że nie lubi gier planszowych. :shock: Rzadko spotykane zachowanie, więc korci mnie, aby się spytać, jaka/ie gra/y wywołała/y u niej taką reakcję. Przyznać się, czyja to sprawka. :wink:
A może chciała przyciągnąć Twoją uwagę :wink: . Z pewnością jej się to udało :mrgreen: .

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 09:36
autor: mistrz_yon
Muttah pisze:problem nie leżał wcale w grach, tylko w ludziach.
To dość śmiała teza jest... Kiedyś do mnie jedna agencja przyszła i opowiadała że to co zrobili jest dobre, tylko - cytuję - "Klienci są głupi i tego nie docenili". Do tej pory z tego polewamy, a w tym co napisałeś przebija taki właśnie ogląd świata.
Muttah pisze:Niestety, obecnie ogromna ilość osób jest po prostu zbyt leniwa (bądź zwyczajnie tępa)
Nie, po prostu się tym nie interesują. Tak jak mnie nudzi balet, tak ich nudzą gry. Ja się nie znam na balecie i nie chcę się poznać - po prostu wydaje mi się, że to nie dla mnie. Wolę zrobić coś innego. Nie uważam żebym z tego powodu był tępy czy leniwy. Nie czuję tej stylistyki, doznań oferowanych przez balet itd. Może ktoś mnie kiedyś namówi, opowie o czym to jest i doznam olśnienia, ale będzie to trudne. I dokładnie tak samo jest z innymi.

Generalnie z całego Twojego posta przebija przekonanie o własnej elitarności z powodu grania w ameri. No nie wiem czy tak bym ostro innych sądził.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 09:46
autor: kwiatosz
No i AT generalnie nie mają mechaniki jakiejś abstrakcyjnej, tylko w zapamiętaniu wszystkiego pomaga sensowność świata - cały Chaos in the Old World jest łatwiej ogarnąć niż same wojny w Tygrysie i Eufracie.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 10:07
autor: Arkadiusz
Widzę, że temat zaczyna ewoluować w kierunku AT vs. reszta świata. Co jak co ale ja to bym raczej społeczeństwa nie zachęcał do gier planszowych przy pomocy Ameritrash`u , ewentualnie może graczy komputerowych ale nie na każdego podziała, czego sam jestem dobrym przykładem. Może i te gry są atrakcyjne wizualnie, świetnie wykonane itp. jednak lepiej nimi nie przytłaczać początkujących. W ogóle grupa odbiorców AT gier jest dość specyficzna.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 10:18
autor: RasTafari
Muttah kompletnie się nie mogę zgodzić z twoim kategorycznym podejście i nigdy bym sobie nie pozwolił na stwierdzenie typu
inne euro-badziewia sprzedałem, a regularnie gram w to w co od samego początku chciałem grać 8)
, jestem zapalonym AT'ekiem ale stawianie tematu że AT=Bogowie ssijcie moją p@łę a Euro=śmieciog@wno jest totalnym brakiem szacunku do ludzi. Taki Eufrat czy Cylus są dla mnie na równi dobre co CitOW, Earth Reborn czy Castle Ravenloft i każda partia spędzona nad jakąkolwiek z tych gier nie jest nigdy stracona.

To tyle co do prywatnej wycieczki (Muttah bez urazy).
kwiatosz pisze:cały Chaos in the Old World jest łatwiej ogarnąć niż same wojny w Tygrysie i Eufracie.
a moi znajomi szybciej zatrybili Eufrata niż CitOWa, ale już z nich są takie eurodziewczynki :wink:

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 10:22
autor: kwiatosz
RasTafari pisze:
kwiatosz pisze:cały Chaos in the Old World jest łatwiej ogarnąć niż same wojny w Tygrysie i Eufracie.
a moi znajomi szybciej zatrybili Eufrata niż CitOWa, ale już z nich są takie eurodziewczynki :wink:
Taki urok grania łaadnych parę lat w Motka - logicznym jest czym się parają konkretni bogowie i to wszystko samo wręcz działa :)

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 06 maja 2011, 15:34
autor: Muttah
Oops, zapomniałem już że na tym forum trzeba non-stop spinać poślady bo inaczej zaraz jest afera :mrgreen: Ehh, gdzie się podziały te słodkie czasy Tekken vs Virtua Fighter, gdzie k... i bany latały jak skowronki :lol: No ale wracając do tematu...

Po pierwsze, nikomu nie kazałem niczego ssać :mrgreen: Zresztą ci co mnie tu dłużej znają już nie reagują na takie kwiatuszki, bo przecież wiedzą że wcale nie mam nic złego na myśli i to tylko takie niewinne droczenie :mrgreen: Ale jeśli pocieszy to trochę obrażonych, to sam przyznam że jestem zbyt tępy i leniwy na ASL czy choćby WH40k - podchodzi mi tematyka, ale po prostu wiem że będzie to dla mnie raczej męka niż przyjemność - każdy ma swój próg tolerancji i organizując granie należy się z tym liczyć.

Tak więc w dużym skrócie chodziło mi po prostu o dopasowanie gier do grupy, a nie do siebie samego (1 sposób), bądź odpowiednie "przeszkolenie" ludzi metodą małych kroczków :wink: (2 sposób), które po dłuższym czasie ma szansę zaowocować chociażby lekką zmianą nastawienia. Z czego wynika imho budujące przesłanie, że jeśli NAPRAWDĘ chcemy w coś grać, to zamiast od razu poddawać się i rezygnować z preferowanych tytułów na rzecz czegoś mniej satysfakcjonującego, lepiej poczekać i spokojnie przygotować sobie odpowiedni grunt.

Natomiast, tak na koniec, przypomnę tylko iż wątek pasywnej konsumpcji oraz inercji społeczeństwa (za czym idzie preferencja tegoż w kwestii doboru praktyk rozrywkowych) pojawił się już w tym temacie, natomiast ja jedynie nazwałem sprawy trochę bardziej dosadnie, patrząc przez pryzmat świeżego fana AT który napotyka na ścianę (wszak właśnie tego typu problem pojawił się kilka postów wcześniej).

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 09 maja 2011, 00:34
autor: wicked
Co do tematu, trudno będzie mówić o planszówkach w powszechej świadomości, dopóki nie będą reklamowane i łatwo dostępne. Gdzie ludzie mają niby poznawać te gry, dowiadywać się o nich? Spotkania kółek zainteresowań sprawy nie załatwią. Gdyby w bibliotekach pojawiły się planszówki albo powstały jakieś wypożyczalnie, może coś by się ruszyło w tym temacie. Ale oczywiście nikt nie ma na to kasy, chęci, czasu itd. Tak naprawdę pozostają tylko nieliczne sklepiki, które wprawdzie prezentują się kusząco, ale coraz bardziej odstraszają cenami. Inna sprawa, to chyba nie do końca rozpoznane potrzeby przez wydawnictwa i twórców. Pokażcie mi dobre gry z krótką instrukcją, prostymi regułami i dużą negatywną interakcją. Takie inteligentniejsze, nowocześniejsze odpowiedniki Monopoly czy Ryzyka. Gracze niedzielno-familijni wcale nie oczekują wysublimowanych reguł i pośrednich interakcji. Potrzebują adrenaliny, rywalizacji, a nie letnich emocji, oferowanych przez gry rodzinne. Te nieszczęsne Ryzyka i Monopole nie są jedynie z tego powodu popularne, że mają niezłą promocję.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 09 maja 2011, 01:08
autor: konev
wicked pisze:Gracze niedzielno-familijni wcale nie oczekują wysublimowanych reguł i pośrednich interakcji. Potrzebują adrenaliny, rywalizacji, a nie letnich emocji, oferowanych przez gry rodzinne. Te nieszczęsne Ryzyka i Monopole nie są jedynie z tego powodu popularne, że mają niezłą promocję.
Nie wiem w jaką szklaną kulę patrzyłeś wicked, ale bardziej to się chyba mylić już nie możesz.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 09 maja 2011, 03:54
autor: wicked
Konev, pogadaj kiedyś nie z graczami i tęgimi umysłami ścisłymi. Miliony osób grają w Ryzyko lub Monopoly, bo im reklamy wodę z mózgu zrobiły? Ktoś, kto gra sporadycznie oczekuje przede wszystkim emocji i prostej rywalizacji. Z tym się kojarzą gry przeciętnemu człowiekowi. Niestety, ani Pandemic, ani Dominion i Osadnicy z Catanu, ani nawet Carcassonne i Ticket to Ride nie zrobiły furory wśród znajomych casuali. Nie o taki typ zabawy im chodzi. Wolą Monopoly. Można narzekać, pukać się w głowę, nabijać się, szydzić, ale tak to niestety wygląda.

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 09 maja 2011, 08:55
autor: konev
Nie wiem czy znasz fakty i liczby odnośnie Monopoly, bo piszesz tak jakby gra była tak sobie popularna i ostatnio ktoś wydaje na nią TROSZKĘ więcej na reklamę i pierze wszystkim mózgi. No i nie chce Ci się wierzyć, że sama reklama i wyrobiona marka może sprzedawać produkt, który jest po prostu kiepski i przestarzały? Taka niestety jest prawda - witamy w świecie reklamy ;).
Żebyś sobie zdał sprawę jak GIGANTYCZNĄ marką jest Monopoly to może kilka liczb.

Dominion do tej pory ze wszystkimi dodatkami sprzedał się w liczbie 1mln szt., Dixit 400.000 jakieś, hity rozreklamowane Days of Wonder 100.000-400.000. To są ogromne liczby w świecie Eurogier. Robiąc taki tytuł jako autor możesz się praktycznie do końca życia zajmować projektowanie gier. Marzenie każdego projektanta. Jedynie odstają od tego Osadnicy z Catanu, których sprzedaje się 300-350tys. sztuk rocznie w USA i do tej pory sprzedano 15mln szt. (dane sprzed 2 lat gdzieś). One są na rynku już 14 lat jakieś.

Monopoly. Nasze kochane Monopoly. Sprzedaje się rocznie 1mln szt... znaczy.. eeeekh... 1mln szt. rocznie sprzedawało się Monopoly ZARAZ PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ. Czyli lekko licząc ponad 65lat temu! Wyobrażasz to sobie? Dzisiaj sprzedaje się Monopoly ponad 3mln szt rocznie... w samych Stanach Zjednoczonych! Do tej pory sprzedano Monopoly jakieś 300mln szt.! Wyobrażasz sobie jak to jest wyrobiona marka? Jak nie, to może jeszcze małe porównania:
- na świecie jest więcej kopii Monopoly (nawet pewnie bez klonów) niż WSZYSTKICH gier wydanych po 1997 roku, czyli po renesansie planszówek. Co tam. Monopoly jest pewnie ze 2 razy więcej.
- rocznie się pewnie sprzedaje Monopoly więcej niż wszystkich Eurogier razem wziętych
Pierwszego porównania jestem pewien - drugie najprawdopodobniej jest prawdą (może trzeba by wywalić co najwyżej Blokusa).

Marka Monopoly została wyrobiona, gdy gra nie miała praktycznie ŻADNEJ konkurencji. Może kilkanaście tytułów. Dzisiaj każda Eurogra konkuruje z setkami (czasami tysiącami) innych. Dlatego wszyscy kupują bez namysłu na prezent Monopoly, a mało kto się zastanawia nad inną grą (to się powolutku zmienia).

Nie pisz też proszę, że Monopoly jest tak popularne dzięki emocjom jakie dostarcza i proste rywalizacji, bo uznam Cię za trolla :twisted: ;). W Jungle Speed jest więcej emocji, a rywalizacja jest jeszcze prostsza :D .

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 09 maja 2011, 09:18
autor: Legun
Drobna językowa sugestia - może zamiast "causuali" da się znaleźć jakieś polskie słowo? Może mały konkursik? Moje propozycje:
- sporadyk
- niedzielak
- przypadkowiec

Re: Gry planszowe w świadomości społeczeństwa.

: 09 maja 2011, 09:49
autor: Pancho
Ale gracz niedzielny to moim zdaniem trafione i istniejące już określenie :)