jrz8888 pisze:Witam,
Zarejestrowałem się jedynie ze względu na Magnatów.
Mam do Was jedno pytanie, chociaż nie wiem czy ktokolwiek będzie jeszcze się udzielał w tym wątku.
Najpowazniejszą wadą tej gry, moim zdaniem, jest brak motywacji dla graczy, aby odzyskać utraconą prowincję. Jeśli zależy na niej jednemu graczowi albo nie ma na niej żadnych posiadłości, to każdy będzie przechodził obok prowincji obojętnie i będą rzucane najsłabsze karty. W końcu mogą być aż trzy rozbiory. Myślałem nad rozwiązaniem i uatrakcyjnieniem gry, wobec czego chcę zapytac: czy ktokolwiek z Was wpadł ma jakiś pomysł i go wprowadził z powodzeniem? Jakieś kary za brak zaangażowania?
To jest chyba podstępny - edukacyjny cel tej gry. Uświadomić graczom, że brak zaangażowania zawsze kończy się wspólną przegraną.
I to jest ta postulowana przez Ciebie kara -
przegrana wszystkich.
Jeszcze chyba nie mieliśmy wygranej z czystym kontem. Zawsze wejdzie jakiś "cień" - najazd, bunt. Potem gra to swoiste "push your luck" ile damy radę odpuścić aby tylko własny ród nie stracił. I w zasadzie to nawet nie jest kwestia szczęścia a tylko zajadłości pozostałych graczy.
Jeśli trafi się przy stole "wariat", który nie odpuszcza, tej gry nie da się wygrać. Jak w życiu - a to taka prosta gra
Wygrane trafiają się, kiedy wszyscy subtelnie dociskają, próbując wygrać "muśnięciem" - bez napinania, bez dominacji - wyniki są wtedy bardzo blisko siebie, a zwycięstwo to efekt ostatnich akcji z prowincji, albo decyzja prymasa.