Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
Grzeg0rz
Posty: 84
Rejestracja: 19 lut 2019, 10:36
Has thanked: 37 times
Been thanked: 21 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Grzeg0rz »

suibeom pisze: 23 kwie 2020, 17:40 [
Spoiler:


Nie wymyśliłem :-) wyraziłem tylko deklarację, że jeżeli takowy powstanie (mocno trzymam kciuki), ja go z wielką chęcią nabędę.
[/quote]

Anglojęzyczna Zona radzi sobie coraz lepiej, a niedawno ruszyła też wspieraczka dla niemieckojęzycznej. Możemy mieć nadzieję, że może doczekamy się jakiejś niespodzianki... :mrgreen:
Awatar użytkownika
Grzeg0rz
Posty: 84
Rejestracja: 19 lut 2019, 10:36
Has thanked: 37 times
Been thanked: 21 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Grzeg0rz »

My rozgrywam grę zawsze na "twardych" regułach. To nie prawda, że gry nie da się w ten sposób przejść (nie mówię o trybie solo bo to faktycznie masakra). Na pewno trzeba dobrze poznać grę, często przygotowuję się na otrzymanie urazu już na dwie lub trzy tury wcześniej. No i oczywiście ekwipunek, ekwipunek i jeszcze raz ekwipunek i to nie taki który akurat jest dostępny ale odpowiedni dla danej postaci w danej sytuacji. Czasem warto poczekać do emisji, zawsze to nowy stuff na "ryneczku Zony"... :mrgreen:
Awatar użytkownika
arian
Posty: 830
Rejestracja: 26 sty 2016, 22:38
Has thanked: 267 times
Been thanked: 593 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: arian »

Tylko z ekwipunkiem problem jest taki, że najpierw go trzeba kupić, a żeby go kupić, to trzeba mieć pieniądze. A żeby mieć pieniądze - trzeba coś upolować i sprzedać. I tu zaczyna się kłopot, bo pierwszy nieudany rzut koścmi i już możesz być w połowie paska życia. Drugi i dostajesz Uraz, a pieniędzy dalej brak. I to zdarza sie nawet przy uważnym dobieraniu przeciwników, bo nawet szczury mogą być zabójcze, jak kilka razy z rzędu wurzucasz na kościach minusy, a pojedynczy przerzut nie poprawia sytuacji. To niestety czasami boli. W solo może mniej, bo zawsze możesz się poddać. Ale grając z kimś, początkowe kiepskie rzuty praktycznie eliminują gracza z wyścigu do sarkofagu. Trudno jest się podnieść, bo łańcuszek "... uraz > przeciwnik > pieniądze > rany > uraz ..." potrafi być bezwzględny i karać coraz mocniej. Można starać się coś zarobić na polach planszy, ale to są marne grosze, gdy trzeba wydać mnóstwo pieniędzy w Obozie naukowców.

Ja niestety mam wrażenie, że gra jest trudna jak kooperacja, a jest przecież rywalizacją w formie wyścigu, co kiepsko się ze sobą łączy. Mnóstwo rzeczy mi się w niej podoba, ale mam wrażenie, że nie powinna aż tak bardzo karać graczy za błędy, bo to szybko prowadzi do frustracji. To co w kooperacji jest fajne, czyli dzielimy się zwycięstwem i dzielimy porażką, tutaj sprawia, że może i gracz ma więcej radości z wygranej, ale też przegrana boli o wiele mocniej, bo czuć ją czasami jeszcze na długo przed wypadnięciem z wyścigu. To powoduje frustrację, gdy ktoś się bawi, a ty tylko toniesz w bagnie coraz głębiej.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 578 times
Been thanked: 1030 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: RUNner »

Zonę trzeba chyba traktować jako... przygodę, w której warunki początkowe graczy nie są zbalansowane, a później jest niekoniecznie lepiej. I faktycznie, ciągłe dostawanie po tyłku nie jest zbyt przyjemne, wręcz może frustrować, ale może właśnie dlatego Zona przyciąga mnie jak magnes?
Bardzo ważny jest początek, pierwsze dwie, trzy tury. Gdy tutaj podejmie się zbyt wielkie ryzyko i straci, to ciężko później wrócić do gry. Kluczowa jest logistyka i poruszanie się w rytmie emisji. Warto sobie dobrze zaplanować ten start. Czasem lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu.
Jak dla mnie Zona oferuje świetną przygodę i jest jedną z lepszych gier w tej kategorii.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
osa1908
Posty: 260
Rejestracja: 15 maja 2016, 15:42
Has thanked: 88 times
Been thanked: 11 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: osa1908 »

RUNner pisze: 23 kwie 2020, 22:30 Zonę trzeba chyba traktować jako... przygodę, w której warunki początkowe graczy nie są zbalansowane, a później jest niekoniecznie lepiej. I faktycznie, ciągłe dostawanie po tyłku nie jest zbyt przyjemne, wręcz może frustrować, ale może właśnie dlatego Zona przyciąga mnie jak magnes?
Bardzo ważny jest początek, pierwsze dwie, trzy tury. Gdy tutaj podejmie się zbyt wielkie ryzyko i straci, to ciężko później wrócić do gry. Kluczowa jest logistyka i poruszanie się w rytmie emisji. Warto sobie dobrze zaplanować ten start. Czasem lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu.
Jak dla mnie Zona oferuje świetną przygodę i jest jedną z lepszych gier w tej kategorii.
Zgadam sie logistyka i poruszanie sie,czasami lepiej przeczekac dwie tury ,nawet w bunkrze i potem ruszyc.To nie jest glupie latanie po planszy.
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: suibeom »

Dzisiaj trzy podejścia, dwa na twardych zasadach i jedno z home rules obrażeń. Pierwsze podejście, masakra, w trzeciej turze mieliśmy już po trzy urazy, licznik zmęczenia ustawiony na maksa i zero szans ucieczki przed emisją, która naz zmiażdżyła. Jedyny sukces -jedna tajemnica odkryta. Podejście drugie, poszło trochę lepiej, ale wpadliśmy w łańcuszek, który idealnie opisał arian i zamiast wyścigu, walka o przetrwanie zakończona porażką. Ale odkryliśmy po jednej tajemnicy. Frustracja mojej dziewczyny rosła równie szybko, co rany naszych postaci razem wzięte. Były wulgaryzmy i agresja w stronę kości :D W trzecim podejściu zastosowaliśmy home rules i... sukces. Odkryliśmy po dwie tajemnice, moja dziewczyna złapała 3 urazy, ale wszystkie wyleczyła, choć straciła na to cenne akcje. Ja natomiast nie miałem ani jednego urazu i szybko poszedłem na sarkofag. Pierwszy test oblany, ale drugi sukces i wygrana. Trzecia rozgrywka była dla mnie wyjątkowa, bo przez większość podejścia Zona w kościach była dla mnie łaskawa (wygrałbym nawet bez home rules) za to dziewczynie wciąż rzucała kłody pod nogi (umarłaby gdzieś w połowie gry). Dopiero na koniec Zona ulitowała się nad nią, na szczęście dla mnie, za późno :mrgreen:
Jutro spróbujemy znowu na twardych zasadach, a jak szybko umrzemy, wrócimy do home rules :-)
Awatar użytkownika
Bludgeon
Posty: 607
Rejestracja: 05 kwie 2013, 10:29
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 70 times
Been thanked: 89 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Bludgeon »

suibeom pisze: 23 kwie 2020, 17:40 Nie wymyśliłem :-) wyraziłem tylko deklarację, że jeżeli takowy powstanie (mocno trzymam kciuki), ja go z wielką chęcią nabędę.
Nie ma problemu, nie zrozumieliśmy się, miałem zawieszenie mózgu chyba :)
Everything you do, think, or say
is in the pill you took today
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 878
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 304 times
Been thanked: 303 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

Optymalizacja ruchu w tej grze to podstawa jak się nie gra na home rules. Można powiedzieć, że powinno to wyglądać tak: przygotowanie postaci do otwarcia pierwszego tajnego obiektu, wypad na tajny obiekt x 2, dozbrojenie, atak na sarkofag. Robimy cel i powrót do bunkra. Przy 16 / 21 kartach wieści to są powiedzmy 4 / 5 etapów od emisji do emisji. I tu się trzeba idealnie wstrzelić, żeby cel wykonać i wrócić. Przy solo mamy 16 kart więc są 4 etapy. I tu przeważnie nie ma etapu dozbrojenia / leczenia ran czy urazów więc tym bardziej jest hardkorowo. W wariancie gry na normalnych zasadach można zapomnieć o jakiejś eksploracji planszy bo nie ma na to czasu. W tej grze trzeba mieć dużo szczęścia jak się chce grać na normalnych zasadach, zwłaszcza solo. Bardzo często ten pierwszy uraz przesądza o rozgrywce - opisywany wcześniej przeze mnie efekt kuli śniegowej. Miałem takie 3 partie. 2 nie dograłem solo. Jedną taką, że z 3 urazami poszedłem na sarkofag. Szkoda było to jednak dogrywać bo przy testach trudności 4 czy 5 nie miałem szans. Tylko 40 minut zmarnowałem. Z mojego punktu widzenia grać na normalnych zasadach można tylko po co. O ile w solo mogę grę złożyć, tak przy graniu na więcej osób nie dziwi mnie jak po 3, 4 turach ktoś jest w d... i potem siedzi przy stole i czeka jak kołek aż gra dobije go do końca.
Awatar użytkownika
kglosnicki
Posty: 73
Rejestracja: 29 cze 2017, 17:11
Has thanked: 18 times
Been thanked: 55 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: kglosnicki »

suibeom pisze: 23 kwie 2020, 14:21 Spędzimy w Zonie wiele godzin :D i na pewno przytulimy dodatek, o ile się pojawi. Na razie kociarskie pozdrowienia dla sióstr i braci stalkerów :wink:
Nad czymś tam pracujemy ;)
Na razie za wiele zdradzić nie mogę, ale testujemy nowe warianty rozgrywki. Niektóre z nich są nastawione bardziej na niuanse mechaniczne, ale jest też wariant z duża ilością nowej fabuły. Zapraszam do dołączenia do grupy testerskiej na facebooku.
Awatar użytkownika
Grzeg0rz
Posty: 84
Rejestracja: 19 lut 2019, 10:36
Has thanked: 37 times
Been thanked: 21 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Grzeg0rz »

kglosnicki pisze: 24 kwie 2020, 09:37
suibeom pisze: 23 kwie 2020, 14:21 Spędzimy w Zonie wiele godzin :D i na pewno przytulimy dodatek, o ile się pojawi. Na razie kociarskie pozdrowienia dla sióstr i braci stalkerów :wink:
Nad czymś tam pracujemy ;)
Na razie za wiele zdradzić nie mogę, ale testujemy nowe warianty rozgrywki. Niektóre z nich są nastawione bardziej na niuanse mechaniczne, ale jest też wariant z duża ilością nowej fabuły. Zapraszam do dołączenia do grupy testerskiej na facebooku.
Hmmm... Dla Was jestem prawie gotowy założyć konto na "twarzoksiążce"... :mrgreen:
Awatar użytkownika
donmakaron
Posty: 3523
Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
Has thanked: 198 times
Been thanked: 646 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: donmakaron »

kglosnicki pisze: 24 kwie 2020, 09:37 Nad czymś tam pracujemy ;)
[...] Zapraszam do dołączenia do grupy testerskiej na facebooku.
Którędy droga? ;) Mowa o Monsoonie czy jakiejś innej grupie?
Awatar użytkownika
Grzeg0rz
Posty: 84
Rejestracja: 19 lut 2019, 10:36
Has thanked: 37 times
Been thanked: 21 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Grzeg0rz »

KOSHI pisze: 24 kwie 2020, 06:20 Optymalizacja ruchu w tej grze to podstawa jak się nie gra na home rules. Można powiedzieć, że powinno to wyglądać tak: przygotowanie postaci do otwarcia pierwszego tajnego obiektu, wypad na tajny obiekt x 2, dozbrojenie, atak na sarkofag. Robimy cel i powrót do bunkra. Przy 16 / 21 kartach wieści to są powiedzmy 4 / 5 etapów od emisji do emisji. I tu się trzeba idealnie wstrzelić, żeby cel wykonać i wrócić. Przy solo mamy 16 kart więc są 4 etapy. I tu przeważnie nie ma etapu dozbrojenia / leczenia ran czy urazów więc tym bardziej jest hardkorowo. W wariancie gry na normalnych zasadach można zapomnieć o jakiejś eksploracji planszy bo nie ma na to czasu. W tej grze trzeba mieć dużo szczęścia jak się chce grać na normalnych zasadach, zwłaszcza solo. Bardzo często ten pierwszy uraz przesądza o rozgrywce - opisywany wcześniej przeze mnie efekt kuli śniegowej. Miałem takie 3 partie. 2 nie dograłem solo. Jedną taką, że z 3 urazami poszedłem na sarkofag. Szkoda było to jednak dogrywać bo przy testach trudności 4 czy 5 nie miałem szans. Tylko 40 minut zmarnowałem. Z mojego punktu widzenia grać na normalnych zasadach można tylko po co. O ile w solo mogę grę złożyć, tak przy graniu na więcej osób nie dziwi mnie jak po 3, 4 turach ktoś jest w d... i potem siedzi przy stole i czeka jak kołek aż gra dobije go do końca.
Co do pierwszej części Twojej wypowiedzi w pełni się z Tobą zgadzam. Uważam jednak, że "duża ilość szczęścia" nie jest wymagana do przejścia gry albo czerpania przyjemności z rozgrywki. Oczywiście udane rzuty, zwłaszcza na początku, bardzo napędzają postać. Możesz mnie nazwać masochistą ale nawet jeżeli kompletnie mi nie idzie w danej rozgrywce to i tak odczuwam prawdziwą przyjemność z tego, że np. przetrwałem kolejną turę. Ktoś pędzi do Sarkofagu jak szalony? Wszystkie testy wchodzą mu bez problemu? Trudno. Ja toczę własną walkę z całą Zoną. W niej jedno spotkanie może całkowicie zmienić twoją strategię ale przeciwnika również. Dzięki normalnym zasadom odczuwam "bardziej" klimat w tej grze. To nie jest spacerek po lesie. Dlatego polecam grać wg. normalnych zasad, ale może faktycznie nieco później. Jeżeli zna się już grę dość dobrze, a osoby z którymi gramy również należą do tego grona lub niezbyt szybko się zniechęcają. Ględzę tutaj i ględzę, jednak uważam osobiście, że zasady w grach przygodowych to raczej zbiór pewnych reguł, które można zawsze modyfikować. To przecież jest NASZA przygoda :mrgreen: .
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: suibeom »

Zgadzam się, choć jak w życiu bez szczęścia ani rusz. Wygrywając wczoraj na homer rules ani razu nie skorzystałem z tej zasady, ale Zona w kościach była niezwykle łaskawa więc szło mi cały czas z górki. Jedyny plus tej zasady był taki, że z tyłu głowy pikało, że nawet jak złapię uraz, to po resecie obrażeń trochę potrwa nim złapię drugi. Teoretycznie :D W każdym razie dzisiaj zaczynamy na twardych zasadach a potem się zobaczy. Będę doświadczonym koleżankom i kolegom stalkerom raportował czy nadal jesteśmy "kotami do odstrzału", czy zasłużyliśmy już na miano stalkera/szperacza.
Awatar użytkownika
Grzeg0rz
Posty: 84
Rejestracja: 19 lut 2019, 10:36
Has thanked: 37 times
Been thanked: 21 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Grzeg0rz »

suibeom pisze: 24 kwie 2020, 11:09 Zgadzam się, choć jak w życiu bez szczęścia ani rusz. Wygrywając wczoraj na homer rules ani razu nie skorzystałem z tej zasady, ale Zona w kościach była niezwykle łaskawa więc szło mi cały czas z górki. Jedyny plus tej zasady był taki, że z tyłu głowy pikało, że nawet jak złapię uraz, to po resecie obrażeń trochę potrwa nim złapię drugi. Teoretycznie :D W każdym razie dzisiaj zaczynamy na twardych zasadach a potem się zobaczy. Będę doświadczonym koleżankom i kolegom stalkerom raportował czy nadal jesteśmy "kotami do odstrzału", czy zasłużyliśmy już na miano stalkera/szperacza.
Powodzenia.
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 878
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 304 times
Been thanked: 303 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

Powiem krótko - nikogo nie namawiam na granie na home rules. Są pewne aspekty przemawiające za tym by nie ruszać oryginalnych zasad. Wg. mnie te 5 ekstra rund między solo / semi ma kolosalne znaczenie w rozgrywce i planowaniu. Grałem w tą grę b. dużo razy solo i obadałem wszystkie warianty. I tak:

16 rund, zasady normalne - hardcore vibes. Umieramy z gracją jak nie mamy dużo, ale to dużo, szczęścia.
16 rund, homerules - w zależności od szczęścia gra do przejścia
21 rund, zasady normalne - wszystko zależy jak się gra potoczy. Mamy czas na uleczenie urazów i atak na sarkofag - wariant nr. 2. Bez urazu / urazów nieco trudniej niż w wariancie nr. 4
21 rund, homerules - ewidentnie trzeba mieć pecha żeby nie wygrać

* homerules - zerowanie toru obrażeń po wpadnięciu urazu

Teraz testuje trochę zasady z Arham, że opuszczając dany teren należy ponownie skonfrontować się z mutantem / anomalią. Jest dosyć ciekawie jeśli chodzi o rozgrywkę i wg. mnie ta reguła zmienia sporo pod kątem klimatu.
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: suibeom »

KOSHI ten drugi home rules brzmi świetnie 8) kupujemy!

U nas dzisiaj dwa podejścia. Pierwsze na twardych zasadach, drugie z home rules resetowania obrażeń. Bardzo przepraszam, ale nie pamiętam kto w tym temacie napisał, że Zona karze za pychę. Powiem krótko, miał rację! Bardzo karze. Upojony wczorajszym sukcesem dogryzałem trochę dziewczynie no i Zona pokazała mi, gdzie moje miejsce. W trzeciej rundzie miałem już uraz i komplet nieuleczonych obrażeń. Wiłem się jak piskorz, walczyłem i drapałem jak oszalały, ale Zona w kościach karała i głos Zony karał. Właściwie każda konfrontacja kończyła się jakimiś obrażeniami. Cały czas musiałem walczyć tylko po to, by mieć kasę na leczenie i naprawę. W siódmej rundzie niespodziewana emisja zakończyła moje katusze, gdy byłem w drodze do Zajazdu by... podreperować zdrowie :roll: . Za to dziewczyna miała ledwie trzy obrażenia, jedną tajemnicę i sporo grosza.
W drugim podejściu z home rules szło nam lepiej. Tym razem zmienny humor Zony był dla nas równie łaskawy, co karzący. Właściwie cały czas balansowaliśmy na krawędzi między jednym a dwoma urazami. Oboje odwiedziliśmy naukowców, by zdjąć po jednym urazie, ale droga była przez ciernie, dodatkowe obrażenia, zniszczony sprzęt. Obłęd! Ale oboje zdobyliśmy po dwie tajemnice i ruszyliśmy do sarkofagu. Pierwsza była dziewczyna, na szczęście oblała test w sarkofagu i dostała drugi uraz (ukradkiem trzymałem za to kciuki :D ), więc zdążyłem się tam dostać. Niestety przechodząc do sarkofagu złapałem uraz i też miałem dwa. Następna runda zaczynała się ode mnie, ale Zona miała inne plany i dostałem łomot w teście. Za to dziewczyna... cóż, nie każdy może być zwycięzcą (chętnie bym zaklął po rosyjsku, dla dobicia klimatu, ale od radiacji luki w pamięci zbyt duże, a poza tym admin karze, a ja na dzisiaj mam dość łomotu).
Na koniec anegdotka o home rules i "kotach do odstrzału" :D By ułatwić sobie życie w Zonie zastosowaliśmy home rules z resetowaniem ran, niestety, czy to przez niedoczytanie, czy pośpiech, by jak najszybciej ruszyć na przygody do Zony, czy przez inną cholerę, która nas zaćmiła, całkowity limit ekwipunku, który mieliśmy ze sobą w Zonie, niezależnie od jego typu, wynosił u nas 9 kart przedmiotów. Z tych 9 kart mogliśmy korzystać jedynie z tych, które nie leżały na planszetce na której leży żeton reputacji. Tę planszetkę uznaliśmy za plecak, a więc rzeczy w nim były w czasie akcji niedostępne :oops:
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 878
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 304 times
Been thanked: 303 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

Może myślałeś, że grasz w Talismana i masz kartę ekwipunku Koń z wozem. :mrgreen: Pamiętam te niekończące się sesje gdzie bohater pod koniec gry tachał ze sobą pół supermarketu a potem ten ból jak wszystko straciłeś. Małych przedmiotów możesz mieć do woli, innych 5 sztuk (włącznie z artami) lub 6 jak masz Exo albo art Lewar. Przypominam, że grając 2+ nie pomniejsza się ilości kart wieści i jest ich zgodnie z instrukcją 21 w takiej rozgrywce.
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Piaskoryb »

Witam, widzę że podoba wam się odkrywanie Zony. Gdyby ktoś nie wiedział istnieją 3 gry (PC) w tym świecie zatytuowane Stalker, Stalker Czyste Niebo oraz Stalker Zew Prypeci. Stare gry, więc mają małe wymagania ;) Powiem tak, Stalker Zew Prypeci z fanowskim modem pod tytułem MISERY MOD wgniata w fotel! Czyni z gry fajnej, gre wybitną! Polecam rzucić okiem dla zainteresowanych bo warto. Tyle tylko że.. to poziom trudności Rozpacz! Jednak myślenie i taktyczne podejście jest nagradzane. Dla porównania w Zewie prypeci (vanilla wersja) widząc watahe psów po prostu ich wybijamy. Natomiast w wersji MISERY uciekamy, gdyż walka z nimi przynieść może więcej strat i prawie żadnych zysków! A bandaże, prowiant i amunicja do tanich nie należą. Ogólnie warto rzucić okiem bo ta gra z Modem Misery to prawdziwa gra survivalowa w świecie zony, zarządzania zasobów, ważenie ryzyka, przekradania się w ciemnościach, toczenia zaciętych walk, odpędzania się od mutantów i całej masy wszystkiego co dobre. Nie jest to wyśrubowany poziom trudności, jednak niezwykle satysfakcjonujący! Dodam że pomimo upływu wielu lat odkąd ukończyłem ostatniąprzygodę z Zew Prypeci (z MiSERY MOD) ogromne wrażenie jakie ta gra na mnie wywarła trwa po dziś dzień gdy o tym pomyślę, chociaż po tym tytule przyszł setki innych w tym na nową generację konsol. Więc coś w tym jest napewno.

Wspomniałem o tym (choć może nie koniecznie na temat) bo jeśli komuś podoba się gra ZONA to być może doda ta ciekawostka szczypte dodatkowego smaczku ale napewno na długo niezapomnianego

Dodam że są też serie książek z serii Stalker ;)

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
KOSHI
Posty: 878
Rejestracja: 23 kwie 2011, 19:23
Has thanked: 304 times
Been thanked: 303 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: KOSHI »

Dobrych modów do Stalkera jest cała masa. O ile Misery wprowadza sporo ciekawej świeżości tak dla mnie balans wielu rzeczy w nim jest skopany, ale to moje zdanie. :wink: I to nie przez trudność tylko przez kiepskie założenia wyjściowe. Ściągam teraz Anomaly - nakładkę do CoC bo wygląda mi jak podrasowane mocno Misery. Może na plus. Trzeba sprawdzić. Goły CoC też nie był zły. Książek z uniwersum jest cała masa. Lepsze, gorsze - zależy kto pisał, ale poziom mocno średni ze wskazaniem na słaby przy niektórych pozycjach. Ja, mimo, że uwielbiam Stalkera, odpuściłem po paru pozycjach. Dla mnie seria ma tendencje spadkową jeśli chodzi o jakość a jedynym pisarzem, który jak tak czuje Zonę jest Gołkowski, chociaż z każdą kolejną książką czuć spadek formy i wtórność. Polecam przeczytać "Piknik na skraju drogi". Książki, od której wszystko się zaczęło. Klasyka SF. Dlatego liczę bardzo na Chernobylite - mniej walki, mutantów, więcej zagadki, tajemniczości. Czyli tak, jak w pierwowzorze.
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: suibeom »

KOSHI pisze: 25 kwie 2020, 08:05 Może myślałeś, że grasz w Talismana i masz kartę ekwipunku Koń z wozem. :mrgreen: Pamiętam te niekończące się sesje gdzie bohater pod koniec gry tachał ze sobą pół supermarketu a potem ten ból jak wszystko straciłeś. Małych przedmiotów możesz mieć do woli, innych 5 sztuk (włącznie z artami) lub 6 jak masz Exo albo art Lewar. Przypominam, że grając 2+ nie pomniejsza się ilości kart wieści i jest ich zgodnie z instrukcją 21 w takiej rozgrywce.
Nie grałem w Talizman, więc na szczęście tego bólu utraty nie znam. W Zonie oprócz kart ekwipunku :oops: resztę jedziemy na poprawnych zasadach. Mam nadzieję :D
A co do Pikniku na skraju drogi, Strugaccy stworzyli najlepszą wersję zombi jaką poznałem w życiu - ciche, spokojne, zaprogramowane na realizację pragnień ważnych przed śmiercią :D W sumie moją miłość do Zony i stalkerów wzbudzili Strugaccy i Tarkowski swoim filmem. A w pc-towych Stalkerach spędziliśmy z dziewczyną wiele, oj wiele godzin :-) dlatego Zona od razu nas do siebie przyciągnęła. I nie żałujemy. Tak więc mam nadzieję, że szybko uda się przetestować prototypy i wypuścić dodatek na rynek. Niestety my w tych testach nie pomożemy, bo jesteśmy zbyt nowi i zbyt niedoświadczeni, by miarodajnie oceniać i doradzać twórcom przy ich projekcie. No chyba, że głos nowicjusza też ma znaczenie, wtedy chętnie :-)
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: suibeom »

W Zonie przesąd to nie kwestia wiary, w Zonie przesąd to kwestia życia lub śmierci. Zona to nie jest normalny świat, w którym wszystko działa na prostej zasadzie przyczyny i skutku. W Zonie jest tylko jedna przyczyna, Wy, którzy do niej wchodzicie, a skutki?… Ich żadna logika ani normalne prawa nie wytłumaczą. Bo Zona jest nieprzewidywalna, bardzo kapryśna i nie wiedzieć czemu jednemu Zona daje a drugiemu Zona zabiera. Nikt nie wie i nie pojmuje dlaczego? Dlaczego ktoś bez broni wygrywa z potężnym mutantem, a ktoś obłożony ekwipunkiem i artefaktami ginie w najsłabszej anomalii? Większość powie, szczęście, los sprzyja, albo pech i los zabija. To prawda, ale malutka. Bardzo malutka. Bo ci co znają choć troszkę Zonę wiedzą, że to Ona ma najwięcej do powiedzenia. Jeżeli Zona powie „nie”, to choćbyście zaklinali, choćbyście żebrali i błagali, choćbyście grozili, forsowali nie dacie rady. Każdy test oblejecie, każdą walkę przegracie, stracicie wszystko, bo Ona tak chce! Bo to jej świat, jej prawidła. Ale zanim wejdziecie w Zonę głębiej, Ona zawsze powie wam uczciwie – wejdźcie, czekam – albo – odejdźcie, to nie Wasz dzień. Posłuchacie, będziecie żyć, nie posłuchacie, zapłacicie najwyższą cenę. A uwierzcie, Zona wchodzi w najgłębsze zakamarki umysłu i duszy i Zona wie, co dla każdego jest „najwyższą ceną”, czego się boi. Dlatego zanim wejdziecie w Nią głębiej musicie zrozumieć, że w Zonie jest tylko jedno prawo, jej prawo! Nie ma w nim opisanych prawideł, nie ma w nim paragrafów, ani prawa do odwołania od wyroku. Albo się z tym godzicie i płacicie cenę, którą od Was zażąda, albo spada na Was kara. Dlatego jeśli losowość, przesąd, zabobon, nie podoba Wam się, boicie się tego, wyśmiewacie, odejdźcie, to nie świat dla Was!... Co się tak gapicie? Ogień przygasa, dołóżcie.

Jeden z nowicjuszy dorzuca do ogniska kilka drewienek. Wszyscy siedzą w milczeniu trawiąc słowa Dziadka. Są w Wiosce, przystani, w której czekają na świt, by ruszyć na Wielką Przygodę. Przyszli do Zony, by zostać stalkerami, by się dorobić, a niektórzy by zdobyć ogromne bogactwo Sarkofagu. Patrzą na Dziadka, którego oczy kryją ciemne okulary przeciwsłoneczne i kalkulują. Nie wiedzą, że on wie, że mu nie wierzą, że podejrzewają, że powiedział im to tylko po to, by zrezygnowali, by odeszli z powrotem do normalnego świata, bo on i jemu podobni kombinują, by odstraszyć konkurencję, by samemu bogacić się na Zonie albo zdobyć skarb Sarkofagu. Dziadek nie mówi nic więcej, oni nie mówią nic więcej. Czekają świtu, a gdy nastaje żegnają się chłodno i ruszają w głąb Zony. Dziadek wie, że już nikt więcej ich nie zobaczy. Smutno kiwa głową siedząc samotnie przy dogasającym ognisku. Los, zabobon, przesąd. Gdyby zostali dłużej zobaczyliby doświadczonego stalkera, który podchodzi do niego i daje mu mały artefakt. Gdyby zostali dłużej, mogliby zapytać, dlaczego mu dał ten artefakt, i usłyszeliby odpowiedź, że w podzięce za szczęśliwy powrót, bo Dziadek mu go przepowiedział. Gdyby zostali dłużej, a doświadczony stalker miałby ochotę, powiedziałby im też, że Dziadek to najstarszy i najbardziej doświadczony stalker, który zdobył tak wiele artefaktów i zabił tak wiele mutantów, że nazywano go Sergiej pięć szóstek. Powiedziałby im też, że pewnego dnia, o tak bez przyczyny Zona zabrała mu oczy, zabrała mu część pamięci, zabrała mu siły i uwięziła tu na wieki wieków dając pewność, że jeśli tylko opuści jej granice zeżrą go nowotwory i umrze w potwornych mękach. Dała mu też dar ostrzegania innych. A to co powiedział, zawsze się spełniało. Gdyby zostali dłużej może by przeżyli… ale tylko może, bo człowiek ma taką naturę, że często odrzuca losowość, zabobon, przesąd , kieruje się tylko rozumem, matematyczną kalkulacją, wierzy, że rządzi swym życiem, kieruje losem. W Zonie tacy ludzie i to co się z nimi stało w Zonie, stają się częścią mrocznych opowieści, które stalkerzy opowiadają sobie przy ognisku…


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wczoraj i dziś rozegraliśmy łącznie 3 partie. Wszystkie na twardych zasadach bez home rules. Wszystkie skończyły się śmiercią stalkerów, którymi poruszaliśmy się w Zonie. Pierwsza partia z wczoraj zakończyła się naszą szybką śmiercią. W czwartej turze mieliśmy komplet obrażeń i urazów i oboje umarliśmy robiąc przymusowe testy z kart wydarzeń obszarów na których staliśmy. Druga partia miała już dłuższy przebieg, mój Najemnik miał sporo szczęścia i bardzo długo jechał na samych obrażeniach. natomiast postacie dziewczyny umierały jak muchy, dopiero trzecia postać, Mistyk, realnie włączył się do wyścigu do Sarkofagu. Niestety na trzy tury przed końcem partii zabiły mnie testy w Sarkofagu, natomiast dziewczyna umarła w Prypeci rozszarpana przez mutanty.
Dzisiaj pierwsza partia trwała 2 tury i zakończyła się naszą sromotną porażką. Ja grałem Naukowcem, dziewczyna Odmieńcem. Wszystkie testy były katastrofą, a ostatni cios zadała przedwczesna emisja windując nasze urazy do czterech i zabijając nas daleko od tajnych obiektów, a co dopiero Sarkofagu! Druga partia również zakończyła się naszą śmiercią, choć tu tanio skóry nie oddaliśmy. W tej partii szczęście przez chwilę uśmiechało się do mojej dziewczyny, gdy ja umarłem dwa razy, jej Odmieniec coraz lepiej sobie radził. Mi zaczęło iść dopiero przy trzecim odrodzeniu. Ale to nie był nasz dzień na wchodzenie do Zony, jak i wczorajszy. Szczęście trwało krótko, a potem wszystko obróciło się przeciwko nam. Bilans, ja wczoraj umarłem 2 razy, moja dziewczyna 4, a dzisiaj ja umarłem 4 razy a moja dziewczyna 2. I jak tu nie wierzyć w przesądy?
osa1908
Posty: 260
Rejestracja: 15 maja 2016, 15:42
Has thanked: 88 times
Been thanked: 11 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: osa1908 »

Dzisiaj pierwsza partia trwała 2 tury i zakończyła się naszą sromotną porażką. Ja grałem Naukowcem, dziewczyna Odmieńcem. Wszystkie testy były katastrofą, a ostatni cios zadała przedwczesna emisja windując nasze urazy do czterech i zabijając nas daleko od tajnych obiektów, a co dopiero Sarkofagu! Druga partia również zakończyła się naszą śmiercią, choć tu tanio skóry nie oddaliśmy. W tej partii szczęście przez chwilę uśmiechało się do mojej dziewczyny, gdy ja umarłem dwa razy, jej Odmieniec coraz lepiej sobie radził. Mi zaczęło iść dopiero przy trzecim odrodzeniu. Ale to nie był nasz dzień na wchodzenie do Zony, jak i wczorajszy. Szczęście trwało krótko, a potem wszystko obróciło się przeciwko nam. Bilans, ja wczoraj umarłem 2 razy, moja dziewczyna 4, a dzisiaj ja umarłem 4 razy a moja dziewczyna 2. I jak tu nie wierzyć w przesądy?
[/quote]

Dwie tury to naprawde dziwne az taki pech?,chyba ze gracie na pale byle isc dalej.Pierw to przygotowanie na wyprawe , byc blisko bunkrow,I nawet spokjnie mozna stracic dwie tury w bunkrze,i w odpowiednim momecie ruszyc.Naprawde trzeba poswiecic pare tur na zbudowanie postaci.
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: suibeom »

osa1908 pisze: 26 kwie 2020, 18:46 Dwie tury to naprawde dziwne az taki pech?,chyba ze gracie na pale byle isc dalej.Pierw to przygotowanie na wyprawe , byc blisko bunkrow,I nawet spokjnie mozna stracic dwie tury w bunkrze,i w odpowiednim momecie ruszyc.Naprawde trzeba poswiecic pare tur na zbudowanie postaci.
Nie graliśmy na pałę. Już nie :-) Zaczynając na Mokradłach chciałem podładować budżet eksplorując anomalię, która tam ze mną startowała. Wynik komplet obrażeń. Nawet na intelekcie padałem mając 4, a anomalia do zwycięstwa potrzebowała 2! Forsowanie nic nie dawało, ale stwierdziłem, że bez gotówki długo nie podycham i drugą akcję poświęciłem na akcję terenu, wynik komplet obrażeń. To nie koniec, bo potem były wydarzenia, których wynik był identyczny z poprzednimi :D Dziewczynie szło równie makabrycznie (co mnie pocieszało :-) ), ale przynajmniej lepiej to znosiła niż wczoraj. W drugiej turze znowu spróbowałem akcji terenu, ale złapałem uraz więc uciekłem na Sztab, gdzie dobiła mnie przedwczesna emisja. Ogólnie gra bardzo nas wciągnęła i jak wszystko dobrze pójdzie jutro wracamy do Zony i próbujemy dalej. Nie wiem jak u innych, ale u nas na razie to gra o umieraniu 8) Na tę chwilę wskaźnik mamy bardzo kiepski, na 10 partii 2 sukcesy, po jednym na głowę. Ale nie odpuszczamy!
Awatar użytkownika
donmakaron
Posty: 3523
Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
Has thanked: 198 times
Been thanked: 646 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: donmakaron »

Jeśli chodzi o urazy, to mieliśmy w weekend ciekawą rozgrywkę. Ruszyłem mocno z kopyta od samego początku nie bacząc na obrażenia, pierwszy obiekt otworzyłem już w drugiej turze. Zaraz uraz, szybkie leczonko nie wystarczyło, wpadł drugi. Chciałem ściągać, ale wyszło mi, że mam szansę i z dwoma urazami polazłem do Sarkofagu, kiedy drugi gracz dopiero doczłapał się pierwszej tajemnicy. Trzeci uraz wziąłem na klatę, ale dalej już nie podeszły testy pod przedmioty i poległem, choć była realna szansa. Da się bez home rule'a i innych kombinacji, z urazami wejść do Sarkofagu i wygląda na to, choć nie miałem tyle szczęścia, że da się go przejść ;)
Awatar użytkownika
Grzeg0rz
Posty: 84
Rejestracja: 19 lut 2019, 10:36
Has thanked: 37 times
Been thanked: 21 times

Re: Zona: The Secret of Chernobyl (Maciej Drewing, Krzysztof Głośnicki)

Post autor: Grzeg0rz »

donmakaron pisze: 27 kwie 2020, 10:01 Jeśli chodzi o urazy, to mieliśmy w weekend ciekawą rozgrywkę. Ruszyłem mocno z kopyta od samego początku nie bacząc na obrażenia, pierwszy obiekt otworzyłem już w drugiej turze. Zaraz uraz, szybkie leczonko nie wystarczyło, wpadł drugi. Chciałem ściągać, ale wyszło mi, że mam szansę i z dwoma urazami polazłem do Sarkofagu, kiedy drugi gracz dopiero doczłapał się pierwszej tajemnicy. Trzeci uraz wziąłem na klatę, ale dalej już nie podeszły testy pod przedmioty i poległem, choć była realna szansa. Da się bez home rule'a i innych kombinacji, z urazami wejść do Sarkofagu i wygląda na to, choć nie miałem tyle szczęścia, że da się go przejść ;)
Oczywiście, że się da‼ Robiłem to wielokrotnie. Jak gram ze znajomymi to całe szczęście nikt nie leci na łeb, na szyję do Sarkofagu. Kręcimy się po Zonie, niby od niechcenia (:wink:) ktoś otworzy jakiś obiekt. Śmiechy, chichy przy dziwnych przebiegach testu. Powolne przeżywanie fabuły. Naglę szperacze jakby wykonują coraz bardziej "nerwowe ruchy", takie szachowanie się i próby przyspieszenia emisji, po której wszyscy przygotowani (lub nie :mrgreen: ) gnają na Sarkofag. Ta gra to wyścig, wszyscy to powtarzają ale jak masz już fajną ekipę spokojnie można nieco pokombinować, dopakowć sprzętu, podleczyć się w miarę możliwości. A nawet jeżeli jakiś "świeżak" leci do Sarkofagu licząc na swoje szczęście, warto się niem wcale nie przejmować. Już Zona wie jak ukarać pyszałków :lol: .
ODPOWIEDZ