
Przygody z niegrającymi przyjaciółmi...
- ja_n
- Recenzent
- Posty: 2303
- Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 2 times
Hehe, zupełnie nie trafione. Lwica musi antylopę upolować, potem lew się nażre a lwica czeka pokornie aż silniejszy skończy i może też zjeść trochę. Zupełnie nie trafione.Andy pisze:Może: lew i lwica nad świeżo upolowaną antylopą?wilczelyko pisze:uwspólnić entuzjazm pierwszego oglądania (brak mi metafory ze świata zwierząt).
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Ja z kolei polecam zagranie z Kobietą (czy tam Mężczyzną co kto woli) przed kupieniem gry. Może się okazać, że świetna, rodzinna i "kobieca" gra jakoś przejdzie bez echa.wilczelyko pisze:Strategia na moją kochaną małżonkę. Walka o jej granie w daną planszówkę zaczyna się jeszcze przed zakupem.
Dzięki naszym warszawskim spotkaniom mogłem pożyczyć trochę gier do domu i jak się okazało wszystkie się spodobały. Obstawiałem, że najbardziej przypadnie Jej do gustu Niagara, ale jak się okazało jest wg Niej za prosta (ale i tak lepsza niż Carcassonne:H&G), ale śliczna. Natomiast dużo lepsze są TuT i Hazienda... Efekt jest taki, że kupuję wszystkie 3

A tak ogólnie to chyba nie ma co na siłę kogoś przekonywać. Dobrze mieć trochę gier towarzyskich i różnorodnych, ale zawsze można grać po prostu ze znajomymi... Nie da się mieć wszystkiego. U nas tutaj w Wawie zdecydowana mniejszość przychodzi na spotkania z żoną. Część zapewne gra bardziej intensywnie w domu, tym niemniej wydaje mi się, iż grająca małżonka to raczej coś wyjątkowego i daleko temu do "normy"... Niestety...
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
- MichalStajszczak
- Posty: 9762
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 548 times
- Been thanked: 1609 times
- Kontakt:
Chyba ze to żona płaci za gre wojenną w która raczej nie zagra, a juz na pewno nie z przyjemnoscia.ja_n pisze:Hehe, zupełnie nie trafione. Lwica musi antylopę upolować, potem lew się nażre a lwica czeka pokornie aż silniejszy skończy i może też zjeść trochę. Zupełnie nie trafione.Andy pisze:Może: lew i lwica nad świeżo upolowaną antylopą?wilczelyko pisze:uwspólnić entuzjazm pierwszego oglądania (brak mi metafory ze świata zwierząt).
pzdr Kubsio.
Miejsce na Twoja reklame
Zagra dwa razy i potem już się nie daje namowić. Większość uważa za nudne i powodujące stratę czasu. I co tu zrobić?MichalStajszczak pisze:draco napisał:Z pierwszego postu "w tym temacie" mozna było wnioskować, że jest wrogo nastawiona do WSZYSTKICH gier planszowych i stąd takie "rady" jak Thomasa BitternaGraliśmy także w wari, Cytadelę, Carcassonne H&G, Wilki i owce, Zaginione miasta, Bohnanzę.
- jax
- Posty: 8140
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 97 times
- Been thanked: 258 times
Nic.
Dlaczego mamy zakladac ze absolutnie kazdy da sie predzej czy pozniej namowic do naszej rozrywki, ze to tylko kwestia czasu, doboru tytulow, podejscia itp? Nic bardziej blednego. Po prostu niektorzy ludzie nie dadza sie przekonac i tyle. Po prostu tacy sa.
Tak samo nie kazdy da sie namowic na regularna gre na skrzypcach, rozwiazywanie krzyzowek, dzialkowanie i tysiace innych rzeczy. Po prostu przyjmijmy, ze pewnych ludzi to nie interesuje i nigdy nie zainteresuje.
Dlaczego mamy zakladac ze absolutnie kazdy da sie predzej czy pozniej namowic do naszej rozrywki, ze to tylko kwestia czasu, doboru tytulow, podejscia itp? Nic bardziej blednego. Po prostu niektorzy ludzie nie dadza sie przekonac i tyle. Po prostu tacy sa.
Tak samo nie kazdy da sie namowic na regularna gre na skrzypcach, rozwiazywanie krzyzowek, dzialkowanie i tysiace innych rzeczy. Po prostu przyjmijmy, ze pewnych ludzi to nie interesuje i nigdy nie zainteresuje.
- ja_n
- Recenzent
- Posty: 2303
- Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 2 times
To pytanie przypomina mi pierwszy odcinek Classic Misadventures in Gaming, który niedawno reklamował tutaj donsimon. Seria zaczyna się od opisu wspaniałej kolekcji puszek po piwie, jaką autor oglądał u swojego znajomego. Przytłaczająca, ogromna, fantastyczna kolekcja. Robi wrażenie. Jednak oglądanie jej ani trochę nie wyzwala w nim chęci kolekcjonowania czegoś takiego. Nawet jeśli chętnie posłucha opowieści o każdym z tych piw, skąd pochodzi, jak smakuje itp. Trochę tak samo może być z osobami niegrającymi, które oglądają nasze hobby.jax pisze:Dlaczego mamy zakladac ze absolutnie kazdy da sie predzej czy pozniej namowic do naszej rozrywki
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Też uważam, że nie ma co na siłę zmuszać do grania. Jeśli pozwala Ci przychodzić do nas pograć, do tych jaskiń hazardu, rozpusty, dziecinady (niepotrzebne skreślić)draco pisze: Zagra dwa razy i potem już się nie daje namowić. Większość uważa za nudne i powodujące stratę czasu. I co tu zrobić?

Co jakiś czas pokaż jakiś ciekawy tytuł (Niagarę, Jungle Speed), może się spodoba.
A jeśli nie to cóż... nie musicie wszystkiego robić razem...

Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Re:
Pomogłobazik pisze:znając Twoje draco dość ambicjonalne podejście do grania, delikatnie i cichutko zaryzykuję sugestię: co zrobić? przegrać...

- yosz
- Posty: 6375
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 200 times
- Been thanked: 495 times
- Kontakt:
Re: Przygody z niegrającymi przyjaciółmi...
Ja nie muszę się podkładać
Albo ja tak słabo gram albo ona tak dobrze (obstawiam to pierwsze, bo na spotkaniach też przegrywam ;P)
To ja mam to szczęście że moja żona gra na razie ze mną we wszystko: w tym momencie nr 1: Cuba, nr 2 Caylus / Thurn und Taxis, nr 3 Tygrys i Eufrat. A znajomych powoli też nawracamy - ostatnio udało się za pomocą Cuby i Puerto Rico (od razu z grubej rury bo umysły ścisłe - dość ryzykowne zagranie ale się udało
)

To ja mam to szczęście że moja żona gra na razie ze mną we wszystko: w tym momencie nr 1: Cuba, nr 2 Caylus / Thurn und Taxis, nr 3 Tygrys i Eufrat. A znajomych powoli też nawracamy - ostatnio udało się za pomocą Cuby i Puerto Rico (od razu z grubej rury bo umysły ścisłe - dość ryzykowne zagranie ale się udało

ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Re: Przygody z niegrającymi przyjaciółmi...
Ulubioną grą mojej Szanownej Małżonki jest Hive. Może ma to jakiś drobny związek z tym, że pierwsze dwie gry przegrałem (poza tym, że to naprawdę świetna gra). Lubi też Lost Cities (w zasadzie to jest chyba jej "bardziej ulubiona gra) - chociaż przeważnie to ja wygrywam. Lubi Blokusa i Ticket To Ride: Marklin. W te dwie ostatnie gramy w zasadzie tylko w czwórkę, z parą znajomych, wieczorem przy winku. I (zwłaszcza w TTR) chodzi tutaj raczej nie o zwycięstwo, ale o samą frajdę z grania/budowania.