Kwestia naszej modyfikacji: zgadzam się, Panowie, że oryginalnym zasadom nic nie brakuje w kwestii mechanicznej, ale gdy tak obstrzeliwaliśmy owe prerie, to zrobiło się dla nas za bardzo kunktatorsko i jednogłośnie uznaliśmy potrzebę zmian. Oczywiście Fauna to gra na punkty i taką pozostaje, ale naszą zmianą przesunęliśmy nieco akcent w stronę ostrożnego szacowania stanu swojej wiedzy (lub szczęścia).
Kwestia edukacyjna: cóż, moje doświadczenia są inne, niż pisze
adikom5777. Wydaje mi się, że gra znacznie więcej wymaga, niż daje w zamian. Charakter rozgrywki nie sprzyja, moim zdaniem, przyjmowaniu wiedzy, bo po pierwsze - liczba kart i tempo rozgrywki są zbyt duże, by coś w trakcie zapamiętać, a po drugie - informacje podawane w grze są tak rozdrobnione, że, zwłaszcza dla młodszych, ich przyswajanie jest równie atrakcyjne, co wykuwanie książki telefonicznej.
Gramy najczęściej w składzie rodzinnym i widzę, jak córka z roku na rok jest lepsza. Czy to dzięki Faunie? Oczywiście nie - wiedza pozyskana z zewnątrz procentuje (najbardziej "odpaliła" po lekturach Tomków Szklarskiego), zresztą nie przerabiamy tych samych kart, lecz ciągle nowe. Młoda zaczynała przygodę z Fauną w wieku, w którym obawy mogłem mieć tylko o dobrą znajomość mapy świata, lecz jako taką wiedzę o świecie zwierząt już miała, więc nawet pierwszych kroków w świecie zwierzątek dzięki Faunie nie stawiała.
Co gorsza, rozgrywki córki w gronie jej koleżanek "położyły" Faunę do reszty. Część dziewczyn dobrze się bawi, dwie się nudzą, ale grają, a jedna od początku męczy, żeby zmienić grę. Zgadnijcie, której szło najgorzej. (Wtedy wystarczy wyjąć List miłosny albo Potwory w Tokio i dopiero zaczyna się zabawa. Bo w tych grach niewiele trzeba umieć, a Fauna wymaga sporej wiedzy bazowej i cierpi na wszystkie bolączki gier wiedzowych.)
WRS pisze:A czemuż mitem?
Zdecydowanie z każdą rozgrywką liczba nieznanych zupełnie gatunków albo ich cech spada.
Mimo, że raczej interesuję się światem przyrody, to o paru gatunkach nie wiedziałem wcześniej nic. A dzięki Faunie coś wiem. W kilku przypadkach sam doszukiwałem dodatkowych informacji zaintrygowany opisami z karty. Czy to mało?
Oczywiście, że jako bodziec do własnych poszukiwań gra może wiele, ale choć nie jestem w tę grę najgorszy (po prawdzie to chyba jeszcze nie przegrałem, ale starczy, że spotkam się z prawdziwym pasjonatem i zostanę ustawiony do szeregu) to mogę się przyznać, że niewiele zapamiętuję z kart, które widziałem choćby w ostatniej rozgrywce. Może gdzieś w odmętach ułomnego rozumu pozostaje jakiś ślad, ale świadomy dostęp do tej wiedzy mam niewielki.
Niestety broszura dołączona do gry niewiele tu zmienia - nic nie daje przyszłym graczom: informacje w niej zawarte nie odnoszą się do rozgrywki, ponadto zawiera drobne błędy, więc trza ją czytać z uwagą. Czyli lepiej nie czytać, lecz zabrać się za własne poszukiwania.
Podsumowując - Fauna to możliwość doskonałej zabawy dla tych, którzy chcą się pobawić w sprawdzanie swojej wiedzy o braciach mniejszych, ale jako źródło wiedzy wymaga specjalnego podejścia, bo charakter rozgrywki nie sprzyja przyswajaniu informacji z kart.