Odi pisze: ↑16 lut 2020, 21:49
Takie szybkie pytanie, zanim jeszcze zagłębie się w instrukcję:
czy do podstawowych zasobów żetonów wrogów, kart graczy, jednostek, czarów i artefaktów dodawać od razu te z dodatków (tak, aby korzystać z nich już nawet w podstawowych scenariuszach), czy może jednak trzymać je osobno, bo są dedykowane do wykorzystania z konkretnymi scenariuszami i nie sprawdzą się w podstawowych rozgrywkach?
Sugeruje pierwsze podejście do gry zrobić z potworami z podstawki. Zasad jest tak dużo, że nie ma co sobie komplikować. Pierwsza część instrukcji "Przewodnik", bardzo fajnie wprowadza w niuanse gry. Więc jeśli nie miałeś wcześniej styczności z MK to polecam pierwszą rozgrywkę bez elementów z dodatku.
trx89 pisze: ↑17 lut 2020, 21:42
ja akurat uwielbiam tę grę solo. Można spokojnie usiąść i pokminić nad ruchami jak nikt nie stoi nad głową i nie pogania

ale w dwie osoby też jest przyjemnie (oby nie więcej). Gra jest dość specyficzna więc życzę powodzenia w namawianiu żony bo mi prawdopodobnie nie uda się nigdy na nią namówić narzeczonej
Skusiłem się na zakup tej gry właśnie po to, żeby spróbować gry solo. O ile jakiegoś kolegę uda mi się namówić do rozgrywki, to nie sądzę, żebym namówił do gry żonę.
xtomashx pisze: ↑17 lut 2020, 21:29
Rozegrałem przed chwilą pierwszy szkoleniowy scenariusz. Oczywiście trochę błędów popełniłem jednak grałem Solo. Niestety samotna gra to dla mnie udręka i nigdy tak w gry planszowe nie gram (wolę wtedy odpalić konsolę czy coś na kompie). Teraz pozostaje namówić żonę na grę w dwie osoby więc może wtedy gra nabierze rumieńców
Ja jestem po pierwszych dwóch partiach w Mage Knight'a w życiu. Obie partie to scenariusz początkowy. Jedna partia z bratem, druga ze znajomym. Ja po przeczytaniu przewodnika i oglądnięciu dwóch filmików o zasadach na YouTube'ie. Co za tym idzie to ja tłumaczyłem zasady.
Pierwsza podejście z bratem, to wicie się po zasadach, brak ładu i składu. Ilość zasad, niuansów ogromna. Tłumaczenie zasad wraz z rozgrywką zajęło nam około 3h. Ale pierwsze śliwki robaczywki zaliczone. Wynik 28:28. Pojawiła się satysfakcja z rozgrywki.
Drugie podejście do gry było z moim kolegą. Również scenariusz wprowadzający. Rozłożyłem całą grę. Po kolei zacząłem tłumaczyć kolejne zasady. Szło mi to już całkiem sprawnie. Tłumaczenie zasad około 45min. Kolega podsumował tłumaczenie zasad, że wszystko wydaje się jasne i wcale nie jest takie skomplikowane...

Partia trwała około 1,5h, więc krócej niż pierwsze podejście, ale też miasto znaleźliśmy na pierwszym możliwym kafelku, a nie na ostatnim jak w pierwszej rozgrywce z bratem. Automatycznie mniej w grze zrobiliśmy i wynik końcowy 23:17. Chyba słabo, ale nie o wynik tu chodziło.
Ja jestem typem gracza, który dobrze się czuje i przy euro jak i przy grach ociekających klimatem i ścianą tekstu do czytania. Mój brat zdecydowanie lubi budowanie silniczków, kombosiki itd. Mój kolega zaś to klimaciarz do bólu. W planowanym budowaniu domu musi mieć piwnice do grania, bo w zwykłym pokoju nie czuje klimatu do grania. Wspominam o tym dlatego, że wszyscy bawiliśmy się przy grze bardzo dobrze.
O Mage Knight mówi się, że to bardziej euro niż przygodówka i rzeczywiście trochę tak jest, bo każdy nasz ruch musi być obliczony, czy damy radę ubić stwora, czy nie, czy dojdziemy w docelowe miejsce, czy nie. Jakiegoś opisu klimatycznego tu nie ma, na kartach opisane tylko zasady działania. Ale mimo to czuć tą przygodę, to łażenie po świecie, odwiedzanie kolejnych lokacji.
Gdzieś, kiedyś, ktoś porównał Mage Knigt'a do gry z PC Heroes Might and Magic. I to jest bardzo trafne porównanie. Dla mnie to wręcz planszowa adaptacja tej gry. Kolega z którym grałem sam zauważył, że na mapie brakuje tylko śladu z kreseczek po ruchu naszego bohatera. Więc jeśli, ktoś się swego czasu zagrywał w "hirołsów", to w Mage Knight odnajdzie ten sam klimat.
Trzeba jednak mieć świadomość, że gra to kolos. Każdy potwór ma swoją zasadę, swój wyjątek od reguł. A tych potworów jest mnóstwo. Każda lokacja ma swoją charakterystykę, w każdej można robić coś innego. Jedna lokacja daje jak się do niej wejdzie, jedna jak się stoi na niej. Inna daje coś jak tam kończysz ruch, a inna może coś dawać jak w niej zaczynasz ruch. Talia kart z opisem lokacji ma chyba ze 30 pozycji. Walka jest bardzo trudna do wytłumaczenia z milionem niuansów. W pierwszym zetknięciu człowiekowi chce się płakać przy próbie zrozumienia tych zasad.
Instrukcja:
Najpierw wrzucę kamyk do ogródka, później będę chwalił.
Pełna instrukcja wersji Ultimate ma 72 strony napisane drobnym maczkiem. Dlaczego nie zrobiono instrukcji w większym formacie, albo po prostu większą czcionką? Naprawdę oczy bolą, i trzeba wytrzeszczać gały, żeby to przeczytać. Chyba pierwszy raz spotykam się z tak małą czcionką w instrukcji do gry.
Ale za to pełen szacun za to, jak ta instrukcja jest napisana. Przy takim kolosie jakim jest ta gra, instrukcja napisana jest świetnie. Bez błędów, merytorycznie, przemyślany układ. Potrzebujesz coś znaleźć, to zrobisz to sprawnie (pomijając czcionkę). W trakcie rozgrywki, mieliśmy naprawdę mało sytuacji, w których mieliśmy wątpliwości jak zagrać. Nie mówię, że ich nie było, ale biorąc pod uwagę skale gry to naprawdę było dobrze. Opisy na kartach, też raczej nie pozostawiają wątpliwości.
Podsumowując moje pierwsze starcie z grą Mage Knight.
Dla nie to największa i najtrudniejsza gra jaką posiadam. Gra jest ogromna. Same zasady nie są trudne, ale milyjony niuansów będą sprawiały trudności. Ilość możliwości jakie mamy w swojej turze, możliwość cofania ruchów powoduje, że rzeczywiście gra może się ciągnąć. Na pewno czas rozgrywki będzie się skracał wraz z obeznaniem zasad i kart.
To nie jest gra dla nowicjuszy, chyba że będą mieli wsparcie doświadczonego gracza. To nie jest gra do pogrania z dziewczyną (chyba, że ma takie zboczenie). W moim odczuciu to gra, którą trzeba zaplanować jako główny i raczej jedyny punkt wieczoru.
Gra zajmuje ogromną powierzchnie, więc potrzebny jest duży stół. Bardzo dobrą robotę robią maty z Portalu. Wręcz chciałoby się mieć dodatkową matę do organizacji przestrzeni dla pozostałych elementów gry.
Samo wykonanie jest ok, poza przesadzonym gigantycznym pudłem. Jedyna rzecz, która wg mnie jest słaba jakościowo, to kryształy many.
Po rozgrywce, wymieniając się wrażeniami, doszliśmy z kolegą do wniosku, że szkoda że 20 lat temu nie mieliśmy Mage Knigt'a zamiast Magii i Miecza, bo byłoby grane, oj byłoby...