Totalna cisza przed. Totalna cisza po spotkaniu. Można by pomyśleć, że się nie odbyło
Ale nic z tego - prawdziwi planszówkowi twardziele przyszli jak zawsze
Osobiście zacząłem od partyjki w
Spyrium. Niestety nie było mi dane przetestować w mniejszą liczbę graczy niż 5. Tym niemniej zmieniło się trochę moje postrzeganie tej gry - teraz traktuję ją jako szamotaninę. Gracze jeśli nie robią poważnych błędów kończą blisko siebie i ktoś tam wygra, bo wyciśnie akurat stąd czy zowąd parę punktów więcej niż inny. Nie widzę żeby decydował jakiś master plan, dzięki któremu wygra dany gracz. Raczej każdy wyciska sobie co tam może szarpiąc się na karcianej planszy z innymi no i na koniec patrzymy kto ma więcej.
Oczywiście nie deprecjonuję zwycięstwa sillue, który z tej szarpaniny wyszedł zwycięsko, ale po prostu wolę gry które umozliwiają bardziej klarowne i wyjaśnialne zwycięstwa. Cóż, zawsze w sporcie wolałem efektowne takewondo niż duszenie się na macie w brazylijskim ju-jujitsu. Kwestia gustu
Na główne danie
TtA z Grzelem i sillue. Fajna (przynajmniej dla mnie
) partia. O dziwo, jakoś w miarę wszystko kleiło mi się od początku, czułem płynność i szedłem do przodu. Sillue siedział mi na karku w punktacji a GrzeL został 'nieco' w tyle. Zacięcia GrzeLa nie były małe (m.in. zmarnowane cywilne akcje), nieumiejętność posługiwania się dźwigiem (niezbudowana Wieża Eiffla) etc. Nie powiem żebym się tym przejmował
Ja się przekonałem o WIELKIEJ mocy Wieliczki - szczególnie z I-poziomową farmą. Kopernik był średni, Komensky w porządku jak zwykle. Nie rozwijałem labów a zamiast tego były biblioteki i 3 teologie. Poszło parę agresji w różne strony, ale obyło się bez wojen. Tym niemniej rozbudowa armii nie była kosmetyczna, sillue skończył na 50pkt. siły, ja na 44, GrzeL chyba powyżej 30.
First Space Flight (za 27) przypieczętował moje zwycięstwo (223-179(sillue)-106(GrzeL)). Wyraźnie rzadziej niż częściej przekracza się 200pkt. w TtA, więc się nie skarżę
Wczoraj było to możliwe, bo na koniec gry weszła tona impactów (a pamiętam gry gdy było ich 0 lub 1).
Szybka, zdyscyplinowana gra - lekko powyzej 3,5h.
Z tego co słyszałem to na stoliku z TtA obok działy się cuda
Jakieś armie z ponad 100pkt. siły, które równały z ziemią inne cywilizacje (zabierając 70+ punktów kultury). Szok
Ale podobno to nie była zwycięska strategia i militarysta-bart skończył trzeci. Wbity w ziemię (nie tylko przez barta) gracz popłakał się i opublikował nawet wpis na bgg dot. wczorajszej rozgrywki: NEVER AGAIN!!! (nie żartuję). Tylko nie wiem czy chodzi o granie w 4 osoby czy chodzi generalnie o granie 'na żywo'. Jeśli o granie w 4 osoby - to zgadzam się. Jeśli jednak chodziłoby o granie 'na żywo', to rozumiem, że łatwiej łoić leszczy na internecie niż po męsku stanąć w oko z czoła planszówkowym weteranami i zakapiorami, bo a nuż dostanie się od nich bęcki, jak wczoraj
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw