Poza tym rozstawianie to ostatni dzwonek na obranie taktyki etc.

IMO tak naprawdę gra zaczyna się dopiero wtedy kiedy gracze są już paru partiach (grając zarówno "dobrymi jak i złymi"). Każdy zna zasady, mniej więcej karty, możliwości militarne, kluczowe punkty do zwycięstwa etc.. W tym momencie gra staję się czystą poezją. Gracze cały czas kombinują, obmyślają nowe strategie, taktyki. Rundy przebiegają sprawnie (bo każdy wie co chce zrobić i tylko czasem staje przed trudnymi wyborami). Osobiście nie grałem w wiele tytułów dla 2 graczy, ale WOtR na pewno należy do czołówki gier umożliwiających wielkie potyczki dwóch strategów ;D.
Obydwaj z kumplem jesteśmy na mniej więcej tym samym poziomie a więc nasze potyczki są bardzo zacięte, co więcej nie zdarzyło nam się aby jeden gracz uzyskał nad drugim dużą przewagę, zawsze w decydującej turze to los przechyla szale zwyciestwa na jedną ze stron (mamy "równe" szanse na wygraną, która np. uzależniona jest od losowania żetonów, albo jednej szóstki podczas oblężenia



Moze sie wydawac ze wystarczy postepowac wedlug utartych schematow, tymczasem jest zupelnie inaczej. Bardzo urozmaicone karty sprawiaja ze kazda partia jest wyjatkowa i niepowtarzalna, a koniec to czas wytykania sobie bledow (gdybym zrobil tak...).
Radze wiec powrocic do tytulu jesli sie o nim zapomnialo, nie ma gry ktora dostarczalaby mi tak wiele emocji, dla przykładu:
końcowa tura, albo ja albo on


