Faktycznie na początku ręka była idealna na zdobycie wschodu, ale i tak dało mi to w sumie po 3 wpływy w kilku najważniejszych stanach. Postawiłem jednak na efekt psychologiczny i wkrótce np. w NY miałem 7 kostek

Efekt zadział

Za to na zachodzie nie istniałem do końca gry, choć na prawdę próbowałem. Miałem w pewnym momencie plan odbicia telewizji, ale całe dwie kolejne akcje zostały zmarnowane. Np. walcząc o media na zachodzie wyciągnąłem z woreczka 3 czerwone kostki z rzędu!! A to było mi niezbędne, miałem kartę, która pozwalała ostro tam zaatakować. A jechać specjalnie kandydatem na zachód - o nie, musiałem trzymać się blisko frontu i mid-west. Rzeczywiście pod koniec wyglądało na to, że postawiłeś na media i issues. Co nie znaczy, że nie próbowałem

Niewątpliwie zrobiłem błąd z mid-west, powinienem na samym początku spróbować zdobyć tam poparcie mediów - gdy tylko przejąłem 3-4 kluczowe stany (po 4 kostki wpływu w każdym). To był zresztą kluczowy region, prowadziłeś w nim od początku, ale jakoś łatwo udało mi się go odbić. Później właśnie popełniłem błąd z mediami - przez to łatwo zmniejszałeś moje wpływy, a ja tylko starałem się je utrzymać na tym samym poziomie, co przypominało trochę walkę o niektóre battlegroundy w TS. Później ofensywa jaxa na południu, słuszna - miałeś tam endorsement. Mogłem go całkiem stracić, uratowała mnie dobra ręka w ostatniej turze. Za to przedostatnia była bardzo kiepska... No i Nixona problemy z kolanem

Bolało

Co do mojej walki o Issues - początkowo to ja miałem tam przewagę, zdobyłem 2 endorsementy, miałem sporo markerów momentum. Później miałeś jednak kilka kart dających tam darmowe wpływy i po kilku próbach całkiem zrezygnowałem. Stwierdziłem, że mam w ręku najważniejsze stany, ważniejsze dla mnie jest utrzymanie nad nimi kontroli niż bicie się w tym momencie o głosy licznych, ale małych stanów.
Gra jest chyba jednak dużo bardziej taktyczna niż strategiczna, szczególnie w porównaniu do TS. Trudno mieć większy plan, trochę jednak wygląda to tak, że dostajemy rękę kart i próbujemy z niej zmajstrować jakieś fajne combo. Przykład:
1 akcja - zwiększam wpływ w issue nr 1
2 akcja - karta, kto ma wpływ w tym właśnie issue, może dodać wpływ gdzie chce, wybieram alaskę
3 akcja - karta, kto ma wpływ w alasce, może dodać wpływ (...)
Nie zostawia się tu żadnych kart na kolejną turę. Wydaje mi się też, że dużo łatwiej pozbywać się niewygodnych kart przeciwnika. Po pierwsze nie każda taka akcja od razu zachodzi - musi ją wykupić. Po drugie samemu możemy zapłacić (podwójnie), aby nie zaszła. Po 3 to w pierwszych rundach odkładamy jedną kartę na czas debat - tu można pozbyć się złej karty (choć czasami ze stratą dla debat, jak u mnie). Poza tym można zagrać kartę kandydata, wówczas po turze jedna karta zostanie całkiem odrzucona (w TS zostałaby na następną turę). Kandydata używa się chyba zresztą tylko raz. Jest chyba tylko jedna karta dla każdego gracza, umożliwiająca jej przywrócenie. W TS jest ciągle napięcie, bo w każdej chwili może dojść do podliczania regiony - w tym sensie jesteśmy spokojni w 1960. Za to karty są bardzo, bardzo mocne. Zdarza się dodawanie 7 kostek. Do tego debata, która może sporo zmienić. Jax po debacie przystąpił do ofensywy na południu, niszcząc mnie całkowicie. Gdyby nie kolano..

Inna sprawa, że źle rozegrałem tę debatę. To wszystko sprawia, że właściwie każdy stan może być marionetką. Sytuacja może się zmieniać, do tego pod koniec mogą być jeszcze specjalne walki o wybrane stany - wczoraj rozegraliśmy je jednak źle, wymagają chyba większego doświadczenia. Ja na te 4 stany wybrałem po prostu karty, które mi w 2 ostatnich kolejkach najbardziej nie pasowały. Jax o mało co nie odbił jednak jednego stanu - co by zmieniło wynik o ok. 50 pkt. No i niestety dla siebie nie wykorzystał endorsementów. Plus zapomnieliśmy, że część stanów w wypadku neutralności staje po stronie jednego z kandydatów, to też zmienia postać rzeczy.
OK.Reasumując - chcę jeszcze
