Ad blocker detected: Our website is made possible by displaying online advertisements to our visitors. Please consider supporting us by disabling your ad blocker on our website.
Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Z drugiej strony, po pobieżnym przejrzeniu instrukcji odnoszę wrażenie, że pełną satysfakcję z rozgrywki będzie czerpał gracz znający nieco XX-wieczną historię USA (odwołania na kartach do licznych, mało u nas znanych wydarzeń).
Andy pisze:Z drugiej strony, po pobieżnym przejrzeniu instrukcji odnoszę wrażenie, że pełną satysfakcję z rozgrywki będzie czerpał gracz znający nieco XX-wieczną historię USA (odwołania na kartach do licznych, mało u nas znanych wydarzeń).
To prawda. Jednak mozna wzbogacic przy okazji swoja wiedze.
Rozbroila mnie karta 'Nixon knee' ktora rzuca Kennedy - i Nixon wtedy traci momentum marker przy zagrywaniu karty podczas kampanii (cokolwiek to znaczy )
Przywiozą niewielką liczbę PresidentMakera do Essen. Jeśli ktoś się wybiera, to wystarczy przesłać przez PayPala 50 USD do Z-Man Games i zarezerwować egzemplarz.
A będzie uzdrowiona dusza twoja.
Polecam przeczytać całą instrukcję - gra zapowiada się supersmacznie.
-- Hubert 'Saise' Spala -- http://grasuch.blogspot.com - reaktywowany blog o planszówkach!
Poziom -1 | Blue City Warszawa | Sklep z grami towarzyskimi Graal
Dzisiaj w nocy przeczytałem sobie instrukcję do 1960: TMotP i gra awansowała na tytuł "must-have".
Uważam, że po instrukcji mogę dobrze ocenić jak będzie wyglądała rozgrywka, bo mechanika jest podobna do Twilight Struggle (jak to w świecie gier historycznych), jednak chyba jeszcze fajniejsza. Lepszy Twilight Struggle - cóż, czy może być lepsza rekomendacja? =)
Z drugiej strony widzę, że Macherzy na razie i tak pozostaną królami gier politycznych - 1960: TMotP jest podobne także do nich, jednak trochę spłycone poprzez większy nacisk na karty i historyczność, a nie pełniejsze oddanie pewnych mechanizmów wyborczych.
Lim-Dul pisze:1960: TMotP jest podobne także do nich, jednak trochę spłycone poprzez większy nacisk na karty i historyczność, a nie pełniejsze oddanie pewnych mechanizmów wyborczych.
Tak, tak - nie napisałem tego jako wady - spłycenie wiąże się w końcu z większą dostępnością, a realia historyczne polepszają atmosferę gry.
TMotP podchodzi do wyborów od trochę innej strony i dlatego IMHO warto mieć zarówno Macherów, jak i to - gdyby TMotP było identyczne, to bym go nie kupował. :-D
Gra w końcu przyszła! Ogólnie bardzo ciekawa, aczkolwiek wydaje się (wprawdzie po 3 grach), lekko niezbalansowana w stronę Kennedego. Ale w końcu on wygrał, więc to może celowe.
Ogólne uwagi (z puntu widzenia gracza, znającego TS):
1. Mechanika gry podobna do Twilight Struggle, zarówno w sensie zdobywania terytoriów (tu: Stanów - granie karty za punkty poparcia lub jako event) i kart (karty wspólne, Nixona oraz Kennedego zagrywane z jednej talii). Jak w TS, gdy mamy duża przewagę w danym stanie, przeciwnik ma utrudnione dokładanie kolejnych punktów poparcia w tym miejscu (więcej kosztują i koszt jest w pewnym sensie losowy).
2. Duża różnica, to punktacja końcowa - w TS scoring+punktacja w trakcie gry, w 1960 liczy się głosy ze stanów. W trakcie gry punktów się nie zdobywa.
3. W przeciwieństwie do TS, nie wszystkie Eventy przeciwnika "zachodzą" gdy gramy z ręki jego kartę. Zależy to od tego, czy przeciwnik ma możliwość wykorzystania takiej sytuacji (dają mu to specjalne żetony, zdobywane w trakcie gry, które zagrywa w odpowiedzi na naszą kartę, powodując że Event jest zagrywany).
4. Wprowadzono możliwość dodatkowego (poza eventami i zagrywaniem punktów) zdobywania regionów/poparcia w regionie w czasie debaty oraz w dniu wyborów (6 i chyba 9 tura). To w których stanach zdobędziemy dodatkowe punkty zależy od odrzuconych kart (co rundę zostaje nam jedna karta, która nie została zagrana). Brzmi dość skomplikowanie, ale po przeczytaniu instrukcji jest dość proste.
Podsumowując:
++++
Gra wydaje się prostsza niż TS, dużo mniej losowa (nie rzuca się kośćmi, losowość kart jak w TS z tym, że nie wszystkie eventy przeciwnika zagrywane z ręki zachodzą), nie ma realignmentów, coupow itp. Jedynie gdy przeciwnik ma przewagę poparcia w stanie ponad 3, jego zmniejszanie (i tym samy zwiększanie naszego poparcia) jest losowe (losuje się kostki z woreczka i dodajemy tyle ile wypadło naszych). Kolejna zaleta: nie można zostać nawet częściowo zablokowanym, jak np. w TS gracz USA po utracie Iraku i Izraela. Grając w 1960 człowiek mniej sie też denerwuje niż w TS. Co do mechaniki to trudno mi wskazać, która gra jest lepsza. 1860 jest na pewno krótsza.
----
Tematyka TS ciekawsza, bardziej klimatyczna (same eventy coś nam mówią, eventy z 1960 raczej interesują tylko Amerykanów - Wojna koreańska wywołuje więcej emocji niż np. fakt że jakiś Stevenson i jego ludzie przestali popierać Kennedego w Zachodnich Stanach).
Jeszcze jedno - z uwagi, że każdy ze stanów ma określoną liczbę głosów, gra w zasadzie sprowadza się do tego, aby kontrolować stany o wysokiej liczbie głosów, przy czym różnice pomiędzy nimi są duże (NY ma ok. 45 głosów, North Dakota 4 o ile pamiętam) - do kontroli wystarczy 1 bloczek więcej. Powoduje to (przynajmniej powodowało u mnie), że gra się tylko w 2 regionach (na 4) a i tam trwa zacięta walka tylko o kilka stanów (w sumie około 6-8 na 50), reszta leży odłogiem.
Na koniec: definitywny must have, choć moim zdaniem nieco gorszy niż TS (głównie przez brak klimatu). Mniejsza losowość, formuła dotycząca eventów, dodatkowe możliwości jakie dają debaty czy dzień wyborów oraz przede wszystkim większe zbalansowanie (wobec możliwości zakończenia gry w 3 turze po pociągnięciu słabych kart grając USA) wskazywałoby na 1960.
Interesujacy opis. Uwazam, ze zmniejszenie losowosci w stosunku do TS to duzy plus. Natomiast martwi mnie walka wyborcza tylko w czesci regionow/stanow.
A mnie sie czasem wydaje, ze ta losowosc w TS jest problemem nieco wyolbrzymionym. Owszem, mozna czasem miec zastrzezenia, ze jest jej za duzo, ale chyba nigdy sie nie zetknalem z sytuacja zeby ktos wygral/przegral ewidentnie przez jakies konkretne rzuty kostka (juz raczej bylby to problem jakichs rozkladow kart, ale taka jest uroda systemow CDG).
Trudno natomiast zaprzeczyc, ze rzuty wzmagaja w duzym stopniu intensywnosc rozgrywki, jak i to, w jakim stopniu jest ona emocjonujaca.
Co do "1960" - coz, bardzo chetnie w to zagram i w jakims tam stopniu czekalem na te gre, ale ta relacja (bardzo skadinad interesujaca) zdaje sie potwierdzac wrazenie, ktore mialem juz po przeczytaniu swego czasu instrukcji, ze moze to byc poniekad "wykastrowany" TS. Zgoda - sama mechanika moze i jest poprawiona (musze sie przekonac na wlasnej skorze, zeby sie wypowiedziec), ale czy jest ona rownie klimatyczna i emocjonujaca? Juz wiadomo, ze tematyka jest nieco mniej ciekawa, choc z drugiej strony gdzies czytalem, ze czas gry jest krotszy, wypada miec nadzieje, iz to skrocenie przeklada sie na intensywnosc rozgrywki.
Mi losowosc w TS zupelnie nie przeszkadza - Pedrak jak zwykle marudzi .
I tez mam obawy co do 1960 zwiazane z klimatem - w TS jest rewelacyjny i zrozumialy dla kazdego, co poteguje przyjemnosc z rozgrywki (inaczej by to bylo suche dokladanie zetonikow). Tutaj temat jest na tyle hermetyczny, ze boje sie grania w mechanike zamiast grania w gre...
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.