itsthisguyagain pisze: ↑10 cze 2020, 10:34
Piaskoryb pisze: ↑10 cze 2020, 10:21
itsthisguyagain pisze: ↑10 cze 2020, 09:58
@Piaskoryb za dużo kupujesz/próbujesz nowych gier.
Czy ja wiem? Mozna powiedzieć że w miesiącu wydam z 200zł na gry łącznie ( do zrzutki z dziewczyną ;D), czasem też coś odsprzedam. Więc bywa tak że po prostu za kase ze sprzedaży kupimy coś nowego a czasem dołożymy żeby kupić coś "większego". Z grami na konsoli dla porównania wydawałem tyle samo w miesiącu czyli max z 200zł. Jednak tam właściwie każdy zakup był udany
Z planszówkami już nie tak dobrze nam idzie. Ale żeby Cię nie skłamać nasza "baza" gier to 10 - 12 -14 gier i jeszcze nie zdażyło się żeby było ich więcej!
A wiesz, że ja z niektórymi ludźmi w ogóle nie próbuję grać w planszówki? W ogóle nawet przy nich nie poruszam tematu bo wiem, że się nie da z nimi grać. Te osoby mają problem z koncentracją i są bardzo rozchwiane. Koncentrują się na jakieś 2 minuty po czym tracą zainteresowanie. Tłumaczenie im zasad to masakra ciągle się gubią i mylą zasady a jak ich się poprawia to mają pretensje bo "nic nie mówiłeś" mimo, że kilka razy powtarzałem.
Gry komputerowe to nie są gry planszowe i nie kumam czemu te dwa rodzaje gier porównujesz.
To proste. Porównuje gry jako takie. Przecież to jasne że to dwa różne światy ale "in core" wszystkie gry mają podobny cel. Wspomniałem o grach komputerowych też po to żeby niektórzy inni mogli zrozumieć lepiej to co próbuje przekazać w tym temacie (oczywiście to tylko moje zdanie i opinia i nikomu nie chce i nawet nie próbuje narzucać tychże). Pozatym , już teraz mamy elektroniczne wersje gier planszowych!
Takie porównanie też może wskazać pewną różnicę w odbiorze produktów. Gry komputerowe choćby nie wiem jak rozbudowane (np jeden z moich ulubionych ze strategii Surving on Mars) pozawalają graczowi na skupienie się na bogatej i rozbudowanej mechanice gry, gdzie główkowanie, planowanie i móżdżenie przechodzi na zupełnie innym poziomie kiedy nie musisz samemu pilnować i pamiętać mnóstwa zasad i dodatkowych zasad ani liczyć, mnożyć i dzielić itp i oprócz tego jeszcze grać gdyż robi to za ciebie system pozwalając Ci się skupić na ogromie rozgrywki.
Gry planszowe natomiast mają to do siebie że znajomość zasad, liczenie i pilnowanie jest wpisana już w rozgrywkę i im większe gry tym więcej tego aż często dochodzi do asymetrii i często zasady, rozkładanie, liczenie, ilość mechanik jako fundament rozgrywki może być większy niż sama gra przez co zabiera to dużą część zabawy w coś takiego. (czy jakoś tak, jak niektórzy zauważyli u mnie to czasem tak jest że "myśli pięknie krążą w powietrzu ale słowa chodzą twardo po ziemi
) co w wielu fajnych i mniejszych grach jest dużo mniej odczuwalne bo mają mniej mechanik i zasad i więcej tu gry w grze (oczywiście nie zawsze, ale czasem patrząc na proporcje może tak być).
Dla przykładu: splendor, jest to gra o prostych zasadach a jednak potrafi sprawić że ludzie wypalają mózgi nad ruchem
Co ciekawe, pomimo że zagraliśmy już w tą grę z 40x to nie czyni nas wcale w nią mistrzami i potrafi się zdażyć że ktoś zupełnie nowy zagra w tą grę w zupełnie nie próbowany przez nas sposób i tak przemyśli wszystko że wygrywa! Mała duża gra, nie ma jakiś wybitnych mechanik a instrukcja to 1 strona. Nie jest skomplikowana a jednak łatwo wciągnąć w nią ludzi i dość szybko ci ludzie mogą grać z nami na równym poziomie stanowiąc wyzwanie
Kolejny przykład: Concordia, gra która ma o 3 strony więcej w instrukcji niż Splendor. W drugiej grze już każdy ogrania grę i jej możliwośći, zasady są naturalne i proste a jednak, sama gra wymaga pewnych umiejętności, kalkulowania i móżdżenia.
Idąc dalej tym tropem: Tej samej grupie której przedstawiliśmy dwie powyższe, zaprezentowaliśmy Brass Lancashire :p Ograliśmy go wcześniej, jak wszystkie gry zanim przedstawimy innym. I tu już były schody. Brass ma więcej zasad i zależności wcześńiej nie spotykanych. Ludzie z którymi graliśmy, nie mieli z nami szans nawet po 2,3 i 3 grze, gdyż zawsze byliśmy o te kilka kroków (rozgrywek) przed nimi i lepiej poznaliśmy system i możliwości, oraz zagrywki. Jednak Poziom skomplikowania (oczywiście dla większości tu ludzi zapewne niski ale piszę tu o "nie graczach/ niedzielnych graczach") był zbyt duży by cieszyć się grą, bo ta zwyczajnie pochłaniała ich całą uwagę i skupienie (tamte też ale nieco inaczej) . Dodatkowo, sami odkryliśmy że już brass choć odrobinę bardziej skomplikowany od concordii wcale (dla nas) nie jest lepszy, concordia jako sama w sobie okazała się dużo atrakcyjniejsza i wcale nie mniej mózgożerna (na poziomie jaki reprezentuje).
Oczywiście chodzi o balans (który dla każdego może być inny przecież) miedzy poziomem trudności zasad a głębią rozgrywki. Są przecież i tacy, którzy chętnie zagrają w gry większe i bardziej złożone (albo dużo bardziej) dla odrobine tylko większej głębi i jeśli ich to cieszy i daje im radośc to super
nam narazie nie, mozę kiedyś samo to przyjdzie gdy poziom otoczenia w planszówkach wzrośnie