Przyznam, że mam trochę like/hate podejście do Kaczmara. Filmy czasem oglądam, bo lubię atmosferę, którą tworzy, gdy kogoś zaprasza. Jednak co do gier, to bym nigdy się jego zdaniem nie sugerował, bo wszystko w jego opinii jest fajne, świetne lub fenomenalne. Ja rozumiem często pojawiający się argument, że recenzenci filtrują sobie gry i biorą takie, które mają duże szanse się spodobać, ale Kaczmar przekracza czasem pewną granicę w braku researchu i otwarcie przyznaje, że nie wie co bierze do recenzji lub nie do końca ma pojęcie o grach, którymi się jara (vide filmiki z komentarzem zapowiedzi wydawnictw). W dzisiejszym filmie powiedział, że wziął do recenzji Upadek Imperium od Lucky Ducków, ale nie wiedział, że tam jest mechanika licytacji, której nie lubi. Dopiero Panda mu o tym powiedział. Mam wrażenie, że to nie jest pierwsza taka deklaracja, ale moja pamięć do najlepszych nie należy, a szukać w otchłaniach Internetu nie będę.
Poza tym, w comiesięcznym przeglądzie premier co chwile pada "nie wiem co to jest"/"nie kojarzę". Kurcze, jak się robi przegląd nowości, to warto powiedzieć przynajmniej kilka zdań o każdym tytule na podstawie researchu przed nagraniem, a nie klikać i wymyślać na żywo. Chwilę przed przeglądem premier jest sekcja z opisem wybranych kampanii na wspieraczkach, którą prowadzi Zaku i różnica w jakości i napracowaniu jest kolosalna. Kaczmar w dodatku te premiery i tak wybiórczo omawia. Ja rozumiem, że to pewnie taka wygodna konwencja pod względem czasu, który trzeba przeznaczyć na nagranie, ale dla mnie to jest liźcięcie po łebkach listy premier w ramach odbębnienia współpracy z Planszeo. Gdybym miał zrobić ranking uwzględniający liczbę merytoryki na czas antentowy, to Gambit i Kaczmar byliby u mnie po przeciwnych stronach tej klasyfikacji. Jednak trzeba przyznać, że Paweł ma aparycję, dobry głos i potrafi po prostu jednać sobie ludzi, co ma niebagatelne znaczenie w mediach. Każdy odbiorca ma swój preferowany styl materiałów, które ogląda i najwidoczniej Kaczmar trafia do wielu ludzi, którzy po prostu chcą obejrzeć jak gra wygląda i usłyszeć dlaczego warto ją kupić. Zdecydowanie bardziej cenię sobie zdanie Pandy na ich wspólnych nagrywkach. Uff, wygadałem się. Przepraszam, ten dzisiejszy film mnie striggerował.
Ogólnie w temacie recenzji, to warto patrzeć na przyznawane grom oceny nie do końca w skali BGG, bo skala BGG jest mocno nieżyciowa. Idea jest fajna, ale brakuje jej weryfikacji w rzeczywistości. Jeżeli youtuber mówi, że gra jest 9/10, czyli
Excellent game. Always want to play it.
a potem nie zagra już nigdy w tę grę, być może po jakimś czasie przyznając się, że ją sprzedał, to taką ocenę można wyrzucić do kosza. Tak naprawdę należałoby uznawać za prawdziwie dobrze ocenione przez recenzentów gry, które nie tylko dostały dobre oceny, ale i wracają na stół pomimo ograniczonego czasu spowodowanego koniecznością ogrywania nowych gier. Niestety, logowanie i publikacja logów z gier nie jest bardzo popularne wśród recenzentów, więc mamy niewielkie możliwości weryfikacji tych ocen i rekomendacji w praktyce. Najbardziej podoba mi się podejście autorów Ćwierć tony planszówek, którzy po prostu przechodzą przez zagrane w ubiegłym miesiącu gry i komentują swoje odczucia. Od razu widać, które gry są stałymi gośćmi w zestawieniu. Do refleksji na ten temat natknęły mnie retrospektywne filmy Gambita, który czasem przyznawał, że w daną grę od czasu recenzji nie grał lub na przełomie paru lat grał może raz, więc ocena spada, a czasem mimo tego faktu ocena zostaje jako odniesienie do tego, jak bardzo nadal chciałby w tę grę zagrać. Swoją drogą, skoro jesteś tutaj Gambit, to dopowiem, że często brakuje twardych danych co do liczby rozgrywek w recenzowane gry od czasu recenzji. Pewnie teraz łatwiej będzie do tego wrócić mówiąc o grach recenzowanych rok wcześniej.
Według mnie ocena nic nie znaczy, co oczywiście jest mało odkrywcze, ale jest jedna rzecz, którą można z niej wyczytać. Chodzi o pozycjonowanie gry w danym momencie na tle pozostałych gier ocenionych przez danego recenzenta. Siłą rzeczy 8/10 od Gambita i Kaczmara, albo nawet Kaczmara i Pandy, będzie prawdopodobnie inną oceną. Rzeczywista ocena powinna mówić o tym, jaki procent recenzowanych gier dostało ocenę wyższą, a jaki procent niższą. A tak naprawdę, to najlepiej słuchać o wadach i zaletach, pomijając całkowicie ocenę. Sam lubię oceniać gry i jakiś czas temu rozstrzeliłem nieco oceny, które zbyt nieproporcjonalnie względem rzeczywistości skupiały się wokół 7-8/10. Ostatecznie wpadło wiele 5 i 6, czyli w moim uznaniu odpowiednich ocen co do gier fajnych, ale do bólu przeciętnych, bez wielkich perspektyw na powrót na stół. Gdybyśmy teraz wzięli całą twórczość recenzencką nawet takiego Gambita, który raczej uchodzi za dosyć wymagającego recenzenta, i podsumowali, to prawdopodobnie chęć zagrania w gry ocenione bardzo dobrze musielibyśmy odnotować w kalendarzu na 2024 i 2025 rok. Oczywiście to strzał, ale kusi, by kiedyś to policzyć.
Naturalnie, nie da się grać we wszystko, więc oceny są czysto abstrakcyjnym przełożeniem
obecnych odczuć na liczby.