Ad blocker detected: Our website is made possible by displaying online advertisements to our visitors. Please consider supporting us by disabling your ad blocker on our website.
Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
seki pisze: ↑05 sie 2021, 00:00
Ktoś pytał co te tytuły mają wspólnego? Bardzo dużo. Obie gry polegają na neutralizacji zagrożenia, poprzez przemieszczanie się i jego usuwanie. To sedno obu tych gier. Oprócz tego w obu tytułach mamy asymetryczne moce postaci i obie opierają się na uzyskiwaniu synergii pomiędzy działaniami kooperujących że sobą graczy. Można powiedzieć, że rdzeń i cel gry jest podobny. Różnią się szczegółami.
Oczywiście, że porównywać można, ale nie jest fair mówienie, że Pandemic jest gorszy od Spirit Island; Między tymi grami jest jakieś 10 lat różnicy (a moim zdaniem Pandemic jest nadal dobrą grą). To tak jakby wystawić teraz na boisku 80-letniego Pelego i 30-letniego Messiego i śpiewać peany o tym jaki to Messi jest 100 razy lepszy.
A co do losowości: czy eventy z Branch&Claw nie wprowadzają sporej dozy niepewności? Nie grałem, więc nie mam zdania. Ale wyczekuję polskiej edycji
Spoiler:
warlock pisze: ↑04 sie 2021, 11:31Chciałem w to zagrać już lata temu bo czułem, że Spirit Island będzie petardą
Ha! Ja z kolei miałem zupełnie odwrotnie: kojarzyłem grę z promocyjnych grafik i wiedziałem, że gra się "jakimiś pomocnymi duszkami". Myślałem, że to jakieś abstrakcyjne euro z ładnymi graficzkami. Dopiero niedawno się grą zainteresowałem (zupełnym przypadkiem) i odkąd miesiąc temu ją kupiłem to zagrałem już ponad 20 gier. Zakochałem się w tej pięknej łamigłówce. Bardzo fajnie można ją skalować do dowolnego poziomu trudności jaki nam pasuje, a mechaniki duchów są tak zróżnicowane, że nie jestem w stanie uwierzyć, że wymyślił je jeden człowiek.
Jeśli chodzi o element losowy, to tak jak powiedział kolega wyżej, Eventy z dodatków wprowadzają trochę zamieszania i gra nie jest już tak policzalna jak sama podstawka.
seki pisze: ↑05 sie 2021, 00:00
... Można powiedzieć, że rdzeń i cel gry jest podobny. Różnią się szczegółami.
W sumie to samo można powiedzieć niemal o każdej grze. W Monopoly i Wojnie o pierścień (wybór całkowicie losowy, to pierwsze gry o których akurat pomyślałem) też mamy rywalizację na planszy, zbieramy karty, rzucamy kośćmi i poruszamy figurki. Dużo cech wspólnych.
Zasadniczo rdzeń gry jest podobny, różnią się szczegółami.
seki pisze: ↑05 sie 2021, 00:00
Ktoś kto nie zaglądał do tego wątku po polskiej premierze może rzeczywiście odnieść wrażenie, że o grze są same pozytywy ale zapraszam do postów sprzed kilku miesięcy a poczytać będzie można dużo konstruktywnej krytyki, w tym mojej. Zdecydowanie gra ma wiele wspólnego z Pandemiciem i niestety niektóre elementy realizuje gorzej od starszego brata. W spirit island brakuje emocji związanych z niewiadomą, co Pandemic realizował bardzo dobrze. Oczywiście część elementów SI realizuje lepiej jak np rozwój postaci (Pandemic przez całą grę te same moce, tu mamy rozwój). Szczerze mówiąc lepiej bawiłem się przy Pandemicu ale Spirit island raz na jakiś czas też chętnie zagram i nie jest to zła gra, ale wypruta z emocji dobra logiczna układanka z fajnym zarządzaniem kartami.
Ktoś pytał co te tytuły mają wspólnego? Bardzo dużo. Obie gry polegają na neutralizacji zagrożenia, poprzez przemieszczanie się i jego usuwanie. To sedno obu tych gier. Oprócz tego w obu tytułach mamy asymetryczne moce postaci i obie opierają się na uzyskiwaniu synergii pomiędzy działaniami kooperujących że sobą graczy. Można powiedzieć, że rdzeń i cel gry jest podobny. Różnią się szczegółami.
to chyba najbardziej bzdurny post w historii tego forum. Do takiego absurdu mozna sprowadzic kazda gre i porownac nawet do gry w chinczyka
seki pisze:W spirit island brakuje emocji związanych z niewiadomą, co Pandemic realizował bardzo dobrze.
?? Przecież w tej grze masz kilka emocjonujących niewiadomych - nie wiesz, gdzie będą eksplorować najeźdźcy (tak samo jak nie wiesz, które miasta będą zarażone w Pandemicu). Nie wiesz, jaki efekt wywołają karty Strachu dla najeźdźców i nie wiesz, jakie karty mocy dociągniesz. Kompletnie nie rozumiem tego zarzutu, przecież to nie jest tak, że Spirit Island jest całkowicie deterministyczny.
A co do porównań z Pandemic - Spirit Island jest po prostu typem koopa, w którym "gasisz pożary" (podobnie jak w Arkham Horror 3 czy nawet Eldritch Horror) wywołane przez losowo pojawiające się na planszy elementy. Takich gier jest mnóstwo i myślę, że ewentualne podobieństwa są dużo bardziej powierzchowne, niż to przestawiasz. No bo czym tak naprawdę jest Pandemic? To jest set collection - dany gracz musi zebrać X kart w kolorze, żeby znaleźć lekarstwo na choroby i dzięki temu wygrać, a wszystko co dzieje się dookoła to po prostu wyścig z czasem.
W Pandemicu gwoździem programu jest zagrożenie wracające do miejsc, w których już było. Moce graczy są proste jak drut. No i w każdej grze kooperacyjnej dla większej ilości graczy mamy synergię między działaniami kooperujących.
W SI mamy area control zamiast poruszania się, gra skupia się w największej mierze na asymetrycznych mocach graczy, które do tego zmieniają się w trakcie gry. Mamy też coś na kształt trzeciej, neutralnej siły w postaci Dahanów. No i to jest zasadniczo karcianka, w której coś tam się dzieje na planszy przy okazji
Gry są podobne o tyle, że są kooperacyjne i gra wyrzuca na planszę rzeczy, które musimy usuwać. No i obie są w tekturowym pudełku.
Na pewno też SI nie jest wyprute z emocji. Można je wypruć samemu, ale trudna gra (w pierwszej rozgrywce lub potem na wyższym poziomie) z mechaniką idealnie oddającą temat i satysfakcjonującymi synergiami między kartami (nikt mi nie powie, że nie ma frajdy jak dwóch graczy zgrywa swoje karty, żeby ratować trzeciego) podsuwa nam emocje na srebrnej tacy.
seki pisze:W spirit island brakuje emocji związanych z niewiadomą, co Pandemic realizował bardzo dobrze.
?? Przecież w tej grze masz kilka emocjonujących niewiadomych - nie wiesz, gdzie będą eksplorować najeźdźcy (tak samo jak nie wiesz, które miasta będą zarażone w Pandemicu). Nie wiesz, jaki efekt wywołają karty Strachu dla najeźdźców i nie wiesz, jakie karty mocy dociągniesz.
Naprawdę pojawianie się tych elementów wywołuje w Tobie jakiekolwiek emocje? Talia mocy jest szeroka. Tu nie ma karty na którą szczególnie się czeka. Gra się tym co wyjdzie, podejmując wybór z małej puli dociagnietych kart. We mnie to nie wzbudza emocji. Tak samo jak losowo pojawiający się najeźdźcy, którzy sami w sobie nie stanowią zagrożenia i nie rzadko da się ich sprzątnąć kilku na akcję. Jedyne emocje w grze mogą się pojawić przy prawdziwym zagrożeniu jakim są miasta najeźdźców a co za tym idzie ryzyko pojawienia się zniszczeń i zarazy. Ale to jak oboje wiemy jest z góry zdeterminowane schematem rundy więc nie ma tu żadnej niewiadomej. W Pandemicu często grało się na granicy ryzyka. Miasta z 2-3 kostkami choroby nie były rzadkością (na wyższych poziomach trudności) a więc podczas dociągania kart miast był dreszczyk emocji zwiazany z tym, czy wyciągniemy miasto zagrożone epidemia czy nie.
Obie gry są w mojej ocenie dobre ale zdecydowanie nie uważam Spirit island jako jakiegoś kooperacyjnego objawienia.
seki pisze: ↑05 sie 2021, 10:05
Naprawdę pojawianie się tych elementów wywołuje w Tobie jakiekolwiek emocje? Talia mocy jest szeroka. Tu nie ma karty na którą szczególnie się czeka. Gra się tym co wyjdzie, podejmując wybór z małej puli dociagnietych kart. We mnie to nie wzbudza emocji. Tak samo jak losowo pojawiający się najeźdźcy, którzy sami w sobie nie stanowią zagrożenia i nie rzadko da się ich sprzątnąć kilku na akcję. Jedyne emocje w grze mogą się pojawić przy prawdziwym zagrożeniu jakim są miasta najeźdźców a co za tym idzie ryzyko pojawienia się zniszczeń i zarazy. Ale to jak oboje wiemy jest z góry zdeterminowane schematem rundy więc nie ma tu żadnej niewiadomej. W Pandemicu często grało się na granicy ryzyka. Miasta z 2-3 kostkami choroby nie były rzadkością (na wyższych poziomach trudności) a więc podczas dociągania kart miast był dreszczyk emocji zwiazany z tym, czy wyciągniemy miasto zagrożone epidemia czy nie.
Obie gry są w mojej ocenie dobre ale zdecydowanie nie uważam Spirit island jako jakiegoś kooperacyjnego objawienia.
Przy odpowiednio dobranym poziomie trudności SI też budzi emocje, tylko zamiast Pandemicowego:
- O nie, wybuchło...!
Mamy:
- O cholera, i jak my teraz sobie z tym poradzimy?
Emocje Ameritrashowe vs Eurowe.
Kwestia gustu.
Natomiast SI ma coś czego zdecydowanie brak mi w Pandemicu => przestrzeń decyzyjną która sprawia, że ledwo ogarniam swój "grajdołek" a co dopiero innych graczy. Trudniej tu o zarządzającego wszystkimi gracza alfa...
Ja też w SI bardziej czuję, że wszystko ode mnie zależy, że to moje decyzje prowadzą do wygranej/przegranej, a nie los.
Sprzedam: Dochodzi: Necromunda. Obniżki: Deep Space D-6, Etherfields PL, Pożeracze Snów, Lands of Galzyr, Inferno Przygarnę: Skirmishe grywalne solo (np. Horizon Wars: Zero Dark, Exploit Zero), figurki do Kill Team, Stargrave - SF, Postapo.
seki pisze:W spirit island brakuje emocji związanych z niewiadomą, co Pandemic realizował bardzo dobrze.
?? Przecież w tej grze masz kilka emocjonujących niewiadomych - nie wiesz, gdzie będą eksplorować najeźdźcy (tak samo jak nie wiesz, które miasta będą zarażone w Pandemicu). Nie wiesz, jaki efekt wywołają karty Strachu dla najeźdźców i nie wiesz, jakie karty mocy dociągniesz.
Naprawdę pojawianie się tych elementów wywołuje w Tobie jakiekolwiek emocje? Talia mocy jest szeroka. Tu nie ma karty na którą szczególnie się czeka. Gra się tym co wyjdzie, podejmując wybór z małej puli dociagnietych kart. We mnie to nie wzbudza emocji. Tak samo jak losowo pojawiający się najeźdźcy, którzy sami w sobie nie stanowią zagrożenia i nie rzadko da się ich sprzątnąć kilku na akcję. Jedyne emocje w grze mogą się pojawić przy prawdziwym zagrożeniu jakim są miasta najeźdźców a co za tym idzie ryzyko pojawienia się zniszczeń i zarazy. Ale to jak oboje wiemy jest z góry zdeterminowane schematem rundy więc nie ma tu żadnej niewiadomej. W Pandemicu często grało się na granicy ryzyka. Miasta z 2-3 kostkami choroby nie były rzadkością (na wyższych poziomach trudności) a więc podczas dociągania kart miast był dreszczyk emocji zwiazany z tym, czy wyciągniemy miasto zagrożone epidemia czy nie.
Obie gry są w mojej ocenie dobre ale zdecydowanie nie uważam Spirit island jako jakiegoś kooperacyjnego objawienia.
Powiem tak - ani w Pandemica ani w Spirit Island nie gram dla emocji o których piszesz, nie tego szukam w tych konkretnych tytułach. Jeśli chcę naprawdę emocjonującego koopa, zawsze wybiorę coś z ameritrashowym posmakiem pokroju Space Hulk: Anioł Śmierci albo Zombicide (gdzie emocje generowane są na bieżąco m.in. przez rzuty kośćmi i zmagania z wrogami). Do Pandemica i Spirit Island usiądę, gdy chcę połechtać mózg logistyczną łamigłówką, zaplanować sekwencję ruchów, policzyć opłacalność pewnych zagrań. Wokół tego są emocje niewiadomej, jasne, ale istnieje gałąź koopów, które podbijają adrenalinę w związku z podejmowaniem ryzyka w jeszcze lepszy sposób.
Poza tym to również kwestia upodobań - u Ciebie pojawianie się najeźdźców nie wywołuje emocji, a u mnie wręcz przeciwnie. Zaczynam stresować się, czy jestem w stanie poradzić sobie z nimi do czasu budowy/dewastacji w kolejnych rundach, przerzucam priorytety, odpuszczam działania w pewnych obszarach na rzecz innych, nowych. Pandemic jest emojconujący, jasne. Ale ja równie dużo emocji czuję w SI, tylko one są generowane przez inne czynniki, niż "flip" karty i modlenie się: "pierdyknie czy nie pierdyknie" .
Problem chyba w poziomie trudności. Podstawowy SI robi się bardzo łatwy bardzo szybko. Po kilku partiach nie ma co grać bez dodatkowych utrudnień. Ciekawi mnie też w ile osób były rozgrywane te nieemocjonujące partie.
Moim zarzutem do SI jest karta przybywania najeźdźców na pola przybrzeżne. Bardzo dobra i ciekawa karta, nie wiadomo czy wyjdzie czy nie, burzy porządek rzeczy, ale... zgodnie z zasadami czasem nie wchodzi do talii i wtedy jest dużo prościej i dużo przewidywalniej. Szkoda. Przydałoby się więcej takich nieoczywistych kart.
Zmienności SI dodaje pierwszy dodatek - do tego stopnia, że gracze się dzielą się na preferujących podstawkę z małą losowością, i na preferujących grę z dodatkiem i większą niepewność...
Skoro już o dodatku mowa to:
- Lacerto! Kiedy?
Sprzedam: Dochodzi: Necromunda. Obniżki: Deep Space D-6, Etherfields PL, Pożeracze Snów, Lands of Galzyr, Inferno Przygarnę: Skirmishe grywalne solo (np. Horizon Wars: Zero Dark, Exploit Zero), figurki do Kill Team, Stargrave - SF, Postapo.
Pandemic to gra gdzie porażka wywołuje najczęściej wzruszenie ramion i stwierdzenie, że tak się karty ułożyły i porażka w tym przypadku była nie do uniknięcia.
SI po porażce zmusza do zastanowienia się gdzie się popełniło błąd bo to zapewne było do wyciągnięcia tylko brakło umiejętności*.
*brutalniej pisząc - rozumku .
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
donmakaron pisze: ↑05 sie 2021, 10:36
Problem chyba w poziomie trudności. Podstawowy SI robi się bardzo łatwy bardzo szybko. Po kilku partiach nie ma co grać bez dodatkowych utrudnień. Ciekawi mnie też w ile osób były rozgrywane te nieemocjonujące partie.
Moim zarzutem do SI jest karta przybywania najeźdźców na pola przybrzeżne. Bardzo dobra i ciekawa karta, nie wiadomo czy wyjdzie czy nie, burzy porządek rzeczy, ale... zgodnie z zasadami czasem nie wchodzi do talii i wtedy jest dużo prościej i dużo przewidywalniej. Szkoda. Przydałoby się więcej takich nieoczywistych kart.
Grałem.solo, na dwóch i na trzech graczy. Rzeczywiście karta ataku na nabrzeże jest czymś co nawet we mnie potrafi wywołać emocje i zburzyć misterny plan. Jej brak w setupie istotnie wpływa na zaniżenie poziomu trudności.
warlock pisze: ↑05 sie 2021, 10:33
Powiem tak - ani w Pandemica ani w Spirit Island nie gram dla emocji o których piszesz, nie tego szukam w tych konkretnych tytułach. Jeśli chcę naprawdę emocjonującego koopa, zawsze wybiorę coś z ameritrashowym posmakiem pokroju Space Hulk: Anioł Śmierci albo Zombicide (gdzie emocje generowane są na bieżąco m.in. przez rzuty kośćmi i zmagania z wrogami). Do Pandemica i Spirit Island usiądę, gdy chcę połechtać mózg logistyczną łamigłówką, zaplanować sekwencję ruchów, policzyć opłacalność pewnych zagrań. Wokół tego są emocje niewiadomej, jasne, ale istnieje gałąź koopów, które podbijają adrenalinę w związku z podejmowaniem ryzyka w jeszcze lepszy sposób.
Poza tym to również kwestia upodobań - u Ciebie pojawianie się najeźdźców nie wywołuje emocji, a u mnie wręcz przeciwnie. Zaczynam stresować się, czy jestem w stanie poradzić sobie z nimi do czasu budowy/dewastacji w kolejnych rundach, przerzucam priorytety, odpuszczam działania w pewnych obszarach na rzecz innych, nowych. Pandemic jest emojconujący, jasne. Ale ja równie dużo emocji czuję w SI, tylko one są generowane przez inne czynniki, niż "flip" karty i modlenie się: "pierdyknie czy nie pierdyknie" .
Zgadzam się z Tobą, to kwestia upodobań i nie każdego łechta w zakamarkach mózgu to samo. Ja z kolei mocno nie lubię wymienionego przez Ciebie Zombicide, który ogranicza się do bij i uciekaj i licz na łut szczęścia w znalezieniu klucza. Owszem rzut kości związany z użyciem broni może być emocjonujące ale w ramach całej gry jest to mocno powtarzalne i zbyt długie jak dla mnie. Osobiście zdecydowanie bardziej z emocjonujących coopow wolał bym zagrać w Marvel Champions LCG, Sentinels of tej Multiverse czy Too many bones z uwagi na emocje związane z walką czy nawet Gloom od Kilforth czy Ghost storoes z uwagi a presję czasu i przeciwników. To tylko potwierdza Twoje słowa, każdy z nas szuka innych emocji.
Mr_Fisq pisze: ↑05 sie 2021, 10:52
Zmienności SI dodaje pierwszy dodatek - do tego stopnia, że gracze się dzielą się na preferujących podstawkę z małą losowością, i na preferujących grę z dodatkiem i większą niepewność...
Skoro już o dodatku mowa to:
- Lacerto! Kiedy?
Dokładnie. Jest to dodatek, który może sprawić, że dla mnie SI stanie się ciekawszą grą.
To co w SI lubię najbardziej to duża asymetria duchów. Każdym należy grać inaczej włącznie z nastawieniem na inne sposoby zwycięstwa. Poznawanie duchów i ich sposobu gry jest fajną częścią tego tytułu. I choć do gry mnie nie ciągnie z uwagi na wspomniany brak emocji, to poznawanie duchów i kombinacji kart mocy jest dla mnie czymś co zdecydowanie zapewnia tej grze miejsce w kolekcji i raz na jakiś czas wyciągnięcie na stół.
donmakaron pisze: ↑05 sie 2021, 10:36
Problem chyba w poziomie trudności. Podstawowy SI robi się bardzo łatwy bardzo szybko. Po kilku partiach nie ma co grać bez dodatkowych utrudnień. Ciekawi mnie też w ile osób były rozgrywane te nieemocjonujące partie.
Moim zarzutem do SI jest karta przybywania najeźdźców na pola przybrzeżne. Bardzo dobra i ciekawa karta, nie wiadomo czy wyjdzie czy nie, burzy porządek rzeczy, ale... zgodnie z zasadami czasem nie wchodzi do talii i wtedy jest dużo prościej i dużo przewidywalniej. Szkoda. Przydałoby się więcej takich nieoczywistych kart.
Grałem.solo, na dwóch i na trzech graczy. Rzeczywiście karta ataku na nabrzeże jest czymś co nawet we mnie potrafi wywołać emocje i zburzyć misterny plan. Jej brak w setupie istotnie wpływa na zaniżenie poziomu trudności.
A gracie z Adwersarzami? Bo na karcie najedźców z nabrzeżem nie ma "specjalnej akcji" najedźców, wg mnie bardzo często to nie jest najgorsza eksploracja II poziomu.
arturmarek pisze: ↑05 sie 2021, 14:13
A gracie z Adwersarzami? Bo na karcie najedźców z nabrzeżem nie ma "specjalnej akcji" najedźców, wg mnie bardzo często to nie jest najgorsza eksploracja II poziomu.
Ja grałem tylko z jednym, nie pamiętam z.ktorym. Zdaje się, że dokładali dodatkowego najeźdźcę ale pamięć może mnie zawodzić bo ostatnio na stole Spirit island było w marcu.
Skoro wywołałem dyskusję, to kilka słów uzupełnienia.
1. Po pierwsze ciężko mi zrozumieć posty sugerujące, żeby gier nie porównywać. Nie widzę przeszkód, aby to czynić.
2. Porównanie do Pandemica, czy też raczej fakt, że SI mi przypomina Pandemica, jest moim subiektywnym odczuciem, nie każdy musi się zgodzić. Natomiast jest ono oparte na obiektywnych podobieństwach, np.:
- w każdej grze walczymy z narastającym zagrożeniem, które koncentruje się na mapie danego świata,
- zagrożenie to pochodzi z karty,
- karty dochodzą w ciemno i losowo, co w każdej grze jest nieco modyfikowane - w SI poprzez to, iż nie wchodzą do gry od razu, w P w ten sposób, że po tasowaniu wiemy o większości kart, które się pojawią, jakkolwiek nie znamy ich kolejności.
- z zagrożeniem walczą postaci o różnych mocach lub umiejętnościach,
- walka polega na eliminowaniu zagrożenia z mapy, poprzez zmniejszanie lub usuwania "zła" z poszczególnych pól mapy,
- zło się rozprzestrzenia poprzez pączkowanie,
- ze złem walczymy przy pomocy kart. W tym aspekcie pojawia się jednak dość istotna różnica co do dociągu i zarządzania kartami,
- celem graczy jest optymalizacja ruchów, sposób myślenia i podejścia do gry jest dla mnie podobny,
- historia w grze jest tłem. W SI nie podoba mi się to, że gra obiecywała mi, że będzie czymś więcej niż zwykłym Euro. Być może jednak, to ja sobie to sam i w sposób nieuprawniony wyobraziłem. Tak czy inaczej, jestem rozczarowany, być może na własne życzenie, gra równie dobrze mogłaby być o ataku os na pszczeli ul, albo o powodzi zalewającej miasto. Podkreślam, ze nie oczekiwałem Ameri, ale jakiegoś większego wczucia w klimat. Jest to przy tym kwestia w znacznej mierze subiektywna, każdy z Was może odczuwać klimat inaczej.
Niemniej Wasze posty w większości były bardzo ciekawe, zachęciły mnie żeby jeszcze pograć. Może to tytuł wymagający dłuższego czasu na zaprzyjaźnienie się.
Harun pisze: ↑05 sie 2021, 14:45
- historia w grze jest tłem. W SI nie podoba mi się to, że gra obiecywała mi, że będzie czymś więcej niż zwykłym Euro. Być może jednak, to ja sobie to sam i w sposób nieuprawniony wyobraziłem. Tak czy inaczej, jestem rozczarowany, być może na własne życzenie, gra równie dobrze mogłaby być o ataku os na pszczeli ul, albo o powodzi zalewającej miasto. Podkreślam, ze nie oczekiwałem Ameri, ale jakiegoś większego wczucia w klimat. Jest to przy tym kwestia w znacznej mierze subiektywna, każdy z Was może odczuwać klimat inaczej.
Ja miałem podobny problem przy moim pierwszym podejściu do Gloomhaven - oczekiwałem przygodowego DC, a dostałem optymalizacyjną zagadkę.
Co do klimatu w SI to moim zdaniem jest on niezwykle silny, ale tylko w jednym obszarze:
- mechaniki poszczególnych duchów
Grając "Rzeką" czułem jak rozlewam się po planszy, ocean wdzierający się okresowo wgłąb wyspy i zamieniający zatopionych najeźdźców na energię? Rewelacja!
Natomiast w wielu innych miejscach (karty strachu, większość mocy) rzeczywiście jest bardzo "sucho", a w każdym razie u mnie czysta mechanika brała górę nad innymi aspektami.
Sprzedam: Dochodzi: Necromunda. Obniżki: Deep Space D-6, Etherfields PL, Pożeracze Snów, Lands of Galzyr, Inferno Przygarnę: Skirmishe grywalne solo (np. Horizon Wars: Zero Dark, Exploit Zero), figurki do Kill Team, Stargrave - SF, Postapo.
Jak najbardziej, rewelacyjny tytuł, ogromna ilość kombinacji, dostosowanie poziomu trudności pod siebie, gra na 1 ducha to maks godzina, rozłożenie i złożenie nie przyprawia o zawrót głowy. Wg mnie warto mieć w kolekcji.
ixi24 pisze: ↑07 sie 2021, 12:21
Witam
Czy warto zainteresować się tą grą dla trybu solo ?
Polecam bardzo dla trybu solo. SI to gra która cudownie skaluje się 'wzdłuż' gdzie podkręcamy poziom trudności (adwersarze) jak i 'wszerz" poprzez różne duchy, które diametralnie różnią się stylem gry. Powielę też to co ludzie mówią - zbyt niski poziom trudności na starcie daje finał bez satysfakcji.
Jedna z moich ulubionych gier, a mimo to czekała ponad rok by z powrotem ją wyciągnąć. No i jak już wróciła na stół, to nie mogę jej stamtąd ściągnąć . Nigdy nie grałem Oceanem, słyszałem, że jest bardzo dobry, ale dopiero parę dni temu w końcu przemogłem się by go spróbować. O mamuśku, ale to jest torpeda, tam, gdzie męczyłem się z duchem koszmaru (Bringer of Dreams and Nightmare) i ledwo dałem radę Branderburgi poziom 1, ten przejechał po nich jak walec, dzisiaj poziom 2 zaliczony, znowu się nawet nie spocił nieoczekiwanie wygrywając przez przemielenie talii strachu. Piękna gra, pod solo polecam mocno!
Dhel pisze: ↑12 paź 2021, 13:03
Nigdy nie grałem Oceanem, słyszałem, że jest bardzo dobry, ale dopiero parę dni temu w końcu przemogłem się by go spróbować. O mamuśku, ale to jest torpeda (...) Piękna gra, pod solo polecam mocno!
Grałeś solo Oceanem na jednego ducha? Słyszałem, że Ocean jako jedyny duch jest ciężki.
A ja tak z innej mańki...czy tu się da wygrać nie idąc w strach? Niemal wszystkie moje wygrane wynikały z wykończenia talii strachu. Jakieś nieliczne zwycięstwa kończyły się jak strach był na ostatnim poziomie. Nie wyobrażam sobie jak można wygrać np nie tykając strachu (czyli muszę i kolonistów ubić).
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."
Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera
Dhel pisze: ↑12 paź 2021, 13:03
Nigdy nie grałem Oceanem, słyszałem, że jest bardzo dobry, ale dopiero parę dni temu w końcu przemogłem się by go spróbować. O mamuśku, ale to jest torpeda (...) Piękna gra, pod solo polecam mocno!
Grałeś solo Oceanem na jednego ducha? Słyszałem, że Ocean jako jedyny duch jest ciężki.
Solo, 1 duch. Jest bardzo mocny, ale Ocean ma jeden mankament, swoją 'presence' (nie wiem jak to jest przetłumaczone) daje tylko na obszary wybrzeża i do samego oceanu, więc trzeba takich mocy, które sięgną w głąb lądu i trochę zepchną najeźdźców w stronę wybrzeża (albo będą bronić dane obszaru i liczyć na kontrę Dahan) A będąc już na wybrzeżu to tam czeka Ocean i topienie wszystkiego i wszystkich
Na pewno lepiej mi się nim gra niż Duchem Strachu, tym to się strasznie męczyłem, albo po prostu nie potrafię nim grać.
detrytusek pisze: ↑12 paź 2021, 13:19
A ja tak z innej mańki...czy tu się da wygrać nie idąc w strach? Niemal wszystkie moje wygrane wynikały z wykończenia talii strachu. Jakieś nieliczne zwycięstwa kończyły się jak strach był na ostatnim poziomie. Nie wyobrażam sobie jak można wygrać np nie tykając strachu (czyli muszę i kolonistów ubić).
Ja co prawda mam kilka partii tylko za sobą, ale nigdy nie wykończylismy CAŁEJ talii strachu - dochodzilismy do II poziomu przy wygranych i przegranych partiach