Ad blocker detected: Our website is made possible by displaying online advertisements to our visitors. Please consider supporting us by disabling your ad blocker on our website.
Minął Sylwester, nastał nowy rok. "Uuuu!", jęknęli uczniowie, którzy musieli wrócić do szkół. "Ble!", mruknęli studenci, bo sesja za pasem. "Eh...", westchnęli ludzie pracujący, bo poniedziałek niedługo. "...", warknęli skacowani i poszli uciszyć pozostałych.
A u nas? A u nas drugi tydzień stycznia i wizyta w zamku zwanym Poterną. Cóż tam się działo?
Ledwo oto późną nocą (piąta godzina, ciemno wszędzie, głucho wszędzie) na miejsce przybyłem, patrzę i widzę, że światła się w okiennicach palą. To Soulless przybył przed czasem i rozpoczął pocinanie w Hive. O dziwo nawet nie zawsze wygrywał.
Ledwo z robakami dano sobie spokój, gdy padła propozycja szczwana a dawno nie wymawiana - Battlestar!. Ledwo jednak zabrano się za fundamenty a już cegieł zabrakło. A w naszym wypadku graczy, bo ci na myśl o kolejnym lataniu statkiem nieco nosem kręcili. Mina Pierwszego Sekretarza zaświadczy o tym.
Dlatego nie czekając nadmiernie długo zagospodarowano drugi ze stołów i rozstawiono na nim Through the Ages. Rozgrywka była, z powodu takiego a nie innego składu, niezwykle przewidywalna. Bo jak powstrzymać lawinę, która leci na nas niepowstrzymanie? Standardowo gospodarz całej imprezy wygrał.
Ale oto proszę - udało się zebrać załogę do wspólnej podróży i Battlestar pruć począł kosmos w drodze do Kobolu.
Obie gry trwały w najlepsze, więc pozostali gracze musieli coś ze sobą zrobić. I zrobili. Wśród mroku salki Erpegowej [Gauri] (zapis fonetyczny) i Andrzej (nie ten, tylko ten drugi) zasiedli do Strongholda. Po godzinnym tłumaczeniu zasad przystąpili do dzieła. Praktyka udowodniła, że atakujący do twierdzy się wedrze, ale jak go potem w kronikach obsmarują, to na następnym zjeździe orczych Warbossów raczej się nie pokaże.
Ale cóż to? Oto kolejni przybysze, strudzeni i zziębnięci przybywają w nasze progi. A że za oknem mróz, to i mroźne miasto można by przy okazji zbudować. Stąd wybór - Sankt Petersburg.
Sytuacja końcowa Battlestara - mówiąc oględnie beznadzieja. Na dodatek spełniono w sam raz warunki dla Cylon Lidera. Tak więc Tostery wygrały ale ich szef wygrał bardziej.
I chociaż to dziwne, że tak wiele od dawna nie granych gier wraca na stoły, to akurat ten jeden wybór jest tym bardziej dziwny. Bo oto mając do wyboru dziesiątki tytułów na więcej jak dwie osoby wybrano...
... Tongiaki.
Dla równowagi niedługo później w dolnej sali odpalono coś niecoś większego i cięższego. To coś miało wiele wspólnego z Władcą Pierścieni, ale reszty tytułu niestety nie podam.
Na górze dzielni obrońcy odpierali coraz to kolejne ataki orczych najeźdźców...
A w sali centralnej grupka szaleńców sięgnęła po stareńkie a również od dawna nie grane Kontenery. Brrr, straszne...
Po TTA i Kontenerach część grupy udała się wraz z Soulessem w stronę Gdyni, desantując się w tak zwanym międzyczasie. Stronghold był dalej oblegany a na dole poszukiwacze Jedynego Pierścienia radośnie i głośno ganiali się po planszy. Więc Pierwszy Sekretarz z Fotografem padli na fotele i rozkoszowali się błogim lenistwem. Które trwało do chwili, gdy wycieczka trolli wreszcie zdołała wręczyć prezenty obrońcom. Prezenty były duże, ciężkie i nabite kolcami, przyjęto je więc grobową ciszą.
Oto ostatnie, co zobaczyliśmy przed wyjściem:
Istnieje spora szansa, że zastaniemy całą gromadkę przy następnym spotkaniu, wciąż przekrzykującą się przy stole i śmiejącą z rzeczy, z których o godzinie pierwszej śmiać się wypada. To znaczy wszystkiego.
To tyle tej jakże krótkiej relacyi. Do zobaczenia w następny piątek.
Ostatnio zmieniony 17 sty 2010, 19:25 przez Drache, łącznie zmieniany 1 raz.
nie wiem chyba ktos nie sledzi linkow moich z wikimapii, to czas najwyzszy
adres do niczego nie doprowadzi, trzeba po tropografii w okolicy strazy miejskiej
Prosta metoda - piszesz do mnie priva. Tam podajesz swój numer. Ja podaję swój. O godzinie X zjawiasz się w umówionym przez nas miejscu, ja schodzę i razem wchodzimy tam, gdzie planszówki płyną złotą rzeką a ludzie cię pewno nawet nie zauważą, pochłonięci podbijaniem kolejnego państwa albo zarabianiem grubych milionów.
Jak nie odpowiada to zawsze mogę wyjaśnić łopatologicznie, idąc od dworca PKS.
Czy dzisiaj jest spotkanie? Jeśli tak, to o której? Mam pewną grę do oddania dla pewnego autora gier, podrzuciłbym do Was (ze względu na wylot, nie będę mógł ani zagrać ani poprzyglądać się dziś Waszym rozrywkom).
Ja pojawie sie ok 18:30 z 1 kumplem. Mam nadzieje ze znajdziemy jeszcze przynajmniej 2 chetnych na SCBG.
Aby przez 2h nie tlumaczyc zasad i kruczkow, proponuje zagrac Team Play, 2vs2, by w kazdej druzynie byla 1 osoba ktora zna zasady i 1 ktora nie zna.
Gra pojdzie znacznie szybciej, bo znajacy zasady pokieruje i pomoze... zamiast na poczatku doglebnie tlumaczyc zasady - wszystko wyjdzie w praniu.
Jak pierwszy raz to proponuje po prostu przyjsc i zobaczyc jak jest
Oczywiscie mam nadzieje ze uda sie wam zagrac w to co planujecie, mi sie udaje z rzadka tylko Zwykle decyduje placz wszystkich wspolgraczy... no sciana placzu boli
Nie no, jezeli sie okaze ze zachrzaniamy cale 3miasto przez zaspy i sniezyce tylko po to by po 10min wyjsc, bo nikomu sie nie chce grac, to chyba wezme lopate i Was tam wszystkich w tym Bunkrze zakopie pod sniegiem!
Spokojnie, spokojnie - do schonu zawsze ktoś dotrze - jakby nie było zielony czołg obecnie jest w 3city - a jeśli on nie przejedzie to i tak nikt inny by się nie dostał... Najlepiej zaparkuj sobie na "majdanie" na fortach - gdzieś pod dyrekcją fortów - tam jest kupa miejsca i dojście nienajgorsze do poterny.
Witajcie. Poszukuję chętnych do przetestowania prototypu ekonomiczno-strategicznej gry "Show business", w której gracze wcielają się w menadżerów zespołów muzycznych (rockowych, jazzowych, popowych itp.). Gra pod względem złożoności zasad należy do gatunku trudniejszych (np. w okolicach "Le Havre"). Czas gry: dla dwóch osób do 1 godz., dla 5 osób - do 2,5 godziny. Prezentację gry można zobaczyć tu:
Jutro też jest dzień Jutro też są planszówki Jutro ja też przyjdę
Wpadnijcie to ja z chęcią zagram w Starcrafta zwłaszcza z dodatkiem Czy wspominałem o tym że w piątki zwykle przychodzi więcej osób? Z drugiej strony jak zapowiadam że przyjdę to jakoś mniej ludzi się pojawia... ciekawe dlaczego... Chyba nie ma to nic wspólnego z tym że jest już styczeń?
Swoją drogą ciekawe czy "Nocna loża starych, głupich, nowych, gier, bez wszystkich elementów" się zjawi w komplecie?
Ja chetnie bym sie podpial pod starcrafta, jesli ktos mi wytlumaczy zasady (gralem dwa lata temu chyba na nordconie raz). Jesli bedzie wybor, to ja chce zergi;)
Mam pytanie co do ostatniego klucznika dzisiaj. Do ktorej siedzicie? Chcialem sie umowic z kims, ale nie wiem na ktora moge to uczynic. Pasowaloby mi posiedziec u Was do jakiejs 24, ale nie wiem czy bedzie ktos tak cierpliwy. Pewnie zapewniamy w razie czego potem podwozke w kierunku oliwy.
Poterna z zasady jest otwarta do około dwadzieścia po północy - bo w pół do pierwszej jest kolejka a 5-10 minut później autobus
Poza tym jak się loża zbierze (członkowie wiedzą ) to nie wychodzi aż nie skończy gry!
Co do Starcrafta to chyba jego pojawienie się na stole jest dzisiaj nieuniknione, i niech nam żadne Battlestary nie próbują w tym przeszkodzić a tłumaczenie zasad z zasady zasadniczo nie jest żadnym zasadniczym problemem
Nie przesadzałbym z tym dwadzieścia po połnocy - jak długo gram tak długo poterna bywa otwarta - jeśli nie gram po północy (zdarza się to nieczęsto) to i tak ktoś pewnie zostanie grać w coś co akurat nie gram (dotyczy piątków) a to oznacza koniec gdzieś przed drugą....
Na mnie na starcrafta nie liczcie - w BSG wykonałem plan na ten tydzień - no chyba że znowu bedę robił za kaznodzieję na pokładzie... ale wiecie jak to się skończy Pewno bedę szukał ofiar do TTA a co potem trudno powiedzieć.
TTA brzmi very guten, ja ja, ale może tym razem coś bardziej klasycznego? Brass na ten przykład, którego żeśmy nie tykali od miesięcy? Chociaż jak się [Gauri] pojawi, to chętnie w Strongholda popykam.
A co do testerów - najłatwiej złapać do testowania czegokolwiek ludzi już na miejscu. Wybór marud szeroki, każdy znajdzie coś dla siebie.
ale masakra, gra do 2:00 w nocy, w domu o 3:00, a potem pobudka o 7:10.
prosba - chlopaki, wrzuccie jakies zdjecia z wczorajszej masakry bo zona mi nie wierzy ze mozna grac w planszowke do 2:00 w nocy! - Jest pewna ze na wodce w strip-barze bylem
Bylo milo. Dzieki za gre, mysle, ze nastepnym razem pojdzie w razie czego szybciej:) Przepraszam, ze nie pomoglem w zbieraniu, ale dziewczyna mi zaczela omdlewac z glodu +_+
Dzieki Soulless, za pokazy dwoch gierek, obie byly przyjemne:)
za tydzien chetnie bym sprobowal walki z zombie (nie pamietam tytulu), bo wygladalo ciekawie:)
Hm? A to my nie byliśmy grać w planszówki w barze ze striptizem i dużą ilością zimnego piwa? Kurka, oszukali mnie!
Przechodząc do konkretów - spotkanie piątkowe rozpoczęło się o czasie i skończyło, jak twierdzą niektórzy, grubo po czasie. Owi niektórzy przystąpili bowiem do gry, która znana jest jako jeden z szybszych RTS-ów na rynku, jednak w wydaniu planszówkowym nie wygląda tak różowo. Zresztą widok kilku instrukcji, uzupełnień i faków a potem dyskusje na temat zasad, omawianych przy wielu kartkach i różnych opiniach... Ble.
Lecz zacznijmy od początku. Gdym przybył na miejsce, na zamek zwany Poterną komnaty okupował imć Soulless, uprzednio w piecu napaliwszy. Siadłszy więc do krótkiem dysputy czekaliśmy na przybycie kolejnych znękanych dusz. Stopniowo poczęły się pojawiać i gdy grupa urosła, przystąpiliśmy do konkretów.
Na szczęście tym razem propozycja zagrania w Battlestara została skwitowana odpowiednio.
W tym samym czasie w górnej sali starałem się wczuć w postać orczego Warbossa szturmującego Strongholda. Na nieszczęście obrońca należał do doświadczonych i sprawił, że nie mam co się pokazywać wśród zielonych kolegów po fachu. Nawet gromkie Waaaagh! i banan zapijany wodą nie pomogły.
Pierwszy Sekretarz, wierny tradycji i obowiązkom szykował długo dłuto na opornych. Jak bowiem było niewielu wiadome, owej pamiętnej nocy chochliki miały zanieść kolejne wory złota i kosztowności do skarbca.
Niewielu się tym przejęło. Jedni prowadzili długie bitwy ze skomplikowanymi manewrami i taktycznymi zwrotami akcji w Neuroshimie...
... a inni wyciągnęli starego, dobrego Ingeniousa. Wszystkiemu winny AntyPirx, który w swej przemyślnej bezczelności przyprowadził z sobą towarzystwo i z góry zapowiedział, że wszelkie cięższe gry odpadają.
A po Neuroszimce - Hive i zbolały Soulless. No, powiedzmy, że zbolały.
Z kolei na dole, po przybyciu kolejnych śmiałków - jakaś gra z udziałem ninja. Kto podrzuci nazwę?
Niektórzy ze świeżych gości nieopatrznie spojrzeli na Ścianę Zadumy i w takiej pozycji pozostali już do końca spotkania. Próby pobudzenia z pomocą szturchania nie przyniosły rezultatów.
Wraz ze zbieraniem grosiwa Skarbnik zajął się wyrywaniem chwastów. Ponoć ma z nich zrobić palemkę na Boże Ciało. Biorąc pod uwagę, że pracuje on w zawodzie, który z wyciśniętej cytryny zbierze jeszcze ze trzy krople, stwierdzam - jest to możliwe.
Starcraft, tragedia w III Aktach. Akt I - rozkładanie (dopisek autora - oni jeszcze nie wiedzą...)
Pierwszy Sekretarz, dalej z narzędziem roboczym, rozmyśla o kolejnych podbojach. Pozostali nie wyczuwają zagrożenia i radośnie pchają się w kierunku Nowego Świata w Age of Empires III.
Podczas gdy obok pojawili się ninja. Bezszelestnie, jak to ninja.
Akt II tragedii - Overmind patrzy na dopiero co rozstawioną planszę, na której wykonano już nawet pierwszą turę gry.
Przybyły posiłki. Orczy szaman i Warboss razem szturmują Strongholda, jeden od wschodu a drugi zachodu, wcześniej ustaliwszy taktykę i plan działania. Niestety - znów nie wyszło. A taka piękna bitwa była... Warboss na zdjęciu demonstruje co zrobi obrońcom, jak ich dorwie w swoje zielone łapy.
Tymczasem Rada Starszych przystąpiła do poważnego zgłębiania ksiąg uczonych, o historii traktujących. Tym sposobem znów dowiedziono, że porządna wojenka potrafi zdziałać cuda.
Przedstawiciele zombielandu z gry Last day on earth, wyjący co chwila "Breiiiiinz!" (i to z akcentem!) odwracają się w celu konsultacji z żywymi. Jedna z jego ofiar zerka spode łba, knując szczwany plan.
Akt III tragedii - gra właściwa. Plansza rozłożona, instrukcje w dłoniach, można grać. Jeno bez transportu czy innego wsparcia, bo wszelkie pojazdy odjechały wcześniej. Został tylko klucz, mężczyzna wpatrzony w Ścianę Zadumy i stratedzy, dla których kosmos to za mało...
A mieliśmy nadzieję na zastanie ich w następny piątek, kłócących się o jakąś drobną zasadę albo próbujących dojść do ładu z planszą. Peszek, nie wyszło.
Tak czy siak jednak - do następnego!