W planszówki gramy w większości dwuosobowo - tzn. ilość czasu spędzonego przy grach planszowych w dwie osoby to około 60% całości, pozostałe 40% to partie zazwyczaj 4-5 osobowe, czasem 3 osobowe. Projekt Gaja to nasza ulubiona gra, ale szczerze coraz bardziej wątpię, że wyjmę ją na stół w dwie osoby. Jest to dobry sposób na nauczenie się gry i nie traci ona tak mocno jak niektóre tytuły. We dwoje da się przy tej grze całkiem dobrze bawić, ale ilość interakcji i ciekawych decyzji jest znacznie mniejsza niż w pełnym składzie. Graliśmy teraz czteroosobową partię z jednym początkującym graczem, zeszło nam 5h + tłumaczenie zasad około 30 minut i bawiliśmy się świetnie, w sumie to nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze bawiłem się przy grze planszowej. W czwórkę mamy o wiele więcej ładowania i jesteśmy w stanie planować ambitniej i osiągać więcej. Jestem zdania, że Projekt Gaja jest zbalansowana właśnie pod czteroosobowy skład i chodzi w nim o wiele lepiej niż w 2-3 osoby. Pomimo, że jeden z graczy grał Rojem - więc w teorii trudniej było mu sięgnąć oddalone planety, to prawie cała plansza łącznie z jej brzegami była zasiedlana i na prawie każdym kaflu było wiele aktywności w trakcie gry.
W dwie osoby (a w mojej opinii nawet trzy) dużo z tego tracimy, jeżeli weźmiemy sąsiadujące kolory (np. czerwony i pomarańczowy), to najprawdopodobniej nie zasiedlimy wielu planet po drugiej stronie koła terraformacji (brązowych, białych i szarych). Nie mogę zgodzić się z opinią niektórych graczy, że odpowiedni skład do tej gry to trzy osoby.
Trudno mi nawet znaleźć obiektywne wady tej gry - najczęściej przywołuje się brak balansu ras, jednak licytacja i zmienny setup w większości rozwiązuje ten problem. Jeżeli przeciwnik zabierze nam rasę którą uważamy za wygrywającą w danym ustawieniu, wystarczy odpowiednio ją zalicytować. Niektórzy narzekają też na ciężar gry, ja wyciągnąłem Gaję z paroma początkującymi osobami i poza dość długim czasem tłumaczenia (30-60 minut zależnie od grupy, zakładając brak znajomości jakichkolwiek mechanik w grze), w trakcie gry nie było problemów z zrozumieniem jej mechanizmów. No i co tu więcej mówić, zawsze narzekam, że nie lubię długich gier, a 5h przy Projekt Gaja mnie nie rusza bo czas leci strasznie szybko i cały czas podejmuje ciekawe decyzje. Downtime jest dość niski, do tego ciągle patrzymy w planszetki innych graczy i śledzimy dokładnie ich ruchy. Nie wiem, czy jakakolwiek gra zdetronizuje Gaję z pierwszego miejsca w moim rankingu. Zazwyczaj sprzedaje gry które znudzą mi się po 10-15 partiach, a PG po 60 partiach uwielbiam jeszcze bardziej niż na początku. Wiem, że w Polsce Brass, Barrage i GWT są najczęściej wybieranymi euro, PG ze względu na brak polskiej wersji i za jej oprawę graficzną nie sprzedaje się tak dobrze, ja jednak polecam tę grę każdemu fanowi ciężkich euro, w mojej subiektywnej opinii jest zauważalnie lepszą grą niż 3 wymienione przeze mnie wcześniej tytuły.