O grach z "niegraczami"
- elayeth
- Posty: 1051
- Rejestracja: 07 sty 2009, 16:29
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 175 times
- Been thanked: 193 times
O grach z "niegraczami"
Nie mogłem sie powstrzymać....
Rzecz dziala sie dziś u wyjka na imieninach. Rozmowa zeszła na spędzanie czasu z dziećmi. Kuzyn mowi, ze playstation to już przeżytek i zaczyna nawijać o kinekcie... Na to mi włącza sie standardowy moduł wkręcania w planszowki (na dzieci).
Dialog wyglada tak:
Ja: Ja od dluzszego czasu uwazam, ze najlepsza farma spedzania czasu w domu z dziecmi jest wspolne granie w planszowki. Wspaniale integruja rodzine na dlugie godziny. Dzieci nie wpatruja sie w ekran...
Żona kuzyna: No ale ile mozna grac w chinczyka?!
Noz mi sie w kieszeni otwiera i ja na to: Chinczyk to nie gra.
Kuzyn: My ostatnio gramy w grzybobranie.
Ja: Jest wiele lepszych gier niz grzybobranie.
Do rozmowy dolacza się żona drugiego kuzyna: A ja uwielbiam Monopoly...
Ostatkiem sil rzucam: Jest tyle fajnych gier na rynku, duzo lepszych niz te 3.
Wszyscy patrzą na mnie bez entuzjazmu... kuzyn zmienia temat... a ja się poddaje...
A jak tam Wasze krucjaty, o ile takowe prowadzicie?
Rzecz dziala sie dziś u wyjka na imieninach. Rozmowa zeszła na spędzanie czasu z dziećmi. Kuzyn mowi, ze playstation to już przeżytek i zaczyna nawijać o kinekcie... Na to mi włącza sie standardowy moduł wkręcania w planszowki (na dzieci).
Dialog wyglada tak:
Ja: Ja od dluzszego czasu uwazam, ze najlepsza farma spedzania czasu w domu z dziecmi jest wspolne granie w planszowki. Wspaniale integruja rodzine na dlugie godziny. Dzieci nie wpatruja sie w ekran...
Żona kuzyna: No ale ile mozna grac w chinczyka?!
Noz mi sie w kieszeni otwiera i ja na to: Chinczyk to nie gra.
Kuzyn: My ostatnio gramy w grzybobranie.
Ja: Jest wiele lepszych gier niz grzybobranie.
Do rozmowy dolacza się żona drugiego kuzyna: A ja uwielbiam Monopoly...
Ostatkiem sil rzucam: Jest tyle fajnych gier na rynku, duzo lepszych niz te 3.
Wszyscy patrzą na mnie bez entuzjazmu... kuzyn zmienia temat... a ja się poddaje...
A jak tam Wasze krucjaty, o ile takowe prowadzicie?
Ostatnio zmieniony 27 lis 2012, 13:14 przez elayeth, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: O grach z "niegraczami"
Po prostu jak zaczynam wykład o planszówkach dla ludzi, którzy ich nie znają to nie dopuszczam ich do głosu zanim nie upewnie się, że dotarło już do nich, że nie chodzi mi o chińczyka/monopoly/scrabble/grzybobranie
- Legun
- Posty: 1802
- Rejestracja: 20 wrz 2005, 19:22
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 78 times
- Been thanked: 167 times
Re: O grach z "niegraczami"
Mówię zwykle tak:
To tak, jakbyś powiedział, że nie idziesz do kina, bo widziałeś kiedyś Misia Uszatka i wiesz, że filmy to okropna nuda .
To tak, jakbyś powiedział, że nie idziesz do kina, bo widziałeś kiedyś Misia Uszatka i wiesz, że filmy to okropna nuda .
Najlepsze gry to te, w które wygrywa się dzięki wybitnej inteligencji, zaś przegrywa przez brak szczęścia...
Re: O grach z "niegraczami"
+10Legun pisze:Mówię zwykle tak:
To tak, jakbyś powiedział, że nie idziesz do kina, bo widziałeś kiedyś Misia Uszatka i wiesz, że filmy to okropna nuda .
- Figas
- Posty: 269
- Rejestracja: 15 mar 2012, 10:07
- Lokalizacja: Stromiec Radom
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: O grach z "niegraczami"
Wielu osobom planszówki nigdy w życiu nie podejdą. Lepiej oglądać niekończące się seriale. Nie tylko polska scena polityczna jest zabetonowana. Spora część społeczeństwa to żelbet.
Ja w tym miejscu bym się poddał. Gratuluję wytrwałości.elayeth pisze: Zona kuzyna: No ale ile mozna grac w chinczyka?!
- lacki2000
- Posty: 4091
- Rejestracja: 30 maja 2012, 00:09
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 299 times
- Been thanked: 177 times
Re: O grach z "niegraczami"
Legun pisze:Mówię zwykle tak:
To tak, jakbyś powiedział, że nie idziesz do kina, bo widziałeś kiedyś Misia Uszatka i wiesz, że filmy to okropna nuda .
Nie dajcie gnuśnieć umysłom, grajcie w Go! - Konfucjusz (Kǒng Fūzǐ, 551-479 p.n.e.)
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
- adikom5777
- Posty: 2231
- Rejestracja: 28 gru 2009, 08:52
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 81 times
- Been thanked: 12 times
Re: O grach z "niegraczami"
Żona mojego sąsiada patrzy na moje hobby z politowaniem podśmiewając się, że zachowuję się jak dziecko. Sąsiad (jej mąż) czasem zagra, ale bez entuzjazmu i to najlepiej w gry, które już poznał. Nienawidzi uczenia się nowych gier pomimo, że to ja je przynoszę i tłumaczę. A większość poznanych ludzi (niezwiązanych z forum i spotkaniami) woli spędzać czas przed TV lub grać w gry komputerowe. Ostatnio niedawno poznanym znajomym, kiedy wpadli do nas na kawę i ciasto zacząłem opowiadać o renesansie gier planszowych i chciałem pokazać jakiś prosty tytuł, co skończyło się zdecydowaną odmową. Zaskoczeniem był dla mnie powód wykrętu: po pracy chcą odpocząć, a nie głowić się i myśleć nad stołem.
Re: O grach z "niegraczami"
Myślę, że firma Parker ma jakieś nadajniki zmieniające fale mózgowe. Jeden z moich kumpli, którego wprowadziłem trochę w gry planszowe i grywam z nim min. w Agricole i inne trudniejsze tytuły jak wracam do domu na święta, poinformował mnie ostatnio, że zakupił sobie Monopoly, ale City (czy coś takiego) i że trochę bardziej rozbudowane i że super gra. Serio byłem zdziwiony, że komuś kto grał w te kilkanaście nowoczesnych gierek dalej sprawia przyjemność rzucanie kostką i przesuwanie pionków.
- tajemniczy_padalec
- Posty: 469
- Rejestracja: 16 paź 2009, 01:18
Re: O grach z "niegraczami"
Ja osobiście absolutnie dopuszczam odpowiedź: "nie chce mi się myśleć". Każdy jest panem swego wolnego czasu. Jeśli woli spędzać ten czas bezmyślnie, to nie będę na niego patrzył z góry - i wymagam tego samego. Coś we mnie drga tylko wtedy, gdy ktoś zadaje pytanie w stylu: "a kiedy masz czas na to, żeby jak normalny człowiek wypić piwko przed telewizorem?".
Z drugiej strony, są ludzie, którzy naprawdę chcą uważać, że gry planszowe to tylko Chińczyk i Monopoly, a współczesne planszówki ich nie obchodzą i obchodzić nie zaczną. W takich sytuacjach, z zasady, nie walczę z wiatrakami. Mogę co najwyżej rzucić sentencjonalnie: "Zakładanie, że planszówki to tylko Chińczyk, Monopoly i rzucanie kostkami to trochę tak, jakby głosić, że literatura skończyła się na Rozmowie mistrza Polikarpa ze śmiercią?" Jeśli przypadkiem kogoś zainteresuje źródło tego porównania, to ewentualnie mogę kontynuować. Jak nie, to nie.
Planszówek nie da się krzewić wszędzie. Nie każdy człowiek - nawet inteligentny, oczytany czy uwielbiający brydża (przykłady dobrane niemal przypadkowo) będzie miał ochotę zapoznawać się ze światem nowoczesnych gier planszowych. Niektórzy będą taką rozrywkę uważać za dziecinną i nic ich nie przekona, że jest inaczej. Nam, miłośnikom gier bez prądu, zostaje w takiej sytuacji tylko jedno: nie przejmować się ich zdaniem. Wiem, że wielu z nas - z uwzględnieniem użytkowników niniejszego forum - stara się opowiadać jak najwięcej o swym hobby, by nie patrzono na nas z góry, by nie traktowana nas jak dzieci. Lepiej machnąć na to ręką, cieszyć się planszówkami i pokazywać je tym, którzy naprawdę rokują nadzieję na wciągnięcie się - choćby jedynie w stopniu "dla towarzystwa".
Z drugiej strony, są ludzie, którzy naprawdę chcą uważać, że gry planszowe to tylko Chińczyk i Monopoly, a współczesne planszówki ich nie obchodzą i obchodzić nie zaczną. W takich sytuacjach, z zasady, nie walczę z wiatrakami. Mogę co najwyżej rzucić sentencjonalnie: "Zakładanie, że planszówki to tylko Chińczyk, Monopoly i rzucanie kostkami to trochę tak, jakby głosić, że literatura skończyła się na Rozmowie mistrza Polikarpa ze śmiercią?" Jeśli przypadkiem kogoś zainteresuje źródło tego porównania, to ewentualnie mogę kontynuować. Jak nie, to nie.
Planszówek nie da się krzewić wszędzie. Nie każdy człowiek - nawet inteligentny, oczytany czy uwielbiający brydża (przykłady dobrane niemal przypadkowo) będzie miał ochotę zapoznawać się ze światem nowoczesnych gier planszowych. Niektórzy będą taką rozrywkę uważać za dziecinną i nic ich nie przekona, że jest inaczej. Nam, miłośnikom gier bez prądu, zostaje w takiej sytuacji tylko jedno: nie przejmować się ich zdaniem. Wiem, że wielu z nas - z uwzględnieniem użytkowników niniejszego forum - stara się opowiadać jak najwięcej o swym hobby, by nie patrzono na nas z góry, by nie traktowana nas jak dzieci. Lepiej machnąć na to ręką, cieszyć się planszówkami i pokazywać je tym, którzy naprawdę rokują nadzieję na wciągnięcie się - choćby jedynie w stopniu "dla towarzystwa".
- Pierzasty
- Posty: 2719
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 11:58
- Lokalizacja: Otwock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 20 times
- tajemniczy_padalec
- Posty: 469
- Rejestracja: 16 paź 2009, 01:18
Re: O grach z "niegraczami"
Zdefiniuj absurd, o który Ci idzie. Osoba poproszona o kontynuowanie będzie wiedział, że o nią chodzi. No i domyśli się takoż, który konkretnie absurd ma naświetlić.Pierzasty pisze:Interesuje mnie źródło takiego absurdu, więc proszę kontynuuj
- Pierzasty
- Posty: 2719
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 11:58
- Lokalizacja: Otwock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 20 times
Re: O grach z "niegraczami"
O ten:
tajemniczy_padalec pisze:Mogę co najwyżej rzucić sentencjonalnie: "Zakładanie, że planszówki to tylko Chińczyk, Monopoly i rzucanie kostkami to trochę tak, jakby głosić, że literatura skończyła się na Rozmowie mistrza Polikarpa ze śmiercią?" Jeśli przypadkiem kogoś zainteresuje źródło tego porównania, to ewentualnie mogę kontynuować.
- tajemniczy_padalec
- Posty: 469
- Rejestracja: 16 paź 2009, 01:18
Re: O grach z "niegraczami"
Powiedzmy, że pochodząca sprzed ponad pięciuset lat Rozmowa... tak reprezentuje dzisiejszą literaturę (i literaturę jako całość), jak Chińczyk (w postaci najpopularniejszej dzisiaj) i Monopoly - gry liczące sobie sto lat z górką - dzisiejsze gry planszowe.
Prawdziwy absurd kryje się w zakładaniu, że jedno może ewoluować w formę bardziej interesującą dla współczesnego człowieka, a drugie nie.
Prawdziwy absurd kryje się w zakładaniu, że jedno może ewoluować w formę bardziej interesującą dla współczesnego człowieka, a drugie nie.
- Wothan
- Posty: 525
- Rejestracja: 02 lis 2009, 10:11
- Lokalizacja: Mazury
- Has thanked: 6 times
- Been thanked: 16 times
Re: O grach z "niegraczami"
Proszę Państwa, gry planszowe to nie rozrywka - to hobby. Dlatego jeśli ktoś tego nie czuje to i nie załapie. Tak samo jak nikt nie namówi mnie na wędkowanie bo to "relaksujące i miłe spędzanie czasu", tak samo nie namówisz kogoś innego na swój sposób "miłego spędzania czasu". No chyba, że załapie bakcyla i odkryje, że akurat takie cóś go kręci. Podsumowując: prezentujmy gry, ale nie bądźmy natarczywi, może jeden na dziesięciu ze znajomych się nawróci i zyskamy stałego gracza, reszta i tak wybierze TV, komputer, wędkowanie, nordic walking itp...
- Olgierdd
- Posty: 1836
- Rejestracja: 23 lut 2010, 15:25
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 81 times
- Been thanked: 92 times
Re: O grach z "niegraczami"
Znajomym w moim wieku mówię to samo, tylko przytaczam gry komputerowe: ponga i pac-manaLegun pisze:Mówię zwykle tak:
To tak, jakbyś powiedział, że nie idziesz do kina, bo widziałeś kiedyś Misia Uszatka i wiesz, że filmy to okropna nuda .
- Vester
- Posty: 956
- Rejestracja: 19 lis 2010, 11:12
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 26 times
- Been thanked: 44 times
Re: O grach z "niegraczami"
Hobby to zaawansowana forma rozrywki. Lubisz TV -> zostajesz kinomanem, lubisz gry video -> pisujesz recenzje albo programujesz własne, lubisz planszówki -> zakładasz konto na BGG. Wszystko zaczyna się od jednorazowej przyjemności. Dzieci grające w Stone Age raz w miesiącu po prostu to lubią. To nie jest ich hobby.
Co nie zmienia faktu, ze planszówki SĄ wymagające i większość ludzi przerastają. W planszówkach trzeba umieć planować, koncentrować się, liczyć, blefować, przewidywać, negocjować, obejmować mózgiem reguły kolejnej gry, zrozumiale i zwięźle tłumaczyć nowości, i co najważniejsze, przegrywać. To mogłaby być rozrywka dla wszystkich, ale wymaga pracy nad sobą. Bo jak ma się skoncentrować ktoś, kto na co dzień ma rozbiegane myśli? Jak ma przegrywać ktoś, kto jest chorobliwie ambitny tudzież zazdrosny? To kwestia charakteru i temperamentu, a wynik z pewnością nie jest oczywisty.
Żeby daleko nie szukać, przyjrzyjmy się sobie: ilu z Euro-graczy nie znosi AT, a ilu AT-owców nie znosi Euro? Czy łatwo jest nakłonić samego siebie do grania w coś, co nam nie leży? A przecież to nasze hobby.
Itd. Itp.
Cieszmy się, że dane nam było zetknąć się z planszówkami. Inni niech pielęgnują stan bezmyślności - ich wybór. Na szczęście przyjaciół można wybierać.
Co nie zmienia faktu, ze planszówki SĄ wymagające i większość ludzi przerastają. W planszówkach trzeba umieć planować, koncentrować się, liczyć, blefować, przewidywać, negocjować, obejmować mózgiem reguły kolejnej gry, zrozumiale i zwięźle tłumaczyć nowości, i co najważniejsze, przegrywać. To mogłaby być rozrywka dla wszystkich, ale wymaga pracy nad sobą. Bo jak ma się skoncentrować ktoś, kto na co dzień ma rozbiegane myśli? Jak ma przegrywać ktoś, kto jest chorobliwie ambitny tudzież zazdrosny? To kwestia charakteru i temperamentu, a wynik z pewnością nie jest oczywisty.
Żeby daleko nie szukać, przyjrzyjmy się sobie: ilu z Euro-graczy nie znosi AT, a ilu AT-owców nie znosi Euro? Czy łatwo jest nakłonić samego siebie do grania w coś, co nam nie leży? A przecież to nasze hobby.
Itd. Itp.
Cieszmy się, że dane nam było zetknąć się z planszówkami. Inni niech pielęgnują stan bezmyślności - ich wybór. Na szczęście przyjaciół można wybierać.
Re: O grach z "niegraczami"
Dosyć ciężkie to stwierdzenie, że społeczeństwo spoza grupy planszówkożerców jest bezmyślne. Poza tym zastanówmy się - czym jest najczęściej typowe euro? Najczęściej jakąś symulacją biznesową, gdzie trzeba podejmować decyzję i "zarabiać". Jeżeli czyjaś praca 12 godzin dziennie polega właśnie na tym, to nie musi się bawić w symulacje, ponieważ ma to na codzień. Nie dziwmy się, że są ludzie zmęczeni, a przede wszystkim nie generalizujmy. Prawdą jest też, że słowa "myślę to ja w robocie, a nie przy dziecinnych gierkach" w ustach murarza, czy zawodowego kierowcy (nie obrażając nikogo) brzmi mało przekonującoVester pisze:Itd. Itp.
Cieszmy się, że dane nam było zetknąć się z planszówkami. Inni niech pielęgnują stan bezmyślności - ich wybór. Na szczęście przyjaciół można wybierać.
Re: O grach z "niegraczami"
Ja by zachęcić młodszych do grania zaczynam od pytania: "A graliście w planszowego Starcraft'a albo Warcraft'a"? To wystarczy by ich zaciekawić dalszymi tematami związanymi z grami planszowymi
"Zrobimy to na pewno w tym roku. A nawet w tym roku to nie..."
Moje gry
Moje gry
- Vester
- Posty: 956
- Rejestracja: 19 lis 2010, 11:12
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 26 times
- Been thanked: 44 times
Re: O grach z "niegraczami"
Szczerze powiem, że stwierdzenie "nie generalizujmy" zarzyna dyskusje na dowolny temat. Truizmem jej, ze ZAWSZE są jakieś wyjątki, więc po co to podkreślać? Socjologia to nie nauka ścisła, ale opiera się na statystykach, co jest generalizowaniem. Poza tym, stawianie pewnych tez przyspiesza i ubarwia dyskusję, co nie jest takie złe.
Planszówki są różne i dla każdego IQ dałoby się coś dobrać. Diabeł tkwi w charakterze i temperamencie. Jeżeli ktoś jest inteligentny ale ma coś na kształt ADHD (tak zwane "owsiki"), to wybierze inną formę spędzania wolnego czasu i trudno się temu dziwić. Albo ktoś jest inteligentny, ale woli chlać "na dekadenta" - na zdrowie. Jedno jest pewne: planszówki nigdy nie będą tak popularne jak oglądanie TV.
Planszówki są różne i dla każdego IQ dałoby się coś dobrać. Diabeł tkwi w charakterze i temperamencie. Jeżeli ktoś jest inteligentny ale ma coś na kształt ADHD (tak zwane "owsiki"), to wybierze inną formę spędzania wolnego czasu i trudno się temu dziwić. Albo ktoś jest inteligentny, ale woli chlać "na dekadenta" - na zdrowie. Jedno jest pewne: planszówki nigdy nie będą tak popularne jak oglądanie TV.
- elayeth
- Posty: 1051
- Rejestracja: 07 sty 2009, 16:29
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 175 times
- Been thanked: 193 times
Re: O grach z "niegraczami"
Ja nigdy nie bywam natarczywy, aczkolwiek skutecznie wkręciłem kilkanaście osób w granie w mniejszym lub większym stopniu. Choć pewnie połowa z tych ludzi grać bedzie z rzadka, to najprawdopodobniej nigdy już nie pochwalą sie chińczykiem...
W tych wszystkich rozmowach o grach irytuje mnie fakty istnienia w świadomości przeciętnego zjadacza chleba wyłacznie cytowanych przeze mnie gier, choc bardzo rzadko trafiam już na tych, ktorzy słyszeli i grali w Osadnikow, czy Carcassonne.
Nawiązując do cytowanych innych "rozrywek" typu film, czy gry komputerowe ... można z pewnością stwierdzić, że mało kto ogląda filmy nieme lub gra w pac-mana... choć akurat kino nieme ma swój urok w odróżnieniu od Monopoly. Czy to jest wyłącznie kwestia pieniędzy w branży i ilości odbiorców? Ile jeszcze monopol i laur pierwszeństwa będzie miała monopoly?
W tych wszystkich rozmowach o grach irytuje mnie fakty istnienia w świadomości przeciętnego zjadacza chleba wyłacznie cytowanych przeze mnie gier, choc bardzo rzadko trafiam już na tych, ktorzy słyszeli i grali w Osadnikow, czy Carcassonne.
Nawiązując do cytowanych innych "rozrywek" typu film, czy gry komputerowe ... można z pewnością stwierdzić, że mało kto ogląda filmy nieme lub gra w pac-mana... choć akurat kino nieme ma swój urok w odróżnieniu od Monopoly. Czy to jest wyłącznie kwestia pieniędzy w branży i ilości odbiorców? Ile jeszcze monopol i laur pierwszeństwa będzie miała monopoly?
Ostatnio zmieniony 27 lis 2012, 13:17 przez elayeth, łącznie zmieniany 1 raz.
- maciejo
- Posty: 3370
- Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
- Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
- Has thanked: 126 times
- Been thanked: 131 times
Re: O grach z "niegraczami"
A żebyś sie zdziwiłklodson pisze:Myślę, że firma Parker ma jakieś nadajniki zmieniające fale mózgowe. Jeden z moich kumpli, którego wprowadziłem trochę w gry planszowe i grywam z nim min. w Agricole i inne trudniejsze tytuły jak wracam do domu na święta, poinformował mnie ostatnio, że zakupił sobie Monopoly, ale City (czy coś takiego) i że trochę bardziej rozbudowane i że super gra. Serio byłem zdziwiony, że komuś kto grał w te kilkanaście nowoczesnych gierek dalej sprawia przyjemność rzucanie kostką i przesuwanie pionków.
Akurat ten monopol jest świetny i jak najbardziej nowoczesny właściwie to bardziej nowoczesny od jak to ująłeś wielu dzisiejszych nowoczesnych gier
Ja gram w Monopol od jakiś 30 lat i nie wiem czy istnieje inna równie popularna i lubiana gra na świecie.
Grałem z momi rodzicami,rówieśnikami z moimi dziećmi i pewnie z wnukami też pogram.
Proponuje zajżeć do kumpla i rozegrać partyjke
Ostatnio zmieniony 26 lis 2012, 13:55 przez maciejo, łącznie zmieniany 1 raz.
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!
- Odi
- Administrator
- Posty: 6490
- Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 614 times
- Been thanked: 971 times
Re: O grach z "niegraczami"
Ja jakoś nie potrafię zrozumieć, co autor miał na myśli mówiąc: "Nie chce mi się myśleć".
Słysząc taką odpowiedź zastanawiam się, co to właściwie znaczy? Jakąż to autor ma pracę, że nie chce mu się myśleć w weekend? Jest fizykiem jądrowym? Zbiera materiały do autorskiej "Historii Polski"? Projektuje wysokościowiec?
Nie. Paradoksalnie, słyszę taki argument najczęściej od osób które mają pracę skłądąjącą się z czynności rutynowych, z mniej lub bardziej okresowo wykorzystywanymi funkcjami prostych czynności myślowych. Najczęściej 'klikają w coś' na komputerze, gdzieś pojadą, z kimś pogadają, napiszą jakiś krótki tekst, podejmą decyzję że pani Zosia zajmie się tym, a pan Gienek tamtym... Naprawdę nic takiego, co wymagałoby zupełnego resetu.
Zresztą niby jak ten reset ma wg nich wyglądać? Rozumiałbym jogę, medytację, modlitwę, wyjazd w góry/nad morze/za miasto itp itd. Ale nie - najczęściej to jest właśnie przysłowiowe piwo przed telewizorem.
Nie wiem, jak Wy, ale ja po 15 minutach gapienia się w TV jestem strasznie zmęczony od tych przeskakujących obrazów, dźwięków, tematów. Nasz umysł w jakiś sposób przetwarza te dźwięki i obrazy - wcale nie jest tak, że się nie męczy oglądając TV. Nie mówiąc już o średnio wygodnej dla organizmu pozycji siedzącej.
Prawdę powiedziawszy, tekst pt 'Nie chce mi się myśleć' nie wymaga żadnego komentarza, bo mówi właściwie wszystko o autorze.
Ktoś tu napisał, że planszówki to zwykle ekonomiczne gry o tym, co wiele osób ma w realu w pracy. No ale przecież jest cała masa gier, przy których można się kapitalnie bawić, a które z pieniędzmi nie mają nic wspólnego (że wymienię np Resistance, Dixit, Villa Paletti, Dobble, Mr Jack itp itd). Aktywują zupełnie inne obszary naszego umysłu, prowokują salwy śmiechu...
Mam wrażenie, że 'Nie chce mi się myśleć', to czasem (często?) jest wyraz obawy przed czymś nowym. "Skoro ja tej gry nie znam, a ten, który mi ją proponuje, zna ją świetnie (i w ogóle 'lubi myśleć'), tzn że on wygra, a ja polegnę - ośmieszę się. Trochę tak, jakby Robert Kubica zaproponował mi pościganie się gokartami. Wyjdę na cieniasa. Nie chce być cieniasem. Wolę więc takie rozrywki, w których nie muszę z nikim rywalizować, nie wyjdę na cieniasa, przed nikim się nie ośmieszę. A jeszcze ta instrukcja taka długa. I wygląda na trudną. Jeszcze czegoś nie zrozumiem i wyjdzie na to, że nie jestem inteligentny".
Słysząc taką odpowiedź zastanawiam się, co to właściwie znaczy? Jakąż to autor ma pracę, że nie chce mu się myśleć w weekend? Jest fizykiem jądrowym? Zbiera materiały do autorskiej "Historii Polski"? Projektuje wysokościowiec?
Nie. Paradoksalnie, słyszę taki argument najczęściej od osób które mają pracę skłądąjącą się z czynności rutynowych, z mniej lub bardziej okresowo wykorzystywanymi funkcjami prostych czynności myślowych. Najczęściej 'klikają w coś' na komputerze, gdzieś pojadą, z kimś pogadają, napiszą jakiś krótki tekst, podejmą decyzję że pani Zosia zajmie się tym, a pan Gienek tamtym... Naprawdę nic takiego, co wymagałoby zupełnego resetu.
Zresztą niby jak ten reset ma wg nich wyglądać? Rozumiałbym jogę, medytację, modlitwę, wyjazd w góry/nad morze/za miasto itp itd. Ale nie - najczęściej to jest właśnie przysłowiowe piwo przed telewizorem.
Nie wiem, jak Wy, ale ja po 15 minutach gapienia się w TV jestem strasznie zmęczony od tych przeskakujących obrazów, dźwięków, tematów. Nasz umysł w jakiś sposób przetwarza te dźwięki i obrazy - wcale nie jest tak, że się nie męczy oglądając TV. Nie mówiąc już o średnio wygodnej dla organizmu pozycji siedzącej.
Prawdę powiedziawszy, tekst pt 'Nie chce mi się myśleć' nie wymaga żadnego komentarza, bo mówi właściwie wszystko o autorze.
Ktoś tu napisał, że planszówki to zwykle ekonomiczne gry o tym, co wiele osób ma w realu w pracy. No ale przecież jest cała masa gier, przy których można się kapitalnie bawić, a które z pieniędzmi nie mają nic wspólnego (że wymienię np Resistance, Dixit, Villa Paletti, Dobble, Mr Jack itp itd). Aktywują zupełnie inne obszary naszego umysłu, prowokują salwy śmiechu...
Mam wrażenie, że 'Nie chce mi się myśleć', to czasem (często?) jest wyraz obawy przed czymś nowym. "Skoro ja tej gry nie znam, a ten, który mi ją proponuje, zna ją świetnie (i w ogóle 'lubi myśleć'), tzn że on wygra, a ja polegnę - ośmieszę się. Trochę tak, jakby Robert Kubica zaproponował mi pościganie się gokartami. Wyjdę na cieniasa. Nie chce być cieniasem. Wolę więc takie rozrywki, w których nie muszę z nikim rywalizować, nie wyjdę na cieniasa, przed nikim się nie ośmieszę. A jeszcze ta instrukcja taka długa. I wygląda na trudną. Jeszcze czegoś nie zrozumiem i wyjdzie na to, że nie jestem inteligentny".