
Profil na BGG: https://boardgamegeek.com/boardgame/291 ... awler-game
Okładka:

Co to jest? Lekki dungeon crawler w formie kościanej skreślanki. Co można więcej powiedzieć?
1) Cała gra to bloczek kartek, zestaw customowych kości, ołówki i talia kart w dwóch rozmiarach. Niby niedużo, ale cena też jest spoko - około 20 EUR za pudełko rozmiaru Welcome to..., to dla mnie górne stany średnie akceptowalności cenowej. Można sobie dodatkowo dokupić za 2 EUR planszę suchościeralną i ma to sens, bo cena nieduża i jeśli ktoś nie ma laminarki pod ręką, opcjonalnie może malować flamastrami na plastiku.
2) Grafiki i ilustracje są na przyzwoitym poziomie, chociaż planszetki (czy też raczej kartki z bloczka) są dość mdłe. Szczególnie niekorzystnie wypadają z porównaniu z kartami, które mają nasycone kolory i zdecydowane ilustracje. Ale całość jest spójna, funkcjonalna, a podczas rozgrywek ani razu nie miałem problemu z czytelnością któregokolwiek elementu. Solidne niemieckie rzemiosło

3) Rozgrywka charakterem przypomina nieco Kartografów (to komplement). Tam są karty, tutaj kości, ale odczucia z rozgrywki są podobne. Rzucamy sześcioma kośćmi, każda czaszka daje wszystkim po obrażeniu (poza pewnymi wyjątkami nie ma przerzutów), a następnie każdy wybiera sobie z pozostałych kości trzy, które wykorzysta. I tak osiem razy. Brzmi prosto, ale mimo początkowej prostoty gra ma sporo głębi.
4) Rozgrywka jest szybka i trwa (zgodnie z opisem pudełkowym) około pół godziny. Prawie nie ma downtime'u, bo wszyscy równocześnie wybierają kości i zaznaczają rzeczy na swoich planszach. Z jednej strony to dobrze, bo gra się dynamicznie, ale z drugiej strony każdy musi dokładnie wiedzieć, co robić i nie ma możliwości kontrolowania, czy ktoś nie popełnił jakiegoś błędu albo nie wykonał niedozwolonego ruchu. Trochę mi to przeszkadzało podczas gry z synem, bo mimo swojego ogrania parę razy musiał po moich uwagach cofać ruch. I trzeba się liczyć, że na początku będzie się to zdarzało.
5) Odczucia z rozgrywki są przyjemne. Mamy przestrzeń do decyzji, można wykręcać fajne komba, a ścieżek do zwycięstwa jest kilka. Oczywiście nie się co oszukiwać - trzeba robić wszystkiego po trochu. Ale mimo to bez specjalizacji jest trudno. Na początku warto sobie określić, co nas najbardziej interesuje, a potem to maksować. I to jest w grze fajne - niby to kościanka, ale można w niej stworzyć i zrealizowac jakąś strategię.
6) Rozgrywka trochę mi przypominała inną doskonałą kościankę - Fleet The Dice Game. W obydwu tytułach można w swoim ruchu odpalić jakąś akcję, która da Ci bonus, po użyciu tego bonusa odpalasz kolejną akcję, a na zakończenie dostajesz jeszcze jakąś premię. Miodzio

7) Regrywalność zapewniono w ciekawy sposób. Bloczki do gry są wszystkie takie same (widać tu potencjał do dodatków), ale przed każdą rozgrywką trzeba:
a) wylosować lokalizację bossów na planszy
b) wylosować zestaw samych bossów (są trochę różni)
c) wylosować swoją zdolność specjalną
d) wylosować cele wspólne
e) wylosować cel indywidualny
Dużo zmiennych, które potrafią się bardzo kombować. I wbrew użyciu przeze mnie słowa "wylosować", zdolności i cele wybieramy z kilku wylosowanych, więc mamy wpływ na to, z czym zaczniemy rozgrywkę.
8 ) Interakcji w grze praktycznie nie ma, z wyłączeniem celów wspólnych - punktuje za nie tylko osoba, która pierwsza spełni jakiś warunek. Ale ponieważ to jest maksymalnie 12 punktów (każdy cel jest za 4 punkty), a wyniki końcowe są w okolicach setki, to nie jest to jakiś silnie ważący czynnik. I jeszcze są klejnoty, do których też się ścigamy i tylko pierwszy może za nie zapunktować. Tutaj z kolei można wyrwać sporo punktów, ale zebranie kompletu jest ekstremalnie trudne.
Na BGG wystawiłem 7/10 i jestem zadowolony. Po dzisiejszej rozgrywce z synem od razu był krzyk o rewanż, co jest dobrym sygnałem
