Strona 1 z 1

Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 13:32
autor: Halloween
Zastanawiam się nad celowością grania w trudne gry. Oprócz gier z prądem dotyczy to mocno gier bez prądu przeznaczonych do rozgrywek solo i kooperacyjnych gdzie przeciwnikiem jest gra. W tych pozycjach twórcy mają tendencję do czynienia z ostatnich etapów męczarni gdzie nieoptymalne zagranie albo chocby brak szcześcia, kosztuje porażkę.
Od jakiegoś czasu mam uczucie ulgi, że udało mi się coś takiego przejść i nie będę musiał do tego więcej wracać :D. Więc zasadne jest pytanie po co w ogóle grać w coś takiego skoro nie daje to funu a tylko ulgę przy założeniu, że finał będzie pomyślny.
Gry solo/coop są bardzo popularne ostatnio - co ich miłośnicy doświadczają podczas rozgrywki? Zwłaszcza gdy po 2 godzinnej partii jest to porażka i scenariusz "trzeba" będzie powtórzyć żeby przejść dalej. Czy może standardowy fan tego typu gier ma do tego liberalne podejście typu "ok przegraliśmy ten scenariusz ale przy końcówce/nie chce się go nam powtarzać bo jest za trudny więc zbierzmy nagrode za ukonczenie i przejdzmy dalej"?

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 13:39
autor: Curiosity
Satysfakcja z wygrania w coś trudnego, jest bez porównania większa, niż z wygrania w coś, co wygrywa każdy.
Dla mnie to właśnie o tę satysfakcję chodzi.

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 13:47
autor: Otorek
Jeśli gra w tytuł kooperacyjny nie przynosi pozytywnych emocji podczas rozgrywki to w takim przypadku potrafię się zgodzic, że gra w taki tytuł nie ma sensu. Przypomina to raczej pracę, a nie grę.

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 13:51
autor: kci83
To jest troche podobnie jak z grami video gdzie ostatnie etapy, czy ostatni boss jest na tyle ciężki, że giniemy więcej razy niż przez wszystkie poprzednie etapy.
Sama podróż potrafi być ciekawsza od celu, więc jeżeli gra sprawia frajde przez cały czas rozgrywki to koniec jest tylko wisienką na torcie, ważne żeby mieć poczucie, że niewiele brakowało do wygranej i że możesz w każdej kolejnej rozgrywce zrobić coś lepiej, optymalniej a wtedy wielokrotna porażka, czy bardzo trudna końcówka traci na znaczeniu.
"Od jakiegoś czasu mam uczucie ulgi, że udało mi się coś takiego przejść i nie będę musiał do tego więcej wracać"
to w moim odczuciu gra nie sprawiła ci frajdy, a uczucie frustracji przykryła na końcu po prostu ulga z zakończenia.

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 14:41
autor: Cyel
Co za różnica jak gra się kończy, jeśli sama rozgrywka była ciekawa i fajna? Coś wygrywamy/przegrywamy konkretnego?

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 14:44
autor: anitroche
Ja mam w kolekcji różne gry - od prostych do trudnych. Gram danego dnia w taki poziom trudności, na jaki akurat mam ochotę. Jak zagram w coś ciężkiego w dniu, w którym już na starcie jestem zmęczona, to rozgrywka nie przyniesie mi przyjemności, a innego dnia taka ciężka rozkmina będzie dla mnie jak przyjemne zmeczenie po treningu na umysłowej siłowni. Zmęczę się, ale będzie to przyjemne zmęczenie. I to bez wzgledu na wynik końcowy rozgrywki.

Z innej strony patrząc, to jak gra po drugim, czy trzecim podejściu ciągle przynosi mi tylko uczucie ulgi, że już ją chowam do pudełka, to oznacza że to nie jest gra dla mnie i zamiast wyjmować po raz kolejny na stół, leci na sprzedaż. I to nie jest kwestia ciężkości gry, bo tak samo nieprzyjemnie zmęczyć mogę się też przy łatwych, czy średnio ciężkich tytułach.

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 19:04
autor: jasiek66
Każdy człowiek jest inny i to co tobie nie pasuje dla innego jest super. Skoro tego (grania w trudne gry) jak piszesz nie rozumiesz (nie czujesz) to pewnie nie zrozumiesz. Dla mnie granie to droga i liczy się głównie czas spędzony z drugim człowiekiem a zwycięstwo (choć zawsze miłe) ma cel drugorzędny. Oczywiście pewnie każdy w swej kolekcji ma jakieś małe lekkie filerki, które odpala gdy czasu jest mało albo zmęczenie zbyt duże. Ale czy zwycięstwo w Star Realmsach smakuje tak samo jak Projekcie Gaja? Chyba nie.

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 19:44
autor: mirukan
Halloween pisze: 17 paź 2021, 13:32 Zastanawiam się nad celowością grania w trudne gry. Oprócz gier z prądem dotyczy to mocno gier bez prądu przeznaczonych do rozgrywek solo i kooperacyjnych gdzie przeciwnikiem jest gra. W tych pozycjach twórcy mają tendencję do czynienia z ostatnich etapów męczarni gdzie nieoptymalne zagranie albo chocby brak szcześcia, kosztuje porażkę.
Od jakiegoś czasu mam uczucie ulgi, że udało mi się coś takiego przejść i nie będę musiał do tego więcej wracać :D. Więc zasadne jest pytanie po co w ogóle grać w coś takiego skoro nie daje to funu a tylko ulgę przy założeniu, że finał będzie pomyślny.
Gry solo/coop są bardzo popularne ostatnio - co ich miłośnicy doświadczają podczas rozgrywki? Zwłaszcza gdy po 2 godzinnej partii jest to porażka i scenariusz "trzeba" będzie powtórzyć żeby przejść dalej. Czy może standardowy fan tego typu gier ma do tego liberalne podejście typu "ok przegraliśmy ten scenariusz ale przy końcówce/nie chce się go nam powtarzać bo jest za trudny więc zbierzmy nagrode za ukonczenie i przejdzmy dalej"?
A nasz "kolega" niezmiennie od lat trzech usiłuje nam obrzydzić kolejne formy rozrywki związane z graniem :lol:

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 19:55
autor: promykx
Poetycko mówiąc: nie liczy się cel lecz droga.

Re: Fałszywe poczucie osiągnięcia (w domyśle ulgi) przy trudnych grach

: 17 paź 2021, 20:17
autor: Ardel12
Halloween pisze: 17 paź 2021, 13:32 tych pozycjach twórcy mają tendencję do czynienia z ostatnich etapów męczarni gdzie nieoptymalne zagranie albo chocby brak szcześcia, kosztuje porażkę
Poproszę przykłady, bo o jakiej grze nie pomyślę to przygotowanie na finał i przez to jego trudność leży w gestii graczy:
- Middara - gra w ostatnim akcie ma zauważalny skok trudności, ale póki przyłożyliśmy się do rozwoju swojej ekipy i zakupiliśmy dobre przedmioty to po prostu mamy do czynienia z dobrym wyzwaniem
- Gloomhaven - Tutaj to bym powiedział, że finał był aż za prosty i pokonanie ostatniego bossa nie dawało takiej satysfakcji.
- 7th Continent - końcówki klątw stawiają dodatkowe wyzwania, ale nigdy nic na co nie moglibyśmy się przygotować
- Spirit Island - w sumie im dalej w scenariusz tym łatwiej, jeśli gramy dobrze
- Ghost Stories - finał zależy jak nam poszło podczas partii

I mógłbym wymieniać i wymieniać. Finał powinien być trudniejszy, gdyż w trakcie partii lub kampanii nie tylko ulepszamy nasze postacie i stajemy się silniejsi, ale jako gracze zdobywamy doświadczenie, które ułatwi nam końcówkę. W przypadku, gdy wygrana/przegrana zależy od jednego rzutu lub innej pojedynczej akcji, to znaczy tylko i wyłącznie, że X akcji, które wykonaliśmy doprowadziło nas do tej sytuacji i błędu należy szukać po naszej stronie.

Solo/coop gry planszowe nie dały mi nigdy odczucia ulgi po skończonej partii względem poziomu trudności. Tutaj akurat gry video ala Dark Souls czy Bloodborne mają palmę pierwszeństwa. Rozgrywka w nie to pasmo nerwów i powtórzeń. Przebijam się przez nowy obszar i odnajduje ognisko/latarnie -> uczucie ulgi. Pokonuję w końcu danego bossa -> poczucie ulgi. Jednakże poczucie satysfakcji jest po prostu ogromne...do momentu aż nie obejrzy się na youtubie jak ktoś rozpykuje bossa na 1lvl...