Edukacja (domowa) a gry planszowe
: 14 paź 2023, 17:48
Cześć, zastanawiam się czy macie jakieś doświadczenia z edukacją dzieci przez gry? Nie tylko wykorzystując gry z kategorii „edukacyjne”, które kończą swój żywot kiedy gracze nauczą się tego, czego gra ma ich nauczyć. Może jakieś propozycje gier, które mogą mogą być wykorzystane do wykształcenia konkretnych umiejętności?
Ja mogę na początek sprzedać swoją historię, która była jednym z czynników, które przekonały mnie do edukacji domowej mojej córki.
Przy okazji wymian gier dostałem w gratisie Star Realms w wersji angielskiej. Moja córka miała wtedy chyba jakieś 4 lata. Sam bym tej gry nie kupił, bo nie myślałem, że moim domownikom (a głównie z nimi gram) może się ona spodobać. Jednak mojej żonie bardzo przypadła do gustu i sporo w nią graliśmy. Córka patrzyła jak gramy i widziałem, że bardzo by też chciała zagrać. No to zacząłem z nią grać. Nie na poważnie, ale żeby miała frajdę. Tłumaczyłem jej karty i w każdej rundzie pomagałem jej analizować jej rękę, mówiąc co może kupić, ile zadać obrażeń, jakie efekty zastosowć. Po jakimś czasie poprosiła bym nie liczył za nią ile ma pieniędzy i strzałów, bo chciała sama. I zaczęła uczyć się dodawać do co raz większych sum. A potem chciała też sama odejmować ilość swoich punktów życia po moich strzałach. Tak nauczyła się dodawania i odejmowania. To mnie mocno poruszyło i od tego czasu staram się wrzucać do naszej kolekcji gry, dzięki którym może się ona uczyć.
Ja mogę na początek sprzedać swoją historię, która była jednym z czynników, które przekonały mnie do edukacji domowej mojej córki.
Przy okazji wymian gier dostałem w gratisie Star Realms w wersji angielskiej. Moja córka miała wtedy chyba jakieś 4 lata. Sam bym tej gry nie kupił, bo nie myślałem, że moim domownikom (a głównie z nimi gram) może się ona spodobać. Jednak mojej żonie bardzo przypadła do gustu i sporo w nią graliśmy. Córka patrzyła jak gramy i widziałem, że bardzo by też chciała zagrać. No to zacząłem z nią grać. Nie na poważnie, ale żeby miała frajdę. Tłumaczyłem jej karty i w każdej rundzie pomagałem jej analizować jej rękę, mówiąc co może kupić, ile zadać obrażeń, jakie efekty zastosowć. Po jakimś czasie poprosiła bym nie liczył za nią ile ma pieniędzy i strzałów, bo chciała sama. I zaczęła uczyć się dodawać do co raz większych sum. A potem chciała też sama odejmować ilość swoich punktów życia po moich strzałach. Tak nauczyła się dodawania i odejmowania. To mnie mocno poruszyło i od tego czasu staram się wrzucać do naszej kolekcji gry, dzięki którym może się ona uczyć.