Ludzie się zmieniają i jestem tego dobrym przykładem. Gdy zaczynałem przygodę ze współczesnymi planszówkami, to stroniłem od gier konfliktowych. Euro i imprezówki były moim światem, a gdy gracz zniszczył mi jakiś budynek, to drugi raz mniej entuzjastycznie podchodziłem do danego tytułu. Z czasem jednak poznałem gry z wielu gatunków planszowych i horyzonty się poszerzyły. Splottery, 18XX, a teraz gry wojenne pokazały mi ile dobra skrywa nasz planszowy świat! Wdzięczny jestem osobom, z którymi zagrałem, bo dzięki nim pierwsze doświadczenie w danym gatunku było tak przyjemne i dobre!
Nadal walczę z moim
uczuleniem na kostki i losowość w grach, ale tu się okazuje, że wiele zależy od tytułu - w niektórych tego elementu nie akceptuję, a w innych bitwy na nich oparte wywołują emocje
Lipiec, miesiąc "sezonu ogórkowego", a tutaj jednak się działo

. Jedno wydarzenie warte wzmianki, to wizyta w katowickim Klubie Gier Historycznych. Poznałem tam nie tylko pasjonatów tego gatunku, ale również i tytuły.
Fotorelację opublikowałem na naszym profilu. Pozdrawiam cała ekipę KGH!
Ponadto wczoraj była jedna z lepszych partyjek jakie grałem w ubiegłym miesiącu - stąd też w nawiązaniu do
timingu rozpoczynania postów gry miesiąca wcześniej - grajcie do samego końca!
Lipiec w liczbach: 61 partii w 32 tytuły.
I na jednym obrazku
---Nowości---
-
A Gest of Robin Hood, 4x
O AGoRH pisałem już w
wątku z grą. Nie powtarzając się, uważam to za kawał dobrej przygodówki. Dwie strony konfliktu, napady na bogatych i powozy z podatkami, rozdawanie biednym, ukrywanie się po lasach, brawurowe ucieczki z więzienia czy obrabowanie skarbca Nottingham. Deck wydarzeń napędzający grę zapewnia dużą regrywalność, a krótki czas rozgrywki zachęca tylko do ponownej gry. Bardzo lubię punktowanie oraz "reset" w trakcie gry i system wyboru akcji - te COIN'owe cechy przypadły mi do gustu.
Dla wielu ten tytuł oraz Vijayanagara spełni jedną z dwóch ról: jako wstęp do spróbowania co to te COINy i czy warto interesować się dalej tą serią gier oraz dla takich, którzy odbili się od COIN'ów i chcą zagrać w coś przystępniejszego. Ja należę do tej pierwszej grupy, bo obie te gry przekonały mnie oraz moich znajomych do pójścia krok dalej i jesteśmy już umówieni na Fire in the Lake. Część osób może zainteresować się serią ICS dla samej tematyki - wybranie przygód banity i ubranie tego w system counter-insurgency to strzał w 10. Do tego dobrze napisana plansza i pomoce gracza, które trzymane pod ręką rozwiewają wszelkie wątpliwości oraz pytania. Trzymam kciuki, aby ktoś to wydał po polsku i COINy wejdą na pełnej do naszego planszowego świata - tak jak Paxy, FCM czy John Company i będą się wyprzedawać na pniu.
9/10
-
Terrorscape, 3x
Gra przypominająca odcinek Scooby-Doo, gdzie grupka dzieciaków zatrzaskuje się w upiornym domu i stara się uciec przed strasznym potworem. Bohaterowie przeszukują dom w celu odnalezienia przydatnych przedmiotów,

kluczy lub starają się naprawić

radio, aby wezwać pomoc. Potwór ma cel jeden zabić albo "przestraszyć na śmierć" jednego z bohaterów, aby wygrać. Ciekawy jest system hałasu oraz polowania. Potwór nie wie gdzie są dzieciaki, chyba że te wywołują hałas. Wtedy ten zaznacza na swojej części mapy skąd takowy się wydobywa. Bohaterowie mogą próbować zwodzić potwora.
Mechanicznie jest prosto, zabawowo oraz minimalistycznie na tyle, że zakwalifikowałbym Terrorscape jako imprezówkę. Dużą zaletą gry jest czas rozgrywki (ok 20-30 minut) oraz to ile frajdy kryje się w grze. Ponadto oryginalna forma gry, która próbuje coś nowego. Duży budynek pełni rolę funkcjonalną (zasłonka, wieża do kości, miejsce na licznik gry itp) oraz klimatyczną. Terrorscape robi wrażenie na stole i przykuwa wzrok. Po zagraniu jednej szybkiej partyjki, chętnie gra się ponownie. Jedna i druga strona są asymetryczne, każda bawi.
Minusy: gra jest duża oraz nieporęczna i zabieranie tego do znajomych czy eventy będzie trudne. Sam dom wymaga b. dużego stołu (90 cm głębokości i mieści się na styk), składanie tego oraz rozkładanie to też szkopuł. Szare figurki zajmują dużo miejsca w dużym już pudle oraz na planszy - na pewno trzeba je pomalować - wolałbym schludne znaczniki z ładnymi grafikami jako alternatywę. W podstawce tylko jedna mapa i ta szybko może stać się powtarzalna - a jest miejsce na drugiej stronie planszy na drugą.
Terrorscape to intrygująca planszówka, która wyróżnia się na tle innych tego typu gier. Jest emocjonująca, szybka i sprawia wiele frajdy. Ląduje obok Dochodzenia jako polecajka planszowych gier imprezowych
7,7/10
-
Friedrich, 1x
Równocześnie z Marią zagraliśmy w jej "starszego brata". To ciekawa gra wojenna dziejąca się w XVIII wieku w Europie Środkowej. Każde z czterech graczy wciela się w jedną z historycznych postaci tego okresu. To dość abstrakcyjna gra wojenna z pewnymi uproszczeniami, ale dla rozgrywki są to zalety. Jest to asymetryczne area control z nieszablonowymi sojuszami oraz wrogami. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, a same bitwy oparte o talię kart. Jest to chyba mój ulubiony element, bo strategicznie musimy pozycjonować nasze wojska na planszy, z namysłem zagrywać karty i wybierać tak bitwy, aby mieć przewagę. Tworzy to epickie bitwy, które nie polegają na rzutach kostką i dla mnie to plus w tej grze. Zagrałem tylko raz i na razie mam wrażenie, że bawię się ciut lepiej niż w Marii (o której za chwilę), ze względu na możliwość gry 4-osobowej i trochę prostszą formę konfliktu. Tu mamy mniej polityki i wydarzeń, a więcej "mięsa" czyli bitew. Bardzo chętnie zagram ponownie.
(++)
-
Maria, 1x
Maria to gra bazująca na sukcesji Austrii, kiedy Austria została zaatakowana przez m.in. Prusy, Francję, a z pomocą stanęła jej tzw. armia Pragmatyczna. Gra odziedzicza wiele z Friedricha, ale dodaje swoje elementy, takie jak politykę i wydarzenia. Posiada też dwuczęściową mapę w której jedne wojska państw mogą być sojusznikami, a na drugiej wrogami. Miałem duże obawy do tego elementu, ale w praktyce działa to świetnie i jest jednym z ciekawszych elementów sojuszy/wrogów jaki widziałem w grach planszowych. Sprawia, że musimy myśleć nieszablonowo. Zagraliśmy tylko raz, a to uwydatniło jedną ważną cechę Marii - to gra do eksploracji oraz ogrania. Asymetria geopolityczna zawarta w niej oraz z początku niepozorna głębia, która siedzi w systemie bitew może wywołać mieszane pierwsze uczucia, ale rozbłysnąć jak zagramy więcej razy. Maria oraz Friedrich mają specyficzny wygląd oraz tematykę, która nie przekona każdego do siebie. Mimo tego, jak przy Friedrichu chcę zagrać ponownie.
(++)
-
Isle of Trains: All Aboard, 1x
Zagrałem na próbę na BGA ze względu na tematykę i "pick-up & delivery". Niestety to mało interesujący abstrakt, który "działa", a po grze nie mam ochoty do tej gry wracać. Nie utkwił mi w pamięci jeden element czy mechanika, która zrobiłaby na mnie wrażenie.
5/10
-
Triuph & Tragedy: European Balance of Power, 1x
Zagrana tylko część w klubie historycznych gier planszowych, wiec tylko wstępne wrażenia. Gra opowiada o wielkiej trójce drugiej wojny światowej w Europie: Aliantach, Państwach Osi oraz Sowietach. Bardzo lubię tą tematykę jak i okres historyczny, a w tej grze czuć klimat! Zaczynamy mianowicie w 1933 roku, gdy faszyści dochodzą do władzy i budujemy swoje imperia w przygotowaniach do... no właśnie - sami decydujemy o tym jak potoczą się losy Europy. Poprzez karty polityczne rozszerzamy swoje wpływy na państwa celem pozyskaniach ich zasobów oraz populacji. Rozwijamy swój przemysł oraz technologię Za każdy rok pokoju dostaje też tokeny z punktami zwycięstwa. Gdy suma tych punktów zwycięstwa oraz wartość naszej najsłabszej gałęzi rozwoju (przemysł, ludność, surowce) przekroczą odpowiednią wartość to wygrywamy. Możemy też wygrać posiadając odpowiednią technologię bomby atomowej, ale tak daleko to nie zaszliśmy. Walka jest oparta na kostkach, ale mamy tu kilka elementów (siła i typ jednostki, technologia, inicjatywa), które zainteresowały nawet takiego antyfana losowości jak ja

.
Zagraliśmy tylko kilka rund i zapewne poznałem tylko wierzchołek góry lodowej jaki skrywa się w T&T, ale już to sprawiło że chętnie zagram ponownie. Mam tylko obawy o czas rozgrywki oraz że gra tylko 3 grach. Aha, gra też pięknie prezentuje się na stole, cała mapa Europy ze "bloczkami" wojsk robi wrażenie.
(+++-)
-
Unconditional Surrender! World War 2 in Europe, 1x
Zagrane raz na próbę na BGA z kolegą na próbę. Przypomina klasyczną hexową grę wojenną ze znacznikami. Wrażenia dużego nie zrobiło i chętniej zagram w inny tytuł. Jak ktoś zaproponuje zagrać na żywo, to spróbuję. Minus, że tylko na 2 osoby.
(+/-)
---Wielkie powroty---
-
1849: The Game of Sicilian Railways, 5x
O powrocie do tej gry pisałem już
tutaj, ale ostatecznie zagraliśmy więcej, bo w przeciągu dwóch tygodni zagrałem w sumie 5 partyjek w 1849. Każda była inna, o innej dynamice, układzie mapy, spółek oraz drodze do zwycięstwa. Nie ma tu grama znudzenia, powtarzalności, tylko chce się zagrać ponownie

Bardzo cenie te gry bo najwięcej tu zależy od pomysłów i charakteru graczy. Są gry sandboxowe z ogromną interakcją i wraz doświadczeniem grających i ograniem tylko nabierają na sile.
Gra pomimo 25 lat na karku nie zestarzała się wcale. Jest to też relatywnie szybka gra, że jednego wieczora bez problemu można zagrać dwie partyjki.
Pierwszy raz też użyłem 1849 do wprowadzenia nowego gracza. Do tej pory był to Chesapeake - najczęściej polecana osiemnastka "na początek". Ostatnio to powiedziałem chłopakom, a dzisiaj powtórzę: jak ktoś ma zacząć grać w 18XX, to najlepiej wrzucić go na głęboką wodę, wbić zatruty sztylet w plecy i przekręcić kilka razy. Taki gracz albo się odbije, bo takie mocne granie nie jest dla niego albo go to zaintryguje i zacznie drążyć temat dalej.
Chesapeake jest "grzeczny", bez ostrych kolców. W teorii może być dobry, jeżeli zbiera się grupa zielonych osób i zasiadają pierwszy raz do 18XX. Spróbują swoich sił, a gra jest prosta i export pociągów pomaga trzymać tempo. Pomimo tego, bez doświadczonego gracza poznają może 5% możliwości gry, a sama rozgrywka może trwać nawet 6 i więcej godzin. 1849 jest inny, daje większe pole do popisu i manewru. Tam bardzo lubię przyrostową kapitalizację, jak działają udziały spółek, podwójne i zdradliwe akcje, progress pociągów i inne bajery. W/g mnie są to ciekawe mechaniki, które mogą zainteresować początkującego gracza, a nie ma ich w "Chesie". Trzeba je pokazać oraz omówić jak działają i po co są. Tamta partyjka zajęła nam około 3,5h - dość dobry czas jak na pierwszą szkoleniową rozgrywkę. Miło też widzieć jak nowy gracz wciągnął się i próbuje oraz eksperymentuje z nieszablonowymi zagrywkami.
Świetny tytuł.
9,5/10 i to moje TOP3 gier z gatunku 18XX
-
BUS, 1x
Tytuł wrócił na próbę, czy jednak
trzyma się i czy kupić swoją kopię wraz z premierą nowego wydania. Gra nadal wywołuje ogrom emocji i cenię ją za dynamikę rozgrywki oraz megachamską interakcję na planszy. To mała i prosta gra, a siedzi w niej diabeł dużego Splottera. Polecam!
8/10
-
Keyflower, 1x
Gra ściągnięta z półki po około dwóch latach leżakowania. Po zagraniu, z małym wahaniem podjąłem decyzję sprzedaży. Keyflowera bardzo lubię, ale gra ze względu na swój wygląd, trochę niestandardowe podejście do tematu worker placement i licytacja odpychają nowych graczy. Starzy wymiatacze już dawno grają w bardziej interaktywne planszówki. Dla mnie była to 9, teraz jest...
7,5/10
-
Marco Polo z dodatkami, 1x
Zagrane na działkowym spotkaniu, w luźnej atmosferze grilla itp. Pomimo, że to lekkie euro to jednak nie przerosło niektórych graczy. Zasad gra ma jednak sporo, a typowo optymalizacyjny gameplay wymaga pełnego skupienia. Do tego właścicielka gry chciała grać ze wszystkimi dodatkami, a te tylko skomplikowały sprawę. Tu z przymrużeniem oka ze względu na typ spotkania, ale graliśmy prawie 4 godzina na 5 osób. Gracze byli średnio zaangażowani ze względu na prawie pasjansowatą rozgrywkę. Ja wynudziłem się jak mops, a sama gra jak za pierwszym razem w dniu premiery, tak i teraz tylko mnie rozczarowuje. Duży błąd, że nie zagraliśmy wtedy w El Grande na 5 - i więcej by się działo, a gra trwałaby ułamek tego co Marco Polo.
5/10 (było 6/10)
-
Zimna Wojna 1945-1989, 1x
Z racji, że gry wojenne szturmem wkroczyły na nasze stoły, to wyciągnąłem klasyka. Klasyka, który zniechęcił mnie do tego typu gier przez swoją losowość. W tym przypadku bez zmian, czasami od jednego rzutu kością zależy za dużo. A jak trafią się czasami 3 faile pod rząd, to jest już po grze. Partyjka przypomniała mi drugą swoją wadę - bardzo długi czas rozgrywki.
4/10
---Stali bywalcy stołu---
-
Pax Renaissance: Druga Edycja, 12x
Król nie schodzi ze swojego tronu. Dwie epickie rozgrywki na 2 oraz 4 graczy, które potwierdzają PR na swojej pozycji. Fenomenem jest czas rozgrywki, bo to gra pełna głębi, a trwa tylko 30 minut w duecie oraz poniżej 2h przy grze na 4 graczy. Feeling też jest inny, zależnie od składu. Tu preferuję grę na 2 albo 3 osoby, ale partyjki na 4 są wyjątkowe z własnym charakterem. Jest tu dużo gry nad stołem, sugerowanie któremu z przeciwników dowalić i na kogo trzeba uważać. Tworzenie planu rozgrywki zakładający kilka dróg do zwycięstwa. Piękna gra!
10/10
-
Distilled, 5x
Distilled trafia w mój gust i zaklepuje sobie miejsce w kategorii lekkich eurasów. Jest klimat, jest fajna rozgrywka. Gdyby tylko była ciut krótsza...
8,5/10
-
Vijayanagara, 3x
Na razie to mój ulubiony "COIN". Prosty w zasadach, a pełen akcji oraz walki. Relatywnie szybki. Zagraliśmy m.in. w klugie gier historycznych, gdzie przedstawiałem go początkującym i ten sprawdził się wyśmienicie. Uproszczone zasady oraz sprawny flow gry bardzo tu pomagają i trzymają graczy w skupieniu. Ja mogę się pochwalić zwycięstwem jako Sułtanat, który uważam ma najtrudniej. Udało mi się skłócić dwóch pozostałych graczy oraz skutecznie mieszać w ich próbach przejęcia Indii. Jeden z graczy jednak wybił się na prowadzenie, a to dało mi argument to przekonania trzeciego gracza do wspólnej walki przeciwko niemu. Było to epickie przeciąganie liny, które ostatecznie spowodowało, że wygrałem o 2 punkty. Dużo gry nad stołem, emocji oraz świetnych wspomnień. Polecam!
8,5/10
-
Indonesia, 2x,
Dwie rozgrywki 5-osobowe, w tym jedna z dwoma nowymi graczami. Bardzo dobrze się przy niej bawię, szczególnie ze względu na mechanikę łączenia spółek i jakie konsekwencje te wywołują oraz tematykę. Gra, w którą trzeba się ograć, poznać jej dynamikę oraz technologie, które bywają kluczowe. Gra jest też specyficzna oraz pozwala graczom być bardzo wrednym. Na porządku dziennym jest, że gracz straci swoje spółki jeżeli nie zwraca uwagi na poczynania przeciwników. Jednym się to bardzo podoba, a Ci którzy liczą, że będą sobie w spokoju rozwijać swoją spółeczkę w rogu mapy mogą się rozczarować.
Ja bardzo lubię, zawsze chętnie zagram, choć po 6 rozgrywkach rozegranych w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy mam lekkie odczycie powtarzalności...
8/10
-
Race! Formula 90 2nd Edition, 1x
Niezaprzeczalny lider gier wyścigowych. Tak bardzo przypadł w naszym community do gustu, że planujemy rozegranie mistrzostw. Zawsze chętnie gram!
9,7/10
-
Turbo, 1x,
Z każdym przejechanym okrążeniem w tej grze, ocena powolutku spada w dół. Dodatek tak naprawdę trochę rozczarował. Nadal ją lubią i cenię za swoją rolę w kolekcji: szybka gra dla początkujących i dobrze działa na 6-7 graczy. Jednak gdy gramy w stałej ekipie, to zawsze wybierzemy Race!
7,5/10
-
Dorfromantik, 1x,
Gramy dalej kampanię. Bardzo satysfakcjonująca i relaksacyjna gra, w której na naszych oczach wyrasta tworzona przez nas kraina. Zawsze chętnie zagram.
8,5/10
Pozostali starzy bywalcy stołów: Pipeline (8/10), SCOUT (9/10), Wsiąść do Pociągu Europa (7/10), Formula D (6/10), Andean Abyss (8/10) i wiele 18XX online.
---Podium---
Nowość miesiąca: A Gest of Robin Hood
Gra miesiąca: Pax Renaissance Druga Edycja
Rozgrywka miesiąca: 1849: The Game of Sicilian Railways
Powrót Miesiąca: 1849: The Game of Sicilian Railways
Plany na sierpień:
- w najbliższy wtorek gramy w Burning Banners, czyli klimatyczna gra wojenna fantasy o przepięknej oprawie. Mam nadzieję, że rozgrywka będzie tak samo dobra;
- środa to Fire in the Lake. Zebrała się stała ekipa odważnych i spragnionych przygód w wietnamskiej dżungli graczy. W planach regularne rozgrywki, aby dobrze poznać ten wyjątkowy tytuł. Oczekiwania są b. duże;
- grać mniej online, a więcej na żywo w 18XX. Wspomniane rozgrywki w 1849 były epickie, oby więcej!
- przygotowania do Planszówek w Spodku!