Strona 1 z 3

Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 20 lis 2024, 10:52
autor: KOSHI
Fisq - Wydzielone z:
viewtopic.php?t=68566&start=2950#p1678956
cytat dla kontekstu:
Spoiler:

@miker
Zrób rachunek sumienia i zacznij sprzedawać gry. U mnie poleciało z 40% stanu. Jak gra nie była od roku na stole i nie pałam do niej miłością to do piekła. Jak nie było z kim grać to samo. Jednym potrzebna kolekcja stu gier innym 15. Zastanów się w co grasz, w co chcesz zagrać i ile masz czasu na granie a resztę tytułów ożeń. Trochę mi zeszło, żeby do tego dojść ale efekt jest satysfakcjonujący. Kupę kasy w kieszeni i same gry w które gram albo na pewno zagram.

Re: Ostatnio kupiliśmy...bo...

: 20 lis 2024, 10:55
autor: BOLLO
KOSHI pisze: 20 lis 2024, 10:52 @miker
Zrób rachunek sumienia i zacznij sprzedawać gry. U mnie poleciało z 40% stanu. Jak gra nie była od roku na stole i nie pałam do niej miłością to do piekła. Jak nie było z kim grać to samo. Jednym potrzebna kolekcja stu gier innym 15. Zastanów się w co grasz, w co chcesz zagrać i ile masz czasu na granie a resztę tytułów ożeń. Trochę mi zeszło, żeby do tego dojść ale efekt jest satysfakcjonujący. Kupę kasy w kieszeni i same gry w które gram albo na pewno zagram.
Zgadzam się ale zaczynam widzieć taką zależność że czasem gra wyciągnięta raz na rok powoduje u mnie wielką radość i zawsze wtedy potarzam sobie "kurcze ale ta gra jest dobra...". I wyjmę ją zapewne ponownie za pół roku/rok.

Re: Ostatnio kupiliśmy...bo...

: 20 lis 2024, 11:18
autor: arturmarek
Mam wrażenie czytając ten, ale też inne, wątek, że wielu z nas ma poczucie, że skala zakupów planszówek jest niebezpieczna. Myślę, że warto wspomnieć o tym specjaliście, bo to może być poważny problem, ale może być zupełnie odwrotnie - może w tym przypadku to nic szkodliwego, a nawet pozytywnego (hobby to chyba ogólnie pozytywna sprawa, nie?).

Pewnie w momencie kiedy kupowanie, ale też granie, sprzedawanie zaczyna budzić negatywne emocje (przychodzi mi do głowy angielskie słowo anxiety, które nie ma idealnego tłumaczenia w języku polskim - lęk, obawa, niepokój) to trzeba się conajmniej zastanowić na przyczynami.

Często widzę forumowe remedium - "ogarnij kolekcję", "jak nie grasz - sprzedaj". Zastanawiam się czy to zawsze najlepsza recepta. Dla mnie większym problemem jest FOMO i zakupoholizm (zastrzyk dopaminy przy kliknięciu w "zapłać"). Wydaje mi się, że wielka kolekcja jest bardziej skutkiem niż przyczyną, także uszczuplanie jej nie pomoże w tym aspekcie (oczywiście jeśli ktoś ma problemy finansowe, lub nie ma miejsca na gry, to pomoże, ale to inny problem).

Re: Ostatnio kupiliśmy...bo...

: 20 lis 2024, 11:34
autor: KOSHI
Samo kupowanie dla kupowania, i nie mówię o FOMO, to nie jest dobry objaw. Myślę, że spora ilość ludzi przechodziła przez etap, że chcę to, chcę tamto. Dopiero później kształtował się gust i byliśmy świadomi co nam pasuje a co nie. Wydaje mi się, że sygnałem aby się zastanowić nad kolekcją są dwa czynniki: pieniądze i czy jesteśmy zadowoleni z kolekcji. Jeśli zakupy nie są powodem problemów w budżecie to raczej to nie problem. 2 rzecz - czy cieszy nas kolekcja. Ja rozejrzałem się po swojej i stwierdziłem, że część gier jest mi zbędna bo są lepsze podobne tytuły a w inne jest mała szansa zagrać. Nie miałem na nie ciśnienia i upłynniłem. Po latach wiem co mnie interesuje a jest to głównie tematyka zombi, obcego, lochołazy fantasy czy SF plus tematyka cthulhu. Inne rzeczy mnie średnio interesują więc w to nie brnę. Czasu na granie poświęcam jakaś określoną liczbę godzin i spokojnie plus minus 10 do 15 tytułów mi wystarcza. Jak ogram coś i nie będę mógł na to patrzeć albo mi się znudzi to pójdzie wymiana.

Re: Ostatnio kupiliśmy...bo...

: 20 lis 2024, 23:13
autor: Bart Henry
BOLLO pisze: 20 lis 2024, 10:55 Zgadzam się ale zaczynam widzieć taką zależność że czasem gra wyciągnięta raz na rok powoduje u mnie wielką radość i zawsze wtedy potarzam sobie "kurcze ale ta gra jest dobra...". I wyjmę ją zapewne ponownie za pół roku/rok.
Pytanie, czy wyciągnięcie gry raz na rok nie jest przesłanką do podjęcia próby umówienia się na rozgrywkę z właścicielem egzemplarza tej gry zamiast trzymania jej w kolekcji. Wielu ludzi mieszka w na tyle dobrych lokalizacjach pod kątem możliwości znalezienia innych graczy, że nie powinno być problemu znaleźć właściciela takiej gry, który chętnie tę lubianą przez siebie grę przyniesie i jeszcze wytłumaczy, a przy okazji jest bardziej na bieżąco z zasadami, bo grywa w miarę regularnie. Wiadomo, są tutaj potencjalne bariery w postaci konieczności poznawania i znoszenia nowych ludzi, ale coś za coś. ;) Tak naprawdę mając 4-osobową ekipę do grania, gdzie każdy posiada zaledwie 20, ale unikalnych gier, macie do dyspozycji 80 pozycji, których z pewnością nie dacie rady ograć w rok. Tymczasem często słyszę, że w ekipie są po 2-3 egzemplarze tej-nowej-gry-co-podobno-jest-fajna, a realnie ogrywana jest tylko jedna, a czasem nawet solidarnie ląduje na półce wstydu. W swoim otoczeniu, gdzie to ja pokazuję gry ludziom, dosyć często słyszę "fajna gra, ile kosztuje?". Zazwyczaj wiem, że dana osoba zapewne nie zagra na swoim egzemplarzu przez długi czas, ma dostęp do mojego, ale i tak kupi, bo się podoba, bo już zna zasady. Zazwyczaj odradzam taki zakup i dublowanie gier, które ktoś z ekipy już posiada.

Często czytam krytyczne wypowiedzi co do wystawianych na portalach sprzedażowych gier w folii. Wiecie - że pewnie kupione na sprzedaż, że inwestor się trafił. Według mnie to po prostu stan naszego hobby. Hobby, które wymaga sporej inwestycji czasowej oraz zgromadzenia ludzi dysponujących tym czasem w jednym terminie i miejscu, a które posiada bardzo łatwy dostęp do kolejnych dawek radości zakupowych po relatywnie niskiej cenie. Kupimy tu wszystko oprócz czasu i ludzi, a to te dwa zasoby są w tej całej układance najważniejsze. Zamiast o to zadbać, po prostu suplementujemy się zakupami gier. Oczywiście jest też aspekt kolekcjonerski hobby, ale odnoszę się do sytuacji, gdy kolekcjonerstwo zaczyna nam przeszkadzać w praktykowaniu hobby.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 07:33
autor: Kal-El83
Ja generalnie kupuje zdecydowanie za dużo, jak na to ile mam okazji grać. Niektóre pudła mam otwarte i przeliczone (nie wiem czemu, ale jest to dla mnie nieodzowna część frajdy, z przyjęcia w poczet nowego tyrułu ;) ) a niektóre w folii (nawet pare lat :( ). Ale cały czas się łudzę, że przyjdzie na nie czas :D

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 08:11
autor: samuraj1369
W piku swojej zakupoholozy dobiłem do 136 tytułów, małych i dużych.
Nie ma sensu tyle tego trzymać i trzeba sobie zdać sprawę, że duże kolekcje są totalnie niepotrzebne (chyba, że z samej potrzeby posiadania i kolekcjonowania).

Zrobiłem sobie excela i skatalogowałem wszystkie tytuły, każdy dodatek, każdą promkę jaką mam. Odnalazłem ceny za jakie to kupowałem i po policzeniu wszystkiego wyszło, że na półkach leży dobre parę tysięcy i się kurzy. Sprzedałem w cholerę większość kolekcji i zostawiłem tylko te tytuły, przy których na pytanie "gramy?" odpowiedź zawsze pada "oczywiście!", nie ważne jak zmęczony bym był. Na tę chwilę posiadam 35 tytuły (nowe 3 doszły ze względu na mega okazje jakie się trafiły, ale ogram i zobaczymy czy zostaną).

Większość gier (pewnie tak z 85%+) to średniaki, które robią to samo co starsze tytuły, które można dostać albo w lepszych pieniądzach, albo można dostać w ogóle. Po co trzymać dwie takie same gry? Po co trzymać 5 Area Controli, z czego 2 są świetne, różnią się tematem i chętnie w nie zagramy, a 3 są po prostu poprawne lub średnie?

Większość kickstarterów wychodzi w retailu, zazwyczaj w lepszych pieniądzach. Jeśli gra jest nowa, wychodzi na KSie i się sprawdzi, to na 100% będzie dodruk, bo nikt sobie zarobku nie odmówi. Wtedy można dokupić. A nawet jeśli na dodruk nie chce się czekać to za cenę z kampanii można takie gry wyrwać na OLX czy innym Vinted.

Patrząc na wielkie kolekcję po 500 czy tysiąc tytułów zawsze zadaje sobie pytanie. Czy ta kolekcja służy do leżenia czy do grania? Gry planszowe to nie obrazy i trzeba w nie grać, a nie składować. Oczywiście, pomijam kolekcjonowanie dla samego kolekcjonowania.

Przy temacie niepotrzebnych zakupów, przed oczami pojawia się wątek "regrywalności", i tak np. masz 10 średnio regrywalnych, podobnych tytułów, ale jednak ciutkę się różniących. Wtedy posiadanie 10 takich tytułów można usprawiedliwić, aby się nie zanudzić przy jednej i sobie zmieniać tematykę czy IPsy. Ale trzeba zadać sobie pytanie, czy na rynku nie ma gry, która by zastąpiła te 10? Np. taka Wojna o pierścień, Twilight Struggle - przecież to są gry na całe życie tak naprawdę, każda rozgrywka jest inna, czy nie warto by się ograniczyć do takiego jednego tytułu w kategorii gier wojenno - strategicznych?

Jeżeli przychodzą do mnie znajomi, ciągle jacyś inni, i chcę z nimi zagrać w coś prostego, to po co mi 10 tytułów? Czy Carcassonne, które kocham mi nie wystarczy? Znajomi ciągle się zmieniają, więc dla każdego to i tak nowa gra, a dla mnie? Ciągle ta jedna i cudowna!

Takie o to moje przemyślenia.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 08:47
autor: miker
Trochę sprowokowałem ten wątek ;) prosząc o jego wydzielenie z tematu założonego przez @BOLLO, czyli festiwalu zakupoholizmu :D
To będzie raczej długi post… Sorry za to z góry.

- Na chwilę obecną mam 91 pojedycznczych tytułów na półce, nie licząc dodatków czy promek, bo wtedy dobijamy 100 pozycji więcej (samo Imperium Atakuje to pewnie 20 pozycji). 2 nowe gry są zamówione: Sniper oraz Prasa w druku. To daje 93 pozycje.
- Rok ma 365 dni, więc nawet grając codziennie (co umówmy się, przy dwójce dzieci 7 i 9 lat oraz moim wieku hehe 45 lvl, nie zdarza się codziennie), daje nam to pi razy oko zagranie w jedną grę 4 razy w roku. Oczywiście czas nie jest z gumy i gramy generalnie w weekendy, czasami tylko w tygodniu. Więcej w letnie czy ciepłe weekendy, nie gramy, bo lepiej zmęczyć się fizycznie na zewnątrz, niż psychicznie przy stole. Jest to po prostu lepsze dla zdrowia.
- W planszówki wszedłem bardziej na poważnie w 2019 roku. Pandemia pozwoliła zarobić wydawcom fortuny (tak mi się wydaje), a ludziom poznać tytuły, których normalnie by nie poznali, bo po prostu wszyscy mieliśmy więcej czasu w gronie rodzinnym na planszówki. Ilość moich rozgrywek od 2019 roku do obecnego (tych zapisanych w BGStats, ale należy przyznać, że do 2021 kwietnia, nie prowadziłem statystyk, więc wpisałem je z bloczków na punktację, które gdzieś miałem w 2021) wygląda następująco: 52 rozgrywki, 99, 519, 500, 508 oraz 464 w 2024 do dziś.
- Czy to dużo na rok? Jeden powie „nie”, inny powie „o cholera, jak wiele”. Aby być uczciwym, wiele z tych rozgrywek, to rozgrywki z moimi dziećmi lat 7 i 9. Więc z natury rzeczy większość tych gier to gry mniej wymagające. Nie powiem, że moje dzieciaki w tym roku grają (albo próbują grać) w El Grande czy Huang. Wiedzą, że nie traktuję ich ulgowo i muszą zapracować na zwycięstwo. Które czasami i rzadko, ale przychodzi. Dla przykładu top 5 najczęściej granych gier w 2024 to: Spicy (66 rozgrywek), Dorfromantik (33), Pokemon TCG (29), Ark Nova - to tylko z żoną na 2 osoby (23), Wild Space (20).
- Nie chodzę do klubów planszowych, nie mam za bardzo czasu na poznawanie ludzi od planszy i umawianie się z nimi na rozgrywki. Mając dzieci w wieku, w jakim są i nie mając rodziny w tym samym mieście, jestem skazany (a może to raczej miły obowiązek) zajmować się dziećmi wraz z żoną. Wpasowanie kogoś między pracę, dzieci, ich zajęcia pozalekcyjne jest już na tyle wymagające, że wieczorem zostaje albo chęć padnięcia na łóżko, albo obejrzenia czegokolwiek w TV, albo zagrania w jakąś grę. I to dokładnie w tej kolejności.
- Problem polega na tym, że mogę pozwolić sobie na kupno gier, w które potem nie mam czasu grać. Nie będę powtarzał tego, co napisaliście powyżej, bo każdy z Was zawarł w swoim poście cząstkę tego, co doświadczam.

Na czym polega więc problem?
Ano na tym, że widząc jakąś grę wizualizuję sobie przyjemność z niej płynącą w czasie gry z rodziną/żoną. Wspomniane w wątku na temat zakupoholizmu Legendy Zachodu zrobiły nam zeszłoroczne święta. I tu przy kolejnej promce, tak jak napisał Bart Henry powyżej którą łatwo wyhaczyć, pojawia się impuls „weźmy to. Pewnie zadziała, a my będziemy szczęśliwi”. I tak nie zawzse i nie często, ale gra trafia na półkę, poleży trochę. Potem ją odgrzebiemy i zagramy te 20 rozgrywek - tak jak w Wild Space, które do listopada zeszłego roku, czekało do listopada tego roku, aby zobaczyć jak dobra i mała to gra.
Dodatkowo to forum to zło. Tu każda gra podoba się komuś i każdy potrafi ją opisać tak, jakby to miał być św. Graal świata planszówek. Niby wiemy, że każdy z nas jest inny, niby mamy ukształtowany gust. Ale hola, hola Michale! Czemu by tego nie spróbować? Co może pójść nie tak???
Potem zostajemy z kolekcją 100 gier, w które z rzadka mamy czas zagrać… Czy to nasza wina. Jak najbardziej. Czy trzeba z tym walczyć? Oczywiście. Ale mam wrażenie, że z każdym przeczytanym postem na forum, każdym filmikiem na YT, każdą okazją tu czy tam, nasza siła walki maleje. I koniec końców przegrywam(y?) tę walkę.
Panaceum to sprzedaż. Zgadzam się. Ale czy nie staliście przed półką i nie robiliście listy sprzedażowej? Powiem Wam jak to wygląda u mnie. O Arnak! Sprzedajemy bo i tak gramy rzadko. Hmm… Ale to spoko gierka, dzieci zaraz dorosną, zobaczymy jak to jest zagrać w 3 lub 4 osoby. W sumie i tak leży, za tę cenę już nie kupimy. Mamy dodatki i promki. Weź to zbeirz w przyszłości wszystko ponownie… no dobra nie sprzedajemy!
Inny przykład, kiedy już naprawdę skupiłem się, aby coś sprzedać i robię listę gier. Pokazuję rodzinie, a oni wykreślają 80% pozycji, bo dla nich te gry są fajne. I zostajemy do sprzedaży z pakietem Wirusa! Po ponad 250 rozgrywkach (weź to sprzedaj…), Śpiącymi królewnami (po pi razy oko 60 rozgrywkach pewnie, etc. Kto to kupi? :D :D :D

Tak więc tak. Jakieś propozycje jak walczyć? Oprócz „twardy bądź jak Roman Bratny”?

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 09:00
autor: KubaP
Bardzo się zgadzam! Ja bardzo pilnuję, żeby nie przekroczyć tysiąca pudełek na półkach. Samoograniczanie się jest ważne!

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 09:02
autor: miker
KubaP pisze: 21 lis 2024, 09:00 Bardzo się zgadzam! Ja bardzo pilnuję, żeby nie przekroczyć tysiąca pudełek na półkach. Samoograniczanie się jest ważne!
:lol: :lol: :lol:
Ale to Twoja praca, więc ciut inny przypadek kliniczny ;)

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 09:10
autor: samuraj1369
miker pisze: 21 lis 2024, 08:47 Dodatkowo to forum to zło. Tu każda gra podoba się komuś i każdy potrafi ją opisać tak, jakby to miał być św. Graal świata planszówek. Niby wiemy, że każdy z nas jest inny, niby mamy ukształtowany gust. Ale hola, hola Michale! Czemu by tego nie spróbować? Co może pójść nie tak???
I tutaj chyba leży pies pogrzebany. Słowo klucz "Hype", który jest napędzany nie tylko przez YTuberów, ale my sami się napędzamy.
Przeczytajcie jak chłopaki z Gdańska w swoim temacie opisują rozgrywki w karcianego WoPa, brzmi to co najmniej tak jakbyśmy film oglądali. Ja mam podobno odczucia przy tej grze, ale jest mnóstwo komentarzy osób, którym ta gra się totalnie nie podoba.

I właśnie, czemu nie spróbować? Może będzie lepsza?
Warto spróbować, ale potem, cofnąć się i sprzedać te gry, od których nowa okazała się lepsza, albo sprzedać nową, bo się nie okazała lepsza. No niestety, ponownie, 3 takich samych gier nie potrzebujemy.
miker pisze: 21 lis 2024, 08:47 Ale mam wrażenie, że z każdym przeczytanym postem na forum, każdym filmikiem na YT, każdą okazją tu czy tam, nasza siła walki maleje. I koniec końców przegrywam(y?) tę walkę.
Odciąć się i nie czytać, ew. czytać tylko z ciekawości, a jak zacznie pojawiać się chęć zakupu, stanąć przed półką i poszukać gry, która jest taka sama, bo w naszych kolekcjach na pewno takie są, a jak nie ma, to ta nowa, cudowna gra, też się nie utrzyma.

Rozwiązaniem może też być szukanie starszych edycji lub pierwowzorów, które często są za psie pieniądze do kupienia (Twilight Struggle = 1989: Jesień Narodów, Tygrys i Eufrat = Huang, Zakazane Gwiazdy = Circadians: Ład Chaosu, Ankh Morkhop = Nanty Narking). Dopóki nie jesteśmy turbo fanami jakiegoś uniwersum, nie jest uzasadnione wydawanie większej ilości pieniędzy na te same mechanicznie gry.
miker pisze: 21 lis 2024, 08:47 Panaceum to sprzedaż. Zgadzam się. Ale czy nie staliście przed półką i nie robiliście listy sprzedażowej? Powiem Wam jak to wygląda u mnie. O Arnak! Sprzedajemy bo i tak gramy rzadko. Hmm… Ale to spoko gierka, dzieci zaraz dorosną, zobaczymy jak to jest zagrać w 3 lub 4 osoby. W sumie i tak leży, za tę cenę już nie kupimy. Mamy dodatki i promki. Weź to zbeirz w przyszłości wszystko ponownie… no dobra nie sprzedajemy!
Inny przykład, kiedy już naprawdę skupiłem się, aby coś sprzedać i robię listę gier. Pokazuję rodzinie, a oni wykreślają 80% pozycji, bo dla nich te gry są fajne.
Ja mam tak z dziewczyną, ja chce sprzedać jakieś gry, a ona mówi, ze to fajne. W takim momencie zawsze leci argument, że gry, które ja kupowałem mogę sobie sprzedać jeśli mi się nie podobają i i tak nie mam ochoty w nie grać, bo to strata czasu dla mnie. Jeśli ona kupuje jakieś gry to ona decyduje co sobie z nimi zrobi.

Ogólnie w naszej kolekcji jest parę tytułów za którymi ja nie przepadam (Everdell, Najlepsza gra o Kotach) i sporo tytułów za którymi ona nie przepada, ale te są rozgrywane np. w innych gronach lub solo.

Tak, zdaję sobie sprawę, że temat z dziećmi jest inny i na to nie mam odpowiedzi :D

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 09:26
autor: basickak
Odwieczny problem, który nie wymaga dyskusji. Jeśli mnie stać na nowe gry, jeśli mam odpowiednie warunki mieszkaniowe tj. do przechowywania gier itd. to po co "kłócić się" (z samym sobą) kupić/nie kupić? Sprzedać/nie sprzedać?. Nawet jeśli będzie to gra podobna do jakiejś ale w innej szacie graficznej, z małym twistem, to już robi różnicę.

U mnie zasadniczo wszystkie gry są ogrywane częściej lub rzadziej, ale są. Co chwilę jest "dawno nie graliśmy w to albo tamto" i gramy np. catan, który dla Was Graczy przez duże G jest nowym monopoly.

Mało tego jeśli wyciągamy grę nie ruszną prze 2 lata to jest to prawie jak premiera na stole, ba nawet planując granie trzeba rzucić okiem w instrukcję i przygotować się jak przed pierwszym graniem.

A jeśli trafią się jakieś popierdułki kupione do wypychania koszyka, to mogę je oddać czy po sprawdzeniu zutylizować.

Dla mnie chorobliwym stanem jest notowanie statystyk, po co komu wiedza ile razy zagrał w daną grę i ile czasu przy tym spędził

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 09:44
autor: Mr_Fisq
Uncle Adam z sąsiedniego hobby (figurki/skirmishe/przyległości) wrzucił kiedyś:

miker pisze: 21 lis 2024, 08:47 Panaceum to sprzedaż. Zgadzam się. Ale czy nie staliście przed półką i nie robiliście listy sprzedażowej? Powiem Wam jak to wygląda u mnie. O Arnak! Sprzedajemy bo i tak gramy rzadko. Hmm… Ale to spoko gierka, dzieci zaraz dorosną, zobaczymy jak to jest zagrać w 3 lub 4 osoby. W sumie i tak leży, za tę cenę już nie kupimy. Mamy dodatki i promki. Weź to zbeirz w przyszłości wszystko ponownie… no dobra nie sprzedajemy!
Skoro stać Cię na kupno gier, żeby leżały na półkach to i stać Cię na ponowny zakup Arnaka ;)
A czy za 2-3 lata w tej kategorii nie będzie fajniejszych gier na rynku? Jak nie to kupisz znowu Arnaka, jak będą to kupisz te nowe cuda.

W kwestii kupowania to odroczenie z uświadomieniem sobie celu u mnie sprawdza się całkiem nieźle ;)
Wtłuczenie sobie dodatkowego etapu między "O, fenomenalna gra, grałbym!", a "To ile się należy?".
Czy rzeczywiście potrzebuję tego typu gry? (bo może mam już innego eurosuchara czekającego na ogranie od pół roku, a może nie mam z kim grać w 6h godzinne gry negocjacyjne?)
A jeśli potrzebuję, to czy nie ma jeszcze lepszych alternatyw?

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 09:46
autor: miker
basickak pisze: 21 lis 2024, 09:26 Odwieczny problem, który nie wymaga dyskusji. Jeśli mnie stać na nowe gry, jeśli mam odpowiednie warunki mieszkaniowe tj. do przechowywania gier itd. to po co "kłócić się" (z samym sobą) kupić/nie kupić?
Ale chyba każdy ma ograniczone warunki mieszkaniowe? I dopóki nie prowadzisz firmy stricte związanej z grami planszowymi albo nie jesteś odjechanym graczem, który żyje grami, to raczej miejsce przydaje się na inne, bardziej wartościowe (tworzące wartość dodaną, a nie tylko rozrywkę) przedmioty, prawda?
basickak pisze: 21 lis 2024, 09:26 Mało tego jeśli wyciągamy grę nie ruszną prze 2 lata to jest to prawie jak premiera na stole, ba nawet planując granie trzeba rzucić okiem w instrukcję i przygotować się jak przed pierwszym graniem.
A to jest kolejny problem. Bo przed rozgrywką nie chcesz tracić 1h na czytanie reguł Barrage, a w czasie gry doczytywać czy możesz zrobić to czy tamto i jak to zrobić… To właśnie jest problem braku regularnego ogrywania kolekcji. Nie licząc Wirusa…

EDIT:
basickak pisze: 21 lis 2024, 09:26 Dla mnie chorobliwym stanem jest notowanie statystyk, po co komu wiedza ile razy zagrał w daną grę i ile czasu przy tym spędził
Umknął mi ten komentarz. Dziękuję za sugestię. Na szczęście mam znajomego psychologa, więc mogę z nią porozmawiać. Dla Twojej wiadomości, wiesz co ona zazwyczaj odpowiada? „Jeśli notowanie statystyk sprawia ci przyjemność, to nie widzę problemu, dlaczego miałbyś tego nie robić”. To jest jej zdanie.
Być może masz lepsze doświadczenie jako psycholog, niż moja znajoma po studiach i dodatkowych certyfikatach, więc chętnie poznam Twoją opinię.

A co do statystyk. To lubią je ludzie, którzy zazwyczaj posiadają umysł ścisły bardziej niż humaniści. Sam (tak mi się wydaje) taki ficzer posiadam, więc pamiętam statystyki Chicago Bulls od 1991 roku, ile razy Jordan był MVP, w jakim sezonie miał ile pkt/mecz, ile miał średnio zbiórek i asyst, etc. Czytałem je do obiadu będąc w szkole średniej. I tak, oglądałem mecze finałów na żywo o 3 nad ranem jak grali w 1996 roku z Seattle Supersonics czy później z Utah Jazz. Wiem jak kto zagrał albo kto miał grypę w którym meczu. Po prostu sprawia mi to przyjemność.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 09:54
autor: PytonZCatanu
basickak pisze: 21 lis 2024, 09:26 Dla mnie chorobliwym stanem jest notowanie statystyk, po co komu wiedza ile razy zagrał w daną grę i ile czasu przy tym spędził
Bardzo dużo osób, które są głębiej w tym hobby, prowadzi takie czy inne statystyki. Dlaczego?

Bo sprawia im to przyjemność, jest przyczynkiem do ciekawych dyskusji, pozwala zweryfikować niektóre rzeczy.

To trochę jak usiąść z kibicem do oglądania meczu. On ogląda mecz, ale pamięta też różne statystyki, pamięta o kontekście meczu, o tym co i jak grali zawodnicy, co preferuje trener, gdzie mecz jest grany.

Jest cała masa niedzielnych kibiców, którzy oglądają mecz raz na rok i widzą tylko 22 facetów na boisku bez żadnego kontekstu. Można, ale trudno nazwać wtedy że piłka to ich hobby 😉

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 09:58
autor: miker
Mr_Fisq pisze: 21 lis 2024, 09:44 W kwestii kupowania to odroczenie z uświadomieniem sobie celu u mnie sprawdza się całkiem nieźle ;)
Wtłuczenie sobie dodatkowego etapu między "O, fenomenalna gra, grałbym!", a "To ile się należy?".
Czy rzeczywiście potrzebuję tego typu gry? (bo może mam już innego eurosuchara czekającego na ogranie od pół roku, a może nie mam z kim grać w 6h godzinne gry negocjacyjne?)
A jeśli potrzebuję, to czy nie ma jeszcze lepszych alternatyw?
A propos ile się należy. To że mogę sobie pozwolić na kupno takiej gry, to nie znaczy, że rzeczywiście chcę tyle wydać :D I jak zobaczyłem cenę Too many bones czy Diuny Wojny o Arrakis, to śmiechłem. Nie mówiąc o cenach od Galakty, gdzie za zwykłe kartoniki trzeba wydać 300-400 zł. Co śmieszniejsze, które potem lądują na wyprzedażach, bo ich nikt nie chce kupić. Co moim zdaniem dlaej pogłębia problem, bo skoro gra była dobra za 300+, a teraz możesz ją kupić za 135 (patrz Świat dinozaurów), to chyba aż taka dobra nie była, co? I ludzie nie chcą tego kupować. Ale ja na marketingu się nie znam, więc nie będę wytykał Galakcie, ze nie wiedzą co robią ;)

Szczerze, lubię ładnie wydane gry, ale moim zdaniem ceny nie uzasadniają ich frajdy. Tak jak wspomniałem mam Imperium Atakuje za ponad 2k włożone w nie i sam nie wiem czy to nie była przesada. Ale SW to uniwersum z moich lat dziecięcych i pamiętam jak byłem z rodzicami na premierze (chyba?) kinowej w PL Imperium kontratakuje. Więc skrzywienie zostało…

Te nowe „lepsze” gry, często mają (muszą mieć, aby się wyróżnić?) skomplikowane niepotrzebnie zasady. Patrz Lacerdy czy inne systemy gier z ciężkością powyżej 4.5. Moim zdaniem mają je dlatego, aby się wyróżnić w stosunku do gier starych, których zasady były proste, zrozumiałe, ale zarazem dające dużo możliwości kombinowania, np. El Grande. Z chęcią kupiłem nowe wydanie i nie żałuję.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 10:00
autor: Fiacik
Jedno i to samo w kółko.... Ileż można? Mam wrażnienie, że niektórzy spędzają więcej czasu na forum niż nad planszą.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 10:02
autor: PytonZCatanu
Fiacik pisze: 21 lis 2024, 10:00 Jedno i to samo w kółko.... Ileż można? Mam wrażnienie, że niektórzy spędzają więcej czasu na forum niż nad planszą.
Łojezu, ludzie lubiący swoje hobby chcą porozmawiać na tematy związane z swoim hobby. Panie, kto to słyszał!

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 10:07
autor: Mr_Fisq
Fiacik pisze: 21 lis 2024, 10:00 Jedno i to samo w kółko.... Ileż można? Mam wrażnienie, że niektórzy spędzają więcej czasu na forum niż nad planszą.
Nikt nie każe czytać. ¯\_(ツ)_/¯
basickak pisze: 21 lis 2024, 09:26 Odwieczny problem, który nie wymaga dyskusji. Jeśli mnie stać na nowe gry, jeśli mam odpowiednie warunki mieszkaniowe tj. do przechowywania gier itd. to po co "kłócić się" (z samym sobą) kupić/nie kupić? Sprzedać/nie sprzedać?. Nawet jeśli będzie to gra podobna do jakiejś ale w innej szacie graficznej, z małym twistem, to już robi różnicę.
Bo niektórzy mają wystarczająco dużo miejsca i środków by pokryć kilkukrotnie czas który będę mogli poświęcić w swoim życiu na gry :mrgreen:
A kupowanie gier tylko po to, żeby (efektywnie) tylko "leżały na magazynie" wydaje się nieco bezsensowne.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 10:08
autor: Fiacik
PytonZCatanu pisze: 21 lis 2024, 10:02
Fiacik pisze: 21 lis 2024, 10:00 Jedno i to samo w kółko.... Ileż można? Mam wrażnienie, że niektórzy spędzają więcej czasu na forum niż nad planszą.
Łojezu, ludzie lubiący swoje hobby chcą porozmawiać na tematy związane z swoim hobby. Panie, kto to słyszał!
Karabast! I przy okazji pouczać ile kto prowinien mieć gier na półkach, oczywiście tylko ogrywanych do porzygu. Bez odbioru.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 10:16
autor: basickak
Fiacik pisze: 21 lis 2024, 10:08
PytonZCatanu pisze: 21 lis 2024, 10:02
Fiacik pisze: 21 lis 2024, 10:00 Jedno i to samo w kółko.... Ileż można? Mam wrażnienie, że niektórzy spędzają więcej czasu na forum niż nad planszą.
Łojezu, ludzie lubiący swoje hobby chcą porozmawiać na tematy związane z swoim hobby. Panie, kto to słyszał!
Karabast! I przy okazji pouczać ile kto prowinien mieć gier na półkach, oczywiście tylko ogrywanych do porzygu. Bez odbioru.
Otóż to, dlatego uważam że skoro kogoś stać i ma możliwości, to co komu do tego czy gra leży i się kurzy i jest grana 1 na 2 lata i czy ma kupować więcej czy mniej

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 10:21
autor: miker
basickak pisze: 21 lis 2024, 10:16 Otóż to, dlatego uważam że skoro kogoś stać i ma możliwości, to co komu do tego czy gra leży i się kurzy i jest grana 1 na 2 lata i czy ma kupować więcej czy mniej
Zobacz post od @Mr_Fisq powyżej. Dobrze to opisał w 2 linijkach tekstu.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 10:40
autor: basickak
miker pisze: 21 lis 2024, 10:21
basickak pisze: 21 lis 2024, 10:16 Otóż to, dlatego uważam że skoro kogoś stać i ma możliwości, to co komu do tego czy gra leży i się kurzy i jest grana 1 na 2 lata i czy ma kupować więcej czy mniej
Zobacz post od @Mr_Fisq powyżej. Dobrze to opisał w 2 linijkach tekstu.
Bezsensowne wg kogo?
To jest pojęcie względne. Dla mnie bezsensem jest zbieranie notesów punktacji, rozcinanie folii w taki sposób żeby folia nadal była na pudełku i wiele innych Waszych bezsensów.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 10:56
autor: Galatolol
Co do notowania partii, to przewracam oczami jak kolega np. wpisuje dokładne wyniki przy imprezówkach, ale ogólnie to jest dobre narzędzie do kontrolowania kolekcji - widać czarno na białym, że w coś się od dawna nie grało i może to pomóc w decyzji o sprzedaży.

Re: Sprzedajemy za mało? A może kupujemy za dużo? (Wydzielone z "Ostatnio kupiliśmy... bo...")

: 21 lis 2024, 11:04
autor: Zaan84
Ja tez ostatnio stanąlem przed półką i przesegregowalem gry. Część została, część wystawilem na sprzedaż, a część w którą wiem ze nigdy nie zagram i nie sprzedam ułożyłem w stosik i zrobiłem ognisko (uprzednio wyjąwszy elementy plastikowe). Przynajmniej ten jeden ostati raz te gry dały frajdę dzieciakom.