Mamy już prawię połowę lutego, a ja odkopuję grudniową grę miesiąca

, no ale cóż, cały grudzień i styczeń minęły mi pod znakiem chorowania dzieci i mojego, więc czas na dłuższego posta mam dopiero teraz. Kontynuuję też robienie jednego dużego wpisu co kwartał, więc jest to podsumowanie rozgrywek z października, listopada i grudnia 2024:
Cafe Baras (+++) - bardzo prosta karcianka rodzinna. W grze prowadzimy kawiarnię jako kapibara i zagrywamy karty na dwa sposoby - albo jako pozycję w naszym menu/element wystroju kawiarni (za takie zagranie karty musimy zapłacić), albo jako gościa, którego obsługujemy (aby zdobyć pieniądze). Punktujemy za zdobycie regularnych klientów (nasze menu i wystrój spełniają ich wszystkie oczekiwania), za punkty z zagranych do kawiarni kart, za gości specjalnych będących wspólnymi celami dla wszystkich (każdy może te cele spełnić, nie jest to wyścig) oraz za kasę, która nam została. Dodatkowo karty zagrywane do kawiarni często mają albo jakieś umiejki albo specjalne zasady punktowania. Decyzje tu podejmowane nie są jakieś górnolotne, ale też nie zupełnie banalne i dla mnie gra ma idealny balans między lekką rozgrywką, a gra, gdzie coś trzeba pomyśleć, aby wygrać. Do tego bardzo przyjemny klimat, no jedno z odkryć tego roku, uwielbiam, czekam na polskie wydanie

.
Nation: The Dice Game (++) - z dużym pierwowzorem poza tematem chyba nie ma za wiele wspólnego - odczucia z rozgrywek zupełnie różne, ale mimo to gra jest bardzo fajna i choć fanką turlanek nie jestem, to tutaj jakoś ta losowość kości mi nie przeszkadza. Bardzo przyjemne są decyzje, który kafel do naszego tableau kupić, żeby sobie rozkręcić jakiś mini silniczek. Niestety wybory są tu ta samo proste jak we wspomnianych wyżej Cafe Baras

(a jednak chciałoby się od tej gry więcej), a przynajmniej ja mam takie odczucie. Wciąż jednak rozgrywka jest na tyle przyjemna, że zostaje w kolekcji i będzie grane mam nadzieję.
Crime Zoom: Bird of ill omen oraz His Last Card (+) - dwie małe karciane gry detektywistyczne. Pomysł bardzo fajny, ale trochę mi zgrzytał sposób punktacji na koniec. Dla mnie niektóre pytania były trochę mylące i jednak z tego typu gier wciąż wolę Sherlocka Holmesa Detektywa Doradczego albo Kroniki Zbrodni. Myślę, że trochę tutaj zaprzepaścili fajny potencjał gry, bo można było te małe gry zrobić po prostu lepsze fabularnie. Kupione jednak po 10 zł sztuka chyba, więc nie żałuję

.
Atlantis Rising (++) - po już chyba latach wpisywania i wykreślania tego tytułu z wishlisty w końcu się złamałam i kupiłam i... nie żałuję. Nie wiem czemu w głowie miałam przeświadczenie, ze to cięższe euro. W rzeczywistości, to prosty (mechanicznie) coop w zbieranie i zarządzanie zasobami z dodaną mechaniką "tonięcia" pól akcji, która to jest bardzo losowa, jak na tego typu euro. Przypomina mi to w odczuciach Robinsona Crusoe - gra co chwila rzuca ci kłody pod nogi i naprawdę ciężko to wygrać, jeśli los nam nie sprzyja, a ryzykować i chodzić na pola zagrożone zatonięciem trzeba, bo one oczywiście dają więcej surowców. Lubię bardzo i zamierzam grać - zapewne częściej niż w Robinsona, bo i rozłożenie i złożenie trwa dużo krócej, a i zasady dużo łatwiej sobie przypomnieć po czasie.
Niezwykłe Ogrody (+-) - mała karcianka, która była inspiracją dla mojego ukochanego Village Rails. Gra działa bardzo fajnie, całkiem dobrze wymyślona mitygacja losowości rynku kart - możemy przykryć już wyłożoną kartę nową kartą (gra jednak kończy się jak ktoś zapełni wszystkie pola swojej siatki ogrodu, a jak my będziemy kilka razy zakrywać już leżące karty, to na koniec gry nasz ogród będzie mniejszy, a co za tym idzie, osoba mająca jednak szczęście w losowości kart na rynku wygra, no ale i tak wolę jakąś mitygację losowości niż żadną

). Gra mechanicznie przyjemna, ale o matko i córko, co za nuda tematycznie i graficznie. Rysunki moim zdaniem bardzo mdłe. Jeśli na koniec nasz ogród wyglądałby naprawdę ładnie, to pewnie bym zostawiła w kolekcji, ale przy tak nijakiej oprawie graficznie i leżącym na półce Village Rails (które wolę) nie mam potrzeby zostawiać w kolekcji.
Kariba (++) - gra typowo rodzinna, a nawet prawie że dziecięca, mimo tego ja z mężem bardzo dobrze się przy niej bawimy. Grafiki kart zwierzątek bardzo w moim guście, a sama gra prościutka i idealna na odmóżdżenie po ciężkim dniu. Zagrywamy karty wokół wodopoju i jak uzbiera się dana liczba kart jednego typu, to zwierzęta danego typu są przepędzane i trafiają do gracza, który to zainicjował. Wygrywa ten kto zgarnie w ciągu gry najwięcej kart. O dziwo gra trafiła do top 10 gier poznanych w tym roku

(nie wiem, czy to bardziej świadczy o tym, jak ten rok był dla mnie słaby w granie, czy o tym, jak dobra ta gra jest

).
Łąka (-) - moje pierwsze spotkanie z tą grą i odbiłam się zupełnie. Decyzje były dla mnie dość miałkie i sam system wyboru kart o wiele bardziej wolę w Quadropolis. Dodatkowo bardzo nie lubię, jak gra szczyci się pięknymi grafikami na kartach, a większość kart podczas gry przykrywamy nowymi kartami... Jak już mam ładne karty, to chcę je oglądać! No gra po prostu nie dla mnie pod względem mechanicznym.
Architekci Stonespine (++) - bardzo fajny abstrakt w budowanie lochów. Bardzo lubię takie układanki, a tutaj na dodatkowy plus wiele sposobów punktowania - a to za ukryty cel, a to za cele zdobyte podczas gry, za symbole w naszych lochach, za punkty na kartach lochów, za ścieżki w lochach - dzięki temu losowość czy kart, czy rynku żetonów nie przeszkadza aż tak bardzo, bo zazwyczaj uda się za coś punkty zgarnąć, jak dobrze pokombinujemy. Bardzo miłe zaskoczenie.
Res Arcana (-) - podobnie jak w Łące, tak i tutaj zdecydowanie nie jestem targetem tej gry. Umęczyliśmy się bardzo podczas tej jednej partii, bo też jakoś instrukcja nie pomagała w zrozumieniu wszystkiego - ale to może być efekt już zmęczenia podczas grania w sporo gier na targach AleGramy. No i bardzo nie lubię, jak w grze trzeba stosować draft kart na początku, żeby zbalansować grę. No nie lubię draftu i wolę go unikać w grach.
Fliptown (+) - raczej za roll/flip & write nie przepadam, ale jakoś ciągle próbuję tych gier i nawet parę się spodobało (np. Następna Stacja Londyn czy Kartografowie). Fliptown wpadł raczej w część skali "raczej mi się podoba", więc jak na gatunek, za którym nie przepadam gra wypadła wręcz bardzo dobrze

. Na tyle fajnie mi się grało, że jak ktoś zaproponuje, to chętnie zagram, ale czy muszę mieć w kolekcji? Trochę korci mnie wydrukowanie sobie dodatku z kampanią solo, ale jednak mam tyle gier na półce wstydu, że chyba zrezygnuję i pójdzie od razu na sprzedaż. Jednak jak ktoś lubi "wykreślanki", to bardzo polecam sprawdzić, bo to solidny tytuł.
Middle Ages (++-) - bardzo fajny lekki tytuł, ale jednak błyszczy na większą liczbę graczy, ja gram głównie solo i dwuosobowo, a uważam, że tutaj 3 osoby to must have, żeby efekty budynków wprowadzających negatywną interakcję miały sens.Wizualnie gra też bardzo mi się podoba, no ale przez liczbę graczy nie trafi do kolekcji (grałam na AleGramy).
Odkrywcy Nocnego Nieba (---) - jedna partia podczas AleGramy była nieprzyjemnym przeżyciem. Bardzo chciałam żeby gra mi się spodobała, bo czekałam na mój egzemplarz zamówiony w przedsprzedaży, a tu taki kasztan. W grze rysujemy konstelacje i punktujemy za kolory gwiazd, które znalazły się w narysowanej właśnie konstelacji oraz na koniec gry dodatkowo za gwiazdy na peryferiach nieba, wokół słońca czy za przecięcie linii, po której porusza się słońce. Wszystko super, ale karty z kształtem konstelacji wybieramy w ciemno! Znamy jedynie kolor gwiazdy do punktowania oraz wielkość konstelacji, ale tutaj poza tym kluczowy jest kształt, jaki ta konstelacja będzie miała, a tego nie znamy w momencie wyboru karty. Dawno nie grałam w coś tak frustrującego - niby wybrałam optymalna kartę na tę rundę, ale po jej odkryciu okazuje się, że nijak mi pasuje do narysowania i sensownego zapunktowania. Pomyślałam, że może coś zmieni dodatek "Zodiak" albo jak więcej pogram, więc jak już swój egzemplarz otrzymałam, zagrałam jeszcze 4 razy solo z dodatkiem i bez i niestety zdania w ogóle nie zmieniłam. Okropna jest ta gra i jedyne, co mi się podoba to pomysł na obracające się niebo, grafiki i temat, całe mechaniczne mięsko do piachu, jak dla mnie :/.
Spectacular (+-) - kolejna gra, która bardzo chciałam, żeby się spodobała. Lubię abstrakty, lubię zwierzątka, nie lubię kości - dwie na trzy rzeczy wydawały się na plus i co do kości wiedziałam, że mamy znaną pulę od początku gry plus żetony do manipulacji, więc jakoś o losowość tutaj się nie bałam. Grałam tylko solo, więc element nie wybrania czegoś, na co ludzie często narzekają, nie uwierał (choć i tu w pierwszych grach się potrafiłam pomylić, bo kolejność czynności jakoś taka nieintuicyjna była dla mnie). Gra w wariancie podstawowym, czyli bez kafli celów, wydaje się być fajna, ale solo trzeba grać z losowanymi celami. Ogólnie cele, czy prywatne (jak tu), czy wspólne zwykle lubię w grach, ale tu niestety są one bardzo niezbalansowane. Przetestowałam te kafle celów, no i brak balansu (wynikający albo z niepasujących kości podczas gry, albo po prostu z tego, że jeden cel daje więcej punktów niż inny) jest bardzo duży i z nimi grałabym tylko przy wprowadzeniu otwartego draftu kafli celów na początku gry, a najchętniej to grałabym bez nich, a w solo nie mogę. Dodatkowo, jak na prosty abstrakt, to ta gra ma wszystkiego za dużo i z tej kategorii gier zdecydowanie wolę Ostoje, więc Spectacular pójdzie na sprzedaż.
POWROTY, O KTÓRYCH JUŻ PISAŁAM W POPRZEDNICH MIESIĄCACH I ZDANIA O NICH NIE ZMIENIŁAM:
Ostoja, For Northwood!, Ancient Realm, Disney Lorcana, Następna Stacja: Londyn, Halo Wieża, Kryptyda, Sea Dragons
GRA MIESIĄCA:
PAŹDZIERNIK: Cafe Baras
LISTOPAD: Cafe Baras
GRUDZIEŃ: nic - przez choroby zagrałam tylko w Cafe Baras i Specacular, a głupio mi kolejny raz wybierać Cafe Baras zwłaszcza przy braku konkurencji.
ROZCZAROWANIE KWARTAŁU:
Odkrywcy Nocnego Nieba