1. nie narzekam ze nowe gry sa slabe, tylko ze nie sa _lepsze_ niz te stare. po co je kupowac poza checia utrzymania w ruchu sklepow?STARSCREAM pisze:Za dużo tych gier kupujecie i tyle. Gdybyście jeszcze się zachwycali każdym kolejnym nabytkiem i te 2-3 rozgrywki w nową grę były dla was wyjątkowe to bym zrozumiał. Ale jeśli do tego dochodzą narzekania, że nie ma nic nowego.. no to już się robi nieco dziwne. Poza tym zakładam, że wszyscy macie swoje życia osobiste, obowiązki i inne zainteresowania. Ile Wy macie czasu na te gry planszowe?
Zauważcie, że są ludzie, którzy całe życie grają w jedną jedyną grę np. w Szachy i im się jakoś nie nudzi. Nie szukają nowych podniet. Jak macie z tym problem i co chwilę potrzebujecie nowych wrażeń, to radzę rzucić planszówki i wyruszyć w świat w poszukiwaniu przygód.
2. zagralem wiecej partii w go niz prawdopodbnie zagrasz sumarycznie partii we wszystkie gry w zyciu, ale i tak daje sobie prawo 'szukania podniet' :p
3. geneza mojego 'cult of the new': przychodze na politechnike. moge zagrac w cos co ja dobrze znam tlumaczac reguly i rozjezdzajac wspolgraczy, albo moge zagrac w cos nowego gdzie mamy na starcie rowne szanse. przez dlugi czas to byly jedyne dwie alternatywy - 'zagram w cos co znam z ludzmi ktorzy to znaja' nie bylo na liscie opcji. teraz jest, ale tylko jesli jestes fanem umawiania sie na wszystko z wyprzedzeniem. moral: do wyboru mam a) kopanie bezbronnych b) granie tylko w nowosci i c) nie chodzenie na politechnike. dlugo wybieralem b), teraz jest faza na c)... :p
jak mialem faze b) nie przeszkadzalo mi ze nowe gry nie sa lepsze, byle byly w miare dobre (nieczesto nawet to sie udaje). w fazie c) potrzeby istnienia wtornych nowych gier nie widze wcale