Martin Wallace to jeden z niewielu bardzo znanych projektantów gier, który mi strasznie nie leży. Nie wiem czemu, jego gry są po prostu dziwne... z niewielkimi wyjątkami.
Jedną z pierwszych gier, które kupiłem i nadal mam w kolekcji to Książęta Florencji (chyba z 10 lat temu). Nadal bardzo lubię, choć nie grałem ze 2-3 lata.
Ostatnio kupiłem też Via Nebula by uzupełnić kolekcję o gry lekkie. Ta gra akurat jest średnia+.
Kiedyś grałem też w Steam, który w końcu sprzedałem. Gra zbyt mechaniczna, polegająca raczej na budowaniu pętli i zgarnianiu kubików niż na intuicyjnym budowaniu fajnej infrastruktury kolejowej... o wiele lepsze są już w tej materii gry z serii 18xx...
Pozostałe gry, które próbowałem zupełnie mi nie podeszły i albo od razu sprzedałem albo nie maiłem ochoty już grać: Świat Dysku, Studium w Szmaragdzie (ale to dziwna gra... łeee), Brass. Ten ostatni po prostu nie wszedł w nasze towarzystwo. Wszyscy zgodnie grę "znielubili"... choć ja uważam, że ma potencjał... jednak jest zbyt sucha i męcząca... i mówi to ktoś kto lubi niektóre gry Felda (gość jest jednak bardziej spójny), a zwłaszcza gry Lacerdy (jego gry są bardzo tematyczne i są dość "otwarte").
Także z mojej perspektywy Wallace wydaje się bardzo dziwnym designerem, który wydaje gry nieoczywiste, różne... niestety moim zdaniem jednak przekombinowane i nieciekawe.. poza Książętami...
PS: Powyższe to oczywiście moja subiektywna opinia i chciałbym znaleźć więcej gier tego Pana, które mogłyby mi podejść... choć statystycznie będzie to trudne.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)