Przyznam się Wam, że lubię te okołoplanszówkowe tematy.
Co prawda daleko jeszcze do tego, by stworzyć rys fana planszówek, ale z tych strzępów rozsianych po różnych wątkach, można sobie ułożyć w głowie co nieco.
Jedno da się zauważyć, że podejścia do grania, z różnych powodów, są diametralnie różne (odkrycie roku
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
). Stąd też czasem pojawiają się próby ustalenia "jedynej słusznej" opcji, odkrycie jakie podejście do planszówek jest najwłaściwsze.
I właśnie to: jak często, z kim i gdzie się gra sprawia, że powstają tak różne opinie. Inne podejście będzie miał ten, kto kilka razy w miesiącu gra jedynie z żoną, czy współlokatorem, inne ktoś, kto kilka razy w tygodniu ma możliwość skorzystania z miejscówki z dużą wypożyczalnia, gdzie przewija się sporo ludzi i zawsze znajdziesz kogoś, kto zagra z tobą w daną grę.
Dlatego też pojawiają się stale dyskusje, często bardzo fajne, gdzie jedni przekonują, że najlepsze jest ich podejście, czyli granie dziesiątki razy w daną grę, a inni - dla odmiany - uważają wprost przeciwnie: najlepsza jest rotacja i w mało którą grę są w stanie zagrać więcej niż dwa razy.
Jedni grają wyłącznie z innymi geekami w 18xx, bo do niczego innego nie ma sensu siadać, a inni nawet na stypę wezmą One Night Ultimate Werewolf, bo będzie sporo ludzi i być może uda się zebrać ekipkę, żeby pograć.
Część graczy kompulsywnie kupuje jak najwięcej nowości (najwyżej się sprzeda jak nie podejdzie), inni dokonają zakupów po półrocznym riserdżu.
Jedni mają 800 gier, ale "żadna gra się nie kurzy, bo grają rotacyjnie, więc co najmniej raz na dekadę jest wyciągana". Inni przekonują, że to głupota, bo oni mają 9 gier i to jest max, chociaż zaczynają się poważnie zastanawiać, czy jednak nie kupić dziesiątej, bo gra x ma tak świetne recenzje, że może warto dać jej szansę.
Doprawdy, świetne jest to hobby, w którym każdy może znaleźć swoje optymalne podejście.
Ale skoro już to wszystko napisałem w tym wątku, to pasowałoby wrzucić swoje 5 groszy zgodnie z tematem. Prawdę mówiąc, zwłaszcza czytając comiesięczne relacje typu: "W tym miesiącu słabo. Jedynie 56 partii w 38 gier, w tym 12 nowości", zastanawiałem się jak i kiedy macie na to wszystko czas. W tym wątku co prawda niewiele osób się wypowiedziało, ale nie wygląda to tak strasznie
U mnie chyba dość standardowo. Z kumplami spotykamy się najczęściej dwa razy w tygodniu po 3-4 h. W domu teraz trochę gorzej, ale udaje się wyrwać godzinę, czy dwie tygodniowo.
Raz w miesiącu robimy otwarte spotkania, ale wtedy raczej tłumaczę niż gram, więc się nie liczy.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Dla mnie to tak optymalnie, nie czuję przesytu, nie czuję głodu. Jak w danym tygodniu jakieś spotkanie nie dojdzie do skutku, to się nie potnę, a jak w domu trafi się lepszy dzień i pogra się więcej, to jeszcze lepiej.