Z tymi średniakami to wg mnie demonizujesz. Dlaczego niby "zazwyczaj" mamy się spotkać z opisaną przez Ciebie sytuacją? Przecież sam fakt posiadania przeciętnych (w sensie wartości liczbowych) kart nie oznacza z automatu, że nie wygramy żadnego tricka, a wybieranie jako drugi lub trzeci (w grze pięcioosobowej) również może dostarczyć nam interesujących kart do wyboru. Mamy też przecież karty PI, o które warto zawalczyć właśnie na okoliczność gorszego rozdania. Oczywiście taki scenariusz, że przez całe rozdanie będziemy "żywić się" resztkami ze stołu, jest jak najbardziej możliwy i wcale nie taki nieprawdopodobny, ale nie popadajmy w drugą skrajność twierdząc, że tak będzie niemal zawsze. Ponadto gramy jednak 3 rozdania, co zmniejsza prawdopodobieństwo statystowania przy całej rozgrywce.
Fajnie, że przywołałeś tu akurat Race'a, bo moim zdaniem ta gra po osiągnięciu pewnego poziomu zaawansowania przez graczy staje się mocno losowa. Jeżeli gracze znają dobrze karty, potrafią na podobnym poziomie składać z nich wartościowe komba, to gość, który dostanie startową rękę pod dobrą strategię i/albo przyjdą mu szybko karty ładnie ze sobą współdziałające, zyskuje bardzo wyraźną przewagę nad równie solidnym graczem, który tych kart musi szukać - w końcu to wyścig. I ciężko tylko w oparciu o to twierdzić, że Race jest złą grą. W końcu jeśli zagram na odwal się, to mam przegraną jak w banku. A jeśli zagram dobrze, a komuś bardziej się poszczęści? No trudno, nie siedzę przecież nad pojedynczą partią trzech godzin i nie gram o złote kalesony

Podobnie traktuję Śliwkę. W tych kilku partiach, które miałem okazję zagrać rzeczywiście trafiła mi się rozgrywka, w której przez pechowe karty nic nie mogłem sensownego uczynić. A może mogłem, tylko nie potrafiłem? Na pewno nadal mi się przyjemnie grało - jest interakcja, szczypta złośliwości, decyzyjność na kilku fajnych płaszczyznach. Czas rozgrywki nie jest specjalnie długi - owszem wolałbym żeby był jeszcze nieco krótszy, ale zważywszy, że to gra w typie "z rodziną na niedzielne popołudnie", nie wydaje mi się nadmiernie długi.