Tak się pytam, bo jako urodzony idealista, utopista i ogólnie zwolennik zespołowej pracy i wyzwalania synergii wśród ludu ciekawy jestem czy coś wartościowego z takiego projektu mogłoby powstać

Hej, Adam, czemu tak pesymistycznie? Może obecna popularność gier kooperacyjnych spowoduje u niektórych ich miłośników zaangażowanie w kooperacyjne tworzenie planszówek.Dominusmaris pisze:W świecie planszówkowych egocentryków nie ma szans na stworzenie czegokolwiek.
Nie czasy średniowiecza, że wieśniak sobie świnie ubijał, a płatnerz miecze stukał i wszyscy byli szczęśliwi. W dzisiejszych czasach większość odkryć, wynalazków, produktów jest tworzona przez kilku, kilkudziesięciu, tysiące ludzie, którzy ze sobą pracują w ramach jednego projektu. To że potem jedna morda to firmuje w mediach to tylko dlatego, że jedna morda jest bardziej medialna niż tysiąc mord. Z tysiącem mord za bardzo wywiadu nie zrobisz, ani o wszystkich w gazecie nie napiszesz.Dominusmaris pisze:Pomysł byłby dobry gdyby miał być realizowany przez grupę robotów
stworzoną na jednolitym oprogramowaniu. Mogłyby wykonywać wszystkie elementy
jednocześnie, mając pewność że po połączeniu będzie to wszystko spójne.
Dominusmaris pisze: Tworzenie gry jest jak malowanie obrazu. Nie sądzę by ktoś mógł namalować głowę, ktoś korpus, jeszcze
inny kończyny a ostatni tło.
Dominusmaris pisze: Nie chodzi mi o spiskową teorię dziejów, ale mam podobny przykład.
Moja mama jest naukowcem i ma ten problem, że jej koledzy profesorowie, dość leniwi,
raz w roku przychodzą do niej ,,wysępić" miejsce współautora w JEJ publikacji.
No to podsumowałeś. Jako przykłady należy choćby przytoczyć to owe zacne forum, czy BGG, gdzie egocentryczni planszówkowicze tworzą świetną wartość dodaną, z której tysiące czerpią pełnymi garściami (w tym również Ty).Dominusmaris pisze: Wracając do tematu. W świecie planszówkowych egocentryków nie ma szans na stworzenie czegokolwiek.
Zobacz na wątek ,,Megakonkursu", tam każdy (w tym ja) forsował swoją wizję, nie mając zupełnie na uwadze,
co zrobić by ten konkurs się odbył, a nie był tylko świetnie dopracowanym pomysłem lądującym w koszu.
Chyba nie zrozumiałeś pytania koneva jeśli mówisz o bezinteresownej pomocy zamiast dającej satysfakcję współpracy.Dominusmaris pisze:I Ty liczysz, że z tych ludzi zbudujesz zespół który bezinteresownie pomoże Ci zrealizować projekt?
Zazwyczaj też game designer firmuje grę swoim nazwiskiem, jako osoba, która dała pomysł oraz "jego genialność i nowatorstwo".Samur pisze: Przedstawia w nim bardzo ciekawy podzial pracy dla designerow gier. Dzieli Nas na: game designerow i game developerow.
Dokładnie. Współpracy, która wyzwala pomysły i idee, które się nigdy w jednej głowie nie narodzą. Chodzi o tą synergię, gdzie połączenia i relacje pomiędzy poszczególnymi ludźmi wnoszą dodatkową wartość do całości. To jest napędzanie jednego pomysłu drugim, potem ktoś go pochwyci coś dorzuci, gdzieś zaskoczy, napisze coś więcej. Całość rozpędza się i jest nie do zatrzymaniamst pisze: Chyba nie zrozumiałeś pytania koneva jeśli mówisz o bezinteresownej pomocy zamiast dającej satysfakcję współpracy.