Ja się bardzo cieszę widząc, że ta gra wraca, bo jest prześwietna (ale też piszę to z sentymentu, bo to jeden z pierwszych deck-builderów w mojej kolekcji, może nawet pierwszy? i chyba druga gra solo, bo pierwszą chyba był onirim - o stokroć gorszy tytuł).
Grę jak najbardziej można rozgryźć, jeśli się ogarnia deck buildery - no ale właśnie, to deck-builder i niefortunne ułożenie kart może przegrać grę. Tylko dlatego, że to solo, to można szybko spróbować jeszcze raz, aż do skutku, ale nie powiedziałbym, że jest tutaj problem strategii wygrywającej - to nie jest tak, że w każdej grze jesteś w stanie wyczerpać stos kart starzenia - mogą karty nie dojść. Ale jak w każdym deck-builderze - starasz się odchudzać maksymalnie talię, więc ta zmiana z przegraną w przypadku wyczerpania stosu starzenia jest naprawdę dobra i spokojnie mogę ją polecić. Przed tą zmianą tylko raz udało mi się zdobyć maksymalny możliwy wynik (i chyba były jeszcze ze 2 próby, ale szybciej pokonałem piratów niż zdążyłem wymaksować punkty).
No właśnie, piraci: to moim zdaniem największa bolączka tej gry. Tematycznie są kulminacją - powinni być zwieńczeniem całej gry - ostatecznym wyzwaniem, które pokazuje, czy zagrałeś dobrze. Niestety nic bardziej mylnego... Jeśli przeżyłeś czerwoną fazę dżungli, to piraci są tylko formalnością - nie stanowią żadnego wyzwania, a ich "numerki" są odrobinę lepsze od tych na czerwonym poziomie dżungli - przy tym dają znacznie większą wolność i bardziej wybaczają błędy, czy pechowy dociąg... W żaden sposób się między sobą nie różnią (no poza numerkami...) - nie dyktują obrania innej strategii, nie mają widocznie słabych i silnych stron. Są nijacy, bo zawsze grasz przeciwko nim tak samo (chyba, że zupełnym przypadkiem udało Ci się przebrnąć przez czerwoną fazę) - w związku z tym, zamiast dwóch piratów, mógłbyś stawić czoła nawet całej talii piratów przy pomocy swojej finałowej talii Robinsona - a tak raczej być nie powinno...
Na szczęście piraci to jakieś 5% gry, więc nie czynią z gry zawodu - to nadal bardzo dobra gra jeśli rozumie się jej aspekty mechaniczne i tematyczne (cykl starzenia się, uczenie się głównego bohatera na błędach i prześmiewcze granie jako Piętaszek korygujący zachowania Robinsona kształtując jego charakter).
Moim zdaniem warto, by każdy gracz solo miał ją w swojej kolekcji
