To ja może napiszę co tam wczoraj zagrać się udało.
Otóż na pierwszy ogień poszedł Age of Empires w składzie pięcioosobowym. Ogólnie duża rzeźnia była i praktycznie od drugiego wieku regularnie dochodziło do bitew. Francuzi (niebiescy, którymi grał aba) sukcesywnie eliminowali wszystkich konkurentów na swoich terytoriach a również Hiszpanie (żółci, którymi grała Lila) zadbali o to, żeby nikt im się na terytorium nie panoszył. Jakoś tak się złożyło, że jako ten co grał już w grę wcześniej (aż dwa razy

) obrywałem w starciach więc dałem sobie spokój i kolonizowałem inne tereny w bardziej pokojowy sposób. Gra skończyła się remisem Anglików (czerwonych, którymi ja grałem) z Francuzami. Uratował mnie budynek dający +1 żołnierza do bitew, w których się bronię przez co już mniej chętnie na mnie najeżdżano. Doczytałem w instrukcji, że remisy są najpierw rozstrzygane przez ilość punktów za kolonizację z 8 rundy, czyli za ilość pkt za terytoria a nie za odkrycia co moim zdaniem jest mało eleganckie bo trzeba by przy każdej grze spisywać kto ma ile pkt przed ostatnim podliczaniem i nie można tego w szybki sposób rozstrzygnąć. Wydaje mi się, że aba miał więcej z terenów zajętych ale ciężko być tu pewnym. Mogli jakoś inaczej to rozwiązać. Pieniądze, towary, odkrycia. Cokolwiek szybciej dającego się policzyć.
Moje przemyślenia są takie: drugi raz zdarzyło się, że czołówka miała minimalną różnicę punktową, więc przez całą grę nie można sobie odpuścić i każdy punkt się liczy. Na minus właśnie okazują się działać losowe karty odkryć gdzie właśnie ta różnica jednego punktu może zaważyć na wygranej.
Potem jeszcze zagrałem w Chicago express w pełnym składzie i gra udowodniła, że jednak losowość ma

. Polega ona na tym, że nigdy nie można być pewnym kto jeszcze się dołączy do spółki i jakie będzie miał plany. Cirrus na upartego chciał koleją czerwoną dojechać do Chicago, a kolega, którego imienia nie pamiętam postanowił najpierw zurbanizować tereny północne co rzutowało na niewystarczającą ilość kolejek żeby dojechać do Chicago więc powstał konflikt owocujący tym, że czerwona kolej zaczęła jeździć po polach i lasach szerokim łukiem omijając miasta i góry i tym samym psuć plany posiadaczom czerwonych akcji. Wiadomo gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta więc pozostałe koleje rosły w siłę i zwiększały swoje dochody. Skończyło się na wygranej Makarona z 38$ w ręce, ja za nim z 33$. Na pudło udało się wskoczyć jeszcze Cirrusowi, który chyba całą grę przesiedział na jednej czerwonej akcji.. albo może jeszcze jedną kupił? Nie pamiętam.
Przemyślenia: nie opłaca się wysoko licytować co udowodnił Gregorius dając coś ponad 20$ na końcu gry za niebieską akcję, których już miał dwie, jak i Hołek, który do spółki niebieskiej za wszelką cenę też się chciał dostać.
Co do przynoszenia gier to zaktualizuję swój profil na BGG i napiszę, które gry mam w Katowicach a które w Rybniku i jeżeli ktoś by chciał żebym coś z Rybnika przywiózł to najpóźniej w niedzielne południe da znać żeby zabrać zdążył.
A z tłumaczeniem gier jest tak, że idzie mi to jak krew z nosa i nie lubię bardzo tłumaczyć gier do których zasad nie przeczytałem a grałem mało razy. Jak mam wytłumaczyć coś co mam albo dobrze znam to ok, jak będzie trzeba to postaram się. Wczoraj starałem się wytłumaczyć Race for the Galaxy, z jakim skutkiem to nie wiem bo miny na twarzach ludzie mieli dziwne

ale z tego co widziałem dotrwali do końca. Inna sprawa, że nie jest to najprostsza gra do wytłumaczenia.
Anyway, jak ktoś będzie coś chciał pograć z mojej listy to pisać, jak mam to w Katowicach to nie ma problemu żebym zabrał. Coś tam też tak spontanicznie przyniosę od czasu do czasu.
A za tydzień obowiązkowo Throug the Ages. Pisać kto chętny na wersję full.