Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
zawias
Posty: 253
Rejestracja: 08 gru 2013, 00:45
Has thanked: 7 times
Been thanked: 41 times
Kontakt:

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: zawias »

RUNner pisze: 30 lis 2020, 10:57
zawias pisze: 30 lis 2020, 10:15 W dodatku Przebudzenie Molocha znalazłem kolejny błąd. Na karcie "Cyborg" jest tekst "w fazie eksploracji". Powinno być w "fazie ostrzału" (bo zdolność odnosi się do uszkodzenia broni).
Niekoniecznie to musi być błąd, bo w fazie Eksploracji też można strzelać gdy dostępne jest jakieś Stanowisko ogniowe i Cyborg mógłby się przydać, ale dla gracza byłby to niezbyt duży atut. Ciekawe czy karta w wersji angielskiej ma taki sam opis?
Zapytałem na stronce Fani Potal Games. Sam autor odpisał :D "Hi. It is a typo: the correct phase is Fire Weapons Phase!"
Więc to literówka. Faza ostrzału jest poprawna ;)
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4280
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 657 times
Been thanked: 1117 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: RUNner »

Wróciliśmy do planszy alfa żeby sprawdzić jak się gra po Molochu. Moja żona woli prostszą wersję rozgrywki, a ja z kolei preferuję mapę Molocha, dlatego będziemy grywać zamiennie. Na pewno odrzuciliśmy planszę beta.
Powrót do łatwiejszej rozgrywki nie był zły, ale osobiście bardziej mi się podoba nacisk na walkę niż tylko podróżowanie. Wynik 16:15 dla mnie, w tym plus 6 na odległości.
Atk
Posty: 1558
Rejestracja: 01 kwie 2020, 16:33
Has thanked: 552 times
Been thanked: 341 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Atk »

Ja tam właśnie lubię betę za akcję dodatkowa Tylko tam jest możliwość strzału z takiej akcji czy ruszenie ciężarówki jak w molochu
Piotr Komorowski
Posty: 79
Rejestracja: 17 lut 2013, 10:02
Lokalizacja: Piła
Has thanked: 3 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Piotr Komorowski »

Hmmm zastanawia mnie, dlaczego w dodatku czy oryginalnym Athena, czy w polskiej wersji Molocha, plansza jest tylko jednostronna. Przecież śmiało mogli by pójść tropem podstawki...
czy wg Was, jest szansa, że ukażą się jakieś mini dodatki, powiedzmy nowi wrogowie, nowi ocaleni, albo nowe opcje nagród? Przyznam, że mamy podstawkę, ale jednak po kilku grach czujemy lekki niedosyt w postaci tych samych, powtarzalnych kart o których wspomniałem...
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4280
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 657 times
Been thanked: 1117 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: RUNner »

Tutaj jest duża przestrzeń na dodatki, zwłaszcza jeśli mówimy tylko o nowych kartach, ale czy faktycznie coś powstanie? Chyba na razie się o tym nie mówi, ale mogę się mylić, bo tematu nie drążyłem.
sasquach
Posty: 2005
Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 1035 times
Been thanked: 661 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: sasquach »

Na KS był jeszcze dodatkowy pakiet wrogów do kupienia który chyba nie była KS exclusive. Wrzuca się go chyba zamiast standardowego.
autopaga
Posty: 1631
Rejestracja: 29 wrz 2018, 20:27
Lokalizacja: Szczecin/Tanowo
Has thanked: 104 times
Been thanked: 370 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: autopaga »

Ciężko będzie o nowe karty żeby balans był zachowany w tej grze, talia jest bardzo dobrze policzona, dorzucanie kart od tak skończy się tragicznie albo zalewem surowców albo kompletnym przyblokowaniem.
sasquach
Posty: 2005
Rejestracja: 29 cze 2016, 00:59
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 1035 times
Been thanked: 661 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: sasquach »

autopaga pisze: 10 gru 2020, 11:38 Ciężko będzie o nowe karty żeby balans był zachowany w tej grze, talia jest bardzo dobrze policzona, dorzucanie kart od tak skończy się tragicznie albo zalewem surowców albo kompletnym przyblokowaniem.
Na KS był nowe karty więc da się. Ale są ks exlusives, więc raczej nie pokażą się po polsku.
pioter123
Posty: 109
Rejestracja: 30 gru 2019, 13:38
Has thanked: 48 times
Been thanked: 10 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: pioter123 »

autopaga pisze: 10 gru 2020, 11:38 Ciężko będzie o nowe karty żeby balans był zachowany w tej grze, talia jest bardzo dobrze policzona, dorzucanie kart od tak skończy się tragicznie albo zalewem surowców albo kompletnym przyblokowaniem.
Co racja to racja ale urozmaicenie wrogow i lupow by sie przydalo bo tak gra jest do bolu przewidywalna w tej czesci...
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8140
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 97 times
Been thanked: 258 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: jax »

Kurczę, to chyba zacna rzecz...

Partia 2-osobowa pozstawiła ostrożne 'hmm.. chyba niezłe, zobaczymy co będzie dalej'...

..ale po rozgrywce z Automą jestem zbudowany - jakież ciężkie dylematy przy wyborze kart, jakie rozkminki co do optymalizacji konwoju... (wygrałem 15-13 po tym jak ciągle wyglądało, że to Automa dyktuje warunki, ale mniejsza z tym).
Już dawno żaden tryb solo nie wzbudził we mnie emocji. Przeważnie gra się na zasadzie 'no, może być ale ogólnie średniawo'. Tu było znacznie lepiej.

Bardzo mi się podoba jak przygodowy (taki Portalowy, nieco nonszalancki) feeling łączy się ze ścisłą i precyzyjną optymalizacją. To jest gra na poważnie a nie symulacja 'zbuduję sobie fajny konwój i zobaczymy co się stanie'.

Na pewno do dalszego ogrywania. Tryb 3-osobowy może być fajny (możliwe że sweet spot), ale przy 4 to już chyba za duża rotacja kart i zmiana sytuacji będzie.

Przede mną też trudniejsza/bardziej zaawansowana mapa Beta, bo grałem na Alfie.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Darkstorm
Posty: 1080
Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
Has thanked: 184 times
Been thanked: 311 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Darkstorm »

I po pierwszej rozgrywce. Byłem bardzo zdziwiony, że przez 2/3 gry nic nas nie zaatakowało ale okazało się, że żona źle wtasowała karty wrogów...
Ale grało się bardzo przyjemnie. No i jak dla mnie mogłoby być trochę więcej kart wszystkich rodzajów.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4280
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 657 times
Been thanked: 1117 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: RUNner »

Gambit pisze: 27 gru 2020, 22:57 Kilka słów ode mnie
Obejrzyj na ZnadPlanszy
Obejrzyj na YouTube
Celne spostrzeżenia i nota końcowa, choć dla mnie z dodatkiem jest to 8/10. Podział łupów jest bardzo wkurzający, dlatego my stosujemy go na zasadzie większości zadanych obrażeń. Jedynie przy remisie dociągamy kartę. Ustalenie kolejności graczy akurat nam nie przysparza problemów. Dysk na dole jest zawsze pierwszy.
Piotr Komorowski
Posty: 79
Rejestracja: 17 lut 2013, 10:02
Lokalizacja: Piła
Has thanked: 3 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Piotr Komorowski »

Gambit - bardzo celne uwagi i sama recenzja. Kurcze, gdyby tylko wyszedł dodatek z samymi kartami, to połowa zarzutów by odpadła.

Rozegraliśmy 1 rozgrywkę z dodatkiem Przebudzenie Molocha. Wieżyczki to fajna sprawa, ale sama mapa to wg mnie dramat, No tutaj trzeba już się przyjrzeć jak te trasy biegną - kuleje przejrzystość.

I tu też mam pytanie bo o ile na mapie podstawowej wersji gry, mamy drogę główną oraz skróty, gdzie aby skorzystać ze skrótu trzeba mieć ciężarówkę z gąsienicami, to na mapie Gamma mamy główna drogę, skróty/objazdy gdzie trasa wyglada jakby trzeba było mieć gąsienice oraz trzecia droga, gdzie gąsienice są wymogiem (tak jak w podstawowej wersji gry). Jak wy to rozpatrujecie?

Dodatkowo w instrukcji mowa o stałym specjalnym postoju. Rozumiem że mowa o nadrukowanych ikonach np jedzenia, czy odkażania. Tylko one są umieszczone wg mnie nie na konkretnych lokacjach-przystankach. Bardziej mi to wyglada nie na postój, a na oznaczenie, że przejeżdżając przez ten odcinek trasy otrzymujemy coś dobrego (adekwatnie do tego jak oprószamy się przez niebezpieczne skróty gdzie czekają nas żetony uszkodzeń czy skażenia.
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5437
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 558 times
Been thanked: 2150 times
Kontakt:

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Gambit »

Piotr Komorowski pisze: 28 gru 2020, 23:32 Rozegraliśmy 1 rozgrywkę z dodatkiem Przebudzenie Molocha. Wieżyczki to fajna sprawa, ale sama mapa to wg mnie dramat, No tutaj trzeba już się przyjrzeć jak te trasy biegną - kuleje przejrzystość.
Zgadzam się, czytelność mapy Gamma, to jakiś koszmarek radioaktywny
Piotr Komorowski pisze: 28 gru 2020, 23:32 I tu też mam pytanie bo o ile na mapie podstawowej wersji gry, mamy drogę główną oraz skróty, gdzie aby skorzystać ze skrótu trzeba mieć ciężarówkę z gąsienicami, to na mapie Gamma mamy główna drogę, skróty/objazdy gdzie trasa wyglada jakby trzeba było mieć gąsienice oraz trzecia droga, gdzie gąsienice są wymogiem (tak jak w podstawowej wersji gry). Jak wy to rozpatrujecie?
To jest tak jak na mapie Beta z podstawki. Niektóre skróty wiążą się z oberwaniem ostrzałem w konwój, czy radioaktywnością po ludziach, lub osuwiskiem lawiny, ale nie trzeba mieć gąsienic. No i są te, gdzie trzeba mieć gąsienice. Innymi słowy rozpatrywaliśmy to normalnie.
Piotr Komorowski pisze: 28 gru 2020, 23:32 Dodatkowo w instrukcji mowa o stałym specjalnym postoju. Rozumiem że mowa o nadrukowanych ikonach np jedzenia, czy odkażania. Tylko one są umieszczone wg mnie nie na konkretnych lokacjach-przystankach. Bardziej mi to wyglada nie na postój, a na oznaczenie, że przejeżdżając przez ten odcinek trasy otrzymujemy coś dobrego (adekwatnie do tego jak oprószamy się przez niebezpieczne skróty gdzie czekają nas żetony uszkodzeń czy skażenia.
Jak się przyjrzysz mapie, to zobaczysz, że część tych ikon jest nadrukowana na "miastach", a nie na samych drogach. To właśnie te Stałe Specjalne Postoje. Tylko znowu pojawia się tu słowo klucz - czytelność.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4280
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 657 times
Been thanked: 1117 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: RUNner »

Czytelność planszy Molocha jest bardzo niska. Pierwsze partie to prawdziwy koszmarek, ale generalnie mapa ciekawa.
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3421
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Lothrain »

Rzadko mam potrzebę uzewnętrznienia swoich ekscytacji, czy traum związanych z danym tytułem. Zazwyczaj tylko przy skrajnych biegunach. I tak słów kilka o Last Aurora.
Jestem eurograczem. Ale nie mam wbudowanego liczydła. Losowość gier z klimatem, jak TWoM, czy Robinson mi nie przeszkadza. Losowość wynikająca z dobierania kart jest normalną cechą gier z jakąkolwiek talią, więc też nie ma się co obruszać. Gra wyścigowa z klimatem? Proszę bardzo.
Niestety Last Aurora jest grą wyścigową, w której czasem nie chcemy ukończyć wyścigu. Gra mami nas klimatem - ilustracje elementów pojazdu i sposób ich graficznego łączenia w naszym pojeździe są rewelacyjne, postacie a la Mad Max przydają kolorytu, trasa najeżona filmowymi pułapkami - wszystko to tworzy niesamowitą otoczkę. Cel jest jeden - dogonić odpływającą Aurorę. I niby pragniemy opuścić skażone tereny ostatnim transportem, a tu zonk, bo za dostanie się do Aurory nie otrzymujemy żadnej, ŻADNEJ nagrody. To wyścig, w którym nie jest w jakikolwiek sposób premiowane pierwsze i jedyne miejsce. Wyścig, który jest kwintesencją klimatu, a tymczasem w ostatniej turze może nam pasować olanie Aurory, puszczenie jej samospas i pozostanie na pustkowiach, bo tak wynikać będzie z prostego rachunku punktów na stole. Klimat pada na łeb, na szyję i właściwie przestaje istnieć, bo oto po pełnym trudów i wyrzeczeń pędzie przez radioaktywne pustkowie zatrzymujemy się kilometr przed celem (tak, paliwa mamy jeszcze na ten kilometr), ale wolimy punktować pojazd, niż Ocalałych. Ot tak. Gdyby za dotarcie do Aurory był choć jeden jedyny marny punkcik, opłacałoby się pewnie dojechanie do celu. A tak, mamy, co mamy.
Walka. Kwintesencja przygody? Niestety nie. Kwintesencja bzdurnej losowości. Pal licho, jeśli dotyczyłoby to fillerka na pół godziny. Postrzelaliśmy, czasem wyszło, czasem nie, ale była dobra zabawa. Ale Last Aurora to z założenia dłuższy tytuł, przy którym można spędzić 1,5-2 godziny (po zaznajomieniu się z kartami pewnie z pół godziny można uszczknąć). Po co cała ta manipulcja zasobami, kombinowanie, wyszukiwanie optymalnych kart, jeśli potem fartowny gracz 1/4 całości punktów dostaje z całkowitego przypadku?
Teoretycznie wiemy, że gracz, który dobija przeciwnika ma więcej szans na nagrodę. Jadąc jako pierwsi (przypominam, jest to jednak wciąż wyścig) walimy w przeciwników, ale zazwyczaj nie mamy możliwości ich całkowitej likwidacji. Ten co jedzie za nami szanse ma znacznie większe, tym bardziej, że wcześniej dobiera karty z eksploracji, więc podbiera działka. Pierwsi wrogowie - dobija ich gracz nr 2 i zbiera nagrodę - nie tylko nowy element pojazdu, ale i punkt na koniec gry. Drudzy wrogowie... patrz wyżej. Trzeci wrogowie - jadąc na początku mobilizujemy wszystkie siły i powalamy wrogow pierwszą salwą. Uff. Wreszcie coś skapnie. Kolejni wrogowie znowu padają łupem gracza jadącego z tyłu. Ostatnia walka, wciąż prowadzimy w wyścigu - oddajemy salwę z mocnego działka i... pudło. Tracimy nie tylko szansę na nagrodę, ale i punkt za samo trafienie. Tylko dlatego, że wyciągnęliśmy "klimatyczną" kartę. Gracz nr 2 i 3 rozprawiają się z wrogiem. Po cichu liczymy, że nagrodę dostanie nr 3, przecież dobił drani. Tym razem jednak los przychylny był jednak dla pierwszego strzelca - bach, gracz nr 2 dostaje kolejną nagrodę i punkty. I uciułał 1/4 całości z losowego dociągu kart walki. Brawo!
Może to kogoś bawi, może dla kogoś jest nawet rozrywką. Branie udziału w wyścigu, w którym uczestnikowi nie zależy na dojechaniu do mety jest dziwne. W wyścigu, w którym punktów nie ma znowu tak wiele, ale potrafią one spadać znikąd wraz z łuskami z naszych działek jest już frustrujące. Ta gra jest za długa na tak bzdurne rozwiązania mechaniczne, mami ilustracjami, za którymi jest klimatyczna pustka. Daję Last Aurorze tytuł Kasztana Półrocza i solennie obiecuję więcej w to nie grać. Szkoda czasu.
Darkstorm
Posty: 1080
Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
Has thanked: 184 times
Been thanked: 311 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Darkstorm »

Lothrain pisze: 29 gru 2020, 11:06 To wyścig, w którym nie jest w jakikolwiek sposób premiowane pierwsze i jedyne miejsce. Wyścig, który jest kwintesencją klimatu, a tymczasem w ostatniej turze może nam pasować olanie Aurory, puszczenie jej samospas i pozostanie na pustkowiach, bo tak wynikać będzie z prostego rachunku punktów na stole. Klimat pada na łeb, na szyję i właściwie przestaje istnieć
Nie do końca się z tym zgadzam. Klimatycznie jaki jest sens trwonić zasoby na gonienie statku, którego już nie mamy szansy dogonić? Lepiej się szykować na nadchodzące mrozy.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4280
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 657 times
Been thanked: 1117 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: RUNner »

To jest wyścig, ale goniąc Aurorę, trzeba mieć kilku Ocalałych na pokładzie, żeby to miało sens. Inaczej warto nie gonić, ale być blisko :) Po prostu trzeba obrać jakąś taktykę i ją realizować.
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3421
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Lothrain »

Darkstorm pisze: 30 gru 2020, 14:47 Nie do końca się z tym zgadzam. Klimatycznie jaki jest sens trwonić zasoby na gonienie statku, którego już nie mamy szansy dogonić? Lepiej się szykować na nadchodzące mrozy.
Sęk w tym, że miałem zasoby, żeby Aurorę dogonić. Wystarczyło zużyć jeden przedmiot. Tylko zużycie przedmiotu oznacza stratę jednego punktu i zyskanie drugiego z rosnącej przewagi nad ostatnim rywalem. Czyli wychodzisz na zero. Nie ma żadnej nagrody za samo dogonienie Aurory. W związku z tym zaczyna się chłodna kalkulacja, gdzie mam większą przewagę nad rywalami, czy w Ocalonych, czy w konwoju. Jak na kogoś kto desperacko pragnie się wyrwać z tego pustkowia dość to jednak dziwne zachowanie.
RUNner pisze: 30 gru 2020, 16:52 To jest wyścig, ale goniąc Aurorę, trzeba mieć kilku Ocalałych na pokładzie, żeby to miało sens. Inaczej warto nie gonić, ale być blisko :) Po prostu trzeba obrać jakąś taktykę i ją realizować.
Ocalałych na pokładzie miałem najwięcej, ale łażenie po paliwo poddało ich nieco promieniowaniu i przewaga nie była taka, jakiej bym sobie życzył. Summa sumarum bardziej się opłacało puścić Aurorę w diabły, co jest zdecydowanie aklimatyczne. Gra jest niby wyścigiem, w którym, jak sam napisałeś, możesz taktycznie nie chcieć się ścigać. Nie dziwne to?
Zastanowiło mnie też jak jest z regrywalnością tego tytułu. Wrogowie wciąż wychodzą ci sami, pojawia się ich określona liczba w rozgrywce. Cały wic będzie więc polegał na tym, czy przyfarci mi się w strzelaniu, albo czy wymarzone przeze mnie karty wyjdą akurat w momencie, gdy będę przy głosie. To po prostu reagowanie na to, co pojawia się na wystawce. Planowanie na dłuższą metę jest iluzoryczne.
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8140
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 97 times
Been thanked: 258 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: jax »

Kolega Lothrain niepotrzebnie tu dramatyzuje.
Lothrain pisze: 29 gru 2020, 11:06 Klimat pada na łeb, na szyję i właściwie przestaje istnieć, bo oto po pełnym trudów i wyrzeczeń pędzie przez radioaktywne pustkowie zatrzymujemy się kilometr przed celem (tak, paliwa mamy jeszcze na ten kilometr), ale wolimy punktować pojazd, niż Ocalałych.
Dla mnie to kwintesencja klimatu - goniłem, goniłem słysząc plotki o tej osławionej, mającej ocalić ludzkość Last Aurorze. No i w końcu jest Last Aurora na horyzoncie. Ups! Okazuje się, że zamiast statku-zbawcy to jakaś rozpadająca się, ledwo utrzymująca się na powierzchni krypa, która pewnie zatonie przy pierwszym podmuchu wiatru. Patrzę na swój wypasiony konwój i... parskam śmiechem, gdy słyszę wrzeszczącego kapitana 'bez wykwalifikowanych pracowników nie przyjmuję na pokład!'. A mam cię w nosie, kretynie, myśllę - i za dopłatą bym nie wsiadł na pokłada tego trupa. Zawracam konwój z rykiem silników i wyruszam ku swemu przeznaczeniu...

narzekania że nie opłaca się pędzić/ścigać
OPŁACA się gonić Last Aurorę. Każde pole do przodu jest ważne - każde pole to punkt zwycięstwa. Przy niskich wynikach - jak w tej grze - każdy punkcik jest na wagę złota. Możliwe że nawet ten ostatni kroczek, czyli wejście na pole z Aurorą. Trzeba sobie wykalkulować czy ten trup jest na pewno trupem ;)

Drugi powód do wyścigu to mozliwość ostrzelania wrogów - miejsca na ostrzał są ograniczone i dla maruderów nie starczy.

Druga rzecz - walka. Owszem przydział łupu jest losowy wśród ostrzeliwujących, ale narzekanie, że fartem można zdobyć 1/4 punktow zywcięstwa z łupów to przesada. Owszem, dostałeś gwiazdki (=punkty) - fajnie, ale wtedy nie dostałeś czegoś innego (np. przestrzeni ładunkowej czy lepszego silnika). Coś za coś. Może te inne rzeczy też by wygenerowały 1/4 wyniku... Takie tam narzekanie po jednej rozgrywce...
A nagroda pocieszenia - karta ekwipunku też jest rzeczą nie do pogardzenia (punkcik zwycięstwa defaultowo - albo i więcej jeśli umiejętnie się skorzysta z tego przedmiotu). Dla mnie to nie był problem wzięcie punktu (lub więcej) z przedmiotu zamiast np. punktu z łupu.

Ech, tak to jest jak optymalizator zasiądzie do przygody... :roll:
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4280
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 657 times
Been thanked: 1117 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: RUNner »

Lothrain pisze: 30 gru 2020, 17:26 Ocalałych na pokładzie miałem najwięcej, ale łażenie po paliwo poddało ich nieco promieniowaniu i przewaga nie była taka, jakiej bym sobie życzył. Summa sumarum bardziej się opłacało puścić Aurorę w diabły, co jest zdecydowanie aklimatyczne. Gra jest niby wyścigiem, w którym, jak sam napisałeś, możesz taktycznie nie chcieć się ścigać. Nie dziwne to?
Gra nie premiuje napromieniowanych Ocalałych i uszkodzonych wagoników. Od strony klimatu ma to sens, bo napromieniowani ludzie i tak pewnie dokonają żywota na pokładzie Aurory. Dlatego nie ma za nich punktów, bo dla kapitana lodołamacza będzie to problem. Wyścig jest nadal ważny, bo przewaga w nim daje sporo punktów, więc niezależnie od obranej taktyki, warto zasuwać do przodu. Można zadać sobie pytanie po co przyjeżdżać na to nadbrzeże i nie wsiadać do Aurory? Być może jest to teren bardziej przyjazny do życia, jakieś większe skupisko ludzi (miasto w pobliżu?).
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3421
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: Lothrain »

Kolega jax chce mnie nawrócić, ale mój optymalizator czuje przygodę w grach, gdzie ma ona miejsce i można jeszcze wejść z nią w jakąś zależną od moich decyzji interakcję. Na szczęście Twoje barwne literacko wyjaśnienie mnie przekonało, że Aurora może nie być wymarzonym celem :)

Gonić Aurorę się opłaca, ale liderować w tym wyścigu już nie. Gracz podążający w cieniu (niemal aerodynamicznym) jest w znacznie lepszej sytuacji. Nie dość, ża za darmochę rusza się jedno pole więcej z Nawigatora, to kupuje wcześniej karty i wykańcza wrogów, których lider napocznie. Same plusy. Była już taka gra - "Kto drugi ten lepszy", ale przynajmniej tyle nie trwała.

Z tą 1/4 punktów to realizm mojej jedynej rozgrywki, nie przesada niestety. Nagroda jest zawsze nagrodą i to nawet podwójną, bo masz część do pojazdu, a więc miejsce na nowe zasoby (nawet jeśli ograniczone) i jeszcze gwiazdkę. Kart ekwipunku z tytułu pocieszenia miałem tyle, że musiałem się ich na siłę pozbywać w niekoniecznie sprzyjających okolicznościach, więc za taki plus dziękuję :) Gdyby te karty nie były limitowane do trzech i można było coś uciułać, to wtedy faktycznie bym tyle nie narzekał. No nic, nie jest to tytuł dla mnie i na szczęście już o tym wiem, ale pozostałym życze udanej zabawy przy tym niezobowiązującym tytule.
Awatar użytkownika
kaimada
Posty: 1165
Rejestracja: 06 sty 2007, 13:58
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 37 times
Been thanked: 168 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: kaimada »

Wiedziałem, że to nie jest oryginalna gra w świecie Neuroshimy, ale oczekiwałem czegokolwiek. Tymczasem sama podstawka nie ma nic wspólnego z Neuroshimą. :shock:

Za to jak tak sobie grałem pomyślałem jak to fajnie można by było - fajnie dla fanów takich klimatów, bo sprzedażowo byłaby katastrofa - zmienić temat na rewolucję bolszewicką. 1919 rok, Polacy z Dywizji Syberyjskiej próbują gonić korpus Czechosłowacki z Admirałem Kołczakiem wycofujący się na wschód. Walki z czerwonymi, zbieranie zapasów, naprawianie pociągów, organizacja żołnierzy, próba ewakuacji i ewentualnie dalszej walki po zdradzie Czechosłowaków. Grałbym nawet w tak przeciętny tytuł jakim jest dla mnie Last Aurora po pierwszej partii. :wink:

Gra wypromowana logiem Neuroshimy bez tego świata w pudełku. Niby działa, ale to ile razy musieliśmy sprawdzać małe zasady w instrukcji bardzo popsuło odczucie z rozgrywki. Sama instrukcja również nie pomogła. Ogólnie to się głównie wynudziłem, a losowe przydzielanie łupów z wrogów wydaje się czymś bardzo niesprawiedliwym i dziwnym. Pewnie jeszcze zagram, ale na razie to takie 4-5/10.
mordajeza
Posty: 437
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 246 times
Been thanked: 353 times

Re: Neuroshima Last Aurora (Mauro Chiabotto)

Post autor: mordajeza »

Jestem po trzech partiach (1x na mapie alfa, 2x na mapie beta) i ani razu nie byliśmy nawet blisko dogonienia Aurory. Co więcej, tylko raz ktoś w ogóle dotoczył się do trzeciego sektora. Czy to możliwe, że jesteśmy aż tak słabi w tę grę? Jak to wygląda u Was?
ODPOWIEDZ