Fajna, ciekawa dyskusja między
skid_thedrifter i
arturmarek.
Po partiach z oboma dodatkami mam kilka swoich wniosków.
Europa jest spoko. Niczego nie urywa, lecz na tym tez polega zabawa z dodatkami - dobrze zaprojektowany dodatek nie zawsze musi urywać. Europa dodaje dobre znane z podstawki, dodaje trochę odmiany w mechanice i ogólnej rozgrywce, ale podaje te modyfikacje w sposób delikatny, wyważony, rozsądny. To, co robi Europa - robi dobrze.
Z Oceanią mam zgryz od pierwszej rozgrywki. Mówiąc najprościej: bez pomodzenia zasad to się nie obędzie.
Punktacja za przewagi w nektarze w rzędach wydaje mi się ślepą uliczką projektantów. Najchętniej będę grać bez tej punktacji. Wystarczy imo, że ktoś używający najczęściej nektaru ma najwyższą liczbę użyć "jokerowego" pożywienia. To korzyść, nie. Punktacja za nektar w rzędach wygląda mi na darmową (no, wcale nie na genialną zasługę korzystającego
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
) korzyść drugi raz z tego samego: użycia nektaru, który przecież ułatwia zagrywanie ptactwa drogiego w punkty, skraca kołdrę (gdy brak danego typu pożywienia wymaga od gracza pewnego pokombinowania) itp. Z nektarem jako jokerem gra przestaje być dla mnie wyzwaniem w kategoriach draftu (łatwiej), odpalanych combosików (łatwiej) i rozwoju rzędów/ zagrywania ptaków całą grę (łatwiej, łatwiej, łatwiej!). To dość istotne obszary tej gry
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
No i to dopalenie nektaru punktacją zań. Dawno żaden mechanizm dodatku tak wysoko nie podniósł mi brwi.
Ułatwienie wszystkiego idzie w parze ze spłaszczeniem punktacji. Pewnym urokiem tej gry było dla mnie wcześniej, że jak ktoś przeszarżował w swoich planach i nie pykło, to kończył z istotną stratą do #1 miejsca. Gra karała kurczaki grające bez głowy. Teraz nic z tych rzeczy. Skoro wymienione elementy ułatwiają rzeczy, to ktoś tam sobie zawsze coś uciuła i potencjał na punktowe wąwozy między graczami spięto z góry agrafkami.
Wyjaśnienie tych i wcześniejszych o stronę wątku zarzutów jest bardzo przejrzyste: gra ma być w ten sposób prostsza na progu wejścia. Czyli ktoś kiedyś zagrał 5 razy, za każdym razem gra skończyła się "za szybko", delikwent dojechał za peletonem, więc zamiast zagrać kolejne 5 razy i poprawić swoje błędy, postanowił naskrobać parę słów wydawnictwu i autorce, że "no, jak to tak, ja nie umiem ptaków układać? Za trudno, za losowo, nie da się, aaa, dziecko mnie ogrywa!!!". A że mowa o wydawnictwie silnie responsywnym na głos użytkowników ich gier, to grę dodatkiem Oceania ułatwiono.
Nie jest to ukłon w stronę gracza jak ja, ale rozwinięcie pluszowego dywanu w stronę innego typu odbiorcy, któremu widocznie za trudno/za 'fiddly' było budować silniki na podstawce z Europą. Ponieważ zależnie od doświadczenia (współ)graczy zajmuje chwilę wycyrklowanie, co tu się realnie da i w jakich okolicznościach, łatwo jest zrozumieć, jakie cele przyświecały oryginalnemu wydawcy w skierowaniu Oceanii na takie tory, a nie inne.
Nie ma się co zżymać, może kolejne dodatki przycelują lepiej w mój gust. Tymczasem zostaje trochę połatać, pokminić nad pasującymi naszej grupie hume rulkami i czerpać przyjemność z reszty elementów, ktorych dodatek nie popsuł, a (wzorem Europy) sympatycznie urozmaicił. Żetony bonusowe, karty celów i niestosowane wcześniej umiejki ptaków podobają mi się. To odczucie powszechne u reszty zawodników przy stole.
Na koniec podważam tezę o nieistotności punktacji nektaru. Potencjalny utarg jest zbliżony do wspólnych celów. A spróbuj zagrać na ogryzki z planszy celów. Mając na myśli rozgrywkę w 3-4 osoby, tych 5-12 pkt. różnicy z punktacji nektaru może skutecznie przeważyć szalę zwycięstwa w wyrównanej pod innymi względami partii. Jeśli olewasz cele wspólne, robisz coś źle. Co robisz źle, jak nie wypada ci nektar z kostek, a ktoś nagle w nim pływa? No pewnie, nie umiesz rzucać kośćmi, więc strać za to punkty
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Zawodnikowi, któremu nektar "nie siadł" z kostek albo co rusz mu go podbierano zostaje pogratulować sąsiadce/-owi, że brawo ty, winszuję "umiejętności" uzywania jokera :]
Co ważniejsze, punktów z punktacji nektaru nie dostajesz z "chmury", a de facto kosztem innych graczy. Ktoś zyskał 5, trzeci+ dostaje 0 i na
swingu mamy 10 pkt. Z jednego rzędu. Przy grze w 3-5 osób może się to rozłożyć proporcjonalnie, ale nie musi. Dlatego daleki jestem od lekceważenia wpływu punktacji nektaru na końcowy rezultat.
Aha, czy to podstawka, czy all-inka z dodatkami, to w karmniku nie ma "pecha", jak ktoś zasugerował powyżej.
Jak nie siądzie ci karmnik, kminisz nad tym, co zmienić w swoich planach. Proste. Czujnie obserwujesz przeciwnika, kiedy jej/jemu opłaci się przerzucić karmnik; składasz jaja; zmieniasz kolejność planowanych sobie ruchów; albo odrzucasz zbędne karty ptaków z ręki gdy ich zagranie przestanie być (w zbliżony sposób jak rezygnujesz ze zbędnych na daną chwilę kart w Toskanii, mieląc je letnią akcją "Handlu" na rzeczy potrzebne na danym etapie gry) realistyczne/opłacalne punktowo - i to są te elementy taktyczno-strategicznej rozkminy, za jakie bardzo lubię tę grę. I które nektar mocno mi spłyca.
Planszetka nie robi mi różnicy. Z Europą gramy na standardowej, z Oceanią - na nowej. Spoko urozmaicenie, w moim przekonaniu nic istotnego.