Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- vinnichi
- Posty: 2439
- Rejestracja: 17 sty 2014, 00:16
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1379 times
- Been thanked: 839 times
- Kontakt:
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Moim zdaniem autorom to się jak najbardziej udało. Gra po pierwszej turze staje się bardzo intuicyjna i wszystko zaczyna ze sobą ładnie współgrać. Prkatycznie kilka razy zerknąłem do instrukcji coś doczytać. Ale to moje odczucia, mimo przytłaczającego na początku wrażenia teraz widzę że inaczej tego nie da się opisać. Wiele pojęć po prostu wchodzi ze sobą w podobne działanie i stąd rozrzucenie informacji po całym podręczniku. Przejrzałem sporo materiałów na yt i najbardziej spodobał mi się ten tutorial:
https://www.youtube.com/watch?v=IS4xn4JVnEY
Facet w 40 minut opowiada o WSZYSTKIM!!. Polecam.
https://www.youtube.com/watch?v=IS4xn4JVnEY
Facet w 40 minut opowiada o WSZYSTKIM!!. Polecam.
kręcimy wąsem na dobre gry
you tube
you tube
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
NIe czytalem instrukcji, obejrzalem ktorychs z filmikow i doczytywalismy wtrakcie.
Ok jest troche wyjatkow i zasad o ktorych trzeba pamietac ale o ile na poczatku bylo tak
to po pierwszej wojnie wszystko bylo jasne 
Ok jest troche wyjatkow i zasad o ktorych trzeba pamietac ale o ile na poczatku bylo tak


- tomuch
- Posty: 2090
- Rejestracja: 21 gru 2012, 03:17
- Lokalizacja: zza winkla
- Has thanked: 172 times
- Been thanked: 206 times
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Oj, trzeba poczekać na jakąś maszynkę do solo. Byłem przekonany, że partia idzie trochę szybciej. Nie znajdę w promieniu 100 km nikogo, kto by chciał tyle godzin na jedną partię poświęcić

kolekcja
rabaty: Planszostrefa 11%, Planszomania 7%, 3trolle 7%, Rebel 5%, Cdp 5%, Aleplanszowki 5%, Mepel 5%
rabaty: Planszostrefa 11%, Planszomania 7%, 3trolle 7%, Rebel 5%, Cdp 5%, Aleplanszowki 5%, Mepel 5%
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Pierwsza partia, którą udało się skończyć za mną (drugie podejście do gry
).
Pierwsze chciałbym zdementować, że grę koniecznie długo się tłumaczy. W sensie - ona jest tak zbudowana, że można wytłumaczyć zupełne podstawy i resztą w trakcie gry. Tak - to jest trochę gra w ciemno, ale pierwsze rundy pierwszej gry to i tak spisane na straty, więc rozpoznanie bojem ma sens. Dzięki temu można zacząć grać całkiem szybko. Z drugiej strony - znam graczy, którzy nigdy się na coś takiego nie zgodzą (mam grupę, gdzie goście wszystkie karty w grze potrafią czytać przy tłumaczeniu zasad, bo bez tego to nie zaczną). Przy dokładnym tłumaczeniu pewnie połowa wyjątków i tak wypada z głowy. Podejrzewam, że optymalne wprowadzanie nowego gracza to: "przeczytaj instrukcję i wytłumaczę Ci podstawy" - wtedy przy czytaniu można zwracać uwagę na szczegóły.
Natomiast w trakcie pierwszych gier jest patrzenie w zasady. Mnie nie bardzo to przeszkadza, bo i tak druga osoba akurat myślała co zrobić jak ja weryfikowałem rzeczy. Nie ustrzegło nas to przed błędami (oboje zapomnieliśmy, że pierwsze rozstrzygana jest tura pokoju, a potem rozgrywana tura wojny, przez co inaczej widzieliśmy rynki. Ja dodatkowo pomyliłem, posiłki w konflikcie, bo zajmowałem wszystkie pola z jedną kropką, ale nie pamiętałem już, że ta jedna kropka nie daje bonusów do wszystkich konfliktów w wojnie
. To jest bardzo wyraźnie i przejrzyście napisane, po prostu jakoś nie popatrzyłem na ten arkusz. Moja oponentka znowu nie zapamiętała, że 1 kropka to pierwsza wojna, a nie konflikt.
).
Zatem trochę pomieszaliśmy.
Nie zmienia to faktu, że grało się świetnie i w zasadzie w miarę płynnie. Musiałem pilnować oponentki, żeby za akcję poboczną robiła tylko jedną rzecz i kilka razy przypominać jak działają karty wydarzeń, poza tym sprawnie. Jako że była to druga gra postanowiłem zagrać nieco inaczej (bo też miałem inne eventy). Grałem Francją. Tym razem skupiłem się na próbie utrzymywania wpływów w Szkocji i Irlandii, bo miałem kartę wydarzeń, która dawała za to dodatkowe korzyści. Moja oponentka zignorowała, że przejmuję tam polityczną kontrolę i skupiła się na rynkach - futro, bawełna i tytoń to towary, na które był popyt. W pierwszej kolejności wyrównała swój udział w rynku futrzarskim i totalnie zdominowała rynek bawełny. Ja w międzyczasie szykowałem się do wojny w Europie i w ostatnim ruchu odsłoniłem i wykorzystałem Jakobitów (za 4pkt).
Wojny nie poszły tak dobrze jak się spodziewałem(duża przewaga żetonów, ale te cholerne pomylone kropki zrujnowały moje plany i przegrałem pierwszy konflikt, co właściwie spowodowało lawinę niekorzystnych wydarzeń). Wygrałem pozostałe 3 konflikty, ale nie tak mocno jak potrzebowałem - natomiast dosyć, zeby Jakobici przejęli władzę w UK. Dominacja w Europie i na Karaibach była moja, w Indiach przeciwniczki, w Ameryce remis. na rynkach 2 remisy i zwycięstwo UK.
Druga tura to kontrofensywa UK jeśli chodzi o prestiż w Europie, gdyby nie dwie moje eskadry na miejscu to przegrałbym walkę o prestiż i dominację. Obawiałem się też, że stracę wszystkie rynki (bawełna, tytoń, i zielone, nie pamiętam nazwy), ale na szczęście oponentka nie używała żetonów korzyści zbyt intensywnie. Zignorowała też, że jakobici dobrze trzymają się w Szkocji i Irlandii, dopiero jak zapunktowałem kolejne 4 pkt uświadomiła sobie jak wielkie to zagrożenie, ale było już za późno. Ostatecznie wygrałem na punkty, chociaż gdyby to się nie udało, to większość sojuszy, kolejna wojna i dominacje wszędzie poza Europą byłyby dla mnie bardzo ciężkie do zdobycia, bo mój skarb był zrujnowany (mimo tego, że moim ministrem był John Law), kiedy skarbiec UK jeszcze miał dobrą zdolność kredytową i zupełną dominację w Indiach i nieco lepszą pozycję na Karaibach i w Ameryce.
W zasadzie jestem grą zachwycony. Nie jest bardzo losowa, dużo się dzieje, trzeba sporo myśleć i daje niesamowitą satysfakcję (oraz frustruje, kiedy przeciwnik pokrzyżował totalnie plany). Gra bez wątpienia będzie długa i nie wydaje mi się, że przy założeniu rozegrania wszystkich rund zejdzie się poniżej 4h, ale na to byłem przygotowany, gra typowo na weekend z kolegą przy piwku czy z drugą połową przy weekendzie. Chociaż jak ktoś zawoła po pracy - też zagram (ale już na bank nie ugotuję obiadu, bo nie będzie kiedy
).

Pierwsze chciałbym zdementować, że grę koniecznie długo się tłumaczy. W sensie - ona jest tak zbudowana, że można wytłumaczyć zupełne podstawy i resztą w trakcie gry. Tak - to jest trochę gra w ciemno, ale pierwsze rundy pierwszej gry to i tak spisane na straty, więc rozpoznanie bojem ma sens. Dzięki temu można zacząć grać całkiem szybko. Z drugiej strony - znam graczy, którzy nigdy się na coś takiego nie zgodzą (mam grupę, gdzie goście wszystkie karty w grze potrafią czytać przy tłumaczeniu zasad, bo bez tego to nie zaczną). Przy dokładnym tłumaczeniu pewnie połowa wyjątków i tak wypada z głowy. Podejrzewam, że optymalne wprowadzanie nowego gracza to: "przeczytaj instrukcję i wytłumaczę Ci podstawy" - wtedy przy czytaniu można zwracać uwagę na szczegóły.
Natomiast w trakcie pierwszych gier jest patrzenie w zasady. Mnie nie bardzo to przeszkadza, bo i tak druga osoba akurat myślała co zrobić jak ja weryfikowałem rzeczy. Nie ustrzegło nas to przed błędami (oboje zapomnieliśmy, że pierwsze rozstrzygana jest tura pokoju, a potem rozgrywana tura wojny, przez co inaczej widzieliśmy rynki. Ja dodatkowo pomyliłem, posiłki w konflikcie, bo zajmowałem wszystkie pola z jedną kropką, ale nie pamiętałem już, że ta jedna kropka nie daje bonusów do wszystkich konfliktów w wojnie


Zatem trochę pomieszaliśmy.
Nie zmienia to faktu, że grało się świetnie i w zasadzie w miarę płynnie. Musiałem pilnować oponentki, żeby za akcję poboczną robiła tylko jedną rzecz i kilka razy przypominać jak działają karty wydarzeń, poza tym sprawnie. Jako że była to druga gra postanowiłem zagrać nieco inaczej (bo też miałem inne eventy). Grałem Francją. Tym razem skupiłem się na próbie utrzymywania wpływów w Szkocji i Irlandii, bo miałem kartę wydarzeń, która dawała za to dodatkowe korzyści. Moja oponentka zignorowała, że przejmuję tam polityczną kontrolę i skupiła się na rynkach - futro, bawełna i tytoń to towary, na które był popyt. W pierwszej kolejności wyrównała swój udział w rynku futrzarskim i totalnie zdominowała rynek bawełny. Ja w międzyczasie szykowałem się do wojny w Europie i w ostatnim ruchu odsłoniłem i wykorzystałem Jakobitów (za 4pkt).
Wojny nie poszły tak dobrze jak się spodziewałem(duża przewaga żetonów, ale te cholerne pomylone kropki zrujnowały moje plany i przegrałem pierwszy konflikt, co właściwie spowodowało lawinę niekorzystnych wydarzeń). Wygrałem pozostałe 3 konflikty, ale nie tak mocno jak potrzebowałem - natomiast dosyć, zeby Jakobici przejęli władzę w UK. Dominacja w Europie i na Karaibach była moja, w Indiach przeciwniczki, w Ameryce remis. na rynkach 2 remisy i zwycięstwo UK.
Druga tura to kontrofensywa UK jeśli chodzi o prestiż w Europie, gdyby nie dwie moje eskadry na miejscu to przegrałbym walkę o prestiż i dominację. Obawiałem się też, że stracę wszystkie rynki (bawełna, tytoń, i zielone, nie pamiętam nazwy), ale na szczęście oponentka nie używała żetonów korzyści zbyt intensywnie. Zignorowała też, że jakobici dobrze trzymają się w Szkocji i Irlandii, dopiero jak zapunktowałem kolejne 4 pkt uświadomiła sobie jak wielkie to zagrożenie, ale było już za późno. Ostatecznie wygrałem na punkty, chociaż gdyby to się nie udało, to większość sojuszy, kolejna wojna i dominacje wszędzie poza Europą byłyby dla mnie bardzo ciężkie do zdobycia, bo mój skarb był zrujnowany (mimo tego, że moim ministrem był John Law), kiedy skarbiec UK jeszcze miał dobrą zdolność kredytową i zupełną dominację w Indiach i nieco lepszą pozycję na Karaibach i w Ameryce.
W zasadzie jestem grą zachwycony. Nie jest bardzo losowa, dużo się dzieje, trzeba sporo myśleć i daje niesamowitą satysfakcję (oraz frustruje, kiedy przeciwnik pokrzyżował totalnie plany). Gra bez wątpienia będzie długa i nie wydaje mi się, że przy założeniu rozegrania wszystkich rund zejdzie się poniżej 4h, ale na to byłem przygotowany, gra typowo na weekend z kolegą przy piwku czy z drugą połową przy weekendzie. Chociaż jak ktoś zawoła po pracy - też zagram (ale już na bank nie ugotuję obiadu, bo nie będzie kiedy

- Odi
- Administrator
- Posty: 6658
- Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 730 times
- Been thanked: 1114 times
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
A korzystaliście przy tłumaczeniu z tych granatowych fragmentów instrukcji? One powinny pomóc właśnie przy takim modelu tłumaczenia: powiem ci podstawy i gramy, a reszta w praniu.
- Chudej
- Posty: 443
- Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
- Lokalizacja: Białystok
- Has thanked: 371 times
- Been thanked: 362 times
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
U mnie dzisiaj pierwsza kompletna partia, znalazł się kolega chętny na partię i odrobił pracę domową jak należy 
Gra skończyła się tuż przed wojną III wojną (siedomioletnią?). Kolega grał Francją, we wcześniejszej wojnie udało mu się uzyskać zwycięstwo jakobitów i w końcu przekonałem się na własnej skórze co to właściwie robi - the hard way
Ogólnie to pierwsze 2 tury mieliśmy całkiem wyrównane, nawet lekko skłaniające się w moją stronę, ale potem kolega zaczął zbierać żetony korzyści, głównie w Indiach, gdzie nagle za bardzo skupiłem się na "wygrywaniu w bawełnę", co podejrzewam, że ostatecznie kosztowało mnie zwycięstwo. Kolejnym moim błędem było zużycie całego dostępnego długu w kilku pierwszych ruchach, przez co potem byłem zbyt ograniczony podstawowymi punktami, a wszystkie moje wygrane rynki (tytoń i rybki) tylko mi szkodziły i wychodziłem średnio na jakieś +1,5 punkta z nich, podczas gdy kolega punktował dominacje...
Wrażenia ogólnie pozytywne u obu z nas, kolega na szczęście wyraził chęć zagrania jeszcze raz, miejmy nadzieję że do tego czasu nie będzie trzeba uczyć się gry od nowa

Gra skończyła się tuż przed wojną III wojną (siedomioletnią?). Kolega grał Francją, we wcześniejszej wojnie udało mu się uzyskać zwycięstwo jakobitów i w końcu przekonałem się na własnej skórze co to właściwie robi - the hard way

Wrażenia ogólnie pozytywne u obu z nas, kolega na szczęście wyraził chęć zagrania jeszcze raz, miejmy nadzieję że do tego czasu nie będzie trzeba uczyć się gry od nowa

Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Kolejne 3 partie za mną. 2 porażki i zwycięstwo. Co ciekawe, wszystkie 3 gry wygrała Francja.
U nas powtarza się, że Francja praktycznie zawsze zdobywa wpływy w Europie (i trzymała do końca) oraz szybko zdobywa przewagę w Ameryce Północnej (dzięki darmowemu żetonowi konfliktu, który może postawić, w zasadzie odcina to dostęp do futer UK). Za to traci zazwyczaj wiele w Indiach.
Dwie z 3 gier grałem Wielką Brytanią i w zasadzie musze lepiej się zastanowić jak rozpoczynać grę. W pierwszej turze zazwyczaj zdobywam umiarkowaną przewagę w punktach, ale pozycja na mapie sprawia, że potem jest tylko gorzej. Za każdym razem Francja lepiej radziła sobie z zarządzaniem skarbcem - minister + karty wydarzeń i okazjonalny dostęp do handlu Bałtyckiego miały na to niebagatelny wpływ. No i utrata Europy, nawet jeśli nie wysp brytyjskich - bolała bardzo.
Pierwsza partia zakończyła się przed wojną o Niepodległość Stanów, Druga przed wojną siedmioletnią a trzecia po Wojnie o Sukcesję Austriacką.
Po tych partiach utwierdzam się w przekonaniu, że gra jest świetna, tylko muszę lepiej opanować grę Imperium Nad Którym Słońce Nigdy Nie Zachodzi (a przynajmniej nie powinno
).
U nas powtarza się, że Francja praktycznie zawsze zdobywa wpływy w Europie (i trzymała do końca) oraz szybko zdobywa przewagę w Ameryce Północnej (dzięki darmowemu żetonowi konfliktu, który może postawić, w zasadzie odcina to dostęp do futer UK). Za to traci zazwyczaj wiele w Indiach.
Dwie z 3 gier grałem Wielką Brytanią i w zasadzie musze lepiej się zastanowić jak rozpoczynać grę. W pierwszej turze zazwyczaj zdobywam umiarkowaną przewagę w punktach, ale pozycja na mapie sprawia, że potem jest tylko gorzej. Za każdym razem Francja lepiej radziła sobie z zarządzaniem skarbcem - minister + karty wydarzeń i okazjonalny dostęp do handlu Bałtyckiego miały na to niebagatelny wpływ. No i utrata Europy, nawet jeśli nie wysp brytyjskich - bolała bardzo.
Pierwsza partia zakończyła się przed wojną o Niepodległość Stanów, Druga przed wojną siedmioletnią a trzecia po Wojnie o Sukcesję Austriacką.
Po tych partiach utwierdzam się w przekonaniu, że gra jest świetna, tylko muszę lepiej opanować grę Imperium Nad Którym Słońce Nigdy Nie Zachodzi (a przynajmniej nie powinno

- jax
- Posty: 8140
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 97 times
- Been thanked: 258 times
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Pomogą ci w tym brytyjskie morskie eskadry. Przewaga Anglii we flocie jest znaczna i grając Francuzem naprawdę to czuć (Brytyjczycy tak łatwo/tanio budują).
Flota jest mobilna i można ją przerzucać z akwenu na akwen, tam gdzie akurat potrzebna jest przewaga liczebna, dostęp do punktowanego towaru, ochrona własnych posterunków handlowych a także manewr 'przerzut floty+zdjęcie wrogiego rynku z conflict markerem/wyizolowanego za 1'.
W wojnie 7-letniej straciłem też całą flotę - jako Francuz - w bitwie o dominację na Atlantyku. Anglik wtedy może naprawdę hasać swoimi eskadrami...
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 16 maja 2009, 00:52
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 41 times
- Been thanked: 48 times
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Tak, nawiązując do słabej instrukcji to też jak najbardziej się do tego przychylam, dawno nie czytałem gorszej instrukcji (no Fire in the Lake też mnie przytłoczyła) - mam na myśli wersję angielską. Tłumaczenie polskie, które jest na BGG (nie jest od Phalanxa) czytało mi się jeszcze gorzej(ale to pochodna tej angielskiej:)).....
Polecam, w mojej opinii bardzo dobre przeredagowanie instrukcji i skrócenie znajdujące się na BGG - polecam przeczytanie tego zamiast oryginalnej angielskiej instrukcji (a tym bardziej polskiego tłumaczenia na BGG.......nie wiem jak wygląda polskie PHALANXA). W czasie gry praktycznie korzystam tylko z tego referencu
Wyjaśnione są tam wszystkie żetony, wojny, markery, przykład z izolacją marketów, przykład z conflict markerami, kiedy jest sprawdzana izolacja (na początku tury, tak dla przypomnienia:P) itp. itd....ten dokument powinien być wkładany do pudełka zamiast oryginału,
https://boardgamegeek.com/filepage/2054 ... erence-tab
Polecam, w mojej opinii bardzo dobre przeredagowanie instrukcji i skrócenie znajdujące się na BGG - polecam przeczytanie tego zamiast oryginalnej angielskiej instrukcji (a tym bardziej polskiego tłumaczenia na BGG.......nie wiem jak wygląda polskie PHALANXA). W czasie gry praktycznie korzystam tylko z tego referencu

Wyjaśnione są tam wszystkie żetony, wojny, markery, przykład z izolacją marketów, przykład z conflict markerami, kiedy jest sprawdzana izolacja (na początku tury, tak dla przypomnienia:P) itp. itd....ten dokument powinien być wkładany do pudełka zamiast oryginału,

https://boardgamegeek.com/filepage/2054 ... erence-tab
- Odi
- Administrator
- Posty: 6658
- Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 730 times
- Been thanked: 1114 times
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
A tymczasem Imperial Struggle wygrało Golden Geek Award w kategorii "Wargame", pokonując m.in. Undaunted: North Africa i Versailles 1919.
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Możesz podzielić się tym jak zazwyczaj grasz pierwsze rundy? Zwłaszcza jeśli chodzi o utrzymanie wpływu w Ameryce (konkretnie rywalizacji na rynku futer) i w Europie

Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Nie jestem ekspertem w graniu Anglią, ale można zagrać nie standardowo - w ogóle odpuścić futraMożesz podzielić się tym jak zazwyczaj grasz pierwsze rundy? Zwłaszcza jeśli chodzi o utrzymanie wpływu w Ameryce (konkretnie rywalizacji na rynku futer) i w EuropieMamy kilka pomysłów (pierwszy to obowiązkowa rozbudowa floty w 1 rundzie) ale zawsze to dobrze poczytać o doświadczeniach innych graczy.
albo/i zaryzykować szybki atak na Akadię czy potem Quebec - flota + twierdza w Loiusbourgu i liczyć na wygraną podczas wojny.
Zbytnia rozbudowa floty natomiast często kończy się tym, że masz a i owszem jej więcej niż Francja - tylko nie masz do wzięcia w turze tylu kafelków by użyć tej przewagi efektywnie.
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Ciezko powiedziec, nie mam jakiejs ustalonej strategii poza tym ze staram sie zajac prestiz morski w europie, i jesli tylko moge powiekszam dlug francji.
Zazwyczaj bardzo powoli atakuje USA, skupiam sie na indiach i karaibach pod surowce.
Nie ogarniam na tyle zeby jakies sensowne porady dawac, moje wygrane to pewnie kwestia ze moj przeciwnik nie gra jakos super, wiec planujemy zmienic strony next time.
Zazwyczaj bardzo powoli atakuje USA, skupiam sie na indiach i karaibach pod surowce.
Nie ogarniam na tyle zeby jakies sensowne porady dawac, moje wygrane to pewnie kwestia ze moj przeciwnik nie gra jakos super, wiec planujemy zmienic strony next time.
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Gra jest skrzywiona na stronę Francji. Ogólnie na początku gry nie za bardzo chcesz punkty zwycięstwa (bo tracisz inicjatywę), chcesz jedynie zasoby dające opsy lub sojusze czy jak to się zwie (zwłaszcza taki jeden europejski
). W pierwszych rundach dyplomacja jest na wagę złota, szczególnie taka inwestowana w Europę, czasem Indie (trzeba tutaj uważać na parę eventów). Jeśli na początku wylosuje się tylko jeden kafelek dyplomatyczny to Anglicy zwykle mogą się poddać. Już jakiś czas nie grałem, ale to raczej powszechny konsensus, więc pewnie najlepiej aby Anglicy zaczynali z inicjatywą i może jednym treaty point, aby to wyrównać, ale tego nie testowałem.

Osoby z Wrocławia zapraszam do wrocławskiej grupy facebookowej zrzeszającej miłośników gier strategicznych i wojennych
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Zagralem francja i tez wygralem wiec to kwestia przeciwnika 
Aczkolwiek przyjemniej mi sie gralo Anglia ze wzgledu na wieksza ilosc kasy, aczkolwiek popelnilem troche bledow, wiadomo plus ciagle musialem sie pilnowac ze gram Francja a nie Uk
Zdominowalem EI i trzaskalem punkty z jakobitow dzieki czemu szybko nie przegralem bo przeciwnik przejal handel praktycznie wszystkimi surowcami, i mozolnie przejmowalem najpierw USA, pozniej Karaiby, a Indie calyc zas on kontrolowal.
Wygralem w ostatniej przy podliczaniu punktow po ok 4h :/
Ta gra jest swietna ale jak sie skonczy do 4 tury pozniej juz czlowiek jest zmeczony..

Aczkolwiek przyjemniej mi sie gralo Anglia ze wzgledu na wieksza ilosc kasy, aczkolwiek popelnilem troche bledow, wiadomo plus ciagle musialem sie pilnowac ze gram Francja a nie Uk

Wygralem w ostatniej przy podliczaniu punktow po ok 4h :/
Ta gra jest swietna ale jak sie skonczy do 4 tury pozniej juz czlowiek jest zmeczony..
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 13 times
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Tak, to dość powszechny punkt widzenia wśród niedoświadczonych graczy.Gra jest skrzywiona na stronę Francji.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
O, to dobra wiadomość, ale większość statystyk jakie znalazłem mówi jednak co innego
Pytanie się samo nasuwa: jak Anglicy sobie radzą z dyplomatycznym przejęciem w Europie na początku gry? To jest jeden z powszechniejszych scenariuszy przez który Francuzi wygrywają: zdobycie obniżenia długu oraz cennych miejsc w Europie, które potem łączą się z ich ministrami, dając bardzo dużą przewagę w opsach. Jeśli głupio nie stracą inicjatywy, to będą mieli przewagę w kafelkach dyplomatycznych.

Osoby z Wrocławia zapraszam do wrocławskiej grupy facebookowej zrzeszającej miłośników gier strategicznych i wojennych
- Leviathan
- Posty: 2453
- Rejestracja: 01 wrz 2009, 13:53
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 457 times
- Been thanked: 1237 times
- Kontakt:
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Zapraszam do obejrzenia unboxingu Imperial Struggle na Wojennik TV:
Wojennik TV # 592: Imperial Struggle - unboxing (PL)
Wojennik TV # 592: Imperial Struggle - unboxing (PL)
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Udało mi się wygrać Wielką Brytanią. Miałem trochę farta, bo dużo kart na wpływy polityczne mi się dolosowało w pierwszej turze, a jednocześnie żetony na główne akcje polityczne były tylko dwa. Wygranie większości konfliktów w pierwszej wojnie też było nie do przecenienia. Właściwie Francja w Europie nie istniała (opanowała za to zupełnie Amerykę). Natomiast czym więcej gram, tym bardziej wydaje mi się, że celem UK nie tylko powinna być dominacja w Europie (to prawie niemożliwe), a bardziej utrzymanie wysp przy sobie i balansowanie sojuszy Europejskich, tak żeby Francuzi nie mogli łatwo wziąć pola długu czy znaczników konfliktu. Bardzo tutaj pomaga minister, który pozwala na usuwanie flag z Europy za pomocą akcji pobocznych, bo UK może wtedy inwestować w akcje, które generalnie bardziej ją interesują a jednocześnie przeszkadzać Francuzom zdominować całą Europę.
- mat_eyo
- Posty: 5718
- Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
- Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
- Has thanked: 949 times
- Been thanked: 1483 times
- Kontakt:
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
W weekend udało mi się zagrać. Nie czytałem instrukcji, nie oglądałem żadnych tłumaczeń ani rozgrywek. Przyjaciel tłumaczył mi grę przez około godzinę i później siedliśmy do gry, która o dziwo była dosyć płynna. Kilka razy musieliśmy zajrzeć do instrukcji, ale bez większych zawiech.
Same zasady nie wydają mi się przesadnie skomplikowane. Akcje są dosyć proste, jest kilka wyjątków, o których trzeba pamiętać, ale to tyle. Natomiast na pewno gra jest przytłaczająca, jeśli chodzi o liczbę rzeczy, których trzeba pilnować i brać pod uwagę, jeśli chcemy grać świadomie. Przewaga w poszczególnych regionach i to liczona na trzy różne sposoby - pod nagrody, pod prestiż i pod wojny. Dodatkowo śledzenie rynków. Jest tego dużo, mam wrażenie, że o jedną warstwę za dużo.
Mimo tego, gra mi się podobała. Jest to coś innego, niż standardowe CDG. Mechanika akcji i ich wyboru z kafelka jest bardzo ciekawa i wprowadza ciężkie do podjęcia decyzje. Pilnować wszystkich obszarów jest ciężko, ale walka o nie jest emocjonująca. Szkoda, że plansza nie jest czytelniejsza, bo śledzenie modyfikatorów do wojny jest irytujące.
Po jednej rozgrywce szukam już swojego egzemplarza do zakupu, choć mam pewne wątpliwości. Pierwsza jest taka, że gra skończyła się dosyć szybko, tzn. po drugiej wojnie. Myślę, że pełna rozgrywka wpłynęłaby negatywnie na moją ocenę. Druga sprawa, to fakt, że poszło mi dobrze, a wtedy zawsze gra podoba się bardziej
Wygrałem Francuzami mając 35 punktów. Przeciwnik trzymał w garści większość rynków, ale z karty udało mi się jeden z nich podmienić na (szczęśliwie) wylosowany tytoń, który kontrolowałem. Do tego w dwóch pierwszych turach pokoju zrobiłem sobie z Europy swój plac zabaw, co dało sporo punktów z nagród, prestiżu i zagranych w trzeciej turze Jakobitów. Dodatkowo wygrane wszystkie europejskie konflikty w obu wojnach i po drugiej wojnie składaliśmy grę.
Same zasady nie wydają mi się przesadnie skomplikowane. Akcje są dosyć proste, jest kilka wyjątków, o których trzeba pamiętać, ale to tyle. Natomiast na pewno gra jest przytłaczająca, jeśli chodzi o liczbę rzeczy, których trzeba pilnować i brać pod uwagę, jeśli chcemy grać świadomie. Przewaga w poszczególnych regionach i to liczona na trzy różne sposoby - pod nagrody, pod prestiż i pod wojny. Dodatkowo śledzenie rynków. Jest tego dużo, mam wrażenie, że o jedną warstwę za dużo.
Mimo tego, gra mi się podobała. Jest to coś innego, niż standardowe CDG. Mechanika akcji i ich wyboru z kafelka jest bardzo ciekawa i wprowadza ciężkie do podjęcia decyzje. Pilnować wszystkich obszarów jest ciężko, ale walka o nie jest emocjonująca. Szkoda, że plansza nie jest czytelniejsza, bo śledzenie modyfikatorów do wojny jest irytujące.
Po jednej rozgrywce szukam już swojego egzemplarza do zakupu, choć mam pewne wątpliwości. Pierwsza jest taka, że gra skończyła się dosyć szybko, tzn. po drugiej wojnie. Myślę, że pełna rozgrywka wpłynęłaby negatywnie na moją ocenę. Druga sprawa, to fakt, że poszło mi dobrze, a wtedy zawsze gra podoba się bardziej

Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Dla mnie gra nie traci w dalszych turach. Nawet jeszcze zyskuje głębi, bo sytuacja inaczej się rozwija a i same konflikty często nieco mniej przekładają się na PZ a zmieniają sytuację na planszy. Tylko wiadomo - gra jest wtedy bardzo długa. Do tej pory grałem chyba z 7 czy 9 razy i tylko raz chyba nie zakończyliśmy przed czasem, więc (przynajmniej u nas) często się zdarza że gra kończy się przed limitem czasowym. Przy czym najczęściej właśnie po 2 wojnie się kończy zwycięstwem Francuzów xD jeśli uda się Anglikom to przetrwać to gra zazwyczaj staje się mocno wyrównana.mat_eyo pisze: ↑07 cze 2021, 16:11 W weekend udało mi się zagrać. Nie czytałem instrukcji, nie oglądałem żadnych tłumaczeń ani rozgrywek. Przyjaciel tłumaczył mi grę przez około godzinę i później siedliśmy do gry, która o dziwo była dosyć płynna. Kilka razy musieliśmy zajrzeć do instrukcji, ale bez większych zawiech.
Same zasady nie wydają mi się przesadnie skomplikowane. Akcje są dosyć proste, jest kilka wyjątków, o których trzeba pamiętać, ale to tyle. Natomiast na pewno gra jest przytłaczająca, jeśli chodzi o liczbę rzeczy, których trzeba pilnować i brać pod uwagę, jeśli chcemy grać świadomie. Przewaga w poszczególnych regionach i to liczona na trzy różne sposoby - pod nagrody, pod prestiż i pod wojny. Dodatkowo śledzenie rynków. Jest tego dużo, mam wrażenie, że o jedną warstwę za dużo.
Mimo tego, gra mi się podobała. Jest to coś innego, niż standardowe CDG. Mechanika akcji i ich wyboru z kafelka jest bardzo ciekawa i wprowadza ciężkie do podjęcia decyzje. Pilnować wszystkich obszarów jest ciężko, ale walka o nie jest emocjonująca. Szkoda, że plansza nie jest czytelniejsza, bo śledzenie modyfikatorów do wojny jest irytujące.
Po jednej rozgrywce szukam już swojego egzemplarza do zakupu, choć mam pewne wątpliwości. Pierwsza jest taka, że gra skończyła się dosyć szybko, tzn. po drugiej wojnie. Myślę, że pełna rozgrywka wpłynęłaby negatywnie na moją ocenę. Druga sprawa, to fakt, że poszło mi dobrze, a wtedy zawsze gra podoba się bardziejWygrałem Francuzami mając 35 punktów. Przeciwnik trzymał w garści większość rynków, ale z karty udało mi się jeden z nich podmienić na (szczęśliwie) wylosowany tytoń, który kontrolowałem. Do tego w dwóch pierwszych turach pokoju zrobiłem sobie z Europy swój plac zabaw, co dało sporo punktów z nagród, prestiżu i zagranych w trzeciej turze Jakobitów. Dodatkowo wygrane wszystkie europejskie konflikty w obu wojnach i po drugiej wojnie składaliśmy grę.
- mat_eyo
- Posty: 5718
- Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
- Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
- Has thanked: 949 times
- Been thanked: 1483 times
- Kontakt:
Re: Imperial Struggle (Ananda Gupta, Jason Matthews)
Tak to jest, jak człowiek się śpieszy i nie formułuje jasno myśli. Mam świadomość, że później gra się rozwija, zmienia akcenty i istotna robi się choćby sytuacja w Ameryce Północnej itd. Natomiast bardziej chodziło mi o to, że decyzja i emocje, jakie daje mi rozgrywka są ok jak na 3 godziny siedzenia przy stole. Myślę, że przy sześciu godzinach czułbym już trochę stratę czasu.
Dla porównania, choć to oczywiście są zupełnie inne gry, to w trakcie weekendu zagraliśmy z kumplem też dwie partie w 1960. Pierwsza trwała 1:25, druga 1:08. Gdybym miał wybierać, czy wolę 2 3 godziny zagrać raz w IS czy dwa razy w 1960, to miałbym ciężki orzech do zgryzienia. Jednak gdybym miał zadecydować między jedną partią w IS, a czterema w 1960 przez 6 godzin, to wybór byłby bardzo prosty - gram dwa razy Kennedym i dwa razy Nixonem
Dla porównania, choć to oczywiście są zupełnie inne gry, to w trakcie weekendu zagraliśmy z kumplem też dwie partie w 1960. Pierwsza trwała 1:25, druga 1:08. Gdybym miał wybierać, czy wolę 2 3 godziny zagrać raz w IS czy dwa razy w 1960, to miałbym ciężki orzech do zgryzienia. Jednak gdybym miał zadecydować między jedną partią w IS, a czterema w 1960 przez 6 godzin, to wybór byłby bardzo prosty - gram dwa razy Kennedym i dwa razy Nixonem
