Od dwóch dni jestem szczęśliwym posiadaczem podstawki, Rise of Red Skull oraz Kapitana Ameryki. Wcześniej grałem jedynie na kopiach znajomych, więc na predefiniowanych taliach, ewentualnie z drobnymi korektami. Zaraz trochę pomarudzę, więc może na początek dwie rzeczy do ustalenia:
- grałem częściej w dwie gry, gdzie talie buduje się przed grą: Arkham Horror LCG oraz Mage Wars Arena. Jestem w pełni świadomy, że MC ma inne podejście do tego aspektu, skupia się w rozgrywce na czymś innym i absolutnie nie wymagałem podobnej głębi decyzyjnej
- bardzo, bardzo polubiłem MC, więc to nie tak, że mogę marudzić na grę, ale na jej pewien aspekt - głównie dlatego, że mam do niego pytania i wątpliwości do rozwiania.
(wolę to zaznaczyć, aby później nie było wątpliwości
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
)
Na pierwszy ogień w budowaniu talii poszedł Spiderman + Justice. Najpierw stworzyłem sobie predefiniowaną talię, a później decydowałem co na co wymienić. I prawdę mówiac ta decyzyjność wydawała mi się bardzo słaba. W sensie: decyzje co umieścic w talii, a co zostawić, były takie 'meh'. Czułem co może być silniejsze, co słabsze, ale nie czułem głębi w tym. I nawet gdybym się mylił co do siły karty (albo się ona różniła w zależności od scenariusza), to brakowało w tym wszystkim głębi. I nie ukrywam, że częściowo jest za to odpowiedzialna ilość kart Justice. Podstawka + duży dodatek = zaledwie 11 unikalnych żółtych kart. Porównując to z AH LCG,
z samą podstawką, to totalna bieda. A co dopiero jak tam się dorzuci jakiś dodatek.
Dodatkowo, znów ciągnąć wątek AH LCG, głębia budowania talii wydaje sie być znacznie mniejsza. W AH dochodzi jeszcze jeden wymiar budowania - posiadanie odpowiednich ikon, które można dorzucać do testów.
Koniec końców skleciłem talię, zagrałem, grało się bardzo dobrze. Zmieniłem talię, zagrałem przeciwko tej samej talii spotkań (jedynie poziom wroga wzrósł), grało się bardzo dobrze. I bardzo podobnie, choć talia trochę zmian miała za sobą.
ALE
Kolejne partie zagrałem już Kapitanem Ameryką budowanym na Leadership. I tu zaczyna się inna bajka. Zagrałem cztery partie, trzema różnymi taliami, wszystkie budowałem pod wystawianie sporej ilości sojuszników (wiadomo, moc kapitana ameryki pozwala obniżyć ich koszt) i nagle wszystko zaczęło wyglądać wyraźnie inaczej. Niby talie zbudowane na tej samej umiejętności, ale można to było robić na różne sposoby: duża ilość tanich sojuszników/mniej drogich, wielokrotne aktywowanie, wzmacnianie sojuszników, przywracanie ich z discardu, dorzucanie im cechy Avenger na potrzeby, tapowanie sojuszników aby dobierać ogromną ilość kart, itp. Ostatnia partia zakończyła się po tym, jak w jednej turze Goliath zaatakował bodaj 4 razy po 6 ataku. Z Ultrona nie było co zbierać.
Generalnie to był taki poziom budowania decku, który już mnie absolutnie satysfakcjonuje.
Ale teraz nie jestem pewien z czego ta spora różnica wynika. Kwestia mojego małego doświadczenia i niedostrzegania głębi? Kwestia tego, że niebieska talia bardzo fajnie współpracuje ze sobą oraz umiejętnością Kapitana Ameryki? Kwestia tego, że niebieska talia jest obecnie zdecydowanie najliczniejsza w tym co mam?
A wlasciwie kluczowe pytanie: co zrobić aby budowanie talii pod różnych bohaterów/różne aspekty dawały mi podobny poziom głębi co opisany wyżej Kapitan Ameryka?
Już nawet nie wspominajac, że i ten aspekt z tym samym bohaterem jest w stanie nabrać większej głębi w przyszłości (Rapid response, All for one, Reinforced Suit, )