Gra Miesiąca - Październik 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4085
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1419 times
Been thanked: 2971 times

Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Ardel12 »

Październik zakończył się ze świetną liczbą partii na poziomie 70. Zajmuje tym samym drugie miejsca, zaraz za 76 partiami w sierpniu, ale tutaj mam znacząco więcej zaawansowanych i dłuższych tytułów, więc spokojnie mogę powiedzieć, że król jest jeden. Do końca roku już nie nabiję lepszego miesiąca. Miesiąc o tyle udany, że zaliczyłem swój drugi 18kon w życiu. Ponownie stawiłem się w Krakowie i przez 2 dni ograłem aż 3 tytuły z czego jeden został przerwany w 2/3 partii, a z ostatniego musiałem się ulotnić po jakiś 8h gry xD Sporo pograłem SOLO i ten rok kontynuuje zaczęte granie w ten sposób z poprzedniego.
Spoiler:
NOWOŚCI

Legendary: A James Bond Deck Building Game(8/10) – w tym miesiącu ograłem dwa małe dodatki. No time to die i Spy Who Loved Me. Podstawka oferowała bardzo dobry poziom trudności, który kilka razy wytarł mną podłogę. Tutaj w Szpiegu, który mnie kochał było równie dobrze i walka była ciekawa, nie mogę tego jednak powiedzieć o filmie z Craigiem. W szpiegu pojawia się nowa mechanika zanurzenia. Karty wroga należy najpierw wynurzyć, aby móc je zaatakować. Niektóre z nich uniemożliwiają wynurzenie i atak w tej samej turze. Schemy bazują jak zawsze na filmie. Jeden bazuje na atomówkach, które zmierzają w stronę różnych krajów, a my nie możemy dopuścić by na niebie było ich ponad 3 albo w momencie odpalenia finalnej karty jakiejkolwiek. Po skończonej partyjce odpaliłem film i jak w podstawce nie mam zastrzeżeń do przeniesienia na planszę. W No Time to Die niestety nie mogę się pokusić o porównanie, gdyż filmu jeszcze nie widziałem(tak, wstdy). Szukam teraz dużego dodatku, bo Bond w domu rozpalił w nas chęć obejrzenia wszystkich części i ogrywania ponownie każdego z dostępnych filmów. Pozostały jeszcze scheme, z którymi nie grałem i karty specjalne. Szkoda, że nie ma epickich mastermindów jak w Marvelu. Gra pewnie po 2-3 krotnym przejściu poszuka nowego domu, ale do tego momentu da mi sporo frajdy.

Folklore: The Affliction(8/10) – zacząłem w tym miesiącu ogrywać, a już za mną podstawka i kończę Dark Tales(została mi 1 misja z 9). Ja czuję vibe RPG. Walki potrafią być koszmarnie losowe i moje nerwy ledwo to znoszą, kiedy wróg rzuca same trafienia a moje łamagi potrafią nawet krytycznie spudłować, ale gra nawet po przegranej leci z fabułą dalej. Nie musimy powtarzać walk ani scenariuszy, ot będziemy trochę słabsi na start w kolejnej przygodzie, bo nie zdobędziemy tylu nagród. Na szczęście w dodatku DT wprowadzono prawdziwe subquesty i nimi możemy podbić swój poziom i zebrać niezbędną gotówkę. Można z tym przegiąć i oczywiście zrobić tyle, że to główna kampania będzie jak jakiś banalny subquest, ale proste ograniczenie typu 1 misja per postać na przygodę załatwia problem. No właśnie, gra zasad aż tylu nie ma, ale sporo jak dla mnie trzeba dopowiedzieć i ustalić. Czasem zasady z pudełka prowadzą do kuriozalnych sytuacji i na bieżąco staram się je ogarnąć, by poziom wyzwania był zadowalający. W połowie DT wyciągnąłem ostatni dodatek, który usprawnia walkę dodając kolejkę. Przed tym odpalamy jedną grupę(wrogowie/my) a potem kolejną w pętli. Tutaj mogą wrogowie być wymieszani z nami, do tego dochodzą karty inicjatywy dorzucające dodatkowe modyfikacje AI wrogom i ich boostujące, a bohaterom dorzucające różne benefity. O podstawce rozpisałem się w wątku z grą i tam zapraszam. Po ukończeniu DT pojawi się kolejny wpis. Ja bawię się bardzo dobrze i wady jestem w stanie przełknąć(ach to przeliczanie ile kto ma ataku/obrony), ale dla wielu mogą one zabijać sens grania.

Zamek Tajemnic(7.5/10) – Dorwałem nowinkę od Fox Games. Jest to escape room, w którym jesteśmy zaproszeni do jednej miejscowości, gdzie lokalny szlachcic polubił za bardzo krew swoich poddanych. Szybko trafiamy do zamku, z którego próbujemy uciec rozwiązując kolejne zagadki. Pudełko wypchane jest elementami, więc widać, za co płacimy. Gra rośnie na stole z każdą zagadką, gdyż dochodzą nowe pomieszczenia i elementy zamku. Gra jest całkowicie liniowa i jasno wskazuje, jaką zagadkę teraz rozwiązujemy. Mamy zadania na spostrzegawczość, łączenie wielu elementów ze sobą(karty, pomieszczenia i książeczki), wycinanki, budowle 3D, a nawet jedną aplikację. Zagadki mają całkiem dobre wyzwanie i sam potrzebowałem 2 podpowiedzi by się przebić przez grę. Na pewno nie jest to ER dla początkujących. Elementy niestety niszczymy, ale na stronie wydawcy wszystkie zniszczalne elementy są udostępnione do druku, więc spokojnie można kupić używkę. Jedyne, co pozostaje to książeczka z odpowiedziami, które są schowane za zdrapkami. Grałem na używanym egzemplarzu i w niczym to nie przeszkadzało. Kar za błędne odpowiedzi brak, więc może zyskujemy parę sekund na zdrapywaniu. Bawiłem się dobrze, ale jak zagadki potrafią skorzystać z całej posiadłości, tak gra zabiera stanowczo za dużo miejsca i wolę te mniejsze jak EXIT czy Unlock. Do tego całość ma nam zająć pod 3h i raczej jest to dość trafiony czas. Tak 2+ lekko schodzi jak się jeszcze wycina elementy zastępcze.

The Lord of the Rings: Duel for Middle-earth(?/10) – mocowałem się czy kupić ten tytuł. Najpierw olałem, bo już 7CŚ:P mam I po co mi to samo, ale w wersji WP. Potem poczytałem o zmianach(miejscówki zamiast cudów, wyścig o pierścień i area control) i się zapaliłem znowu. Kupiłem w przedsprzedaży. Potem na forum ludzie zaczęli wrzucać swoje wnioski i okazało się, że jest to dość mocno dla mnie uproszczona wersja. No to pass, ale potem zalew pozytywnych opinii, to dorzucę do zamówienia, bo akurat brakuje mi do darmowej dostawy xD prawdziwa karuzela, a jak jest faktycznie? No tutaj jak widać po ocenie nie udało mi się ustalić. Zagrałem 2x, raz każdą ze stron i nie mogę obecnie podjąć się jakiejkolwiek opinii. Obie partie przegrałem i to dość mocno. W pierwszej nastawiłem się na surowce jak w 7CŚ, ale to był błąd, bo złoto jest tutaj wystarczające i bardzo łatwo robialne(ekonomia moim zdaniem jest mocno spłycona niż uproszczona). No to w drugiej partii idę w mapkę i trochę wszystkiego. Kumpel leci w zielone i miażdży mnie chorymi combami xD Typu jak dobierzesz złotą kartę to masz dodatkową turę. Jakież to mocne było…Silniczek aż mu podskakiwał, a ja tylko coraz bardziej odstawałem. W oryginale nigdy nie odczułem by zielone dawały taką przewagę. Raczej były czymś, co pozwalało nam łatwiej ugrać dany cel, niż same w sobie napędzać partię. Po 2 partiach powiedziałbym, że gra jest totalnie bez balansu, ma spłaszczoną ekonomię do dna i ogólnie jest głupia, ale po obu partiach ciągle mam w głowie, że jakim ti cudem przeciwnicy mnie tak jadą. Chcę zagrać jeszcze raz i spróbować czegoś innego. W 7CŚ:P bardzo często i gęsto wygrywam, a tutaj wszystkie moje przyzwyczajenia i zagrywki po prostu odbijają się na mnie. Na pewno pogram więcej i wrócę z jakąś opinią :D

Propuh(3/10) – oj dawna w taki szrocik nie grałem. Mamy tutaj walkę babci z wiatrem(Propuh), który to ma za zadanie uprzykrzyć życie starowince i uniemożliwić przyszykowania domu na niedzielny obiad. Mamy 3 lokacje i bawimy się w naprzemienne próby wrzucenia naszego znacznika do danego pokoju. By to zrobić zagrywamy kartę z ręki o dowolnej wartości i grafice(takie same jak pokoje). Następnie przeciwnik może przebić zagraną kartę. Jak zagraliśmy kartę niepasującą do lokacji to albo przebijamy wyższą wartością albo kartą lokacji(atu) o dowolnej wartości. Jak jest już atu, to tylko atu o wyższym nominale. Proste, banalne i całkowicie nudne. Propuh jak i babcia mają swoje cele. Propuh ma mieć swoje znaczniki w określonej liczbie w danych lokacjach, z kolei babcia ma mieć swoje i nie pozwolić by Propuha było więcej niż X. Kto pierwszy ogarnie swój cel ten wygrywa. W przypadku remisu Propuh wygrywa, gdyż babcia już ma swoje lata i nie ma sił dalej walczyć. W kolejce babci dodatkowo przesuwamy jej pionek i w lokacji, w której się znajdzie możemy usunąć jeden znacznik wroga. Karty dociągamy do 4 ze wspólnej talii. Dla mnie ta gra nie ma sensu i czułem się jakbym grał w wojnę. Zagrywam kartę, no to przeciwnik w 90% ją przebije jak ma opcje. My robimy to samo albo akurat obaj gracze nastawią się na wrzucanie tokenów, co tym samym blokuje nam kontrę(to lub to). Jak już ktoś jest za blisko celu, no to kontra, kontra…jako, że ciągniemy ze wspólnej talii to balans też jest taki sobie i zależy od dociągu. Najprościej jest iść na koniec talii, co daje Propuhowi sporą przewagę, ale pewnie za to babcia może usuwać jego żetony. W sumie zagrałem i czułem niesmak w ustach xD a to rzadko mi się zdarza. Grałem na wersji drewnianej i ta jest przyjemna, ale całkowicie zbędna. Nie polecam, omijać na km.

Unmatched Adventures: Tales to Amaze(7/10) – system znam I lubię, a tutaj mogłem sprawdzić wersję kooperacyjną przeciwko najeźdźcom z Marsa. Zasad wielu nie ma dodatkowych, więc bardzo szybko z zasad możemy przystąpić do gry. W setupie wybieramy głównego bossa i dwóch jego pomagierów, którzy będą uprzykrzać nam życie. Każda runda polega na przetasowaniu kart inicjatywy wskazujących, kto się rusza i co robi. Wrogowie przeważnie ruszają się i wykonują atak. Boss do tego wykonuje swoją agendę i np. dla kosmitów to dorzucanie nowych wojowników na pola uprawne oraz pchanie toru zagrożenia. Tor zagrożenia zwiększa siłę bossa(za każdym razem jak się wypełniał to odkrywał kolejny żeton wskazujący symbol pojawiający się na kartach i odblokowujących tym samym tekst do nich przypisany). Dodatkowo wyznacza on koniec gry. Partię możemy zakończyć też przez pokonanie bossa jak i wszystkich bohaterów. Cała reszta działa bez zmian i jak to w serii, działa bardzo dobrze. Grałem Teslą i przyjemnie było ładować moc by móc odpalać znacząco silniejsze ataki lub umiejętności. Pomagierzy mają swoje umiejętności i z każdym gra się trochę inaczej. Grało się przyjemnie, a dla posiadaczy innych pudełek to regrywalność powinna być spora.

Harrow County: The Game of Gothic Conflict(?/10) – niestety tylko jedna partia w pierwszy rozdział, więc bez oceny. Zasady przyjazne, wręcz proste. Mamy 4 akcje główne, z których każdą odpalimy raz w rundzie z wyłączeniem ataku. Mamy ruch, przywołanie nowych jednostek i zwiększenie siły ataku, czyli kosteczek, jakie wrzucimy do wieży. Atak do 2-3 pól polega na wybraniu, kto kogo atakuje, jak mamy przewagę to dostajemy dodatkową kosteczkę, wrzucamy wszystkie do wieży i na bazie co wyleci będziemy mogli wykonać pełen atak(musimy mieć więcej kosteczek niż wróg oraz tyle ile wymaga zabicie danej figurki, póki warunek spełniamy to możemy ciąć wroga) lub walkę stworów(nie mamy przewagi, ale mamy wystarczającą liczbę kości do zabicia, minusem tego jest pojedynczy atak, a wróg może również wydać i zabić nam). Po wykonaniu ataku, każda kolejna akcja może być atakiem, ale bez bonusu(przesunięcie, przywołanie, wzmocnienie o wartości 1). Mamy jeszcze zdolność specjalną frakcji i bohatera(Amy wrzuca żetony ścieżek ułatwiając ruch, z kolei Levi może przemieszczać jednostki w zależności od pola, na którym się znajduje). Ostatnią akcją jest joker, którego żeton dodajemy do naszej puli(nie tracimy ich, więc każde kolejne użycie to o 1pkt akcji więcej). Pozwala on wykonać akcje bazowe, czyli ruch, wzmocnienie i przywołanie dowolnie rozdzielone. Gramy naprzemiennie po akcji aż do osiągnięcia przez jedną ze stron 7PZ, które zyskujemy za zabijanie jednostek wroga jak i wykonywanie celu frakcji(niszczenie domów lub ochrona mieszkańców). Obie polegają na dotarciu na drugą stronę mapy i stworzenia pewnej ścieżki. Jak się uda, to na koniec tury zabieramy element i dostajemy 2PZ. Gra jest dynamiczna, wieża działa świetnie. Wroga można skutecznie blokować i naprawienie tego, co zepsuł nie jest takie proste, więc nie miałem odczucia, że moje akcje są od ręki negowane, co mnie zawsze irytuje. Różnorodność frakcji jest odczuwalna. W sumie wszystko mi się podobało. Wykonanie to stos, wszystkie jest w sorterach, więc rozłożenie gry to wyciągnięcie pudełeczek dla każdego z graczy + rzeczy ogólnych i jazda. Przebieram nóżkami by zagrać w kolejne rozdziały, bo rozdział pierwszy, choć przyjemny to moim zdaniem jest za prosty i może zagram jeszcze raz drugą stroną, ale nastawiam się na jak najszybsze dotarcie do pełnych zasad dla 2 graczy i rozkminienie trybu dla 3-4 by pograć z kolegami. Jak na razie jestem bardzo zadowolony.

Kelp: Shark vs Octopus(?/10) –jedna partia na wersji deluxe(figurki, mata itd.). Grałem rekinem. Zasady tłumaczyłem. Instrukcja jest dobrze napisana, szybko ogarnąłem, co i jak. Nawet jak chciałem grę połamać to te opcje były w niej opisane, więc super. Wykonanie bardzo dobre. Zabuliłem za deluxe i czuję, że go mam. Szata graficzna jest świetna i bardzo dobrze oddaje środowisko. Gra polega na pojedynku rekina z ośmiornicą. Rekin ma za zadanie zeżreć przeciwnika, który ukrywa się na dnie zbiornika. By tego dokonać używa bag buildingu z kostkami. Kostki mamy w 3 kolorach symbolizujących 3 akcje. Mamy niebieskie od prądów morskich(ustawiamy je na planszy i rekin zamiast przepływać jedno pole, może wykorzystać taki prąd by przenieść się nawet o kilka pól, jeśli na każdym kolejnym polu jest kostka o wartości niższej od poprzedniej), żółte od przeszukania(sprawdzamy, co kryje się pod danym kamieniem) oraz ataku(odkrywamy kamień i jeśli jest tam ośmiornica to wykonujemy atak). Rekin w trakcie partii rośnie w siłę przez kolejne pasywne zdolności, jakie otrzyma za wydawanie kości. Do tego zakupuje karty dodające mu nowe kości do worka oraz unikalne zdolności jednorazowe. Niestety wiele z tego kosztuje go energii. Z każdego ataku i zakupu kart musimy odłożyć 1 kość, jako zużytą energię. Gdy dojdziemy nimi do limitu, to rekin niestety zgłodniał na tyle, że nie jest w stanie kontynuować walki i ulatnia się poszukać łatwiejszej ofiary. Ośmiorniczka z kolei to deckbuilder, w którym chowamy się za ustawionymi pionowo kamieniami na mapie. Każdy kamień może zawierać pułapkę, ośmiornicę, muszelką(bez efektu) lub jedzenie. Zadaniem ośmiornicy jest unikanie rekina aż ten zgłodnieje lub samemu zjedzenia 4 morskich stworzeń, co pozwoli nam urosnąć w siłę na tyle, by przegonić rekina samemu. W swojej turze mamy dwie akcje. Możemy zagrać kartę z ręki, które opłacamy odkrywając kamienie na planszy i tym samym dając informacje rekinowi, dociągnąć do limitu kart(nigdy nie dociągamy za darmo), odrzucić kartę z ręki by zakryć kamień. Karty umożliwiają nam zakrycie kilku kamieni, zamianę miejscami 2 kamieni lub ich pomieszanie(wybieramy dowolne kamienie, wrzucamy do wora i losowo rozstawiamy). Do tego z kart możemy się rozwinąć przez zakup nowych kart jak i kamieni(lepsze pułapki i jedzenie). Jedzenie po skonsumowaniu daje nam bonus jednorazowy, który możemy odpalić dodatkowo do 2 akcji w swojej turze. Tury lecą bardzo szybko. Rekin wyciąga 2-3 kostki, rzuca nimi i wtedy decyduje, co zrobić. Jest to mocno taktyczna strona gry. Próbujemy wyciągnąć max z tego, co mamy. Sporo tutaj moim zdaniem zależy jak gra ośmiornica, czy odkrywa swoją pozycję by zjeść czy chowa się i czeka na nasz ruch. Rekin może spalić sporo energii szybko by wzrosnąć na sile, ale może to utrudnić mu odnalezienie wroga na czas. Gra moim zdaniem jest prosta mechanicznie. Na razie nie zauważyłem wielu opcji. Rekin popyla po dnie i szuka na pałę aż znajdzie(trzeba zapamiętywać, co już odkryto). Jak znajdzie to w sumie zapamiętujemy 1-2 pozycje i styka. Ośmiornica wyglądała dla mnie na trudniejszą w prowadzeniu. By jeść trzeba się odkryć, co przyciągnie zaraz rekina, więc musimy wybrać odpowiedni moment, by móc się szybko ulotnić, a co ważniejsze nie być w jego zasięgu. Ciekawie rozwiązano atak rekina na ośmiornice, gdyż nie jest to automatyczne zwycięstwo rekina. Każdy z graczy zagrywa po 1 z 3 kart. Jak się kolory zgodzą to rekin zjada ośmiornicę, jak nie to ośmiornica ucieka, odpala efekt z karty i usuwa ją z gry. Przy kolejnym odnalezieniu rekin ma już 50% na zjedzenie. W 3 100%. Tutaj u mnie trafiła się karta rekina usuwająca po 1 karcie każdemu z graczy, więc da się zwiększyć szanse rekina też innymi elementami. Po 1 partii ciężko mi mówić o wrażeniach. Rekin wydaje się banalny i choć tematyczny to nie czułem wielu opcji. Ośmiornica wygląda ciekawiej. IMHO to miała być lekka gra, a dodatkowo mam kilkanaście modułów, więc może trzeba powrzucać by gra błysnęła. Teraz dałbym ostrożne 7/10.

POWROTY
Slay the Spire: The Board Game(8/10) – po 20+ partiach zakupiłem na własny użytek od jednego z forumowiczów. Pograłem każdą z postaci. Niektóre moim zdaniem są ciekawsze, niektóre bardziej upierdliwe w prowadzeniu, ale każdą buduje się na kilka sposobów i wszystko zależy, co otrzymamy w nagrodach. Ja akurat w rogaliki mało grywam, ale przypomina mi to mocno Hadesa. Każdy run jest trochę inny. Na razie grałem głównie solo i w sumie ogarnięcie każdego aktu jak i reset zajmowało mi chwilę. Ja jestem wciąż pod wrażeniem, ze w coop leży jeszcze tyle złota do odkrycia. Przede mną przebijanie się przez tiery w 2os, bo to wygląda może trochę łatwiej niż solo, ale niesie znacząco więcej opcji i synergii. Muszę odpalić giere na konsoli i zobaczyć jak to tam działa, ale boję się, że może mnie to przeciągnąć do grania już wyłącznie tam solo xD

Red7(7/10) - o jeju je, jak ja dawno w to nie grałem. Parę lat stuknęło i na wyjeździe na 18kon w pociągu ekipa pograła. Grę bardzo lubię, ale gram wyłącznie w wariant z dociąganiem kart bez tych wszystkich dodatkowych mocy. Próbowałem kilka razy i zawsze kończyło się bólem głowy. A podstawka jest taka prosta i przyjemna. Każdy próbuje rozkminić jak zagrać by jak najbardziej zabolało wrogów. Niestety trzeba jasno powiedzieć, że pomimo najlepszej taktyki i tak karty mogą nas pogrzebać i choć z wielu to nie z każdej ręki da się wyciągnąć zwycięstwo. Partia trwa po 15minut, więc zawsze możemy się szybko odkuć. Jedna z niewielu małych gier w mojej kolekcji, która trzyma się już od wielu lat.

MicroMacro: Crime City – Full House(6/10) – kolejna gra, którą wyciągnąłem po roku. Rozegrałem dwie sprawy i jak pierwsza była logiczna i jak zwykle należało prześledzić ścieżkę danej postaci(tutaj nawet kilku), tak druga zaczynała się w prawej części mapy, a rozwiązania należało szukać na drugim końcu z lewej bez żadnej podpowiedzi pomiędzy. Jaki w tym sens nie wiem, przecież te mapy mają od groma scen i wyłowienie czegoś takim sposobem to raczej cud lub mordęga. Na pewno fanem serii nie zostanę i to będzie moja pierwsza i ostatnia zarazem część, ale może na jakiś konwentach pobawię się przy innych częściach.

A Touch of Evil: 10 Year Anniversary Edition(9/10) – bardzo lubię ten tytuł, ale kolejna partia z nekromantą mnie dobiła. Grałem w 2os i pochód zombie pozwolił nam sporo zarobić, ale całkowicie nie szło wyjść z wioski i przeszukać dalszych lokacji przed finalną walką. Byłaby może nawet szansa na wygraną, gdyby przed walką przeciwnik nie usunął jednej postaci wszystkich książek, co z jakiś 7 kości ataku zmieniło się w 2-3. Wróg też idealnie wybrał moment na zaatakowanie nas i wycięcie co lepszych kart wydarzeń, co odbiło się tym, że bohaterowie szli ledwo żywi na finalną walkę. To już moja 3 porażka z nim i jak normalnie nie miałbym z tym problemu tak tutaj mnie po prostu on nudzi. Ciągłe armie wroga szturmujące wioskę wymuszają ich ciągłe tłuczenie i w sumie robią trochę z gry tower defensa. Partie z Nekromantą przebiegają zbyt podobnie jednak i to mnie boli. Następnym razem z okazji Halloween odpalę inną postać, bo jeszcze trochę ich zostało do rozwałki.

18XX
1817(8/10) – 17 bardzo lubię. Wprowadza sporo dodatkowych mechanik, które dają spore pole manewru. Niestety partie trwają swoje i z 8h trzeba się liczyć. Partia była na początku dość ciekawa. W połowie jeden z graczy odpadł przez kombinacje z pożyczkami i shortowaniem. Wschód się rozbudował mocno, a reszta ledwo zaczynała go gonić. Po kolejnej godzinie i przerwie na obiad gracze doszli do wniosku, że teraz będziemy pączkować firmy i shortować wszystko jak leci, a w 3 to już średnia zabawa, więc przerywamy. To była moja bodaj 3-4 partia i było spoko, ale chciałbym zagrać w ekipie co dotrwa do końca i będę w stanie zobaczyć co moje decyzje przyniosą. Jedyne co mnie męczy, to moment, gdy zaczyna się shortowanie i nie jest to kilka akcji by móc zakupić co potrzebne lub zrzucić kogoś poniżej naszej spółki, tylko wielki festiwal, kto da więcej i zbierze od groma shortów. Powoduje to wystrzelenie wielu spółek i to też zawsze mnie denerwuje w 18XX, gdy faza OR trwa wieki przez pierdołowate firemki, które mało robią, ale zajmują sporo czasu. Na szczęście często szybko się je łączy lub ubija, więc stan z wieloma spółkami w grze nie trwa długo.

1844/1854(6/10) – zagrałem w 44 i dla mnie nudnawy operacyjniak. Bardziej euro niż 18XX. Jeszcze w partii 2 nie chciały umrzeć przez co gra trwała stanowczo za długo i przez powolny train rush wszyscy tylko gromadzili hajs i spokojnie przechodzili od fazy do fazy. Na mapie spółki były daleko od siebie, więc blokowania też nie było, a wręcz wspomaganie się by robić więcej kasy i odjechać rywalom. Gra w sumie jak w euro daje opcje dodatkowego zarobku poprzez wystawienie mostów i kopalń. W momencie, gdy ktokolwiek skorzysta z konstrukcji to nam się karta tego elementu obraca i będzie od tego momentu wypłacać jak prywatna, ale nigdy nie spadnie. Sporo kasy w tym leży i można skusić graczy dodatkowym zyskiem. Mapa jest w moim odczuciu otwarta i da się spokojnie wytyczyć trasy z jednej krańca na drugi. Spółki są małe, małe zmieniające się w pewnej fazie w dużą spółkę państwową i zwykłe znane z 30. W sumie pojawienie się spółki państwowej jest dość ciekawe, bo nagle z kilku małych pojawia się konglomerat, który korzysta ze wszystkich stacji oraz zbiera pociągi ze spółek, przez co może jeździć za bardzo wysokie stawki. Na dodatek ma jednego perma wpisanego w planszetkę, więc jest niezatapialny. U nas niestety dla większości graczy, w momencie jego utworzenia, gra przyspieszyła i długo się wieloma pociągami prezes nie nacieszył. Dla mnie jest to kolejna 18XX, która jest tylko OK.

1882: Assiniboia(7/10) – partia patologia, gdzie najpierw jeden z graczy walczył o zwycięstwo by potem błagać o zakończenie gry, bo już sensu nie ma(dla niego, bo reszta jeszcze miała szanse). Niestety kolega bardzo pięknie boostował swoimi zagrywkami kolejnego gracza, a ten mógł dowolnie skupować tonę akcji z brązowego obszaru i tym samym kosić ogromny szmal. W sumie z 5 graczy 3 było bliskich bankructwa i jechało na oparach. Grało mi się średnio. Zagrywki już podyktowane alkoholem albo chęcią połamania gry mnie średnio bawią. Sama z kolei 1882 jakoś przestała mnie już tak kręcić jak kiedyś. Wydaje mi się, że nic ciekawego jednak nie wnosi względem 30 i wolałbym stawiać tory w USA niż Kanadzie.

18USA(8/10) – moja najdłuższa partia, która rozpoczęła się po 12 a skończyła po 24(i to już beze mnie, bo musiałem uciekać). Jest to wersja 1817 z losowym setupem(różne prywatne wchodzą do gry, różne miasta będą głównymi) oraz dodatkowymi elementami na planszy(kopalnie, rudy, węgla i odwierty ropy), które wpływają na nasze opcje i dochód. Reszta to 1817. W tej partii muszę oddać, że gracze spędzali nawet więcej czasu w SR niż OR, gdyż działo się tam od groma rzeczy i jeden z SR zajął nam 1.5h :O toż w tym czasie mogę rozegrać partyjkę w średniozaawansowane euro. W sumie zmiany mi się spodobały. Nie ma ich wiele, ale gra jest ciekawsza i nie musiałem wysłuchiwać znawców(jak w 17) jak się powinienem budować, bo mapa jest inna i wymusza inne otwarcia. Pomimo czasu bawiłem się bardzo dobrze i czułem jak rośnie mi skill z każdą rundą. Tutaj również jak w 17 mamy SR z otwieraniem sporej liczby spółek i shortowaniem. Mi pomagało to przeżyć pójście po piwko do baru. Gra epicka, wielka i oferująca wiele, ale kto na żywo będzie miał w to czas grać…Pewnie kiedyś zasiądę ponownie, ale uwiera mnie brak zakończenia gry przez bankruta. Głupio umówić się na całodzienną partię i potem odejść od stołu w 1/3 xD

18BL: Bergisches Land(5/10) – zagrałem pierwszy i na 3os na pewno ostatni raz w tą grę. Mapa jest stanowczo za duża pod taką liczbę osób i każdy w swoim kącie po prostu jeździł przez większą część gry do momentu aż otworzyliśmy wszystkie spółki i zrobiło się minimalnie ciaśniej. IMHO ja siedząc na wschodzie miałem dojazd do połowy mapy, więc dalej nie odczułem interakcji w OR. Gra oferuje dwa rodzaje pociągów. Zwykłe oraz SBX, które zaliczają stację + X miasteczek. Do nich można dokupić też dodatkowy token, który dubluje wartości miasteczek. Co ciekawe, ich wartość rośnie z ulepszeniami od 10 do 20, a przy szarych i specjalnych nawet do 30. Można robić na tym bardzo dobre przejazdy. Mapa sama nie wnosi nic ciekawego. Przy 3 graczach train rushu w ogóle nie było, a 3 rustujące przy 6 to kpina i nuda. W sumie jedyną dla mnie różnicą do 30 były te dodatkowe pociągi, wypłaty z opcją 25-75(jak 75% będzie miało wartość przynajmniej 150% obecnej wartości na giełdzie to pójdziemy w prawo, jak nie to stoimy) oraz float z 50% i tyle kasy wpadającej do spółki ile akcji zostało kupionych(podobnie do 49, ale bez opcji wykupu z banku przez spółkę). Szczerze to wolałbym w tym dłuuugim czasie, bo graliśmy z 6h, zagrać w 49+30, gdzie emocje są znacznie większe, a gry dla mnie ciekawsze, acz możliwe jest to mocno od liczby graczy(jak na trainrush może to by coś zmieniło, tak pustki na planszy i brak interakcji raczej nie). Typowy operacyjniak, a te mnie nudzą.

Nowość miesiąca: Andromeda's Edge
Powrót miesiąca: Legendary: A James Bond Deck Building Game
Gra miesiąca: Folklore: The Affliction
Kasztan miesiąca: Propuh

Na kolejny miesiąc planuję odwiedzić wrocławskie konwenty. Ukończyć ogrywanie Folklore i zaraz po nim zacząć grać w Primala. Do końca roku 2 miesiące, więc pewnie solo pogram w kolejną grę by zrobić więcej miejsca w domu na nadchodzące tytuły. W tym miesiącu odpuszczam już sobie podsumowanie postanowień noworocznych. Wszystkie zachowane prócz limitu na zakupy oraz w tym miesiącu wchodzenia na forum. Sporo czasu tu spędziłem. Tutaj blamaż(zakupy) i coś do poprawki na kolejny rok, ale najpierw trzeba się odgruzować i znaleźć miejsce by nawet móc do limitu dojechać xD
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1913
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 928 times
Been thanked: 1509 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: ave.crux »

Październik miesiącem braku rozgrywek z powodu braku czasu na cokolwiek. Wpadło trochę gier na BGA, marzy mi się jakiś 3 godzinny mózgożerny euras.

Pax Renaissance [tubylec] - 3 rozgrywki na BGA kiedy znalazłem wolną chwilę na te 30 minutowe, zacięte partie dwuosobowe. Blisko końca roku, a pax nadal utrzymuje u mnie niesamowicie wysoką pozycję.

Endeavor: Deep Sea [tubylec] - 3 rozgrywki, w różnych składach. Udało się wyrwać o 9 rano dzięki super znajomym, którzy wiedzą jak ciężko u mnie z czasem po południu/wieczorami i zagrać kilka partii. Przy tym wprowadziłem jednego znajomego w świat euro i bardzo mu się podobało, co mnie raduje i utwierdza w przekonaniu, że jest to gra łącząca zaawansowanych i nowych graczy przy jednym stole. Wiadomo, że wyniki będą się różniły od siebie, ale dzięki tej furtce otworzą się wrota do najlepszych eurasków ;>

Zaginiona Wyspa Arnak [tubylec] - 3 rozgrywki na BGA. Ciągle tam przegrywam, ostatnio grałem z gościem, który miał ~2300 gier w arnaka zagrane, totalnie mnie rozgromił i raczej będę wycofywał się z częstego grania w arnaka na tej platformie, bo zacząłem zauważać schemat grania u innych i boję się, że to mi popsuje grę całkowicie. Oczywiście dalej od czasu do czasu odpalę tę grę na BGA, ale raczej analogowo>cyfrowo.

Hrabstwo Harrow [tubylec] - 2 rozgrywki. Dzięki, że ta gra trwa ile trwa. Fenomenalnie się w niej bawie, asymetria kipi, a z każdą kolejną rozgrywką widać inne podejście taktyczne do tego co dzieje się na planszy. Ubolewam, że instrukcja jest tak kiepsko zrobiona i trzeba korzystać z ulepszonej wersji z BGG, bo szukać czegoś w instrukcji z pudełka się po prostu nie da. Cieszy fakt, że nie trzeba pamiętać rozłożenia początkowego frakcji, bo są ikonki na planszetce.

Grą miesiąca będzie dla mnie za fajne podejście do tematu, klimat wylewający się z planszy, cudowne komponenty, prezencję na stole, to jak różni gracze używając tych samych narzędzi podchodzą do rozgrywki w inny sposób i dla mnie nowe podejście do rozwiązywania walk za pomocą kostko-wieży wbudowanej w pudełko zostaje Hrabstwo Harrow.

Pozdrawiam czytających i mam nadzieję, że w listopadzie uda mi się rozegrać trochę więcej niż w październiku.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
Mrukar
Posty: 369
Rejestracja: 06 cze 2021, 13:48
Has thanked: 307 times
Been thanked: 215 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Mrukar »

1. Eldritch Horror, najczęściej grany w tym miesiącu. Nie mogę się nachwalić, wspaniała gra dająca epickie wrażenia skondensowane do jednej dłuższej (czasem krótszej :lol: ) rozgrywki. Nawet jak się przeje to czuję, że po przerwie będę wracał z przyjemnością.

2. Dominion, dwie sesje z dodatkami Pieśń Nocy i Przystań, w każdej grane tylko kartami z danego zestawu. Oba dodatki bardzo tematyczne, faza nocy z Pieśni Nocy to na tę chwilę moja ulubiona mechanika. Najlepszy czysty deckbuilder, druga setka rozgrywek w toku.

3. Arkham Horror LCG, powracam do Dziedzictwa Dunwich, chęć na dalsze rozgrywki jeat duża, ale ciągle coś przeszkadza, żeby na spokojnie zasiąść do gry. Mam nadzieję, że iskra nie zgaśnie i dokończę kampanię.
Ostatnio zmieniony 04 lis 2024, 17:00 przez Mrukar, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1913
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 928 times
Been thanked: 1509 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: ave.crux »

@Ardel12 czytaj pełna instrukcje z bgg po angielsku do harrow. Nie ma co się babrać w rozdziały bo to ma tyle sensu co kampania w revive. My ciągle na 3 os gramy i ten stres wspolgraczy kiedy hester w końcu zrobi zamieszanie jest mega odczuwalny. Do tego wszystkie smaczki w postaci innych postaci, kart, kafelków bonusów robią robotę.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 618
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 165 times
Been thanked: 393 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Poochacz »

Miesiąc upłynął pod znakiem zakończonych kampanii i wzmożonej rotacji kupno-sprzedażowej więc jest o czym pisać.

Nowości:


Alpaki - kupiłem oczami. Fajne, śmieszne grafiki przyciągały - niestety prócz tego w grze nie ma nic więcej. Najprostszy deckbuilder raczej dla młodszych graczy. Zagrałem raz i więcej nie chcę.


Middara: Unintentional Malum Act I - postanowiłem zmierzyć się z tym kolosem szukając czegoś z dobrą, długą historią. Póki co przeszedłem egzamin (z bardzo dobrym wynikiem) i jest dobrze. Fakt, fabuła trochę dla nastolatków ale nie jest gorsza od tej popeliny z Descenta: Legendy Mroku. Jako że to dopiero wstęp to gra jeszcze nie rozwinęła skrzydeł ale to co już widziałem napawa bardzo dużym optymizmem. Dużo taktycznego kombinowania, dużo sprzętu do wyboru. Zasady też nie są jakieś skomplikowane - muszę sobie tylko przygotować jakąś ściągawkę słów kluczowych. Czekam na trochę więcej czasu by znów móc ruszyć - już z własnymi buildami.


TIME Stories - nie porwało mnie. Testy potrafiły irytować bo połowa czasu to nieudane rzuty i to w dość ważnych lokacjach. Gdy przeszliśmy na tryb fabularny bez rzutów to całość okazała się jednak nudna.


Wiedeński Łącznik - w moim odczuciu najlepsza z całego systemu trzewiczkowego Detektywa. Fajnie, że gra nie nakazuje wprost szukania odpowiedzi w raporcie końcowym - tutaj wydajemy zalecenia dla służb i różne rzeczy mogą z nich wyniknąć. Wydaje mi się to bardziej logiczne niż szef który wie więcej niż śledczy. Teczka z aktami jest też świetnym pomysłem - bawiłem się przy tym lepiej niż tymi fotkami z Detektywa, czuć ten klimat zimnej wojny. Szkoda że Portal nie poszedł tą drogą i wzorem Detektywa nie zrobił dodatków do WŁ bo chętnie bym kontynuował. Bo stwierdzenie ze strony Portalu że to gra na kilkanaście godzin można włożyć między bajki - całość przeszedłem w jakieś pięć. Tutaj nie mamy czasu na grzebanie się w kartach bo każda strefa ma swoje okienka więc w ciągu jednej misji dostaniemy tych kart z 10.


Stali bywalcy:


Assassin's Creed: Brotherhood of Venice - gra najczęściej bywająca w październiku na stole ale stwierdziłem że trzeba ruszyć z tą kampanią bo już za długo leży na półce. System z V-Commandos po lekkich przeróbkach idealnie pasuje do świata asasynów. Dziwię się tylko czemu twórcy nie pomyśleli by z wozu z sianem też można incognito atakować wrogów bo to był częsty motyw w grze komputerowej. Idealna do solo - nie ma skomplikowanej obsługi bohaterów, partia nie trwa długo. Końcówka była dla mnie jednak nieporozumieniem - zamiast jakiejś epickiej misji zwykła prostacka nawalanka wszyscy kontra boss. Większość czasu staliśmy po prostu na jednym polu z wrogiem i tłukliśmy się nawzajem. Można było to zrobić lepiej.


Halo wieża - to gra tak genialna że gdyby nie powstała to trzeba by ją wymyślić. Rozkładanie w minutę, rozgrywka w 15. Kolejne moduły tak proste że wystarczy raz spróbować i już wszystko jest klarowne. Następne 2 lotniska opanowane.


Nova Aetas: Renesans - kampania zaliczona. Sporo się rozpisałem w wątku z grą więc tylko podsumuję. Fantastyczna gra, dużo kombinowania z efektywnym ustawianiem jednostek. Teraz w planach kampania solo drugą czwórką bohaterów a kiedy skończę powinna dojść druga fala dodatków.


Wiedźmin: Stary Świat - nie wiem czy nie powinien widnieć w kategorii Nowość miesiąca bo świeżo zakupiony KS box zmienia mocno grę. Póki co spróbowałem trybu solo z Dzikim Gonem. Na pewno gra się ciekawiej niż w podstawowym wariancie solo ale nadal nie wciąga jakoś przesadnie. Dla tych co grę uwielbiają nawet jak nie ma z kim zagrać.


Pozostałe: Dorfromantik, Kaczki, Opowieści z Pryncypii, Stwory z obory, Talisman 4 ed., Viticulture


Nowość miesiąca: Middara

Patrząc na konkurentów wydaje się to formalnością ale przy Wiedeńskim Łączniku nie bawiłem się wcale dużo gorzej - no ale zagrałem jedynie w prolog Middary więc ledwie liznąłem papierek.

Gra miesiąca: Nova Aetas: Renesans

Zastanawiałem się między tym tytułem a Assassin's Creed i gdyby nie skopana końcówka tego drugiego to pewnie AC dostałoby miano gry października. A tak - Nova Aetas po prostu zrobiło to co robiło przez ostatnie miesiące i to wystarczyło na szczyt podium. Prawdopodobnie w tym roku ostatni bo czas na inne gry.
wajwa
Posty: 2324
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 373 times
Been thanked: 569 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: wajwa »

Całkiem dobry miesiąc, bo spięliśmy się z żoną, żeby przynajmniej co drugi dzień coś pograć szybkiego we dwójkę w miarę możliwości, stąd też:

Biały Zamek katowany do obrzygu w tym miesiącu, najwięcej partii, ale póki co się nie chce znudzić. Za każdym razem inna partia, bo i rozstaw wszystkiego inny. Jasne, tych kart nie ma znów tak wiele, zwłaszcza tych ogrodu przydało by się więcej, ale jednocześnie dodatkowi mówię: nie. Wiem, że rozwaliło by to to co jest fajne w tym tytule. Szybkość i płynność rozgrywki, we dwójkę schodzi nam około trzech kwadransów i to jest piekny czas, przy mózgożerności tej gry i opcjach, które sama podstawka już daje.

World Wonders przyznam się bez bicia, że kupiłem pod rodzinne granie w więcej osób. Z czasem jednak widzę, że na dwójkę ta gra jest najlepsza. Odpada cały ten element chaosu, ktory jest na więcej graczy. W dwójkę gra mi się najlepiej i stwierdzam to już po raz kolejny.

Ark Nova oki, Ark to raczej szybki nie jest, ale udało się w dwójkę zagrać. Przyjemna rozgrywka jak zawsze. I to bez dodatku :wink: Miałem, sprzedałem, nie wiem może dziwny jestem, ale dodatki (ogólnie) choć kuszą często zawartością, to psują mi najczęściej grę, bo i wydłużają setup i samą rozgrywkę...

Abalone na dobitkę, albo z braku laku ten klasyczek zawsze gdzieś tam trafi na stół i z chęcią zawsze gramy. Ponadczasowa pozycja 8)

Szczęśliwie w październiku udało się pograć we wszystkie weekendy w szerszym gronie, na stół trafiły więc:

Era Innowacji jak mamy piątkę do grania to nie ma innej opcji, niż EI...
Ok, to nie jest krótka gra. Godzinkę na gracza trzeba liczyć, ale przy takiej grze to ja mogę spędzić całe popołudnie.

Merv po początkowym marudzeniu współgraczy ta gra siadła nam niesamowicie. Gramy w pełnym składzie, każdy bada grę na swój sposób, świetne jest to że jest tu kilka dróg do zwycięstwa i ciężko stwierdzić póki co, która najlepsiejsza :wink:
Raz wygrana na meczet, raz na przyprawy...
Bardzo fajna giera.

Po sieci też coś tam grane, tak więc online:

Barrage lecimy z koksem turniejowo, mecz po meczu. Nie ma nudy, klasa sama w sobie 8)

Orlean sprawdziłem jak się to klika i klika się fajnie, nie powiem dały mi do myślenia te partie, myślałem, że widziałem wszystkovw tej grze....
Jednak nie, online'owi killerzy :wink: rzucili nowe światło na ten tytuł..

Era Innowacji klikam z przyjemnością, testuję rozgrywki na 3 i 4 graczy. Przyjemnie się to klika.

Wyprawa Darwina dawno nie grałem przy stole, stąd jak wrzucili na BGA to odpaliłem od razu kilka partii naraz i nie mogę się póki co nagrać :wink:

Gra Miesiąca dużo dobrych rozgrywek w październiku, może w wąskim repertuarze, bez nowości, ale skupiam się na tym co na półce, a nie szukam znowu nie wiadomo czego 8)
Wyjątkowo tytuł gry miesiąca trafia jednak rzutem na taśmę do gry granej po sieci Wyprawa Darwina normalnie morda mi się śmieje jak w to klikam i wychodzą kolejne niesamowite kombosy, ło matko jakie to jest dobre...
Plan na przyszły miesiąc prosty: odpalić Darwina przy stole.
Oby się udało :wink:
Always look on the bright side of life
ckbucu
Posty: 423
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 462 times
Been thanked: 731 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: ckbucu »

W październiku tylko 23 partie w 13 gier.

Nowości:
Fall of Lumen - (+++) 6 partii, 3 solo i 3x dwuosobowe. Perełka z Kickstartera. Gra małego studia, które 2 lata temu wypuściło Legends of Void - moją grę roku 2022. Legends of Void było parktycznie kopią Terraformacji Marsa, z fajnym twistem i celem głównym. Do dziś jedna z moich ulubionych gier euro.
W Fall of Lumen miałem okazję zagrać zapoznawczą partyjkę w prototyp na Tabletop Simulator. Zagrałem raz i wiedziałem zatem, że to będzie dobra gra, nie wiedziałem jednak, czy przebije Legends of Void. Fabularnie jest to kontynuacja historii z Voida.
Co my tu mamy? Bardzo dużo rzeczy, możliwości i dosyć sandobxową rozgrywkę. Mimo, że główny cel za który punktujemy jest praktycznie jeden - umieszczanie swoich agentów w dzielnicach Lumenu. (dostajemy drobne punkty za pokonane patrole + ewentualnie strażników, których nie wymienilismy na agentów). Gra jest inspirowana Arnakiem, ale nie widze osobiście tu już takiej bezczelnej kopii jak w przypadku Legends of Void (aczkolwiek Void i tak ma swój charakter). Na początku wybieramy jedengo z 2 wylosowanych bohaterów (a tych w talii jest 35) oraz jedną z 2 wylosowanych frakcji (tych jest ponad 20). Do tworzy bardzo unikalne połączenie w każdej grze, bo zarówno frakcja jak i bohater ukierunkowuja nas, jak będziemy grać. Zaczynamy z deckiem 5 stałych kart (w tym 2 zapychacze) i 2 spośród 4 wylosowanych kart darów. Talia darów to prawie 70 kart po wylosowaniu kart na start dalej już jest nie używana. Te karty również ukierunkowują nas jak mamy grać. Możliwości jest tu bardzo dużo . Poruszamy się po planszy, korzystamy z poł lokacji albo aby pozyskać różnego rodzaju zasoby, albo żeby walczyć z patrolami, albo pozyskiwać kolejne karty do naszego decka. Decków łącznie mamy 5, z czego 3 to karty, które nam rotuja na ręce, 2 to karty które umieszczamy w naszym tabelau i możemy wykorzystywać je co rundę.
Przez te możliwości głowa paruje. Feeling gry mam podobny jak w Legends of Void - mielenie zasobów, żeby jak najbardziej optymalnie wykorzystać nasza rękę w danej rundzie. Tu czegoś zabraknie, tu trzeba się przemieścić, żeby to zdobyć, wrócić na odpowiednie pole, albo dobrać kartę, która może okazać się być kluczowa do dalszych działań. Czuję tu też to, co lubię w grach Lacerdy - satysfakcjonujące komba, to myślenie i przeliczanie skąd dobrać jakiś kluczowy, brakujący zasób, planowanie.
Do tego wizualnie gra w mojej opinii wygląda mega dobrze, świetne grafiki na kartach. Co może przytłoczyć na początek - to ikonografia, bo jest jej cała masa. Samych zasobów mamy chyba ponad 10 (w podziale na "skille" które mają swoje żetony oraz zasoby typu mana, kasa). Ale po 1-2 rozgrywkach gramy już płynnie.
Gra jest dosyć długa, tu trzeba liczyć pierwsze partie ponad 1h na gracza. Dodatkowo czasem można się zawiesić - ale same tury idą płynnie. Czasem to ot, po prostu ruch i tyle. Ewentualnie zrobienie jakiejś szybkiej akcji. Na 3-4 osoby mogłoby juz być chyba za długo, a sama gra mam wrażenie, że chyba nic nie straci - przez brak bezpośredniej interakcji. Tu głównie rywalizujemy o karty, ewentualnie zasoby typu strażnicy/więźniowie. Osobiście lubię gry zarówno z bezpośrednią interakcją, jak i takie bez niej.
Jednego dnia, po dosyć mózgożernej partii 2-osobowej (2:30h) od razu z kolegą rozłożyliśmy grę na nowo i zagraliśmy kolejną. To były kolejne 2:30h ostrego planowania, ale równie satysfakcjonujące i ani przez sekundę nie czułem znużenia. Do tego sam wybór innych postaci i frakcji w zupełnie innym kierunku ukształtował mi rozgrywkę i styl grania.
Nie wiem, czy w tym roku jeszcze coś mi tę grę przebije. Nawet nie sądziłem, że może wyjść jakieś euro (co do których ostatnio raczej mam stosunek obojętny) które tak bardzo polubię. Obok Lisboa, to jedyny euras, które oceniłem na "10". Fenomenalny tytuł.
Spoiler:
Pojedynek o Śródziemie - (++) 3 partyjki, szybki, satysfakcjonujący, prześliczny, wskakuje spokojnie w topkę szybkiech gier 1v1.
Spoiler:
Andromeda's Edge (+) tylko partia zapoznawcza na dwie ręce, więc nie wiele się wypowiem. Lubię Dwellings of Eldervale, Andromeda wydaje się być grą, mimo wszystko lepszą. O ile klimatycznie - bardzie pasował mi DoE, tak tu mam wrażenie, że gre mechanicznie bardziej dopracowali.
Spoiler:
Combat Commander - (+) 2 partie, jedna w podstawowy, kolejna w 3 lub 4 scenariusz. Ciekawa gra wojenna na poziomie walki piechoty, gdzie rywalizujemy o cele, punkty. Z doza fajnej losowości, gdzie zamiast kości mamy wartości na kartach - które poza liczba, potrafią striggerować jakiś event. Myślę, że to fajny wstęp do troszke bardziej wymagających (ale wciąż nie trudnych) gier wojennych, aczolwiek na ten moment osobiście bardziej mam parcie na zgłębianie Last Hundred Yards niż Combat Commandera.
Spoiler:
Undaunted 2200: Callisto - (+) raz solo, raz dwuosobowe. Nie wiem do końca, jak wiele różnic - poza stałymi mapami, jest w stosunku do poprzednich części, bo w nie nie grałem. Klimat sci-fi całkiem fajnie jest odwzorowany. Mamy mechy, mamy piechotę, pojazdy. Do tego bardzo fajny deckbuilding, gdzie karty z naszego decka to również punkty życia naszych jednostek - więc atakowanie jednostek wroga nie tylko zmniejsza szanse na akcje tymi jednostkami u wroga, ale również prowadzi do wyeliminowania jednostki. Do tego potyczki do zamknięcia w dosyć szybkim czasie. Fajna gra, nie mam się do czego przyczepić.
Spoiler:
For Glory (-) partia 3-osobowa, nie dosyć, już średnio grę pamiętam więc to chyba świadczy o tym, że dla mnie to gra do szybkiego zapomnienia. Jedyne co mi utknęło w pamięci - to długi czas rozgrywki - ponad 3h. Na 3 osoby na pewno za długo, być może na 2 osoby działa lepiej, ale niekoniecznie chcę próbować.
Spoiler:
Brotherhood and Unity (++) jedna partia 3-osobowa. Od dawna chciałem zagrać w ten tytuł i w końcu nadarzyła się okazja. Gra traktująca o wojnie w Jugosławii, gdzie gracze wcielają się w Serbów, Bośniaków i Chorwatów. Mechanicznie to CDG z poruszaniem swoich jednostek po planszy. Staramy się kontrolować/odbijać tereny, które na koniec gry powinny do naszej frakcji należeć. Jeśli ich nie kontrolujemy na koniec gry, tracimy punkty. Bardzo dynamiczna gra. Mam wrażenie, że to Paths of Glory, ale skondensowany i dużo bardziej dynamiczny - co zapewne odzwierciedla też realia samego konfliktu. Spodobała mi się na tyle, że zamówiłem ten tytuł. Świetna, przystępna, dosyć szybka (2-2,5h) gra wojenna.
Spoiler:
Unconcsious Mind (-+) Modern euro, jakich ostatnio wiele. Niczym mnie nie zaskoczyła (może poza holofoil cardsami które robią wrażenie - ogólnie wizualnie mega dobre) - nic na plus, nic na minus :)
Spoiler:
Stali bywalcy, o których słów kilka:

Inferno: Guelphs and Ghibellines Vie for Tuscany (+++) w końcu doczekałem się rozgrywki w pełną kampanię. Nawet, mimo wyniku - gdzie dostałem okrutne baty - rozgrywka podobała mi się bardzo. To najlepsza z części Levy and Campaing. Robotę robi mechanika rewolt, która przypomina mi trochę to, co się dzieje w Pandemicu. Tracimy kontrolę nad danymi terenami - musimy być świadomi, że tereny dookoła również mogą się obrócić przeciwko nam i dać przeciwnikowi punkty. Gra, wg mnie, ma wysoki próg wejścia. Jest sporo zasad do zapamiętania, wyjątków (inaczej działają walki w polu, inaczej szturmy na miasta/zamki) do tego - wciąż to będę powtarzał - jedna z najgorszych instrukcji - mało intuicyjna - sprawia to, że aby poznać tę grę, złapac flow i cieszyć się z rozgrywki w pełni, trzeba poświęcić na prawdę sporo czasu. Ale ten czas wynagradza. Graliśmy ok 7h i każda minuta na prawdę przykuwa gracza do planszy, a upływającego czasu rozgrywki nie czujemy. Rewelacyjny tytuł, który oceniam na 9/10.
Spoiler:
Pozostali stali bywalcy: Burning Banners (nie grajcie w to na 6 osób! , koszmar) , Dune War for Arrakis, Pax Renaissance.

Gra miesiąca: Fall of Lumen, zdecydowanie. Nie widzę opcji na ten moment, żeby nie była to dla mnie gra roku.
Ostatnio zmieniony 01 lis 2024, 09:09 przez ckbucu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 2095
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 201 times
Been thanked: 1049 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Neoptolemos »

Październik miesiącem wielu nowości (głównie dzięki Essen). U mnie wpadło 52 rozgrywki w 26 tytułów, w tym aż 16 po raz pierwszy!

Nowości (alfabetycznie):

DroPolter (+) - zręcznościówka od Oink Games, trzymamy w jednej dłoni kilka różnych przedmiotów i staramy się upuścić DOKŁADNIE te, które wskazuje nam karta - oczywiście bez pomocy drugiej ręki. Po każdej wygranej rundzie dobieramy mały dzwoneczek, żeby było trudniej. Fajowe, choć zastanawia mnie grupa docelowa takiej gry - w gronie samych dorosłych to raczej przerywnik jakich wiele, a dla dzieciaków będzie za trudny - tutaj rozmiar dłoni ma znaczenie.

Free Ride (++) - Friedemanna Friese odpowiedź na Ticket to Ride, czyli pick-up & deliver w wydaniu rodzinnym+. Zasady są super proste, nie spodziewałem się czegoś wybitnego, a bardzo się wkręciłem. Mimo że gra jest tylko minimalnie bardziej skomplikowana od Wsiąść do Pociągu, wydaje się być o wiele bardziej "gamerska" - można bowiem korzystać z połączeń wybudowanych przez rywali, oczywiście nie za darmo. Spodobało mi się na tyle, że zamówiłem własny egzemplarz, choć jak na tego typu grę jest dość drogawa (~200 zł). No i niestety jak to w 2F-spiele UI leży, bo szarobure bilety są bardzo mało czytelne, ale jak się ogarnia mapę Europy, to da się z tym żyć. W wersji USA przynajmniej wprowadzili kolorki, ale o ile Wsiąść do Pociągu wolę w wersji amerykańskiej, tak tutaj pozostanę przy Europie.

Freaky Frogs from Outaspace (+) - wyjątkowo wliczam do statystyk grę solo, a to z tego powodu, że Freaky Frogs ma WYŁĄCZNIE taki wariant. Jest to karciany symulator flippera (!) i to zaskakująco wierny - nie sądziłem, że za pomocą samych kart można tak dobrze oddać ten temat. Każda zagrana karta daje nam punkty i pozwala dobrać kolejne, ale też określa, jakie karty (czyli jaką część flipperowego stołu) można zagrać jako kolejny krok sekwencji - aż do momentu, kiedy musimy zagrać kartę flippera, a zabraknie nam jej w ręku i kończymy rundę. Wierne oddanie tematu to też jednak pewien problem - gra bywa frustrująco losowa, dokładnie tak jak ten moment, kiedy wystrzelona kulka leci centralnie między flippery i nie jesteśmy w stanie jej w żaden sposób uratować (choć - uwaga - jest tu nawet opcja "potrząśnięcia stołem"!). Kupiłem Freaky Frogs do okrągłego rachunku na Essen i raczej puszczę dalej po dobiciu do jakiegoś sensownego wyniku, ale bardzo szanuję ten design. Tak jak kiedyś Piętaszek, tak i to jest fajna rzecz dla entuzjastów rozgrywek solo i ciekawych rozwiązań.

Galileo Galilei (+) - jeden z trzech równoległych debiutów Tomasa Holka (pozostałe to Herbaciany Ogród i SETI, wszystko tegoroczne premiery). Bardzo solidne euro z raczej lżejszej kategorii, z fajnym i nie nazbyt abstrakcyjnie doklejonym tematem. Rozkręcamy mały silniczek akcji (w formie mini-rondla), punktujemy karty odkryć i staramy się zachować dobry kontakt z inkwizycją, która jest w stanie nas "dojechać" i przynieść całe wiadro ujemnych punktów. Nic bardzo nowego i odświeżającego, ale myślę, że większość fanów euro zagra z przyjemnością.

Kelp: Shark vs Octopus (++) - bardzo mocno asymetryczna dwuosobówka dedukcyjna. W dużej mierze mogę podpisać się pod tym, co napisał Ardel12 w pierwszym poście wątku, poza tym, że sam zagrałem 2 razy rekinem i nie czuję, żeby był mniej ciekawy od ośmiornicy (a na pewno nie jest super prosty w prowadzeniu - trzeba uważać na proporcje kości w woreczku i nie przegiąć z bonusowymi kartami). Faktem natomiast jest to, że to ośmiornica narzuca tempo gry, grając super ostrożnie lub nieco odważniej się odkrywając. Bardzo podoba mi się to, że obie strony rozwijają swoje możliwości w trakcie gry, ale nie ma poczucia, że jedna z nich robi to w większym stopniu i że rekinowi albo ośmiornicy zależy na przeciąganiu rozgrywki; rozwój jest dość równomierny. Chętnie jeszcze zagram, będę wypatrywał wieści o ew. polskim wydaniu.

Kronologic: Paris 1920 (+) - bardzo solidna prosta gra dedukcyjna, idealna jako drugi krok po Cluedo. Stworzyli ją autorzy Maszyny Turinga i choć tutaj również ścigamy się o to, kto pierwszy rozwiąże zagadkę, nie mam aż takiego poczucia, że jest to wieloosobowy pasjans. Mechanicznie "pytamy" grę o to, ile razy jakaś postać była w danym pomieszczeniu lub kto się w nim znajdował w danym czasie i po serii tego typu pytań określamy np., kto znalazł się jako jedyny sam na sam z Detektywem i go otruł. Przy każdym pytaniu wszyscy gracze dostają część odpowiedzi, a sam pytający - dodatkową, tajną informację. Gramy w to sporo z żoną (najwięcej ze wszystkich tytułów przywiezionych z Essen) i rozwiązaliśmy już połowę zagadek z pudełka, a mimo powtarzalnego schematu wciaż bawimy się dobrze.

Kto pozmywa? (+/-) - krótka, prosta gierka w podkładanie świni, tj. stosu naczyń do pozmywania. Jak na 2 zasady na krzyż + 24 kafle jako wszystkie komponenenty, sprytne. Ale nie muszę w to już nigdy grać, chyba że w oczekiwaniu na spóźnialskich przy następnej wizycie w Kawadzieścia ;)

Magic Maze Tower (+) - nowy Magic Maze kompletnie zrywa z jednym z głównym elementów oryginału - presją czasu. Tym razem nacisk położony jest na wspólne rozwiązanie łamigłówki, aczkolwiek ponownie bez możliwości rozmawiania. O ile oryginalny Magic Maze rozwijał skrzydła przy większym składzie, o tyle w Magic Maze Tower można zagrać maksymalnie w 4 osoby, a i to raczej niekoniecznie. Pierwsze scenariusze są dodatkowo bardzo proste i choć pomysł mi się podoba, to liczę, że niedługo gra postawi przed nami większe wyzwanie. Solidny tytuł, aczkolwiek brakuje mu tego błysku oryginalności i emocji, jakie gwarantował pierwszy Magic Maze.

Memento Mori (+) - timeline z układaniem martwych ludzi według daty urodzenia, śmierci lub długości życia. Dostałem w mystery boxie z Rebela, zabrałem na imprezę halloweenową i było całkiem ok. W dorosłym towarzystwie chyba w sumie ciut lepsze, niż Timeline, ale zasadniczo to taka sama gra.

Quiet House (+) - tytuł z essenowej wishlisty, który niestety wyprzedał się jeszcze w czwartek koło południa, ale przynajmniej udało się raz zagrać. Jako grupka duchów przestawiamy meble w mieszkaniu w taki sposób, żeby spełnić wszystkie warunki typu "lustro musi znajdować się po lewej stronie szafy" - przy czym nikt nie ma wszystkich danych i nie możemy rozmawiać. Krótko mówiąc, miks Decorum i Magic Maze. Ciekawostka - jedyną formą porozumiewania się są takie paletki (coś w stylu znaczników z punktami, jakie mają jurorzy w teleturniejach) ze stwierdzeniami "jest super!" i "co robisz, baranie?!" :D Będę wypatrywał, czy gdzieś uda się to kupić.

Paella Park (-) - kolejny essenowy wynalazek to niestety przy pierwszym zderzeniu mocne rozczarowanie. Gierka na poziomie familijnym - wykorzystując listwę czasu i punkty akcji (ale na bardzo podstawowym poziomie) chodzimy po parku rozrywki i musimy odwiedzić jak najwięcej atrakcji. Przy każdym rollercoasterze natomiast kręcimy kręćkiem (który mógłby być kostką, ale zawsze to bajer) i sprawdzamy, czy się nie... obrzygaliśmy. Jeśli tak, musimy przy najbliższej okazji odpocząć i coś zjeść, dając się prawdopodobnie wyprzedzić innym graczom w wyścigu po zobaczenie jak największej liczby atrakcji. Graliśmy późnym wieczorem, mocno zmęczeni i być może ze złym nastawieniem, ale gierka była naprawdę przeciętna. Gdyby nie oryginalna i przykuwająca oko szata graficzna, nie miałbym do powiedzenia o niej żadnego dobrego słowa, może oprócz tego, że gra jest prosta i przez to szybka. Sama rozgrywka jest niestety pozbawiona ciekawszych decyzji i bardzo powtarzalna, a temat trochę zbyt dziwaczny. W przedEssenowych przewidywaniach jakoś nie zakładałem, że to, co najbardziej będzie wyróżniać Paella Park, to temat wymiotowania (!). Teoretycznie chciałbym zagrać jeszcze raz w lepszych warunkach i nastroju, ale jest też szansa, że będę się starał jednak puścić grę dalej jak najszybciej.

Power Grid: Outpost (++) - nowe Wysokie Napięcie, niby prostsze - bo zamiast 4 różnych zasobów mamy 1 - ale i trudniejsze, bo musimy sprytnie zarządzać małym tableau, na które oprócz elektrowni składają się baraki dla pracowników i karty bonusowych technologii. Poza tym różnica w stosunku do oryginału jest niewielka - nadal jest to przede wszystkim licytacja, z bardzo mocno zarysowanym catch-upem, nadal najlepiej działająca w (prawie) pełnym składzie. Zamiast różnych map regrywalność zapewniają tym razem przesuwalne żetony z cenami połączeń między polami, co samo w sobie nie jest głupie, ale użyta czcionka jest TRAGICZNA i bardzo nieczytelna. Tak czy inaczej nie wiem, czy warto trzymać oba Power Gridy naraz na półce, ale oba są bardzo dobre. Zawsze chętnie siądę, o ile będzie można zagrać w 4-5 osób.

Sabotage (+/-) - też zakup z Essen... tyle że sprzed 2 lat, bardzo długo leżący na półce wstydu. Dość ciekawa i komponentowo napakowana drużynowa gra w kotka i myszkę z bajerem w postaci "ekranu" zrobionego z pudełka. A, i do tego asymetryczna - po jednej stronie mamy superzłoczyńców dążących do kontroli nad światem, a po drugiej agentów, którzy przekradają się przez bazę i starają unieruchomić maszyny zagłady. Czyli - jeden gracz (lub gracze) się chowa i znienacka sabotuje, a druga strona stara się wykryć i wyrzucić intruzów. Niestety instrukcja jest dość fatalna i koniecznie należy ściągnąć sobie zupdate'owaną wersję w BGG, choć nawet ta "poprawiona" nie rozwiewa wszystkich wątpliwości. Jest tu kupa fajnych pomysłów, nieco podobieństw do Burgle Bros tego samego wydawnictwa i autora, ale całość jest jednak nieco toporna i wygląda, jakby zabrakło szlifu developerskiego. Tym niemniej gra broni się pomysłami i klimatem i choć gameplay nie porywa, to jeszcze do niej usiądę. Problem tylko w tym, że będę potrzebował dokładnie 4 osoby (ew. mogę zagrać na dwie, ale konsultowanie planów za ekranem to połowa funu z gry).

Snowman Dice (+/-) - głupotka z Essen kupiona za grosze. Rzucamy kostkami w czasie rzeczywistym, układając bałwana (czyli odpowiednie ścianki jedna na drugiej) a następnie popychamy go palcem na środek stołu, gdzie znajduje się biegun. Kto pierwszy, ten lepszy. Szkopuł polega na tym, że każdy gracz, który wyrzuci na kostce śnieżkę, może nią pstryknąć i rozwalić naszego bałwanka - i w tym cały urok gry. Durne, losowe, ale też emocjonujące i trwa w porywach do 5 minut. Za te 3 euro gra była warta swojej ceny :D

The Guardians of Havresac (+) - grę miałem na radarze od dawna, bo choć przeszła ona kompletnie bez echa, oparta jest na moim ulubionym bag buildingu. W Essen dało się dorwać angielską wersję na wyprzedaży (15 euro) i to był dobry zakup. Gra jest prościutka, w sumie niebrzydka (choć okładka i temat są bardzo francuskie i bardzo generyczne), szybka i satysfakcjonująca - poza dość istotnym aspektem, jakim jest fakt, że to w 100% pasjans. Startujemy z identycznym zestawem żetonów na identycznych planszetkach i choć w trakcie gry buduje się lekka asymetria (zależna od kupionych żetonów), jedyne, co robimy z innymi graczami, to porównujemy końcowe wyniki. Jeśli komuś to nie przeszkadza - solidny familijny fillerek z bardzo fajną mechaniką.

The Vibe (+/-) - nie bardzo wiem, jak to ocenić, bo mało w tym "gry". Autorem jest Jakob Jaskov, autor Fog of Love/W Oparach Miłości i kupiłem ją jako niespodziankę dla żony, ale mam poczucie, że za często na stół nie wróci. W pudełku znajdują się karty z obrazami (nie grafiki - autentyczne, podpisane obrazy różnych malarzy, w formacie pocztówkowym) i słowami określającymi emocje. Jeden z graczy losuje nazwę emocji, wtasowuje ją razem z 5 innymi, a następnie układa 5 kart obrazów od najbardziej do najmniej pasującego i reszta musi zgadnąć, jakie słowo wylosował. Wydaje mi się, że ten pomysł mógłby się sprawdzić na jakichś zajęciach/terapii jako pretekst do rozmowy o emocjach, ale jako gra jest to trudne do oceny. Chyba jednak wolałbym zagrać w Dixita, ale szanuję koncept.

Nienowości godne wzmianki:
Deep Sea Adventure - kupiona w Essen wersja Boost wprowadza 3 nowe kostki zamiast klasycznych dwóch i pozwala na tytułowy "boost", czyli zużycie jednego punktu powietrza ze wspólnego zapasu w zamian za użycie trzeciej kostki. Szczerze - moje odczucia z gry są niemal identyczne: to wciąż bardzo dobry, bo bardzo szybki i emocjonujący push-your-luck, ale bez większej historii. Robi dokładnie to, czego oczekuję od gier w takim formacie - jest znakomitym fillerkiem, dość losowym, ale zabawnym. Nie miałem starej wersji, więc w sumie fajnie, że mam teraz pudełko pozwalające na granie w oba warianty, ale różnica jest absolutnie minimalna.
Clash of Cultures - pojechałem na Zgrany Wawer z silnym postanowieniem poznawania EsseNówek i znowu wylądowałem przy czteroosobowym Clashu. Gra się nieco dłużyła - chyba jednak wolę grać na trójkę, a przynajmniej z graczami, którzy nie wiedzą co to downtime - ale jak zwykle dostarczyła masę emocji. Tym razem udało mi się wygrać jako Hunowie, którzy generalnie bardziej błyszczą na 2 osoby, ale i w większym składzie są całkiem przyzwoici dzięki świetnym przywódcom. Po raz pierwszy wszyscy mieliśmy rozbudowane szlaki handlowe i targowiska, więc rozgrywka obfitowała w surowce - i niewykluczone, że po raz pierwszy samodzielnie wybudowałem (i to przed ostatnią rundą!) dwa cuda. Było trochę walki morskiej, sporo negocjacji i wymian nad stołem, mnóstwo wydarzeń i najazdów barbarzyńców - słowem, wszystkiego po trochu. UWIELBIAM.

Poza tym grane były: Liar's dice, A Fake Artist Goes to New York, Beyond the Sun, Las Vegas, Ostoja, Horrified, Od Zmierzchu do Świtu i Listy z Zaświatów.

Gra miesiąca:
Trudne się wylosowało! Najciekawszymi nowościami były chyba Kelp i Free Ride, ale z drugiej strony najwięcej grałem w Kronologic. A przecież nie tylko nowościami człowiek żyje - jak zwykle grało mi się świetnie zarówno w Clash of Cultures, jak i Beyond the Sun. Nie wyróżniam więc jednej gry ani partii, bo to był po prostu dobry miesiąc pełen różności :)
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
KubaP
Posty: 5929
Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 148 times
Been thanked: 507 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: KubaP »

Smutny październik. Zaledwie 34 partie w 24 gry.

Nowości:

Similo Jurassic World (2 partie) - 7/10 - jak ktoś lubi Similo i lubi Park Jurajski albo dinozaury w ogóle, to będzie miał z tego frajdę, choć przyznam, że dużo trudniej jest pokazać różnicę między allozaurem i trexem niż między Królową Kier i Alladynem :D

Galileo Galilei (2) - 8/10 - jedna z trzech gier tegorocznego debiutanta, Tomasa Holka, które miały na Essen premierę. I od razu jest naprawdę dobrze. Ciekawy temat, innowacyjne rozwiązania mechaniczne, lekkość i szybkość rozgrywki. To średnio-lekkie euro robi wrażenie.

Night Sky Explorers (Odkrywcy nocnego nieba) (2) - 8/10 - wykreślanka będąca jednocześnie debiutem wydawnictwa Lucrum Games na międzynarodowym rynku wydawniczym. Łukasz Szopka (współautor Odbudowy Warszawy) stworzył lekką w zasadach i niespodziewanie trudną do wygrania, przepiękną grę, w której przyglądamy się obracającemu się nieboskłonowi. To jest zresztą (obok białych mazaków suchościeralnych) chyba największy gimmick gry - fakt, że plansza się nam obraca i widzimy w danej rundzie tylko jej niewielką część. Warto!

Resafa (2) - 6/10 - yet another euro game. Gra bez historii, bez serca, bez duszy, bez polotu. Najlepszą wiadomością na temat Vladimira Suchego jest to, że w przyszłym roku NIE wyda gry - co, mam nadzieję, da mu czas na zaprojektowanie znowu czegoś na miarę Pulsara, Klubu Utracjuszy, czy Shipyarda, bo ostatnie lata pokazują, że praca na akord nie służy mojemu ulubionemu Czechowi.

Ada's Library (1) - 8/10 - bardzo sprytny, dwuosobowy abstrakt, w którym staramy się tak poprzestawiać swoje książki, żeby pasowały do wspólnego wzoru. Na plus temat i śliczne wykonanie.

Andromeda Escape (1) - 1/10 - gdy szukam intelektualnej rozrywki, nie sięgam raczej po ten produkt.

Forbidden Stars (1) - 7/10 - bardzo nie mój typ gry, ale bardzo szanuję za kilka bardzo świeżych mechanik.

Turbo: W Strugach Deszczu (1) - 7/10 - niby fajne nowe mapy, niby fajnie, że są szykany i jedna nowa mechaniczka z turbochłodzeniem, ale jakoś chyba chciałbym, żeby taki dodatek bardziej urozmaicał grę.

Intarsia (1) - 7.7/10 - fiu, fiu! Byłem mega miło zaskoczony ceną (€34), a gra jest przepięknie wykonana. Jak lubicie Azul i tego typu gry, to będziecie się dobrze bawić. Uwaga: jest dość ostry wyścig, który może dla kogoś być trudny do zniesienia, gdy upatrzony kafelek narzędzia (celu) zostanie mu sprzątnięty sprzed nosa.

Mini Crimes: Trick or Treat (Special) (1) - 5/10 - dałbym meh/10, ale BGG nie ma tego w skali. Ot, niby jakiś malutki escape room/gra detektywistyczna, ale zagadka i odpowiedź na nią szyta grubymi nićmi.

Muzykanci z Bremy (1) - 7,7/10 - bardzo dobra gra na porównywanie dla dzieciaków.

SETI: Search for Extraterrestrial Intelligence (1) - 8.2/10 - No panie Holek, ale pan tu wtargnął! Dla fanów Ark Novy i Terraformacji Marsa - duża eurogra z milionem unikatowych kart, posypana obficie regrywalnością z różnych kart obcych, które będziemy w ciemno losować przed grą. Ewakuacja i Podwodne Miasta chciałyby być SETI!

Powroty:
Banda pand i kawałki bambusa (1), Jenga(1), Jurassic Park: Danger! (1), Karak (4), Marvel Zombies: Rewolucja Bohaterów (3), Mini FITS (1), Patchwork Doodle (1), Pool Party (1), Speed Cups² (1), Pizza Koza Kot Ser Buła (1), Unicorn Glitterluck: Cloud Crystals (1), Rollo (1).

Gra i nowość miesiąca: SETI: Search for Extraterrestrial Intelligence - bez chwili zwątpienia. Tomas Holek pojechał na grubo, nie wiem, czy ktoś kiedyś tak zadebiutował jak on. Galileo jest bardzo dobre, ale SETI to Ta Eurogra Essen. Ciężkie, ciekawe, dynamiczne, różnorodne.

Powrót miesiąca: Bardzo się ucieszyłem, że mogłem zagrać w Jurassic Park: Danger, miałem też ogromną przyjemność z zaprezentowania Unicorn Glitterluck: Cloud Crystals na Zgranym Wawrze: Trudnych Grach. Miny współgraczy bezcenne :) Ale powrotem miesiąca zostaje Marvel Zombies: Rewolucja bohaterów. Nie lubię tej gry za bardzo. Jest dość powtarzalna i mało urozmaicona. Ale mój trzy latek przynosi mi ją codziennie rano do łóżka o 7 rano i z zapartym tchem siedzi potem przez 40-60 minut i gra ze mną w każdy scenariusz. A potem kolejną godzinę siedzi i się bawi. Sami rozumiecie.

Wydarzenie miesiąca: No Essen :)

Rozczarowanie miesiąca: Bez dwóch zdań Resafa. Ponownie: to nie jest ZŁA gra. Ale to jest po prostu porawne do bólu. Gdyby to był debiut jakiegoś Włocha, wszyscy byśmy klaskali. Ale od Mozarta oczekuję symfonii, a nie wakacyjnego tupu-tupu. Oczywiście i tak będę cierpliwie czekał na kolejną grę Suchego.
Forum nie jest dobrem publicznym. To nie jest dotowane społecznie miejsce w sieci, w którym każdy ma prawo przebywać i pisać co mu się podoba. Jak któregoś dnia właściciel forum zdecyduje, że odtąd korzystanie z forum jest odpłatne, to tak się stanie.
mordajeza
Posty: 439
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 247 times
Been thanked: 358 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: mordajeza »

21 partii w 12 gier:
Spoiler:
Nowości:
Minecraft: Builders and Biomes. Oczekiwania miałem w zasadzie zerowe. Moi synowie są fanami komputerowego Minecrafta, a że słyszałem, że planszówka nie jest zła, to kupiłem. No i okazało się, że to naprawdę przyjemna gra kafelkowa. Okej, ma swoje mankamenty (jakość wydania jest dyskusyjna, różnorodność przeciwników i broni mogłaby być większa), ale zalet też ma sporo. Przede wszystkim nie jest banalna czy prostacka. Poza tym to przyjemne kombinowanie z nutką przygody (eksplorqcja i sprytna deckbuildingowa walka z mobami). Ja się bawiłem bardzo dobrze, a moje chłopaki (8 i 11 lat) były wręcz zachwycone. Dla córy (5 lat) zdecydowanie za trudne, ale cieszyła się, że może ciągnąć kafelki, jak tata walczy z mobami ;)

Diuna: Imperium. Oczekiwania miałem olbrzymie (w końcu nr 6 w rankingu BGG). I o ile pierwsza połowa partii je spełniła, to w drugiej coś siadło. Jeden z graczy odjechał na tyle, że pozostali nie mieli już szans (albo zabrakło nam doświadczenia) go doścignąć, przez co gra trochę zaczęła się dłużyć. Widzę tu bardzo duży potencjał na hit, nawet na moje - powiedzmy - top20. Ale na razie ze spokojem poczekam na kolejne partie.

Star Wars Deckbuilding Game: Wojny Klonów. Trochę ciekawsze, niż część pierwsza, ale nadal niczego mi nie urwało. Mogę zagrać, jak ktoś zaproponuje.

Gra miesiąca (3pkt.): Sam się sobie dziwię, ale najlepiej bawiłem się przy... Minecraft: Builders and Biomes.

Wyróżnienia (1pkt): LOTR LCG, Neuroshima Hex, War Chest, Blood Rage, Brass, Marvel United: X-men, no i mimo wszystko Diuna: Imperium.

Klasyfikacja mojej Gry Roku po 10 miesiącach 2024 r. - wciąż wszystko jest możliwe!:
Spoiler:
Derwisz-14
Posty: 80
Rejestracja: 25 lip 2022, 01:12
Has thanked: 51 times
Been thanked: 49 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Derwisz-14 »

U mnie numerem jeden Projekt Gaja. Nowość w kolekcji, po rozpakowaniu przez tydzień rozegrane 4 partie, dzisiaj siadamy do kolejnej.
Awatar użytkownika
Prototypowo
Posty: 173
Rejestracja: 13 cze 2022, 08:16
Has thanked: 76 times
Been thanked: 127 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Prototypowo »

Odświeżyłem sobie "Dead by Daylight". Skłonił mnie do tego fakt zapowiedzi przez Portal dodatków. Jestem dużym fanem settingu horrorów w grach, więc gry typu "Terrorscape", czy "DBD" są właśnie dla mnie.

Już wcześniej mi się bardzo podobało, ale rzadko wyciągałem na stół, bo jednak grywamy głównie w dwie osoby. Stworzyłem sobie wariant solo i dwuosobowy, więc od tej pory grywam regularnie. Prostota tych zasad, ich elegancja, krótki czas rozgrywki, liczba możliwych kombinacji morderców/ocalałych/perków/mapy - składa się na to fakt, że chce mi się w to grać.
WYDAWNICTWO COCONUTSALAD: https://coconutsalad.com/
kasztan4321k
Posty: 187
Rejestracja: 08 sty 2021, 23:46
Has thanked: 27 times
Been thanked: 111 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: kasztan4321k »

Aż człowiekowi wstyd pisząc że miał tylko 9 partii w tym miesiącu i cieszy się, że tak dużo :D
A potem patrzy i ma takie: o, mój miesiąc to wasz tydzień.

Nowości:

Arcs - pierwsza gra w Arcsa na poważnie, z ekipą doświadczonych wyjadaczy, ludźmi od Roota oraz Twilight Imperium i wrażenia są jak najbardziej na tak. Grałem w tą w wrześniu z totalnie losowymi ludźmi, którzy poddali się w połowie gry - wtedy ta gra mi się nie spodobała ale dałem szansę bo może po prostu taka była ekipa. Ta gra po prostu jest wredna - tutaj nie ma miejsca na prywatne zemsty, vendety, płakanie na stole czemu mnie bijesz albo zachowywanie się odwetowo. No chyba, że chcesz przegrać a przeciwnik ma wygrać. Gra w której losowość, może Cię zniszczyć a punktacja zaskoczyć. Kolega całą grę był na 4 miejscu, mając do nas dystans punktowy 8-9 pkt. Jednak w ostatniej rundzie zdobył 20 pkt i prawie wygrał. Piękna gra, jak ktoś mi powie że to Root w kosmosie to go zdzielę czymś ciężkim, czuję jednak Cole Wehrle w tej grze. W chwili obecnej dylemat czy kupić grę czy czekać aż PortalGames ogłosi, że wyda grę i czekać półtora roku na premierę.


Ahoy - muszę w to zagrać jeszcze raz, doświadczenie meh ale może będzie to samo z Arcsem. Nie wiem dla kogo jest ta gra - na pewno nie jest to łatwa gra wprowadzająca do świata planszówek, nie jest to średniak w który można pyknąć (no chyba jeśli nie masz żadnej innej gry Area Control ale wtedy co ty masz w kolekcji?), a na ciężką grę po prostu brakuje głębi. Kupiona bo wydawca Leder Games, grafikiem Kyle Ferrin ale coś czuję, ze tak samo jak Fort pójdzie na sprzedaż. Na razie leże na półce i nabiera mocy sprzedażowej

Stali bywalcy

Root x1 - niestety tylko jedna partia :( Moja ukochana gra, jedna z najlepszych jakie kiedykolwiek wyszły - Kruki, Wydry, Borsuki i Sojusz Stworzeń Leśnych na fanowskiej mapie Wyspa. Nie była to dobra gierka, Wydry próbowały zagrać agresywnie jednak po szybkich ukaraniu przez wybuchy Kruków i Sojuszu usadziły się na miejscu. Kruki przemyślanie trzymały się z daleka od sojuszu i nie chodziły po mapie więc sojusz nie mógł się wzbogacać. A ja zanim się rozkręciłem na tyle, by być w stanie powstrzymywać Sojusz oraz Kruki to był już koniec gry.
No cóż, minusem adsetu jest to, że dopuszcza taki zestaw frakcji na mapę.

Twilight Imperium x4
- gra w Twilight Imperium na 3 osoby jest jednym z moich ulubionych doświadczeń tego roku - szybka gierka, 5 godzin tylko nie licząc draftu - gdzie wzięto gotową mapę z instrukcji, wybrano sobie frakcje jakie mają być oraz losowano miejsc gdzie kto siedzi przy mapie i kto zaczyna. Zamknęliśmy grę w 5 godzin.
Pozostałe 3 gry to:
- dwie gry w 5 i 6 osób na 12 punktów z fanowskim dodatkiem Discordant Stars oraz na Minor Franctions - MF sprawiają że mapa jest bardzo bogata a DS są poważną konkurencją dla oryginalnego wydawcy. Powiedzmy, że DS podnoszą mega mocno poprzeczkę i nie wiem czy Fantasy Flight Games będzie w stanie wymyślić coś lepsze w dodatku/codexie. Trzymam kciuki ale 34 frakcje z DS spokojnie zapychają pustkę i chęć na nowe rzeczy. Gra adekwatnie 13 i 12 godzin :D Jak ktoś jest fanem TI i nie ma DS to musi je obowiązkowo nabyć. Jak ktoś jest fanem TI i nie chce DS po angielsku to niech czeka, tłumaczenie jest w trakcie.
-jedna gra na 5 osób na 12pkt z zestawem standardowym TI -czasami miło jest wrócić do korzeni. Pogarda dla Xxchy utrzymana

Ogólnie ta gra jest mega głupia, losowa ale możliwe że właśnie dlatego tak bardzo ją kocham :D

Powroty:

Nanty Narking x2 - wróciło na stół po 3 latach, pierwszy raz na mój stół :)
Jedna z pierwszych gierek w jakie grałem - przyjaciele, którzy mnie wciągnęli do planszówkowej sekty, dawali tą grę jako jedną z pierwszych. Pierwsza gra z negatywną interakcje w jaką grałem, wyciągnąłem do nowych ludzi, którzy pierwszy raz grali w nowoczesne planszówki.
Ładnie im podeszło, możliwe że sekta się powiększyła o dwie kolejne osoby :D
Sama gra jest mega prosta, nie wymaga ona zbytniego planowania a jednak satysfakcja z wygranej jest na tyle duża, że człowiek chętnie siądzie do niej kolejny raz. Po trzy letniej przerwie wystarczyło mi raz przejrzeć instrukcję by większość zasad i mechanik przypomnieć.
Już czekam na kolejnych znajomych do wprowadzenia w świat planszówkowy za pomocą tej gry.


Gra miesiąca:
Twilight Imperium - Spędziłem w tej grze łącznie 40 godzin - plus nie wiadomo ile na czytaniu o niej, przygotowaniu się do niej czy też tłumaczeniu DS.
Kal-El83
Posty: 1236
Rejestracja: 03 sty 2015, 17:28
Lokalizacja: Kołobrzeg
Has thanked: 435 times
Been thanked: 200 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Kal-El83 »

Witam
Szanowne grono :)
U mnie październik był ciut lepszy niż wcześniejsze miesiące :D - ale dalej bez szału.

Brass Birmingham (1 rozgrywka) gra trzyosobowa, w stałym gronie i … pierwsza wygrana. Jest to gra którą bardzo lubię, cenię mechaniki w niej zawarte i to, że czasem trzeba walczyć z tym co mamy na ręce przy tym wykorzystując nieoczywiste (mniej lub bardziej) błędy współgraczy. Pierwszy raz udało mi się wygrać, ale nawet tuż po zakończeniu gry nie wiedziałem jak mi się to udało. Gra była bardzo ciasna (ze wzgledu na wynik i rozkład „kupców” skumulowanych na południu) i zakończona wynikami 152-151-149 :) w tej konkretnej rozgrywce udało mi się osiągnąć coś, co niebywale rzadko mi się zdarza - możnq to nazwać 1000% koncentracją. Nic mnie nie rozpraszało, nawet nie za bardzo wiedziałem o czym były rozmowy nad sobą planszą … lubię ten stan, choć nie jest on specjalnie towarzyski.

Zaginiona wyso Arnak na dobitke po Brassie. Ale tu wyszło moje większe doświadczenie w ten tytuł (głównie BGA) i w miarę kontrolowana wygrana.

Ark Nova jedna rozgrywka 4-osobowa. Wprowadzenie dla jednej osoby, dla reszty (nie wiem) może między 2-4 rozgrywką na żywo. Koleżanki grały w innej lidze, a z kolegą graliśmy na noże i końcowy wynik 12-10 niestety nie dla mnie :). 3 h spędzone nad stołem zleciały nie wiem kiedy. Śwoetnie się bawię przy tym tytule :)

Pax Rennesans oprócz rozgrywek na BGA z różnymi efektami, udało się zagrać na żywo dwa razy (ze znajomym co wymiata na BGA) na dobicie po Ark Novie. Pierwsza gra szybko wygrana religijnie przez gapiostwo kolegi (jak mi później powiedział jaki miał plan, to nie dość że by się wybronił to jeszcze ja byłbym w tarapatach). Druga gra już nie była dla mnie taka łaskawa. Wydawało się, że stoję dobrze, to od 1/3 rozgrywki byłem w srogiej defensywie. Powiedzieć, że w polu karnym zaparkowałem cały autokar to jak nie powiedzieć nic. Szukałem swoich szans ale kolega był czujny. Wygrał na łamaczu remisów. Jak dla mnie ta gra to top, topów nad topami :) 20/10 :D

Hegemony gra czteroosobowa. Przypadło mi grać państwem. Po długich zmaganich wygrali kapitaliści wyraźnie przed państwem, a te wyraźnie przed robotnikami i klasą średnią które punktowo byly niemal tożsame. Szczerze mówiąc nie urwało. Solidna gra, zagrałbym przy okazji (ale może specjalnie okazji nie szukajac). Tak czy siak miło spędzony czas:)

W domu i z synem (lv. 6,5) stali goście na stole: Karak, Kroniki Zamku Avel, i Robinson Ceusoe :) - czas z rodziną spędzony nad planszą -> czyste złoto.

Do tego pojedynki z żoną i Unmatched (bruk i mgla oraz vol.2) i pięć klanów (powrót po, sam nie wiem, 5 latach). Szczególnie ubolewam, że FT byly tak długo w zapomnieniu. Bardzo przyjemna gra.

Gra miesiąca: Brass Birmingham (żeby nie nudzić, że znowu Pax Renessans :) ). Beass wygrał ten tytuł nie tyle za to jaką jest grą (bo wyżej cenię paxa) ale za rozgrywkę (a w tym wynik :twisted: ) :D
Na równi cenię sobie czas spędzony z rodziną przy grach :D

Serdecznie dziękuję za wszystkie wpisy w tym ( moim ulubionym),temacie i pozdrawiam każdego kto dotarł do końca moich wypocin, a Ty, jeżeli przeczytałeś tylko to - też czuj się pozdrowiony :D
Niegdyś Azazelek, narodzony na nowo jako Kal-El83 ;)
tomg
Posty: 458
Rejestracja: 02 gru 2019, 00:00
Has thanked: 154 times
Been thanked: 226 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: tomg »

Przez ponad dwa miesiące nie zagrałem w żadną planszówkę (nie wliczam partyjek w szachy), zatem sam powrót do hobby jest sukcesem nawet jeśli to było tylko kilka niezbyt ciężkich tytułów.

Nowości:

Dorfromantik

Skuszony pozytywnymi opiniami postanowiłem zakupić Dorfromantik jako puzzle do rodzinnego grania. Początkowo gra okazała się prostsza niż przypuszczałem. Lekkim rozczarowaniem było uświadomienie sobie że nowe elementy otwierane w trakcie kampanii nie wprowadzą istotnych zmian do rozgrywki. Mimo to, chęć poprawiania swoich rekordów i ukończenia kampanii oraz stopniowo wzrastająca trudność dylematów decyzyjnych napędziły kolejne rozgrywki.
Po sesjach w różnych składach osobowych stwierdzam że w zasadzie to gra solo (lub solo z drugą osobą wspomagającą radami).

Załoga: W poszukiwaniu dziewiątej planety

Trick-taking to nie moja pora kaloszy ale chciałem przetestować "Załogę" przed jej zakupem, jako ewentualny prezent dla nie grającego w planszówki członka rodziny który lubi brydża.
Pierwsze wrażenia są pozytywnie, proste reguły a jednocześnie ciekawe wyzwania do sprostania. Wielkim fanem tej gry nie zostanę ale bez oporów usiądę do wspólnych rozgrywek.

Topka miesiąca:

1. Dorfromantik

Po początkowym zwątpieniu ostatecznie Dorfromantik spełnił pokładane w nim nadzieje i utrzymał przez wiele godzin nasze zainteresowanie do końca kampanii i za to należy mu się najwyższe miejsce na podium (nawet jeśli konkurenci to nieporównywalnie głębsze gry). Co więcej, nie wykluczam zakupu jego następcy "Dorfromantik: Sakura".

2. Pięć Klanów

W zasadzie nie interesują mnie abstrakcyjne suche gry lecz Pięć Klanów jest na tyle dobre w swojej kategorii że zawsze chętnie w nie zagram.

3. Bus

Proste zasady, krwista interakcja pomiędzy graczami i sensowne połączenie mechaniki z tematyką, czego mogę oczekiwać więcej ? Nawet jeśli Bus ma swoje słabości to i tak każda partyjka sprawia mi przyjemność.
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 1334
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 537 times
Been thanked: 1229 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Apos »

Październik to był bardzo udany miesiąc :D. Trzymam się zasady ogrywania gier z kolekcji, bez pogoni za nowościami, ale jednak! Albo wyjdzie nowy tytuł od ulubionego autora albo uda się zagrać w niedostępną planszówkę u znajomych (i jeszcze bardziej chcę dostać nieosiągalny egzemplarz, bo o dodruku nic nie słychać...). Z zakładanych planów na październik udało się 3 z 4.
Dużą nowością jest podcast, który uruchomiłem ze znajomymi jako forma ekspresji o hobby, w którym siedzimy długie lata. Kompletnie "for fun", aby pogadać o naszym planszowym świecie :D

Październik w liczbach: 61 rozgrywek w 32 tytuły.

I na jednym obrazku
Obrazek

Nowości:
- Survive The Island | 7x | 8/10
Tytuł, który ma większy potencjał do skłócania znajomych niż Monopoly :lol:. Starowinka wydana w nowej odsłonie i polskiej wersji językowej. Kiedyś jej nie lubiłem ze względu na negatywną interakcją oraz losowość. Dzisiaj postrzegam Survive jako lekki tytuł lub filler do dobrej, bezpardonowej zabawy. Nowi gracze albo zakochają się w elemencie towarzyskim albo są zaskoczeni jak chamskim można w tej grze być. Na plus zmiany w zasadach oraz kaiju!

- Stationfall | 5x | 9/10
To była największa zagadka i niewiadoma tego roku. Pomysł na stworzenie symulacji ostatnich minut istnienia stacji kosmicznej oraz jej załogi. Czy to mogło się udać? Gra to istne poletko do generowania przez akcje graczy szalonych scen z filmów Sci-Fi.
Na naszym Discordzie piszemy relacje z rozgrywek i tak wygląda jedna ze Stationfall:
Spoiler:
Nie ma jednak róży bez kolców, a raczej specyficznych cech gier Eklundów. Pierwsza rozgrywka zwykle będzie do kosza, to gry do eksploracji oraz próbowania różnych rzeczy i wrażenia z rozgrywki rosną wraz z doświadczeniem graczy. To sandboxowe gry, dające graczom dużą swobodę do realizacji wszelakich planów. Jak pierwsza partyjka była sztywna, bo każdy próbował odnaleźć się w oceanie możliwości, tak kolejne to była już tylko jazda bez trzymanki. Głównym elementem gry są postacie. Te są różnorodne, ciekawe i oryginalne. Jedna bardziej pokojowe, innym zależy na sianiu chaosu i paniki. Gdy do mixa wrzucimy takie o przeciwnych celach, to mamy gwarancję wybuchowej mieszanki. A jeszcze nie zacząłem o siedzącym w klatce i czekającym na wypuszczenie Projekcie X.
Pomimo tego wszystkiego co w tej grze się dzieje, rozgrywka jest relatywnie krótka. Zajmuje około 20-30 minut na gracza. Dla mnie, to świetny współczynnik frajdy do spędzonego czasu nad planszą. Dobrze działa w składzie 4-6 graczy, na 3 jest okeeey. Do tego ogrom interakcji, knucia, blefowania. Długo szukałem tego typu gry i poprzednie gry, które próbowały: Nemesis oraz Battlestar Galactica mnie rozczarowały z wielu powodów, tak Stationfall robi to znacznie lepiej i ciekawiej.
Już nie mogę doczekać się kolejnej rozgrywki.

- Akropolis Athena | 3x | +/-
Dodatek do jednej z moich ulubionych lekkich gier rodzinnych. Dodatek dodaje cele do realizacji konkretnych układów z kafelków. W nagrodę dostajemy dodatkowe "fikuśne" wielokolorowe kafelki. Jak pomysł tych kafelków spodobał mi się, tak granie pod konkretne cele niekoniecznie. Mam też wrażenie, że grając z dodatkiem punkty jeszcze bardziej odlatują i idą w setki (ok 250). Nie przepadam za taką inflacją punktową. Dla mnie to mocno opcjonalny dodatek i raczej zostanę przy podstawce.

- Obsession | 1x | 6/10
Zachęcony opiniami, że to klimatyczne euro, zagrałem. Gra dla mnie jest poprawnym eurasem. Przeszkadza mi jednak losowość, a klimatu nie znalazłem tyle ile się spodziewałem. W porównaniu do zwykłego euro trochę go jest - przez tematykę i nazewnictwo aktywności, pionków. Mechanicznie jest bardzo sztampowo. Nawet przypomina mi to trochę Agricolę. Obsession brakuje do np. gier Eklundów jeżeli mowa o klimatycznej mechanice i rozgrywce. Bez szału, ale jak ktoś zaproponuje to dam jej jeszcze jedną szansę.

- The Great Zimbabwe | 1x | 8/10
Chciałem w to zagrać od kiedy wsiąkłem w gry Splottera - w końcu się udało dzięki koledze @maslopi.
Gra z wyglądu (jak wszystkie Splottery) odrzuca, ale na żywo prezentuje się o lepiej niż na zdjęciach.
Zasady - miałem pewne obawy o obliczanie i transport dóbr, ale maslopi sprawnie wytłumaczył co i jak. Sama gra znacznie prostsza niż sądziłem. Czytelna i klarowna oprawa graficzna pomaga, a zarazem czuć tutaj lekko klimat afrykańskiej sawanny i żyjących tam ludów.
Gameplay, to element w którym TGZ najbardziej błyszczy i sprawia wiele frajdy. Rozwój technologii, budowa monumentów i sieci połączeń daje satysfakcję. Czuć tutaj feeling Splottera i elementy, które lubią wrzucać do swoich gier, jak np. kolejność graczy w turze. Procentuje też doświadczenie oraz znajomość bogów i rzemieślników, dzięki którym budujemy sobie w trakcie gry specjalizację swego plemienia. Najbardziej przypadła mi do gustu mechanika balansowania rozwoju swoich umiejętności vs wymóg punktowy - sprytne i oryginalne. Fajna dynamiczna ekonomia 🐄, obracanie surowcami w ciekawy sposób orazk ierowany przez graczy runek - bardzo lubię takie elementy w grach.
Jest też zaskakująco szybka, bo 4-osobowa rozgrywka zajęła nam z tłumaczeniem ok 2h.
Dobre to i chcę więcej 😃.


- Small City: Deluxe Edition | 1x | +/-
SC trafiło do kolekcji w ramach poszukiwaniach planszowej wersji Cities Skylines. Ściągnięta po miesiącach z półki możliwości. W grze wcielamy się w zarządcę rywalizujących ze sobą dzielnic. Budujemy budynki mieszkalne, przemysłowe czy sklepy na zasadzie tworzenia relacji między nimi i oddziaływania. W uproszczeniu: fabryki tworzą miejsca pracy i ściągają nowych mieszkańców. Mieszkańcy jak zbudują swoje domy, to dają nam głosy oraz mogą odwiedzać sklepy. Te ostatnie dają nam gotówkę. Ten system jest tym co tworzy rozwój miasta. A jak dodamy do tego budynki specjalne i zanieczyszczenie... Czy mamy przepis na sukces? Nie. Więc co tu nie pasuje? Nie jest to elegancki czy przystępny system. Wymaga ogrania, poznania udziwnień i elementów, których mało nie jest. Mechanika oddziaływania, wizualnego planowania miasta jest oryginalna i nie zawsze zaskoczy w głowie jak działa. Ikonografia czy pomoc gracza nie pomaga. Muszę w to zagrać w gronie graczy, którzy zjadają np. tytuły Lacerdy na śniadanie i złożone zasady nie są dla nich problemem. Nie jest to ani przystępna ani prosta gra, ale system tworzenia miasta intryguje i daje do myślenia.

Wielkie powroty:
- TOP 10 | 8x | 9/10
TOP 10 zabieram na imprezy urodzinowe oraz na wizytę do niegrających w planszówki znajomych. Zawsze się świetnie przy niej bawimy. Wymaga kreatywnego podejścia od graczy, daje im szansę do otwarcia się i przełamuje lody. Polecam! Salwy śmiechu gwarantowane.

- Triovision | 1x | 6/10
Gra w spostrzegawczość układów na planszy. Imprezówka, którą można polubić albo znienawidzić. Proste, szybkie, nawet fajne. Od czasu do czasu mogę zagrać.

- SCOUT | 1x | 8/10
Zagrane na rozchodnego po TGZ na 5 osób. Mój ulubiony trick-taking/ladder climbing. Traktuję jako fillerek i w tym się dobrze sprawdza.

- Turbo | 1x | 7,5/10
Z okazji zorganizowania turnieju w ten tytuł zagrałem dla przypomnienia sobie zasad. Gra bawi, jest prosta i przystępna. Miło było widzieć, że nowi gracze, po jednej rozgrywce szkoleniowej mogli stanąć do walki z weteranami. Jednak doświadczenie wygra. Im więcej gram w Turbo, tym bardziej doceniam Race! Formula 90 2nd ed. W październiku miałem więcej frajdy z administrowania turniejem, niż grając w Turbo. Mimo wszystko zagrać z początkującymi i pokaże im ten wyścigowy tytuł.

- Vijayanagara | 1x | 8,5/10
Utrzymuję, że to świetny tytuł na początek z przygodą z grami wojennymi. Mamy tu fajną ekonomię, politykę, grę nad stołem oraz dość szybką rozgrywkę, która zamyka się w 2-2,5h. Tym razem udało mi się wygrać jako Sułtanat Dehli, skłócając między sobą pozostałych graczy :D. Umiejętne balansowanie między nimi, a najazdami Mongołów pozwoliło mi utrzymać dość silną pozycję na półwyspie indyjskim.
Dla wielu graczy euro czy weteranów gier wojennych będzie to zapewne za prosty tytuł. Ja nadal lubię, bardzie chętnie zagram.

Stali bywalcy:
- Terrorscape | 4x | 9/10
Bez zmian to ulubiona gra 1 vs many i strasznej tematyce. Bardzo lubię grać po jednej oraz drugiej stronie "domku". Jedne z najlepiej spędzonych 60 minut / rozgrywka. Po zagraniu w sumie ok 13 partyjek w podstawkę, w listopadzie chciałbym dorzucić dodatki. Mój główny problem z tym tytułem to jego mobilność. Składania, rozkładanie domku i zabieranie dużego pudła na planszowe wydarzenia jest problematyczne.

- Pax Renaissance: Druga Edycja | 3x | 10/10
Dwie rozgrywki, w tym jedna trzyosobowa - tak epicka, która utwierdza tylko, że król jest jeden.

- 18 India | 2x | 8,5/10
Niestandardowa "osiemnastka" typu operacyjniak, do której trzeba się przekonać. Zwykle tytuły operacyjne nie oferują tak szalonej jazdy jak te z finansowej gałęzi lub są bardzo udziwnione. 18 India moim zdaniem ma nie tylko ciekawy pomysł na siebie, ale robi to dobrze. Z każdą kolejną rozgrywkę odkrywam nowe niuanse i sposoby na wywrócenie rozgrywki. Dochodzi nawet do przejęć firmy. Lubię, że gra potrafi się szybko skończyć, gdy jeden albo dwóch graczy zbudują sobie mocne spółki, pojadę za ogrom kasy i wyczyszczą bank. Skakanie na giełdzie o 4 pola też daje satysfakcję i umożliwia nieszablonowe zagrywki. Chętnie zagram.

- Distilled | 2x | 8/10
Tematyczny lekki euras, w którego nie odmówię rozgrywki. Czekam na polskie wydanie i rozrywkę na żywo.

- Dorfromantik | 1x | 8/10
Skończyliśmy kampanię, która była satysfakcjonująca a wraz z odkrywaniem nowych kafelków i celów nie nudziła. Bardzo sympatyczna gra coop na 2 osoby. Jak gra leci na sprzedaż, tak chętnie sięgnę po kolejną część osadzoną w Japonii oraz więcej gier typu "zen" z budowaniem planszy na stole.

- Piraci z Maracaibo | 1x | 9/10
Ogrom frajdy sprawia mi rozgrywka w Piratów. Pływanie statkami, kompletowanie załogi, zdobywanie skarbów oparte o prostą i przystępną mechanikę.


Podium:
🏆 Nowość miesiąca: Stationfall
🏅 Gra miesiąca: Terrorscape
🥈 Rozgrywka miesiąca: Stationfall


Plany na listopad:
- wracamy do 7th Continent;
- więcej rozgrywek live w 18XX;
- rozgrywka w Orleans z dodatkiem, Fire in the Lake i więcej Stationfall oraz Terrorscape!
- podcast
CezarIXen
Posty: 74
Rejestracja: 09 cze 2014, 10:28
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 308 times
Been thanked: 121 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: CezarIXen »

Wyjątkowo udany miesiąc pod kątem nowych gier lub powrotem do ulubionych:

Yokohama - 7.5/10 - Naprawdę ciekawe euro, gdzie główną mechanika gry jest stawiania asystentów na kafelkach z różnymi zdolnościami oraz poruszania się pionkiem prezesa tylko tam, gdzie są asystenci, a sama akcja kafelka jest używana tylko, gdy pionek prezesa zakończy ruch na nim.

Reszta mechanizm już klasyczna, cele, dodatkowe zdolności, rozwijanie planszetki itd.
Ale wszystko się łączy w ciekawa całość.

Choć gra ma drobne wady to reszta gry to wynagradza, ale więcej o tym w wątku tej gry viewtopic.php?p=1675461#p1675461

Resurgence -5.5/10- Solidne, ale niczym się niewyróżniające leciutkie euro. Ma parę wad, które mi personalnie nie pozwalały się w pełni cieszyć gra, ale więcej o tym w wątku samej gry viewtopic.php?p=1675454#p1675454


Beyond the Sun - 7.5/10 - Jestem zaskoczony, że pierwszy raz słyszałem o tej grze, dopiero jak kolega ją zaproponował, bo była naprawdę ciekawa. Wysyłasz robotników, by aktywowali zdolności. Niektóre zdolności pozwalają ci odkryć, lepsze zdolności, wyższego levelu , które tez dają najwięcej punktów, ale oczywiście też kosztują więcej zasobów.

Do tego dochodzi mechanizm podboju kosmosu, gdzie o dziwo nie ma walki, jedynie osoba z przewaga statków, może zdobyć daną planetą, ale wtedy pojawia się nowa na jej miejsce.

Przewagi na planecie poza tym dają bonusy, a samo planety poza punktami zwycięstwa mogą dać nam fajne zdolności. Nie powiem, podoba mi się ten brak konfrontacji, bo nadal jest wyścig, ale po lepsze planety, ale strata nie boli tak bardzo.
Podsumowując ciekawe średniej ciężkości euro, gdzie jest dużo dróg do zwycięstwa. Czekam z niecierpliwością na Nowe horyzonty, by porównać, czy następca Beyond the Sun przewyższy pierwowzór.

Architekci z Zachodniego Królestwa (Shem Phillips) - 6/10
Gra wywołała we mnie mieszane uczucia, bo naprawdę nie wiem, co o niej sadzić.
Ogólnie większość klasyczny mechanizmów euro mi się podobała, wysyłasz robotnika, zdobywasz, za te zasoby budujesz budynki, budynki dają punk itd. Przyjemny klasyk.

Ale do tego dochodzi akacja pojmania robotników, że można poświecić akcje, by ukraść swoje lub przeciwnika pionki z jednego dowolnego pola, ale tylko jednego gracza/koloru, chyba że się dopłaci dla kolejnych kolorów/graczy. Tych pojmanych robotników można przemielić na zasoby, więc to jest opłacalna akcje (chyba, ze to są nasi robotnicy, więc oni wracają do nas, co też jest opłacalne, bo nikt nam ich nie ukradnie...).

Problem jest taki, ze ja skupiłem się na budowie katedry i innych przydatnych budowli więc w ogóle nie ruszałem tej akcji, bo każda akcja była cenna, ale przeciwnicy zabrali mi pionki na lewo i prawo i potem musiałem ich uwalniać...

I nie wiem, co o tym sadzić, bo nie jest to jakiś zły mechanizm, ale coś mi przeszkadzał, bo jak ja chce się skupić na swoim silniczku, to nie za bardzo widzę sens, marnować akcje, na pojmanie robotników, ale widziałem, że była to opłacalna akcji, choć nie dawała od razu tych zasobów, co potrzebowałem. Jakoś wytrącała mi ta akcja flow strategii...

Kryptyda - 6/10- Bardzo specyficzna gra, doceniam pomysł, ale nie wiem, czy to jest gra dla mnie.
Gdzieś na planszy jest ukryta kryptyda, karty i księgi pomocy są tak zbudowane, że każdy gracz, ma podpowiedzi, gdzie te kryptydy są, ale nie na tyle być wiedzieć na 100%. Np. że kryptyda jest na zielonym terytorium, albo, że jest w odległości 2 od drewnianego totemu itd. Każdy gracz, może zapytać innego gracza, czy na tym polu jest kryptyda, a ten gracz zgodnie z prawdą. musi powiedzieć tak czy nie.

I wygra ten gracz, który jaki pierwszy na podstawie tych odpowiedzi zgadanie się, jakie inni mają podpowiedzi, czyli domyśli się, gdzie jest kryptyda, bo jak ma wszystkie podpowiedzi, to suma tych informacji pozwala my bezbłędnie trafić na miejsce kryptydy.

Trzeba dobrze umieć dedykować, zwłaszcza że nasze pytania mogą zdradzać, co podejrzewamy, ale też odwrotnie, jeśli nasze pytania będą o coś, co my wiemy 100%, to możemy zablefować i namieszać w głowie innym graczom.


Zaginiona wyspa Arnak -8/10- Moja topka gier. Mimo że to jest klasyczne mielenie zasobów z dodatkiem budowania decku, to jednak ma ten klimat odrywania nieznanej wyspy. Bardzo delikatny, ale grafiki robią robotę.

Wysyłanie robotników, by odkrywać nowe miejsca, gdzie pojawiają się potwory, których pokonanie da dodatkowe punkty, daje też tę nutkę ryzyka i poczucia odkrywcy

No i budowanie talii, choć nie jest główną osią rozgrywki, to jednak każda kupiona karta ma znaczeni, bo da więcej możliwości w kolejnych turach.
I choć tor badań to jest suchy spędzanie zasobów, by przesunąć się wyżej, to jednak daje mi przyjemność analizowanie jak zdobyć zasoby, by jak najlepiej je tam wykorzystać.

Ogólnie bardzo dobre połączenie różnych mechanik, które pobudza mózg bez jego przegrzania.

Szarlatani z Pasikurowic -9/10 - Moja ulubiona gra, tak jak gry euro lubię, człowiek potrzebuje czasami się zrelaksować bez przeciążania mózgu i szarlatani to zapewniają.
To jest pełna losowości gra, ale wybór push your luck z ryzykiem w tej sytuacji sprawdza się idealnie.

Losujesz żetony z woreczka, żetony mają różne zdolności, ale ty masz wpływ, jakie żetony dodajesz do woreczka później. Wybory, jakie dodać żetony o dziwo wymagają przemyślenia, i choć bez szczęścia tej gry nie wygrasz, to bez dobrego zbudowania woreczka nawet szczęście ci nie pomoże. Relaksujące, pełne emocji rozgrywki to jest to co uwielbiam w grach planszowych.

Smoki z głębin- 4/10- Rozczarowanie, bo mechaniczne na podstawie czytanie instrukcji wyglądał ciekawie.
I choć mechanicznie doceniam, bo ma fajne pomysły, to tak jak normalnie lubię układanie kafelków na planszy, to układanie drewnianych pionków smoków, jakoś mnie nie porwało.
Gra też wymaga za dużo rozkładanie i składania jak na dośc proste grę. Tak samo liczenie punktów na koniec jest zbyt irytujące.

Wędrowcy znad Południowego Tygrysu - 7.5/10 - Bardzo dobra gra, ale poziom wejścia i ciężkości jest wysoki. Dużo mechanik, dużo ścieżek jak zdobyć punkty, ogólnie bawiłem się bardzo dobrze, choć zanim ogarnąłem zasady i wymyśliłem strategie, to gra ddość szybko się skończyła i miałem bardzo mało punktów. Jeśli ktoś lubi ciężkie euro, spokojnie może do oceny dodać +1, czyli 8 na 10. Tak jak gra się podobało, to poziom trudność sprawia, że nie jest to gra, za którą często będę sięgał.

Epoka kamienia 7/10 - Klasyka prostego worker placement - choć bardzo losowa,bo kostki do zdobycia zasobów potrafią być bolesne, ale w tym przypadku losowość nie przeszkadza, bo jednak bez dobrych decyzji nie da się wygrać gry.
Wysyłasz robotników, i rzucasz kostkami w ilości robotników, potem wynik konwertujesz na zasoby według przelicznika na planszy.
Te zasoby używasz, by zbudować budynki, które dają punkty lub na karty cywilizacji, które też mogą dawać różne ciekawe efekty lub punkty. Proste i przyjemne.


To ja go tnę- 3/10 - grałem z grupa normalnie nie grająca w planszówki tylko w rpg , bo ktoś inny przyniósł. Taki lepszy munchkin, ale z tymi samymi wadami choć w mniejszej dozie. Nie jestem fanem, ale dla towarzystwa jak nie ma innych opcji zagram.

6 bierze -9/10- Klasyk , mój ulubiony filler.

Azul Mini-8/10- bardzo dobra i przenośna gra abstrakcyjno logiczna, zawsze z chęcią pogram.

Kaskadia- 6/10 - Ta gra jest nadal w mojej kolekcji, tylko dlatego, ponieważ łatwo uczyć nowych graczy i właśnie dlatego w nią grałem. Sam preferuje pograć w ostoje, jakoś tam wybory bardziej do mnie przemawiają, ale wyjątkowo pod ręką miałem tylko kaskadie.
Darkstorm
Posty: 1095
Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
Has thanked: 184 times
Been thanked: 312 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Darkstorm »

U mnie rozgrywki wyglądały w październiku następująco:

ame Qty
Gaia Project 16
Clash of Cultures: Monumental Edition 2
Faraway 2
Forest Shuffle 2
Looot 2
Ark Nova 1
Beyond the Horizon 1
Great Western Trail: New Zealand 1
Kavango 1
The Lord of the Rings: Duel for Middle-earth 1
Massive Darkness 2: Hellscape 1
Reef Project 1
Res Arcana 1
Robinson Crusoe: Adventures on the Cursed Island 1
Scythe 1
Twilight Imperium: Fourth Edition 1
Verdant 1
War of the Ring: Second Edition 1

Chyba nie ma co komentować. Król w październiku był tylko jeden. Zakochaliśmy się w projekcie Gaja. Bywały dni gdzie leciały 3 rozgrywki z rzędu a w tych statystykach nie ma rozgrywek w wersji elektronicznej bo kupiłem oczywiście sobie aplikację. Po kilku rozgrywkach dołączyliśmy też dodatek :D

Wypróbowałem też Wojnę o Pierścień dla ubogich czyli nowe 7 cudów w wersji Władcy Pierścieni. Muszę przyznać, że dużo ciekawsze niż pierwotna wersja 7 cudów duel. Może się nawet zaopatrzę by popykać z synem. No i oczywiście kolejna rozgrywka w TI. 8 osób i bardzo szybkie zakończenie bo w około 9 godzin jeśli dobrze pamiętam. Ale trzeba przyznać, że graliśmy z weteranem gatunku, dzięki któremu gra szła w miarę szybko i sprawnie. Weteran jednak popełnił błąd i był zbyt szybko blisko wygranej i został zneutralizowany i ostatecznie wygrała osoba, która grała pierwszy raz :lol:
Dhel
Posty: 935
Rejestracja: 28 wrz 2018, 09:49
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 632 times
Been thanked: 575 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Dhel »

U mnie 2 tytuły aspirowały do gry miesiąca:

- Aeon Trespass Odyssey (10/10) i Dragons Down (7-9,5/10)

Aeon Trespass zaczęty cykl 2 i no o mamuśku, jakie to jest dobre/genialne/wspaniałe (należy wybrać jedno albo wszystkie).

Dragons Down początkowo nie mogłem się wstrzelić i stąd początkowa ocena 7. Natomiast przełamałem się by zagrać więcej po prostu chłonąc to co gra we mnie rzuca no i ocena po kolejnych partiach poszybowała na 9.5.

Gra miesiąca - Dragons Down, za to jaka to jest genialna przygoda.
Awatar użytkownika
JollyRoger90
Posty: 732
Rejestracja: 28 lut 2020, 20:33
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1376 times
Been thanked: 336 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: JollyRoger90 »

Moje zestawienie pazdziernika 2024:

Od nowego roku postanawiam dawać oceny przy grach:
3/3 - gra siadła bardzo i zostaje w kolekcji/będzie grana z dużą chęcią i jak często się da. Chętnie zaproponuję rozgrywkę.
2/3 - gra dobra, lubię w nią grać, jak ktoś zaproponuje to chętnie zagram. Okazjonalnie zaproponuję rozgrywkę
1/3 - gra jest poprawna, nie ma na tyle mojej uwagi, abym ją wyciągał na stół/proponował. Jak ktoś wyjmie to zagram.
0/3 - pozycja z która definitywnie nie chce mieć nic do czynienia. Nie chce w to grać. Pojdzie na sprzedaż (jeśli to mój egzemplarz).

Troche dużo tego będzie, więc ukrywam w spoilerach:

1) Standardowe rozgrywki

Nowości:
Spoiler:

Powroty:
Spoiler:

Pozostałe pozycje, komentowane w poprzednich miesiącach:
Spoiler:
Łącznie rozgrywek - 58 w 23 gier

2) Board Game Arena.
Spoiler:
Łącznie rozgrywek - 76 w 29 gier
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podsumowanie: rozgrywek wszelakich - 134 w 45 gry
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Podsumowanie miesiąca:
We wrześniu na weekendowym graniu ograliśmy w całości kampanie do Zombicide. Jednak chyba zmienimy format tych spotkań i będziemy grać w euro albo cos co znamy (nie kampanie), ze względu na poziom skupienia nad plansza przez caly weekend, niektórych graczy ;) Do tego udało się poznać Pana lodowego ogrodu, sprzedać kilka tytułów oraz odświeżyć tytuły, które dawno nie były na stole :) Drugi największy wynik pod względem rozgrywek na planszy na żywo, ale tutaj sporo było podejść solo do halo wieża. Dzień gier planszowych należycie świętowałem - pierwsza rozgrywka w Ark Nova Wodny Świat :)

Gra miesiąca:
Najlepiej się bawiłem przy Ark Nova Wodny Świat

Rozczarowanie miesiąca:
Zombicide - mech, mech, mech...

Plany na kolejny miesiąc:
Wizyta na alegramy (?), organizacja ostatniego grania do odciny w tym roku oraz standardowo - zdjęcie chociaż jednego pułkownika :)
Awatar użytkownika
Bart Henry
Posty: 1129
Rejestracja: 15 sie 2013, 19:59
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 155 times
Been thanked: 961 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: Bart Henry »

Poprzednie zestawienia: Mam wrażenie, że ten wątek z miesiąca na miesiąc przędzie coraz gorzej.

---------- PAŹDZIERNIK ----------

Chciałem napisać, że październik był planszowo słaby u mnie, ale zerknąłem w statystyki i nawet się pozytywnie zaskoczyłem. Jest niewiele gorzej niż we wrześniu, który określiłem tutaj jako "całkiem dobry". Zatem chyba muszę napisać, że źle nie było. :)

Graficzne podsumowanie bieżącego miesiąca w spoilerze
Spoiler:
Gry, które trafiły na stół w tym miesiącu (gwiazdki w nawiasie to ocena frajdy z rozgrywek):
  • Kingdom Rush: Elemental Uprising (★★★☆☆)
    Spoiler:
  • Parki (★★★★☆)
    Spoiler:
  • Biały Zamek (★★★★★)
    Spoiler:
  • Tzolk'in (★★★★★)
    Spoiler:
  • Poszukiwanie Planety X (★★★★★)
    Spoiler:
  • Art Society (★★★★★)
    Spoiler:
  • Survive: The Island (★★★★★)
    Spoiler:
  • Hen Daleko (★★★★☆)
    Spoiler:
  • Harrow County (★★★★☆)
    Spoiler:
---------- PODSUMOWANIE ----------

👎 Rozczarowanie miesiąca dla Kingdom Rush: Elemental Uprising za wręcz zbyt duży nacisk na optymalizację ruchów.

💥 Nowość miesiąca dla gry Art Society za zaskoczenie fajną rozgrywką przy bardzo prostych zasadach. Z jakiegoś powodu mam chęć, by do tego wrócić.

🏆 Gra miesiąca dla gry Poszukiwanie Planety X, bo przypomniała mi, jak dobrą grą dedukcyjną jest. Miałem nawet chęć odpalić ją z ekipą z pracy, ale nagłe choroby pokrzyżowały szyki. Mam nadzieję, że uda się w tym miesiącu.


---------- PLANY NA LISTOPAD ----------

Powtórzę z ubiegłomiesięcznych planów: redukcja kolekcji, redukcja półki wstydu. Ten miesiąc będzie obfitował w nowe pudełka, a z miejscem jest już krucho. Chcę odpalić Planetę X w innym gronie, ograć Harrow County w pełnym trybie oraz dokończyć projektowanie insertu do Race Formula 90.
Na sprzedaż (Wrocław): Wielka Draka w Małym Mieście z dodatkami, Septima z dodatkiem, Hegemony z dodatkiem i insertem 3D, Platformer all-in, Harrow County Deluxe, Exoplanets z dodatkami
buhaj
Posty: 1141
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 1067 times
Been thanked: 684 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: buhaj »

93 rozgrywki w 36 tytułów czyli całkiem dobry wynik. Najwięcej razy w Urbanistę - 21.
Spoiler:
Ciekawostka:
Spoiler:
Nowości:
Night Parade of a Hundred Yokai (2 rozgrywki) Rzadko mi się to zdarza aby pisząc podsumowanie miesiąca nie pamiętać rozgrywek w jakąś nowość ale tym razem tak jest :). Pamiętam, że nawet nieźle spisywała się w grze z dziećmi i takie jest jej przeznaczenie.

Clinic: Deluxe Edition (5) Gra, którą pozyskałem w wymianie a na którą ostrzyłem sobie zęby już dawno. Instrukcja pozostawia sporo do życzenia ale grzebiąc na BGG znalazłem klaryfikację zasad. Ikonografia i czytelność planszy i planszetek jest bardzo dobra. Mechanizmy fajnie łączą się z tematem i zwłaszcza w solowej rozgrywce czuję klimacik, nieduży, raczkujący ale jest. Grałem solo, na 2 i 3 osoby i w każdym zestawie gra dobrze "chodzi". Jest kilka sposobów na punktowanie co lubię i trzeba się nagłówkować aby sobie zrobić dobry plan w niewielkiej ilości akcji - 18 na całą grę. Podsumowując: gra mi się podoba i zostawiam w kolekcji.

The Lord of the Rings: Duel for Middle-earth (2) Gra oparta na 7 cudów: pojedynek co jest o tyle fajne, że łatwo się przyswaja zasady. Mają one trochę różnic ale największa jest w strategii bo w tym zakresie są to dwie różne gry. Nowa kładzie nacisk bardziej na kontrolowanie miejsc na mini planszy, na wzajemnym wyścigu niż na ekonomii (co było ważnym elementem protoplasty). Ogólnie mi się podoba choć wolę klasyczny pojedynek w 7 cudach.

Brazil: Imperial (1) Przez większość gry miałem nieodparte wrażenie, że ktoś chciał ulepszyć Scythe tylko mu nie wyszło. Bawiłem się nawet dobrze ale kilka spraw mi zgrzytało: ruch - trochę mało czytelnie, zwłaszcza na początku, to wygląda, walka - o panie, niektóre karty są mocarne. Nie mam nic przeciwko temu aby zagrać kolejny raz.

Terraforming Mars (3) Nowe mapy i karty. Generalnie w tym tytule, nowe mapy uważam za jeden z fajniejszych dodatków (obok kolonii i preludiów). Zagraliśmy nawet na tej olbrzymiej mapie choć trochę domowych zasad dodaliśmy aby przyśpieszyć rozgrywkę i siadło 10 pokoleń w 2 godziny (na dwie osoby).


Stali bywalcy:
1817NA Kolejna rozgrywka, która wywraca mi spojrzenie na różnorakie debiuty. Graliśmy z nowymi prywatnymi, kolega Michał miał firmę , co przy zlicytowaniu dawała właścicielowi 100 kasy, udało mu się otworzyć trzy spółki na początkowym etapie, pobawił się przerzucaniem pociągów, zaciągnął długi i przerzucił do jednej ze spółek 550 kasy, później wystawił ją do licytacji i przed drugim SR miał w prywatnych rękach 650 kasy. Aby go jakoś pogrążyć zaczęliśmy z innym graczem podnosić koszty pożyczek i "szortować" jego najsłabszą, zadłużoną firmę. Rezultat był taki, że praktycznie nas obydwu zbankrutował przyjazną sprzedażą tej szortowanej firmy. Piszę "praktycznie" bo ja poległem (nie doliczyłem...) w drugim OR (sic!), a Magole uratował się na 2 kasy (słownie "dwa") :). Trzeba przyznać, że cały manewr był mega ciekawy ale zwycięstwa nie dał. Magole lepiej rozdrapał mój majątek i wygrał ale wygrana była na milimetry.

Powroty:
Cyklady Zagrane po dwuletniej przerwie. W ostatnich latach zazwyczaj gram w Cyklady z młodzieżą, takoż było i teraz. Młodość ma swoje prawa i na planszy było sporo walk, często szaleńczych. Koniec końców zwyciężyło znane kombo z Pegazem w tle :).

Inne: Kanban, Vinhos, Brass, 1830, Szachy , itd

Rozgrywka miesiąca: 1817NA
Gra miesiąca: Gaja Projekt To ile ta gra daje mi satysfakcji z rozgrywki to ciężko nawet ocenić. W Październiku wpadły aż 4 partie, na 2 i 4 osoby. Ogrywaliśmy dodatki i nowe frakcje.
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 6553
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: YT
Has thanked: 1340 times
Been thanked: 2051 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: BOLLO »

W październiku zdecydowanym zwycięzcą był Resurgence. Niby to wszystko już było, mechaniki żadna nowość, klimatu brak, grafiki subiektywne....a mimo to naprawdę przyjemnie spędzałem czas podczas każdej rozegranej partii. Nie ma balansu w bohaterach, nie ma balansu w misjach ale to nie przeszkadza by pogłówkować z tym co się ma.

Bardzo fajnie działa na 2 osoby ale najciekawiej jest grając jednak na 3-4 graczy. Chociaż wtedy niestety wkrada się downtime bo każde zajęte pole przez przeciwnika powoduje ponowną analizę gdzie i kim iść. Nie boli mnie nawet podciąganie tej gry po linię Neuroshima o ile to nie przeszkodzi jednak w jej promocji i sprzedaży.

Sześć partii za mną więc na razie robię sobie przerwę, ale chętnie do niej wrócę jak wygrzebię się pozostałych gier do ogrywania.
Awatar użytkownika
charlie
Posty: 1037
Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 76 times
Been thanked: 93 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: charlie »

Październik 2024 - dobra passa trwa i, jeśli tak dalej pójdzie, to zapowiada się, że to będzie najlepszy od dawna rok pod względem ilości rozgrywek. Liczbowo: 143 partie w 34 tytuły, w tym 7 nowości. Online: 55 partii.

Nowości: San Francisco x3, HAU x6, Księga Czarów x3, Bór x4, Leśne rozdanie x2, Castle Combo x16, Art Gallery x2.
Nowości na plus: HAU, Księga Czarów, Bór, Castle Combo - na pewno jeszcze będą grane.
Nowości na tak sobie: San Francisco, Leśne Rozdanie, Art Gallery. W Leśne Rozdanie jeszcze pogram na BGA, w resztę, jeśli ktoś mnie namówi.
Powroty: Dice Masters x5, Sushi Roll x1, Potwory w Tokio x7, Imhotep: Budowniczy Egiptu x3, Carcassonne x3, Jamajka x1, Polowanie na Robale Deluxe x4, Sushi Go! Party! x2, Szachy x2, Draftozaur x2, Fabryka Czekolady x2.
Stałe tytuły: Ilós x1, Dorfromantik x2, Klub Detektywów x2, Hen Daleko x10, To ja go tnę x2, Kapitan Flip x14, Deep Sea Adventure x9, Piraten Kapern x11, Spór o Bór x2, Spór o Bór 2 x3, Solstis x2, Zombie Kidz: Ewolucja x2, Fasolki x1, Punto x3, Wirus x5, Dobble x6.
Najwięcej Partii: Castle Combo
Powrót miesiąca: Dice Masters - kiedyś się zagrywałem. Pora na pogranie z córką. której też DM siadło.
Chwiler miesiąca: Castle Combo - wciąga, ale już wiem, że nie będzie to dla mnie taki nałóg na BGA jak Hen daleko, Kapitan Flip czy Solstis.
Rozczarowanie miesiąca: Leśne rozdanie - zbyt dużo napaćkane i jak na to co robisz, ta gra powinna trwać 10-20 minut na BGA. Nie jest to zła gra, ale spodziewałem się bomby po zachwytach, które zewsząd było słychać. No i nie wyobrażam sobie grać na żywo.
Zaskoczenie miesiąca: Księga Czarów - pożyczyłem z biblioteki zupełnie bez wiedzy o tytule i większych oczekiwań, do pogrania z córką. Zaskakująco dobra dwuosobowa gra w quasi przeciąganie liny, patrzę na autora, a tam fachura Steve Finn, a on lipy nie robi.
Nowość miesiąca: Bór - najciekawsza ze wszystkich, dość prosty dice placement z negatywną interakcją, tylko te karty stworzeń nierówne, tak czy siak, chętnie do niego wrócę.
Gra miesiąca: Bór.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5732
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 967 times
Been thanked: 1511 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2024

Post autor: mat_eyo »

Trochę więcej rozgrywek niż miesiąc temu, ale za to sporo więcej z nich na żywo. 40 rozgrywek w 11 tytułów, najwięcej w Pax Renaissance: 2nd Edition (21), Time of Crisis (5) oraz A Gest of Robin Hood i Legacy of Yu (po 3).

Nowości:
- Galileo Galilei (7.5) Bardzo przyjemne, średniej wagi eruo. Nic odkrywczego, ale wybór akcji trochę na zasadzie tego z Civilization A New Dawn czy Ark Nova (przy czym tu przepychanie akcji wyżej nie czyni ich silniejszymi) działa bardzo sprawnie. Trzeba optymalizować, szukać łańcuszków akcji, unikać inkiwzycji, żeby maksymalizować punkty. Ta ostatnia to w sumie też tylko punktacja, ale jednak otrzymywanie dużych, ujemnych punktów działa na człowieka tak, że stara się tego unikać ;) Graliśmy w komplecie i było naprawdę szybko, bez dłużyzn i zamuły. Efektu wow nie było, ale bawiłem się nieźle i bardzo chętnie sprawdzę ponownie, żeby sprawdzić regrywalność. Jak na grę debiutanta, to bardzo udany projekt.
- Resafa (4.5) Tutaj z kolei byłbym niezadowolony nawet, jeśli byłby to projektancki debiut, a od jednego z moich ulubionych autorów wymagam zdecydowanie więcej. Nie popisał się pan Suchy, niestety. Upierdliwa gra, bez ciekawych decyzji, ze staroszkolną i trącącą myszką mechaniką. To wszystko podlane, chyba dla nadania jakiegokolwiek smaku, absurdalnie losowym wyborem akcji. Plan na nadanie wyrazu temu mdłemu tworowi się powiódł, szkoda tylko, że dodano smak irytacji. Mam nadzieję, że Suchy jeszcze wróci do formy i zaserwuje nam nawet nie arcydzieło na miarę Pulsara, ale chociaż jakąś bardzo dobrą grę.



Nowe dodatki:
- NIC


Od tego miesiąca wprowadzam nową kolumnę - wybiorę jeden bądź dwa wcześniej już ograne tytuły, o których z jakiegoś powodu chcę wspomnieć, bo mam wrażenie, że co miesiąc piszę tu wyłącznie o nowościach.
Warto wspomnieć:
Legacy of Yu (4.5) Poprzednio wspimnałem, że ocenę grze dam po skończonej kampanii, więc wracam do tematu. Zmusiłem się i w październiku dograłem do końca. Dawno nie miałem gry, której ocena tak bardzo poleciałaby w dół przy kolejnych partiach. Początek jest ok, jeśli ktoś lubi cube pushery i zabawę w żognlowanie zasobami, żeby jednak udało się wycisnąć jeszcze tę jedną akcję, to będzie się bawić nieźle. Niestety rozgrywka w trakcie kampanii niewiele, a w zasadzie prawie w ogóle, się zmienia. Na domiar złego wystarczy rozgryźć tę grę, zrozumieć jedną, kluczową rzecz, a wyzwanie pryska i wygrana staje się bardzo łatwa, aczkolwiek ślamazarna. Kampanię gramy do 7 wygranych bądź 7 przegranych rozgrywek. Zacząłem od przegranej, drugą wygrałem, trzecią znów przegrałem (o włos) i do końca kampanii wygrałem wszystkie pozostałe rozgrywki.


Stali bywalcy:
- Pax Renaissance: 2nd Edition, Time of Crisis, A Gest of Robin Hood, Ark Nova, Newton, Pirates of Maracaibo, Legacy of Yu.

Powroty:
- Kartografowie, Zakazane Gwiazdy.

Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Nie absolutnie żadnego wyboru, bo Resafy nie nagrodziłbym nawet, jeśli byłaby jedyną nowością danego miesiąca ;) Wyróżnienie trafia więc do Galileo Galilei, czyli gry bardzo przyjemnej, choć na pewno nie wybitnej.

Gra miesiąca: Newton nadal mnie bawi, kolejne rozgrywki z gorszym dla mnie wynikiem, ale nadal wielką frajdą. Dobrze spędziłem czas przy Time of Crisis, ale wyróżnienie trafia do gry, która była go blisko miesiąc temu, czyli Pirates of Maracaibo. Bardzo szybkie, regrywalne euro z fajnymi wyborami, nie za ciężkie, w punkt, jeśli chodzi o wagę. Dużo lepsze od pierwowzoru.

Rozczarowanie miesiąca: Zdecydowanie największe oczekiwania miałem związane z nową grą Vladimira Suchego, czyli jednego z moich ulubionych projektantów. Niestety Resafa okazała się również największym rozczarowaniem. Przykro mi, bo to kolejna gra Suchego, która jest rozczarowaniem. Po ubiegłorocznym Evacuation myślałem, że odbił się i będzie coraz lepiej, niestety jest dużo gorzej.

Wydarzenie miesiąca: Zgrany Wawer, znów udało się pograć w fajnym towarzystwie. Co prawda mniej niż zwykle, ale to miałem mniej czasu, więc i tak cieszę się z poznanych nowości.

Wyzwania:
W ubiegłym roku nie udało się wykonać wyzwań, ale uznałem, że będę je kontynuował. Tym razem celem pobocznym będzie pobicie wyników z ubiegłego roku, a było to 59 rozgrywek solo i poznanie 10 nowych gier solo.
Dwa wyzwania związane z graniem solo. Pierwsze to zaliczenie 100 rozgrywek solo w tym roku. Druga to zdejmowanie co miesiąc z półki co najmniej jednej gry kupionej z zamysłem grania w nią solo, która leży i się kurzy.

Setka solo: 33/100 - Udało się dokończyć kampanię w Legacy of Yu, ale nic więcej. Niestety wykańczanie domu i nadchodząca przeprowadzka zjadają dużo czasu i siły.
KonSOLOdacja kolekcji: 6/12 - Nic nie wpadło.
ODPOWIEDZ