Gatunek: adventure roguelike
Ilość graczy: solo
Czas gry - 5 min - 90 min


Prezentacja i review u Daniela z Dungeon Dive:
Rozszerzenie:
Opinia i prezentacja u Lone Adventurer:
Opis wydawcy:
This solo card game is a roguelike adventure in the form of 90 huge cards with pictures on the whole front sides and texts on the whole back sides.
You represent a doubtful hero struggling through his miserable fate in a grim medieval open world full of mortal dangers and cruelty.
On every turn, you take 3 cards from the top of the deck that represents your future. From the three cards, just based on the images, you choose one path to reject, one path to postpone, and one path to go. The path you have taken is then revealed - you turn the card, read the story, make some decisions according to the text and apply the eventual changes, losses, or gains to your character sheet or just a piece of paper. This way you build your fate of a medieval pilgrim-hero and you try to survive the whole journey to the bottom of the "your future" deck. There are fights, NPCs, equipment, and many more... just as in a gamebook (a very grim & dark one, full of odd meetings) but there is no dice rolling, everything depends on your decisions and on the path you had gone before. For the next play, you will possibly remember what image hides what kind of event or fight, so you may choose your path wiser, according to your current equipment, and fitness. But there are always mortal dangers lurking in dark corners of this corrupt god-abandoned world, eager to put doom on you!
strona bgg: https://boardgamegeek.com/boardgame/373657/doom-pilgrim
strona autora: https://www.warclawgames.com/Doom-Pilgrim.html
Zamiast suchego opisu poniżej wrzucam miks faktów, moich wrażeń i opinii bo gra nie pozostawia obojętnym:
Najmniejsze największe odkrycie ostatnich lat. Najmniejsze bowiem gra w swojej "podstawce" ma zaledwie 90 kart. Największe bowiem ilość jakościowej narracji i gameplayu przebija wszelkie oczekiwania jakie można mieć względem tak skromnej wielkościowo gry. To jest prawdziwa perła.
Rzecz jest świetnie napisana i doskonale namalowana.
Słowa klucze: Determinizm i konsekwencje
Mamy tu karciany zbiór niezależnych krótkich historii. Historie te są enkapsulowane tj. są zamknięte, nie mają ciągłości na innych kartach. Nie mają również elementów losowych. Są w pełni deterministyczne, wybory są wyborami a nie drogą do testów, wszystko tu zależne jest od naszej decyzji a nie od kości. Wszystko rozgrywane jest tu i teraz z drobnym ale: konsekwencje naszych wyborów ciągną się za nami, pogrążają nas i najczęściej ostatecznie zabijają. Konsekwencje w postaci przedmiotów, statusów, ran, złota itd - to przechodzi zawsze dalej. i tak jak w każdym erpegu mamy swoją kartę postaci gdzie notujemy złoto, przynależności, posesje, tytuły, towarzyszy i zwięrzęta, choroby, okaleczenia, utracone kończyny, psychiczne degradacje, broń, pancerze, klątwy.... Klasyka gatunku.
Mechanicznie prosto ale...
Bierzemy trzy karty z decku, widzimy tylko rewersy. I teraz - jedną odrzucamy, drugą wrzucamy na spód decku lub wariantywnie na stos naszego przyszłego Losu a jedną realizujemy już teraz. Jedyny wstępny input pod decyzyjność jaki mamy to grafika oraz w późniejszych grach - pamięć. To kluczowe do ujarzmienia tej gry - nasza pamięć jest realnie zaangażowana w budowę naszych przyszłych sukcesów bo nie mamy niczego innego, żadne rng nas nie uratuje jeżeli będziemy wciąż popełniać złe wybory. Czasem istotny wybór jest na karcie, czasem istotnym wyborem jest sam wybór danej karty. Eliminacja kart które mogą nas zabić lub mocno upośledzić w danym momencie gry, przesunięcie kart dla nas pozytywnych ale bardziej przydatnych w przyszłości niż teraz oraz wybranie tej aktualnie istotnej to jest rdzeń rozgrywki. Ale zaczynając nic nie wiemy, świat jest dziwny, wizualnie obcy. W opisach niby znajomy ale pełen cynizmu i okrucieństwa. Niby nasze średniowiecze, tu skalp świętego Franciszka, tam księgi Piliniusza, Chrześcijaństwo, Graal i Tristan, a jednocześnie wampiryzm, bestie, nekromancja, wilkołaki i magowie... Klasyka. Ale jak koncertowo to się wszystko spina!
Stajemy się świętymi lub bluźniercami. Ludźmi dobrego serca lub mordercami. Przygarniamy psa aby następnie oddać go komuś na pożarcie w zamian za kilka sztuk złota. Stajemy się rycerzem pasowanym przez obłąkanego króla i oddajemy swoje oko wiedźmie za eliksir na klątwy. Przystępujemy do Zakonu Milczących Berserkerów, zabijamy wampiry albo zostajemy królem wampirów, ratujemy bestię z rąk oprawców by walczyła za nas a kilka chwil później zostajemy przez nią zamordowani bo nie mieliśmy pewnej relikwi która ją uspokaja.
To wszystko to jest tylko cząstka tego co gra oferuje. Kart jest 90, historie są krótkie, mocne, mroczne i groteskowe. Kolejność tych zdarzeń z kolejnymi rozgrywkami staje się kluczem do progresu.
Nad losowością kart nie zapanujemy - ale już w obrębie jednej karty losowości nie ma. Może i nie mamy władzy na losowością kart ale ich rozpoznawalność rośnie z czasem. Poznajemy coraz więcej konsekwencji, wyborów ukrytych za niepokojącymi i groteskowymi wizualiami rewersów, odkrywamy ukryte możliwości manipulacji deckiem. Która karta da nam przyspiesznie, która spali odłożone karty.
Zaczynamy łapać meta - co wybrać kiedy, jakim kosztem, co odrzucać, co chomikować, czemu stawić czoło teraz, przed czym uciec.
Wizualia - cacko czeskiej szkoły plastycznej. To mówi wszystko. Nawet jak nie istnieje czeski idiom artystyczny to już istnieje i basta. To jest Śvankmajer fantasy. Dla mnie są to najlepsze wizualnie karty jakie mam w swojej kolekcji. To nie jest kicz realistycznego fantasy ala Vallejo, Frazetta czy Royo, to nie są stylizowane na realne malunki wypucowane produkcje od Awakenów, to nie jest hiperrealistyczna Ania Kryczkowska z Gloom of Kilforth. To jest po prostu klasa sama w sobie, kategoria gore i groteska w jednym, prymitywizm i subtelność. Nie znam się na malarskiej nomenklaturze - ale obrazy Waclawa Traiera genialnie spełniają swoją ewokatywną rolę i rolę przewodników po tym okrutnym świecie. Jeżeli wydawało wam się, że wiecie co to jest brudne i groteskowe dark fantasy to rzućcie okiem na obrazy z Doom Pilgrim na stronie WarClaw Games. Obejrzyjcie i kupcie choćby i PnP za grosze. Ta gra gameplayem zjada KSowe kampanijniaki na śniadanie. I to mówię ja, maniak ATO. Swoją drogą gdyby nie ATO to Doom Pilgrim byłoby moim odkryciem Dekady. A tak musi się pomieścić na podium z gigantem.
Na tym samym stopniu, ma się rozumieć.
