TRIK-TRAK.com.pl pisze:Co do jednomyślności kwestia wygląda tak:Obowiązywała zawsze, tylko polegała jak pisze mój przedmówca na dogadywaniu się frakcji z danych ziem. Panowie szlachta z północy żądali jednego, Ci z pogranicza Ukrainy mówili veto i stawiali swe żądania kwestia polegała na dojściu to kompromisu i aklamacji danych ustaw przez ogól stanu sejmującego.
Jak wyczytałem, wcześniej dla zastosowania zasady jednomyślności stosowano tzw.
sisto activitatem, czyli "wstrzymywanie czynności" przez posła, który sprzeciwiał się uchwale. Przerywano wtedy proces podejmowania decyzji do czasu osiągnięcia kompromisu.
Problem pojawił się 1652 roku gdy Władysław Siciński zerwał sejm vetując ustawę i uciekając z miejsca obrad, czym jednocześnie zachwiał możliwość podjęcia uchwał jednomyślnie przez sejm.
Ja też tak dawniej sądziłem i nawet czytałem, że Siciński musiał się salwować ucieczką na Pragę, bo bracia szlachta zamierzali go roznieść na szablach za jego inicjatywę.

Teraz jednak wiem, że Siciński nie pozwolił tylko na przeciągnięcie obrad sejmu ponad zaplanowane 6 tygodni i opuścił zgromadzenie. Postanowiono zatem, że należy go odnaleźć i nakłonić(?) do zmiany zdania. Gdy jednak nie nie przybył na obrady następnego dnia, uznano że nie ma wyjścia. Pierwsze "prawdziwe" zerwanie sejmu nastapiło w 1669 r. w Krakowie (poseł kijowski Adam Olizar).