OK, tylko niektóre rozwiązania - to brzmi rozsądnie.clown pisze:Niekoniecznie. Coś takiego nazywa się "chromem" i z jednej strony na pewno komplikuje pewne rzeczy, ale nie róbmy zaraz z tego tragediiMoim zdaniem słusznie, że autor błysnął erudycją, bo jest to jeden z niewielu głosów krytycznych w zalewie hurraoptymizmu. Warto czasem również spojrzeć na to bez różowych okularów. I nie mówię o uwzględnieniu WSZYSTKICH szczegółów. Po prostu pewne rozwiązania dodałyby smaczku rozgrywce.
Ale naprawdę post tamtego amerykańca nie brzmi ugodowo i rozsądnie. Brzmi mocno autorytarnie - brzmi mniej więcej tak: 'gra jako odzwierciedlenie rzeczywistości jest KOMPLETNIE do bani, całkowicie i absolutnie; żeby to zmienić trzeba uwzględnić wszystko to o czym piszę'. Oczywiście nie ujął tego dokładnie takimi słowami, ale dla mnie jest taki wydźwięk. Ta arogancja 'znam się na wszystkim najlepiej i powinno być tak jak piszę' jest nie do zniesienia.
To jest kompletnie inna wymowa niż: 'wprowadźmy trochę chromu w tym czy tamtym miejscu'
[zresztą później autor gry (Runhnke) bardzo dyplomatycznie i taktownie olał go ciepłym moczem

Zgadza się. Ale co to znaczy 'upraszczanie'? Bo jest istotna różnica między upraszczaniem z 4-5h godzin gry na 2h gry (to mnie totalnie nie interesuje, bo ja trochę chromu jednak lubię) a upraszczaniem z 10-12h gry na 4-6h (to mnie jak najbardziej interesuje, bo ciężko znaleźć ludzi i czas na 10-12h gry).clown pisze: Moim zdaniem jest to ogólna tendencja do upraszczania gier wojennych/strategicznych, żeby więcej ludzi mogło się przy tym dobrze bawić.
Zagranie w Labyrinth jeszcze przede mną - i jeśli faktycznie będzie trwał 4-5h (czytam przepisy i widzę że to realne i że już teraz reguł i regułek tam nie brakuje) to naprawdę nie chcę jeszcze odrobiny chromu, która wydłuży mi rozgrywkę do 6-8h (czy nie daj Boże do 10-12h). Ale to tylko spekulacja - najpierw muszę zagrać żeby zobaczyć jaki jest rzeczywisty czas rozgrywki.
---
Aha - a propos 'wiwatującego tłumu' - coś ten tłum nie jest taki liczny. Polecam staranną lekturę ocen Labyrinthu - nie brakuje głosów sceptycznych, zawiedzionych, niektórzy są rozczarowani że Labyrinth nie uwiódł ich od pierwszej rozgrywki tak jak Twilight Struggle. Inni z kolei tłumaczą, że tak to jest z ta grą - najpierw trzeba się przegryźć przez kilka rozgrywek, żeby czerpać z gry prawdziwą przyjemność. Wcale nie ma jakiejś ogólnej euforii...
Pomijam już że autor tamtego wątku jest skrzywiony politycznie i spokojnie można się doszukiwać w jego niby obiektywnym poście zajadłego pacyfizmu, próby zdyskredytowania gry, która niby promuje USA jako pozytywną, zaprowadzającą porządek siłę na świecie. Ta próba (jeśli to istotnie jest taka próba) jest o wiele bardziej zaowalowana niż wypowiedzi innych użytkowników bgg (szczególnie z Australii - o co chodzi że to akurat Australijczycy?) krytykujących wprost przesłanie gry. Jak dla mnie niech idą zbawiać i nawracać świat gdzie indziej i niech nie zaśmiecają bgg
