No to po kolei. Do Avanti wpadłem o siedemnastej i ku mojemu zdziwieniu pierwszy raz nikogo nie zastałem. Już zacząłem się obawiać, że nikt nie przyjdzie, że zapomnieli, ale niepotrzebnie, bo już po paru minutach do Avanti wkroczył Kacper.
Było nas dwóch, więc postanowiliśmy rozegrać partyjkę w konfrontację. Acha, zapomniałem jeszcze dodać, że osoba która dzisiaj wygra ze mną w dowolną planszówkę dostanie koktajl gratis, więc było o co walczyć

. W konfrontację grałem białymi i pomimo dość szybkiej utraty Gandalfa, udało mi się dość pewnie zwyciężyć i uratować koktajl. Gdy kończyliśmy nasz pojedynek, do lokalu przyszli kolejni gracze.
Następną planszówką w jaką miałem zaszczyt grać było Wysokie Napiecie. Do stołu doszło czterech graczy i postanowiliśmy grać na mapie Niemiec. Trochę wrażeń z rozgrywki, walka o miasta była zacięta, szczególnie we wschodnich i północnych Niemczech, południe było trochę zacofane. Swoją strategię oparłem głównie na elektrowniach spalających węgiel, który w ostatnich kolejkach przybierał wręcz astronomiczne ceny, w przeciwieństwie do uranu którego cena w niektórych momentach wynosiła aż jeden elektron

. Co ciekawe, zauważyłem że każdy z nas wybrał sobie jeden rodzaj elektrowni którego trzymał się do końca gry, np. Tomek palił tylko śmieci, Krzysiek tylko olej, a ja jak już wyżej wspominałem, węgiel. No więc jak wyniki? Mogę tylko powiedzieć że po tej partyjce, nikomu jeszcze nie było dane zakosztować pysznego, truskawkowego koktajlu

. Jeszcze taka drobna uwaga, odnośnie WN, zauważyliśmy że na początku gra toczy się strasznie wolno, budujemy po jednym domku, za elektrownie też nie przepłacamy. Natomiast kiedy ktoś postawi siódmy domek, gra przybiera zawrotne tempo, w pewnym momencie wybudowałem, aż pięć czy nawet sześć domków w jednej turze. Nie wiem czy tak jest z każdą partią, czy po prostu tak wyszło, ale to tylko taka drobna uwaga. Jednak pomimo tego i tak uważam ją za najlepszą ekonomię w jaką grałem i moim zdaniem zasługuje na czwarte miejsce w rankingu BBG.
Kolejną grą jaką rozłożyliśmy na stole było Um Krone du Kragen. Jest to bardzo przyjemna gra kościana wymagająca tyle sprytu ile, jak to często bywa z kośćmi, szczęścia. Graliśmy w trójkę i uważam że jest to idealna liczba graczy, tura przebiega szybko i sprawnie, natomiast nie polecam gry w pięciu - straaasznie się wydłuża. Partyjka była bardzo rozluźniająca i ciekawa. Udało mi się zdobyć króla i utrzymać go do końca w ostatniej kolejce (siedem czwórek wystarczyło

).
Gdy wszyscy opuszczali już Avanti, ja z Tomkiem postanowiliśmy rozegrać ostatnią partyjkę w Carcassonne die Burg. C: DB uważam za jedną z lepszych i ciekawszych gier dla dwóch, która jednak dopiero po kilku partiach pokazuje swoje prawdziwe ja

.
Tak więc jestem bardzo zadowolony z wczorajszego spotkania. Poza grami które wyżej opisałem, grano jeszcze w Mare Nostrum, Manilę, Szachy (lol) i Torres, było nas koło dziesięciu. W dodatku uratowałem koktajl, ale nie martwcie się, dam wam jeszcze szansę za tydzień

.
mx1010 pisze:Hej, Filip może by tak krótkie sprawozdanie?
Mówisz, masz

.