
To moze ja juz zaczne robic liste na Wysokie Napiecie na przyszly tydzien. Prosze - niech ktos zagra

1. AvantaR
2. Neurocide
3. Pat Garret
4. Mrowka
5. Neo
6. Iza (?)

No ta gra polega na tym, żeby zdobyć - o ile to możliwe - 7 miast i w ten sposób wygrać. Jeśli jesteś w z kims w sojuszu przez 3 całe tury, to wiedz, że ten sojusz można określić mianem sojuszu który trwał bardzo długo. Nasz trwał dobre 5 tur, był żelaznym sojuszem. To cholernie długo jak na GoT'a. Wspieraliśmy się, razem walczyliśmy z czerwono-czarną zarazą, a ja jeszcze zmagałem się z zieloną cholerą. Naprawdę byłem pochłonięty sytuacją na mojej stronie planszy, a wygladała ona w zasadzie okropnie. Musteringi mnie już nie wzmacniały, lecz dodawały sił mojemy zaciętemu wrogowi Tyrellowi. Czerwony zabił mi dwie konnice. Moje supply było w opłakanym stanie, można powiedzieć, że żyłem na kredycie 3 beczek - jedna karta i mogłem leżeć na całej długości. Pojawiła się okazja - zrezygnowałeś ze wspierania swoich jednostek z morza, ja w myśl układu ciągle cię wspirałem z morza. Zrozum, że miałem nóż na gardle - w następnej turze (mogło wyjść supply i z głodu padłby kwiat moich jednostek, albo co gorsza, nastąpiłby atak dzikich z siłą 12) - a nie wiem jak Neo rozdysponowałby zniszczenia - może strzeliłby czarnego, żeby samemu zdobyc jego twierdze, a może stuknąłby mnie i zajmując dwa moje miasta samemu wygrałby partię. Tak naprawdę to on kontrolował sytuację. Mój gest był poprostu panicznym rzutem na taśmę.Veto pisze:A ja się nie spodziewałem, że po raz drugi z rzędu będziesz mi chciał wbić nóż w plecy
No i bardzo dobrze zagrałeś...Neurocide pisze:Mój gest był poprostu panicznym rzutem na taśmę.
Powiedział lawirant, który przez 100% czasu gry miał na ręku dowódcę o sile 3 z dwoma mieczami, miał dobrze chronione południe przez sojusz z czerwonym i praktycznie obezwładnionego białego. Wygrałem picem, siły były po twojej stronie, inicjatywa po twojej, fajne tokeny władzy u ciebie. Z dowódcy 3 wyplułem sie w drugiej rundzie. Ostanie dwie karty jakie miałem to 1. Żyłem na kredycie 3 beczek, właśnie straciwszy doborowe jednostki kawalerii i mając pod King's Landing czerwono-zieloną koalicję. Jeszcze Filip prowadził zilonych jak rasowy barbarzyńca, w taki sposób, ze nie byłem w stanie przewidzieć jego ruchów. Przemilczę fakt, że złota częśc mojej floty szachowała ciebie na północy, wspierając starka zawsze na +1, zamiast supportować jak należy moje własne ziemie. A od osaczonego Adilfa Hitlera różni mnie tylko to, że wygrałem swoje Ardeny.Neurocide, no jak to wszystko przeczytalem o twojej ciezkiej sytuacji we GoTcie to az mi sie Ciebie zal zrobilo. Dopoki sobie nie przypomnialem, ze tez tam bylem i wszystko widzialem
A dziękuję...Veto pisze:muerte> myślę, że większość ( jeśli nie wszyscy ) nie będą mieli nic przeciwko żebyś do nas zajrzał