Robinson Crusoe: Przygoda na Przeklętej Wyspie (Ignacy Trzewiczek)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
-
- Posty: 601
- Rejestracja: 15 gru 2008, 11:53
- Lokalizacja: Gliwice/Sośnica
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 1 time
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Czy ktoś w ogóle zajrzał pod link . To zbiór tekstów z bloga Ignacego na BGG podanych w ładniejszej szacie graficznej - każdy z artykułów Trzewika był wrzucany na stronę ŚGP w naszym rodzimym języku. Jedynym Robinsonowym novum jeśli się nie mylę są zebrane grafiki z tworzenia Robinsona - od prototypu do wersji końcowej (tam akurat to za dużo tekstu nie ma ).
- pan_satyros
- Posty: 6131
- Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
- Lokalizacja: Siemianowice
- Has thanked: 647 times
- Been thanked: 513 times
- Kontakt:
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
owszem, zaglądałem. Mam świadomość tego, że to biuletyn Portalu skierowany do międzynarodowego odbiorcy.
Censor emeritus podcastu ZnadPlanszy: Pełną parą
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
kurier właśnie przyniósł Robinsona Wieczorem postaram się napisać jak wrażenia z tego co w środku
Edit:
Mogę narazie napisać o kartach bonusowych - bo są poza pudełkiem. Są w dziwnem formacie - wyrażnie większe od Talizmana/BSG - więc nie wiem czy jest realnie znalezienie koszulek, ale sztywność i materiał mają bardzo dobre i sprawiają wrażenie jakby "kleiły się do rąk" - na plus
Edit:
Mogę narazie napisać o kartach bonusowych - bo są poza pudełkiem. Są w dziwnem formacie - wyrażnie większe od Talizmana/BSG - więc nie wiem czy jest realnie znalezienie koszulek, ale sztywność i materiał mają bardzo dobre i sprawiają wrażenie jakby "kleiły się do rąk" - na plus
Ostatnio zmieniony 31 paź 2012, 09:44 przez Borek224, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Dopiero wieczorem?
Myślę, że niektórzy (a przynajmniej ja) przebierają nogami z ciekawości jak wydawca sprawił się tym razem z wykonaniem elementów gry
Pozdrawiam
Myślę, że niektórzy (a przynajmniej ja) przebierają nogami z ciekawości jak wydawca sprawił się tym razem z wykonaniem elementów gry
Pozdrawiam
- Jan Madejski
- Posty: 736
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 61 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Krótko:
- plansza bardzo solidna i, chociaż chciałaby trochę odstawać od stołu, przy odrobinie samozaparcia da się ją położyć całkowicie płasko;
- heksy i żetony BARDZO solidne, dobrze nadrukowane z obu stron i wysztancowane idealnie;
- karty formatu "okołobrydżowego" 58x88mm (mała talia ma 68x44), dobrej jakości, chociaż trochę miększe, niż np. w Agentach Molocha czy Zagładzie Atlantydy (zdecydowanie miększe, niż np. w "drewnianych" Osadnikach); karty promocyjne trochę mniejsze i bez zaokrąglonych rogów (to nie problem, bo nie są częścią żadnej z talii), ale za to wydają się ciut twardsze;
- scenariusze i karty postaci: gładki karton, na oko 300g - bez rewelacji, ale funkcjonalne. Karty postaci lekko zagięte - na płasko leżą tylko stroną kobiecą (męska odstaje od blatu stołu), ale żetony dobrze na nich leżą;
- sporo drewnianych kosteczek, ale i trochę z jakiegoś tworzywa sztucznego; kości bardzo czytelne i wytrzymałe;
- wypraska tekturowa, przetrwała nacisk wszystkich elementów w transporcie; dorzucone kilka woreczków strunowych;
- wszystko po otwarciu ładnie pachnie
- plansza bardzo solidna i, chociaż chciałaby trochę odstawać od stołu, przy odrobinie samozaparcia da się ją położyć całkowicie płasko;
- heksy i żetony BARDZO solidne, dobrze nadrukowane z obu stron i wysztancowane idealnie;
- karty formatu "okołobrydżowego" 58x88mm (mała talia ma 68x44), dobrej jakości, chociaż trochę miększe, niż np. w Agentach Molocha czy Zagładzie Atlantydy (zdecydowanie miększe, niż np. w "drewnianych" Osadnikach); karty promocyjne trochę mniejsze i bez zaokrąglonych rogów (to nie problem, bo nie są częścią żadnej z talii), ale za to wydają się ciut twardsze;
- scenariusze i karty postaci: gładki karton, na oko 300g - bez rewelacji, ale funkcjonalne. Karty postaci lekko zagięte - na płasko leżą tylko stroną kobiecą (męska odstaje od blatu stołu), ale żetony dobrze na nich leżą;
- sporo drewnianych kosteczek, ale i trochę z jakiegoś tworzywa sztucznego; kości bardzo czytelne i wytrzymałe;
- wypraska tekturowa, przetrwała nacisk wszystkich elementów w transporcie; dorzucone kilka woreczków strunowych;
- wszystko po otwarciu ładnie pachnie
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
czyli będzie wielkie uffff, że plansz lepsza na w Zimie
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Co mnie jeszcze dziwi, jest właśnie element poruszony przez przedmówcę. Pionki graczy to krążki, w instrukcji są walce, a na filmikach Ignacy używał ludzików. Czyżby do ostatniego dnia nie wiedzieli jak będzie? (wiem że teraz się czepiam, ale tak to jest. Czym bardziej na coś czekam i czym bardziej mi na czymś zalezy tym bardziej się czepiam )
- Wassago
- Posty: 918
- Rejestracja: 09 sty 2012, 20:11
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 2 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Na filmiku są wykorzystane materiały testowe, "figurki" zostały więc pożyczone z innej gry
- Jan Madejski
- Posty: 736
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 61 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Dziewicza gra solo za mną.
Pierwsze dni na wyspie szły beztrosko - uzbrojony w fajkę i biblię, z Piętaszkiem i psiną u boku dzielny kucharz odsłonił aż 4 kafle wyspy, wybudował to i owo, odłożył pół stosu sygnałowego... Niestety, potem przyszedł mróz, w jednej niefortunnej rundzie kilka chmur deszczowych obróciło domostwo w ruinę, a drewno skrupulatnie oszczędzane na zwieńczenie stosu poszło na opał. Podczas heroicznych prób wybudowania lepszego schronienia chwacki rozbitek a to rąbnął się młotkiem, a to zaciął drzazgami... - na domiar złego dopadły go męczarnie po ugryzieniu małego, wrednego pająka. Gdy Piętagon pewnego dnia nie wrócił z wyprawy po drewno, a próby wyjaśnienia psu jak obsługiwać młotek spełzły na niczym, wiadome już było, że z resztek drewna mężny garkotłuk może sobie najwyżej wystrugać krzyż na grób.
Rozgrywka była najpierw "zabawą w rozbitka", bo starałem się podejmować akcje bardziej z ciekawości, niż zapobiegliwości. Dość szybko część faz gry (morale, surowce, nocleg) się automatyzuje i można się skupić na kwintesencji, czyli akcjach i wydarzeniach. Po kilku rundach konsekwencje nieuchronnych wydarzeń, zmian pogody, wysychających źródeł etc. stają się przeraźliwie wyraźne i zaczyna się wyścig z czasem - nagle baardzo brakuje dodatkowych akcji, odczuwa się efekty odpuszczenia sobie budowy dachu czy paleniska... Miodzio!
Zastosowanie części komponentów nie jest jasno wyjaśnione przez samą instrukcję (albo to ja przyswajam informacje wybiórczo) i trzeba by pewnie prześledzić wszystkie karty wydarzeń, żeby zawczasu znać niuanse tych znaczników - nie chcę jednak psuć sobie "odkrywania" gry przez wstępne przeczytanie całej talii, więc pewnie przy każdej kolejnej rozgrywce będę zaskakiwany nowymi szczegółami. Najbardziej nurtują mnie karty Wraku (mają trochę inny kolor grzbietu niż karty Wydarzeń i łatwo je pomieszać) - są 3 różne, instrukcja nakazuje zacząć grę z konkretną z nich, a 2 pozostałe nie są wymienione w żadnym ze scenariuszy. Mam nadzieję, że w którejś z przyszłych rozgrywek poznam ich tajemnicę
Edit: a wiec jednak karty wraku sa w instrukszyn, a przez gapiostwo placilem za duzo za budowe dachu/palisady. Te runde wygral POrtal!
Pierwsze dni na wyspie szły beztrosko - uzbrojony w fajkę i biblię, z Piętaszkiem i psiną u boku dzielny kucharz odsłonił aż 4 kafle wyspy, wybudował to i owo, odłożył pół stosu sygnałowego... Niestety, potem przyszedł mróz, w jednej niefortunnej rundzie kilka chmur deszczowych obróciło domostwo w ruinę, a drewno skrupulatnie oszczędzane na zwieńczenie stosu poszło na opał. Podczas heroicznych prób wybudowania lepszego schronienia chwacki rozbitek a to rąbnął się młotkiem, a to zaciął drzazgami... - na domiar złego dopadły go męczarnie po ugryzieniu małego, wrednego pająka. Gdy Piętagon pewnego dnia nie wrócił z wyprawy po drewno, a próby wyjaśnienia psu jak obsługiwać młotek spełzły na niczym, wiadome już było, że z resztek drewna mężny garkotłuk może sobie najwyżej wystrugać krzyż na grób.
Rozgrywka była najpierw "zabawą w rozbitka", bo starałem się podejmować akcje bardziej z ciekawości, niż zapobiegliwości. Dość szybko część faz gry (morale, surowce, nocleg) się automatyzuje i można się skupić na kwintesencji, czyli akcjach i wydarzeniach. Po kilku rundach konsekwencje nieuchronnych wydarzeń, zmian pogody, wysychających źródeł etc. stają się przeraźliwie wyraźne i zaczyna się wyścig z czasem - nagle baardzo brakuje dodatkowych akcji, odczuwa się efekty odpuszczenia sobie budowy dachu czy paleniska... Miodzio!
Zastosowanie części komponentów nie jest jasno wyjaśnione przez samą instrukcję (albo to ja przyswajam informacje wybiórczo) i trzeba by pewnie prześledzić wszystkie karty wydarzeń, żeby zawczasu znać niuanse tych znaczników - nie chcę jednak psuć sobie "odkrywania" gry przez wstępne przeczytanie całej talii, więc pewnie przy każdej kolejnej rozgrywce będę zaskakiwany nowymi szczegółami. Najbardziej nurtują mnie karty Wraku (mają trochę inny kolor grzbietu niż karty Wydarzeń i łatwo je pomieszać) - są 3 różne, instrukcja nakazuje zacząć grę z konkretną z nich, a 2 pozostałe nie są wymienione w żadnym ze scenariuszy. Mam nadzieję, że w którejś z przyszłych rozgrywek poznam ich tajemnicę
Edit: a wiec jednak karty wraku sa w instrukszyn, a przez gapiostwo placilem za duzo za budowe dachu/palisady. Te runde wygral POrtal!
-
- Posty: 1042
- Rejestracja: 25 maja 2012, 11:27
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Coś mi się wydaje, że ostatnio narzekanie na Portal to sztuka dla sztuki. Ewentualnie można traktować to jako sport wśród planszówkowiczów
Fakt, nie byłem zadowolony, gdy jak otworzyłem Wintera, to połowa żetonów się wysypała z wypraski. Też nie byłem zadowolony z jakości wykonania kart frakcji oraz planszy Frozen city. Jednak gra w sama w sobie jest bardzo OK.
Przy otwarciu Robinsona włącznie ze mną brały udział 3 osoby. Po otworzeniu też parę żetonów się wysypało z wypraski. Jednak szlag mnie trafił, kiedy pozostała dwójka osób jak dzieci dopchała się do wypraski i wypychały żetony. Jak czegoś będzie mi brakować, będę miał pretensje do tej dwójki.
Na pierwszy rzut oka::
- karty postaci pójdą do laminowania (wraz kartami frakcji i planszą Frozen City z Winter).
- kości są super i ładnie wykonane
- Plansza solidna, twarda, nieco odstaje od stołu (będę kombinował przed rozgrywką by była płaska)
- Dziwny format kart Portal zawsze dawał do swoich gier Standard CCG (63,5x88mm), to na pierwszy rzut oka takimi nie są.
- Osoba przeglądająca karty promo zauważyła brak zaokrąglonych rogów i chyba są większe niźli reszta talii, tak jakby trzeba było je jeszcze przyciąć (mi to nie przeszkadza).
- Woreczki strunowe w zestawie
- Mnóstwo elementów kostkowych
- Wypraska imitowana na skrzynkę drewnianą. niestety jak z tymi tekturowymi wytłoczkami bywa, przedarła się nieco. Ja zostawię, bo daje fajny efekt.
Tyle z wrażeń estetycznych. Dzisiaj wieczorem jak wrócę z cmentarzy, podliczę elementy i podam ich liczbę. Raport z rozgrywki nie wcześniej niż za dwa tygodnie.
Fakt, nie byłem zadowolony, gdy jak otworzyłem Wintera, to połowa żetonów się wysypała z wypraski. Też nie byłem zadowolony z jakości wykonania kart frakcji oraz planszy Frozen city. Jednak gra w sama w sobie jest bardzo OK.
Przy otwarciu Robinsona włącznie ze mną brały udział 3 osoby. Po otworzeniu też parę żetonów się wysypało z wypraski. Jednak szlag mnie trafił, kiedy pozostała dwójka osób jak dzieci dopchała się do wypraski i wypychały żetony. Jak czegoś będzie mi brakować, będę miał pretensje do tej dwójki.
Na pierwszy rzut oka::
- karty postaci pójdą do laminowania (wraz kartami frakcji i planszą Frozen City z Winter).
- kości są super i ładnie wykonane
- Plansza solidna, twarda, nieco odstaje od stołu (będę kombinował przed rozgrywką by była płaska)
- Dziwny format kart Portal zawsze dawał do swoich gier Standard CCG (63,5x88mm), to na pierwszy rzut oka takimi nie są.
- Osoba przeglądająca karty promo zauważyła brak zaokrąglonych rogów i chyba są większe niźli reszta talii, tak jakby trzeba było je jeszcze przyciąć (mi to nie przeszkadza).
- Woreczki strunowe w zestawie
- Mnóstwo elementów kostkowych
- Wypraska imitowana na skrzynkę drewnianą. niestety jak z tymi tekturowymi wytłoczkami bywa, przedarła się nieco. Ja zostawię, bo daje fajny efekt.
Tyle z wrażeń estetycznych. Dzisiaj wieczorem jak wrócę z cmentarzy, podliczę elementy i podam ich liczbę. Raport z rozgrywki nie wcześniej niż za dwa tygodnie.
- Wassago
- Posty: 918
- Rejestracja: 09 sty 2012, 20:11
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 2 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
nanautzin: Grałem we wszystkie scenariusze w wariantach 2,3 i 4 osobowym. Gra się bardzo dobrze, ma to też swoje plusy i minusy: potrzebne jest mniej jedzenia, ale też mamy mniej ludzi na budowę i eksplorację. Jak to w większości gier bywa, im więcej tym lepiej - nie am to jak głośne dyskusje kto ma nie jeść i dlaczego tym kimś ma być gracz XYZ Po pewnym czasie zawsze też można zagrać 4 postaciami na 2 graczy - rozgrywka w zależności od liczby graczy jest różna.
Ten temat jak dla mnie nadaje się do moderacji i wyrzucenia/przeniesienia większości postów. Zróbcie temat "Gry Wydawnictwa Portal" i rozprawiajcie tam dalej o ziemniakach. Ciekaw jestem, ile osób z tych którzy tutaj tak "głośno krzyczą" kupiło Robinsona?
Ten temat jak dla mnie nadaje się do moderacji i wyrzucenia/przeniesienia większości postów. Zróbcie temat "Gry Wydawnictwa Portal" i rozprawiajcie tam dalej o ziemniakach. Ciekaw jestem, ile osób z tych którzy tutaj tak "głośno krzyczą" kupiło Robinsona?
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Bardzo ciekawa seria walkthrough:japacyk pisze:Czekam z niecierpliwością na relacje z pierwszych partii, tylko one mogą stwierdzić jaki jest potencjał tej gry.
http://www.youtube.com/watch?v=GMAGwo63 ... e=youtu.be
http://www.youtube.com/watch?v=ZZ0PfHF4 ... e=youtu.be
http://www.youtube.com/watch?v=DwM-8kKP ... e=youtu.be
http://www.youtube.com/watch?v=PDLkcbzR ... e=youtu.be
http://www.youtube.com/watch?v=jbQciYvw ... e=youtu.be
http://www.youtube.com/watch?v=J6yRSxQ5 ... e=youtu.be
Osobiście czekam na kolejne odcinki.
Moje grafomańskie wybryki / W czym jeszcze maczam paluchy / Rodzinna kolekcja
Pamiętaj, aby zawsze być sobą. Chyba, że możesz być Batmanem. Wtedy lepiej bądź Batmanem.
Pamiętaj, aby zawsze być sobą. Chyba, że możesz być Batmanem. Wtedy lepiej bądź Batmanem.
- Jan Madejski
- Posty: 736
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 61 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Druga partia solo za mną (od jutra wreszcie pogram sobie z kompanami).
Rozgrywka była inna od poprzedniej, chociażby z powodu wylosowania Odkrywcy oraz innych przedmiotów startowych: pistoletu i sucharów. Wiedziałem już, że tworzenie stosu nie może być priorytetem, bo od połowy gry pogoda da strasznie w kość, więc zdecydowałem się najpierw rozbudowywać obozowisko. Poprzednio miałem Kucharza z masą żetonów determinacji, więc kierowałem się głównie zdolnościami specjalnymi - tym razem postawiłem na eksplorowanie (co dawało dużo nowych żetonów Odkryć - m.in. bardzo szybko dostałem Świece pozwalające na efektywniejszą akcję Budowy) i polowania (dużo skór, co pozwoli rozbudowywać obozowisko bez zużywania cennego drewna). Ponieważ niedaleko plaży odsłonił mi się kafelek ze Schronieniem, a o surowce nie było w okolicy łatwo, zaryzykowałem przeniesienie obozu i grę bez budowania własnego Schronienia.
Skrót możliwy do uzyskania przez Odkrywcę zmotywował mnie do wytworzenia większej liczby przedmiotów i w ogólnym rozrachunku było to dobre posunięcie - przedmioty nie tylko dawały bezpośredni efekt (jak zwiększenie palisady, broni czy możliwość skorzystania z niektórych żetonów Odkryć), ale i pozwalały od czasu do czasu zabezpieczyć się przed kartą Zagrożenia. Odkrywca może przerzucać kości podczas eksploracji, ale na początku gry zdecydowałem się przyjmować wypadające na kościach Przygody "na klatę" - co czasem pomagało (szybko znalazłem... kolejny pistolet, a także szablę), a czasem bolało (do obozowiska przemknęła jadowita żmija, żeton chmury deszczowej pojawił się wcześniej, niż to zakładałem itp.).
Rozbudowany dach i palisada sprawiły, że nadejście pory deszczowej mój bohater przyjął z uśmiechem na ustach, zajadając się w schronieniu sucharami i rozrabiając zioła oraz trucizny. Przez większość gry nie miał problemów ani z morale, ani z ranami (chociaż tych przybywało, jako że posiadanie pistoletów i szabli rozleniwiło rozbitka i konsekwentnie nie tworzył dodatkowej broni, żeby nie marnować drewna) - dopiero starcia z gorylem i tygrysem mocno go pokiereszowały. W ostatnich rundach gry trzeba było gorączkowo zbierać drewno (źródła jak na złość ciągle się kończyły, a z jednej z kart Przygód mój bohater nabawił się dodatkowo przepukliny), przez co nie mogłem poświęcać akcji na pozbywanie się Zagrożenia - morale mocno siadło, małe zwierzaki zaczęły rozwalać obozowisko i podjadać zapasy, żetony determinacji szybko się wyczerpały.
Gdy na dwie rundy przed końcem oceniłem, że wygraną mam w kieszeni, niespodziewane osuwisko kazało mi przesunąć żeton obozowiska na sąsiedni żeton. Ponieważ nie miałem wybudowanego Schronienia (korzystałem z tego na kaflu wyspy), w jednym momencie straciłem dach, palisadę, źródło żywności i skrót do źródła drewna... Nie było szans na odbudowanie tego wszystkiego, więc założyłem, że jeśli w nadchodzącej fazie pogody wypadnie na kościach dużo chmur, stracę całe zapasowe drewno (zasady nakazują zużyć je na opał). Zaryzykowałem więc wrzucenie wszystkiego na stos sygnałowy, wyleczenie zawczasu ilu tylko się dało ran i wejście w fazę pogody bez drewna... Dzięki temu zakończyłem 10 rundę z bohaterem przemarzniętym i wymoczonym (2 punkty życia), bez żadnych źródeł surowców i schronienia - wiadomo było, że kolejnej fazy pogody raczej nie przeżyje, a scenariusz pozwala odkładać drewno na stos PRZED fazą akcji, tak więc nawet nie było co rozpoczynać zbierania drewna na sąsiednich polach...
To był moment na przeczytanie jeszcze raz kluczowych fragmentów instrukcji Przed fazą akcji mogłem co najwyżej wykorzystać zdolności specjalne bohatera, a jedna ze zdolności Odkrywcy pozwala mu dobrać 2 żetony Odkryć i zachować 1 z nich w obszarze Dostępnych Surowców (czyli gotowy do użycia jeszcze zanim faza akcji się rozpocznie). Po grze pełnej eksploracji pozostały 3 nieodkryte żetony i wiedziałem, że przynajmniej jednym z nich jest dodatkowe drewno (było w spisie żetonów Odkryć, a pamiętałem, że jeszcze żaden taki żeton mi się nie trafił). Wstrzymałem oddech i dociągnąłem 2 żetony - jeden okazał się być dodatkową kostką drewna, a drugi oliwą (+2 kostki na stos sygnałowy). Problem w tym, że do zapełnienia stosu i pomyślnego zakończenia scenariusza brakowało mi jeszcze 3 kostek, a zachować mogłem tylko 1 z tych Odkryć...
I teraz mam wątpliwość: czy wybudowanie masztu (z tej 1 kości drewna ozdobionej skórą tygrysa, a co!) w fazie Akcji pozwala od razu dołożyć 3 kości drewna na stos i mojemu rozbitkowi udało się w ostatniej chwili zawiadomić przepływający statek, czy dodatkowe drewno z masztu może być dołożone dopiero w następnej rundzie (przed następną fazą Akcji, zgodnie z tekstem na karcie scenariusza) i jednak Odkrywca podzielił los Kucharza?
Grało się kapitalnie, bo i było dużo elementów przygodowych i optymalizacyjnych - jednak pojedyncza karta tak mocno dająca w kość (oczywiście nie sama z siebie, tylko w skutek podjętego przeze mnie ryzyka nieposiadania Schronienia) praktycznie rozstrzygnęła całą rozgrywkę
Rozgrywka była inna od poprzedniej, chociażby z powodu wylosowania Odkrywcy oraz innych przedmiotów startowych: pistoletu i sucharów. Wiedziałem już, że tworzenie stosu nie może być priorytetem, bo od połowy gry pogoda da strasznie w kość, więc zdecydowałem się najpierw rozbudowywać obozowisko. Poprzednio miałem Kucharza z masą żetonów determinacji, więc kierowałem się głównie zdolnościami specjalnymi - tym razem postawiłem na eksplorowanie (co dawało dużo nowych żetonów Odkryć - m.in. bardzo szybko dostałem Świece pozwalające na efektywniejszą akcję Budowy) i polowania (dużo skór, co pozwoli rozbudowywać obozowisko bez zużywania cennego drewna). Ponieważ niedaleko plaży odsłonił mi się kafelek ze Schronieniem, a o surowce nie było w okolicy łatwo, zaryzykowałem przeniesienie obozu i grę bez budowania własnego Schronienia.
Skrót możliwy do uzyskania przez Odkrywcę zmotywował mnie do wytworzenia większej liczby przedmiotów i w ogólnym rozrachunku było to dobre posunięcie - przedmioty nie tylko dawały bezpośredni efekt (jak zwiększenie palisady, broni czy możliwość skorzystania z niektórych żetonów Odkryć), ale i pozwalały od czasu do czasu zabezpieczyć się przed kartą Zagrożenia. Odkrywca może przerzucać kości podczas eksploracji, ale na początku gry zdecydowałem się przyjmować wypadające na kościach Przygody "na klatę" - co czasem pomagało (szybko znalazłem... kolejny pistolet, a także szablę), a czasem bolało (do obozowiska przemknęła jadowita żmija, żeton chmury deszczowej pojawił się wcześniej, niż to zakładałem itp.).
Rozbudowany dach i palisada sprawiły, że nadejście pory deszczowej mój bohater przyjął z uśmiechem na ustach, zajadając się w schronieniu sucharami i rozrabiając zioła oraz trucizny. Przez większość gry nie miał problemów ani z morale, ani z ranami (chociaż tych przybywało, jako że posiadanie pistoletów i szabli rozleniwiło rozbitka i konsekwentnie nie tworzył dodatkowej broni, żeby nie marnować drewna) - dopiero starcia z gorylem i tygrysem mocno go pokiereszowały. W ostatnich rundach gry trzeba było gorączkowo zbierać drewno (źródła jak na złość ciągle się kończyły, a z jednej z kart Przygód mój bohater nabawił się dodatkowo przepukliny), przez co nie mogłem poświęcać akcji na pozbywanie się Zagrożenia - morale mocno siadło, małe zwierzaki zaczęły rozwalać obozowisko i podjadać zapasy, żetony determinacji szybko się wyczerpały.
Gdy na dwie rundy przed końcem oceniłem, że wygraną mam w kieszeni, niespodziewane osuwisko kazało mi przesunąć żeton obozowiska na sąsiedni żeton. Ponieważ nie miałem wybudowanego Schronienia (korzystałem z tego na kaflu wyspy), w jednym momencie straciłem dach, palisadę, źródło żywności i skrót do źródła drewna... Nie było szans na odbudowanie tego wszystkiego, więc założyłem, że jeśli w nadchodzącej fazie pogody wypadnie na kościach dużo chmur, stracę całe zapasowe drewno (zasady nakazują zużyć je na opał). Zaryzykowałem więc wrzucenie wszystkiego na stos sygnałowy, wyleczenie zawczasu ilu tylko się dało ran i wejście w fazę pogody bez drewna... Dzięki temu zakończyłem 10 rundę z bohaterem przemarzniętym i wymoczonym (2 punkty życia), bez żadnych źródeł surowców i schronienia - wiadomo było, że kolejnej fazy pogody raczej nie przeżyje, a scenariusz pozwala odkładać drewno na stos PRZED fazą akcji, tak więc nawet nie było co rozpoczynać zbierania drewna na sąsiednich polach...
To był moment na przeczytanie jeszcze raz kluczowych fragmentów instrukcji Przed fazą akcji mogłem co najwyżej wykorzystać zdolności specjalne bohatera, a jedna ze zdolności Odkrywcy pozwala mu dobrać 2 żetony Odkryć i zachować 1 z nich w obszarze Dostępnych Surowców (czyli gotowy do użycia jeszcze zanim faza akcji się rozpocznie). Po grze pełnej eksploracji pozostały 3 nieodkryte żetony i wiedziałem, że przynajmniej jednym z nich jest dodatkowe drewno (było w spisie żetonów Odkryć, a pamiętałem, że jeszcze żaden taki żeton mi się nie trafił). Wstrzymałem oddech i dociągnąłem 2 żetony - jeden okazał się być dodatkową kostką drewna, a drugi oliwą (+2 kostki na stos sygnałowy). Problem w tym, że do zapełnienia stosu i pomyślnego zakończenia scenariusza brakowało mi jeszcze 3 kostek, a zachować mogłem tylko 1 z tych Odkryć...
I teraz mam wątpliwość: czy wybudowanie masztu (z tej 1 kości drewna ozdobionej skórą tygrysa, a co!) w fazie Akcji pozwala od razu dołożyć 3 kości drewna na stos i mojemu rozbitkowi udało się w ostatniej chwili zawiadomić przepływający statek, czy dodatkowe drewno z masztu może być dołożone dopiero w następnej rundzie (przed następną fazą Akcji, zgodnie z tekstem na karcie scenariusza) i jednak Odkrywca podzielił los Kucharza?
Grało się kapitalnie, bo i było dużo elementów przygodowych i optymalizacyjnych - jednak pojedyncza karta tak mocno dająca w kość (oczywiście nie sama z siebie, tylko w skutek podjętego przeze mnie ryzyka nieposiadania Schronienia) praktycznie rozstrzygnęła całą rozgrywkę
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Ech, trzy rozgrywki na 2 osoby już za mną. Nie chwaląc się, za każdym razem udane ( tym bardziej wzrasta zadowolenie z gry ).
Dopiero przy ostatniej, mimo otrzymania wszystkich znaczników zabrakło drewna (jakoś daliśmy radę). Pojawiło się także trochę niejasności podczas rozpatrywania fazy wydarzenia dnia, przez istnienie tylko jednego dodatkowego znacznika chmury z deszczem. I stąd też moje pytanie-czy jeżeli zdarzy się tak, że schodząca karta wydarzenia każe mi dołożyć ten znacznik,i nowa karta także, czy ich efekt się kumuluje, czy raczej mamy tylko jedną chmurę deszczową?
Dopiero przy ostatniej, mimo otrzymania wszystkich znaczników zabrakło drewna (jakoś daliśmy radę). Pojawiło się także trochę niejasności podczas rozpatrywania fazy wydarzenia dnia, przez istnienie tylko jednego dodatkowego znacznika chmury z deszczem. I stąd też moje pytanie-czy jeżeli zdarzy się tak, że schodząca karta wydarzenia każe mi dołożyć ten znacznik,i nowa karta także, czy ich efekt się kumuluje, czy raczej mamy tylko jedną chmurę deszczową?
- Jan Madejski
- Posty: 736
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 61 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Zgodnie z instrukcją, na każdym polu może zawsze leżeć tylko 1 znacznik danego typu i konieczność dołożenia kolejnego się ignoruje.
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Tak też myślałem, dzięki, teraz mam pewność.
Widzę, że jesteś bardziej zorientowany, więc zadam jeszcze jedno pytanie: czy może wiesz dokładnie, jakie zadanie spełnia palisada?
Wydaje mi się, że chroni przed małymi najeźdźcami, ale też nie jestem pewien, bo nie były one jak na razie dla mnie obciążeniem.
Widzę, że jesteś bardziej zorientowany, więc zadam jeszcze jedno pytanie: czy może wiesz dokładnie, jakie zadanie spełnia palisada?
Wydaje mi się, że chroni przed małymi najeźdźcami, ale też nie jestem pewien, bo nie były one jak na razie dla mnie obciążeniem.
- Trolliszcze
- Posty: 4779
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 1039 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Świetnie się czyta te relacje, zachęcają do kupna.Jan Madejski pisze:Druga partia solo za mną (od jutra wreszcie pogram sobie z kompanami).
Ja chciałem poruszyć tylko jedną kwestię: integracji zasad z tematem. Tj. czy nie ma poczucia, że gracz musi przestrzegać wiele oderwanych od siebie reguł? Jak jest z rozgrywką pod tym względem po tych początkowych partiach - czy fajnie "płynie"?
- Wassago
- Posty: 918
- Rejestracja: 09 sty 2012, 20:11
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 2 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Palisada to taka twoja siła bojowa, że się tak wyrażę.
Jan Madejski: bardzo fajny opis rozgrywki, Robinson jest właśnie taki jakim go opisujesz. Czasami idzie wszystko ładnie i przyjemnie, aż tu nagle wpada jakaś karta wydarzeń i wykorzystuje wszystkie nasze błędy.
Trolliszcze: nie ma tu jakoś dużo zasad które trzeba pamiętać, wystarczy przeczytać instrukcję i postępować zgodnie z przebiegiem akcji. Po pierwszej grze powinieneś już wszystko załapać.
Jan Madejski: bardzo fajny opis rozgrywki, Robinson jest właśnie taki jakim go opisujesz. Czasami idzie wszystko ładnie i przyjemnie, aż tu nagle wpada jakaś karta wydarzeń i wykorzystuje wszystkie nasze błędy.
Trolliszcze: nie ma tu jakoś dużo zasad które trzeba pamiętać, wystarczy przeczytać instrukcję i postępować zgodnie z przebiegiem akcji. Po pierwszej grze powinieneś już wszystko załapać.
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
@Jan Madejski - świetne opisy. Przy każdym bawię się wyśmienicie
A powyższy opis to już w ogóle boski Chętnie poczytam kolejne bo liczę, że będą...Gdy Piętagon pewnego dnia nie wrócił z wyprawy po drewno, a próby wyjaśnienia psu jak obsługiwać młotek spełzły na niczym, wiadome już było, że z resztek drewna mężny garkotłuk może sobie najwyżej wystrugać krzyż na grób.
- Jan Madejski
- Posty: 736
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 61 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Ja również bawię się dobrze pisząc relacje - co oznacza, że rozgrywka pozostawia silne emocje Jutro mam nadzieję rozegrać partyjkę na więcej osób, ale pewnie znowu 1-szy scenariusz, chociaż bardzo mnie ciekawi, jak kolejne zmienią rozgrywkę.
Palisada - brzydko pozbawiając mechanikę elementu fabularnego - służy temu, co niemal wszystko inne: zapobieganiu otrzymywania ran w niektórych sytuacjach. Robi to trochę nieintuicyjnie: gracz raczej oczekiwałby na kartach wydarzenia w stylu "Tracisz X ran jeśli nie posiadasz palisady na poziomie Y", a tymczasem ujęte jest to zwykle (z tego, co zauważyłem po rozgrywkach) zasadą: "Tracisz X poziomów palisady" (czyli, zgodnie z zasadą niewystarczających środków, jeśli nie masz wybudowanego wystarczającego poziomu, to nadwyżkę "płacisz" w ranach). Te sytuacje to najczęściej: czerwona kostka pogody, sztorm oraz niektóre karty wydarzeń.
Ogólnie, wiele elementów mechaniki właśnie na tym polega: trzeba coś zrobić zawczasu, żeby zapobiec potencjalnym nieszczęściom, które uderzają często i to nie parami, a tabunami Jeśli zostawi się furtkę na jeden typ nieszczęścia, to w końcu ono nadejdzie i lawinowo pociągnie kolejne (np: w wyniku wydarzenia mogę stracić przedmiot nóż, przez co muszę odjąć 1 punkt broni, który tenże nóż dawał - w efekcie 0 poziom broni sprawia, że nie mogę zarżnąć kozła i zdobyć z niego skóry, z której planowałem polepszyć dach - a bez dachu stracę w nocy dopiero co zebrane drewno...). Wiele różnych elementów mechaniki jest ze sobą w podobny sposób powiązanych, ale zmienne warunki brzegowe rozgrywki sprawiają, że za każdym razem rozważasz akcje inaczej. Ciekawi mnie, na jak długo taka formuła wystarczy.
Zasady wydają się być dobrze powiązane z elementem fabularnym, chociaż powodują przerost komponentów i mętlik przy pierwszej rozgrywce. Po przeczytaniu instrukcji ponownie przed drugą grą nie miałem już takich problemów, a bardziej interesowały mnie pojawiające się od czasu do czasu niuanse - jak chociażby właściwa kolejność poszczególnych zdarzeń (to składowanie drewna na stosie przed fazą akcji).
Palisada - brzydko pozbawiając mechanikę elementu fabularnego - służy temu, co niemal wszystko inne: zapobieganiu otrzymywania ran w niektórych sytuacjach. Robi to trochę nieintuicyjnie: gracz raczej oczekiwałby na kartach wydarzenia w stylu "Tracisz X ran jeśli nie posiadasz palisady na poziomie Y", a tymczasem ujęte jest to zwykle (z tego, co zauważyłem po rozgrywkach) zasadą: "Tracisz X poziomów palisady" (czyli, zgodnie z zasadą niewystarczających środków, jeśli nie masz wybudowanego wystarczającego poziomu, to nadwyżkę "płacisz" w ranach). Te sytuacje to najczęściej: czerwona kostka pogody, sztorm oraz niektóre karty wydarzeń.
Ogólnie, wiele elementów mechaniki właśnie na tym polega: trzeba coś zrobić zawczasu, żeby zapobiec potencjalnym nieszczęściom, które uderzają często i to nie parami, a tabunami Jeśli zostawi się furtkę na jeden typ nieszczęścia, to w końcu ono nadejdzie i lawinowo pociągnie kolejne (np: w wyniku wydarzenia mogę stracić przedmiot nóż, przez co muszę odjąć 1 punkt broni, który tenże nóż dawał - w efekcie 0 poziom broni sprawia, że nie mogę zarżnąć kozła i zdobyć z niego skóry, z której planowałem polepszyć dach - a bez dachu stracę w nocy dopiero co zebrane drewno...). Wiele różnych elementów mechaniki jest ze sobą w podobny sposób powiązanych, ale zmienne warunki brzegowe rozgrywki sprawiają, że za każdym razem rozważasz akcje inaczej. Ciekawi mnie, na jak długo taka formuła wystarczy.
Zasady wydają się być dobrze powiązane z elementem fabularnym, chociaż powodują przerost komponentów i mętlik przy pierwszej rozgrywce. Po przeczytaniu instrukcji ponownie przed drugą grą nie miałem już takich problemów, a bardziej interesowały mnie pojawiające się od czasu do czasu niuanse - jak chociażby właściwa kolejność poszczególnych zdarzeń (to składowanie drewna na stosie przed fazą akcji).
- Ryu
- Posty: 2750
- Rejestracja: 28 gru 2009, 19:58
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 83 times
- Been thanked: 161 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Oj, zmieniają i to bardzo Ale nie będę psuł zabawy...Jan Madejski pisze:Jutro mam nadzieję rozegrać partyjkę na więcej osób, ale pewnie znowu 1-szy scenariusz, chociaż bardzo mnie ciekawi, jak kolejne zmienią rozgrywkę.
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Niestety nie udało mi się dokonczyć dzisiejszej gry solo więc nie będę pisał relacji. Zastanawia mnie jedna rzecz - czy jedynym sposobem na stratę morale są rany? Bo mój kucharz w błyskawicznie nabił pełne morale i nazbierał full determinacji - przez co wydawało się że jest strasznie prosto (niestety musiałem skończyć zanim pora deszczowa rozpoczęła się na dobre).
- Wassago
- Posty: 918
- Rejestracja: 09 sty 2012, 20:11
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 2 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Wydarzenia obniżają morale. Pora deszczowa sporo zmienia
- Jan Madejski
- Posty: 736
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 61 times
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
To pewnie kwestia wariantu solo - u mnie było podobnie. Gdy w drugiej rozgrywce trafiły mi się pod rząd dwie karty wydarzeń z zagrożeniami obniżającymi sumarycznie morale o 4 to aż się ucieszyłem, że przez 2 rundy będzie spokój od walącego się dachu, podmytej palisady, szkodników czy innych chmur deszczowych Samotni rozbitkowie umierają z uśmiechem na ustach!Borek224 pisze:Bo mój kucharz w błyskawicznie nabił pełne morale i nazbierał full determinacji - przez co wydawało się że jest strasznie prosto
Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
Mam za sobą pierwszą rozgrywkę (scenariusz 1) w 2 osoby i powiem szczerze, że było trudno. Trzeba było naprawdę się starać żeby zebrać drewno na stos i jednocześnie przeżyć, a rany przybywały... Rozgrywka naprawdę daje sporo emocji, więc wielki plus.
Jeśli chodzi o minusy ze względu na zawartość pudełka to no cóż... nie mam kucharza mam za to 2 cieśli brakuje mi tez jakiś tam poszczególnych pionków ( w dwóch kolorach mam po 1 z tych dodatkowych niby-graczy). Ale jak na razie na rozgrywkę to nie wpłynęło (chociaż może z kucharzem byłoby łatwiej). Wczoraj jednak nie patrzyłem na inne rzeczy, więc jak wrócę to jeszcze przejrzę zawartość pudełka.
PS: a może ktoś ma 2 kucharzy i chce się na cieślę wymienić?
Jeśli chodzi o minusy ze względu na zawartość pudełka to no cóż... nie mam kucharza mam za to 2 cieśli brakuje mi tez jakiś tam poszczególnych pionków ( w dwóch kolorach mam po 1 z tych dodatkowych niby-graczy). Ale jak na razie na rozgrywkę to nie wpłynęło (chociaż może z kucharzem byłoby łatwiej). Wczoraj jednak nie patrzyłem na inne rzeczy, więc jak wrócę to jeszcze przejrzę zawartość pudełka.
PS: a może ktoś ma 2 kucharzy i chce się na cieślę wymienić?